Duchowy spadkobierca Ostatecznej Fantazji
Panie i Panowie. Oto przed Wami najlepszy Final Fantasy od lat.
Słowem wstępu
Final Fantasy. Seria gier jrpg uwielbiana na całym świecie. Jeden z kamieni milowych gatunku. Niestety, ostatnimi czasy pikująca w dół, zostawiająca za sobą kłęby dymu niczym He 111 zestrzelony przez nasz Dywizjon 303. Nie wiem, czy czeka ją katastrofa, czy jednak nadchodząca XV wyrówna jej lot i pozwoli wzbić się w niebiosa. Oto pytanie, które znajdzie odpowiedź w niedalekiej przyszłości. Co, to ma wspólnego z recenzowanym Bravely Default? Sporo, by nie powiedzieć, że bardzo dużo.
BD, to najfajniejszy „fajnal” z jakim miałem okazję obcować od czasów FF6. Jak to, spytacie. Bredzisz autorze, bo to BD, a nie żaden Final Fantasy. Otóż, pozostanę twardo przy swoim stanowisku i nadal będę szerzył herezję twierdząc, że Bravely Default z wyjątkiem nazwy jest „najfajnalowszym fajnalem” od czasów szóstki.
Wojownicy światła przybędą i skopią parę tyłków
Fabuła BD skupia się na losach czterech bohaterów (mamy dwóch herosów płci brzydkiej oraz dwie heroiny płci pięknej) w krainie Luxendarc. Wyruszają oni w podróż mającą na celu zbadanie powodu, dla którego kryształy żywiołów nie działają, tak jak powinny. Co odznacza się brakiem wiatru, zatrutą wodą w morzach i oceanach oraz pojawieniem się wyjątkowo niemiłych stworów. Fabuła gry jest w moim odczuciu rozwinięciem tej z Final Fantasy 1. Czwórka śmiałków rusza w podróż w celu naprawienia czterech kryształów. Oczywiście, BD rozwija historię o wiele bardziej. Mamy tu masę wątków pobocznych, więc o autoplagiacie nie może być mowy.
Kim są śmiałkowie, których losami będziemy kierować podczas gry? Przyjrzyjmy się im bliżej.
Agnes Oblige - młoda powierniczka pierście… tfu, magicznego kryształu powietrza. Agnes całe swe młode życie spędziła w sposób przypominający, to klasztorne. Otoczona wyłącznie „siostrami” opiekowała się kryształem. Nie miała zbytniej styczności ze światem zewnętrznym i w wyniku tego, jest bardzo niedoświadczoną osobą.
Kolejna heroina to Edea Lee. Córka… nie, nie powiem Wam tego. Spoilery minimalizować zamierzam do niezbędnego minimum. Tak więc, Edea jest podróżniczką z dalekiej północy. Panna Lee jest osobą niezwykle energiczną i miewa częste wahania nastroju. Raz jest słodka, by za chwilę się czymś oburzyć. Jednak jest niezwykle lojalna względem towarzyszy, co niejednokrotnie udowadnia, gdy podejmuje ciężkie dla niej decyzje.
Kolejny na liście jest Tizz Arrior. Tizz jest sierotą, który stracił rodzinę podczas wypadku, jaki spotkał jego wioskę. Za wiele napisać o nim nie można. Ot, prawy chłopak ze wsi, odważny, lojalny, nieśmiały, do bólu schematyczny. W jego charakterze nie znajdziemy nic, czego nie widzielibyśmy w setkach innych gier o prostym chłopaku, który ratuje świat.
Ostatni członek drużyny to Ringabel. Wiecznie poszukujący kobiety (a w zasadzie, to kobiet) swojego życia, człowiek dotknięty tajemniczą amnezją. Kiedy trzeba odznacza się wielką odwagą i lojalnością. Tak, to jest postać, która dodaje masę humoru, aluzji seksualnych i ogólnego rozluźnienia w dialogach.
Każdą pracę z chęcią wykonam
BD jest grą jrpg, która opiera się na eksploaracji ogromnego świata, turowej walce z przeciwnikami oraz rozwijaniu postaci. W grze zastosowano system klasowy z angielskego „jobs”. Po każdej, zwycięskiej walce otrzymujemy (oprócz standardowych punktów doświadczenia) specjalne punkty klasowe, dzięki którym możemy rozwijać klasy naszych postaci. Im wyższy poziom klasy, tym potężniejszych umiejętności możemy użyć. „Jobsów”, które możemy „wymaksować” jest łącznie 23. Są wśród nich klasy standardowe i dobrze znane fanom FF m.in. Black Mage, White Mage, czy Red Mage, ale są też całkowicie nowe np. Salve-Maker, Pirate, czy Vampire. Korzystać naraz możemy z umiejętności dwóch klas. Jedną ustawiając sobie jako główną, natomiast drugą, jako wspierającą. Daje, to spore pole do popisu przy budowaniu naszych postaci. Dodajmy do tego jeszcze umiejętności pasywne, którymi można zapełnić pięć wolnych slotów i pojawia się nie lada smaczek dla miłośników taktycznego planowania potyczek. Umiejętności pasywne możemy wziąć od każdej wyuczonej klasy postaci. Im lepsza umiejętność, tym więcej slotów zajmuje, dlatego trzeba je uważnie dobierać. Dzięki temu stworzenie przepotężnych postaci na szczęście nam nie grozi.
Jak wspomniałem wcześniej BD opiera się na turowej walce, więc muszę tu wspomnieć o systemie bravely/default. Na czym on polega? Otóż, jeżeli podczas walki użyjemy komendy bravely, to dana postać będzie mogła wykonać więcej ataków/czynności w rundzie (maksymalnie cztery). Ma to oczywiście swoje wady, bo po wykonaniu serii ataków/czynności dana postać jest wyłączona z akcji na ilość tur równą ilości użytych komend bravely. Atakowaliśmy cztery razy? Poczekamy cztery tury. Komenda default natomiast jest opcją, w której się bronimy i zyskujemy punkty bravely. Na początku walki licznik komendy bravely zawsze wynosi 0 (chyba, że pokombinujemy ze skillami pasywnymi). Każde użycie default podnosi go o 1 i może maksymalnie wynosić 3. Ma to kluczowe znaczenie dla minimalizowania kary oczekiwania po użyciu bravely czterokrotnie. Przy maksymalnym naładowaniu zamiast czterech tur w plecy, mamy tylko jedną. Z komendy bravely trzeba korzystać rozważnie, bo drużyna wyłączona z działania nawet na dwie tury może zostać błyskawicznie uśmiercona.
Budujemy nowy dom
Sporą ciekawostką w Bravely Default jest możliwość zbudowania, a raczej odtworzenia wioski Tizza, która została zmieciona z powierzchni ziemi w tajemniczych okolicznościach. Zabawa w budowniczego ma swoje zalety. Kolejne, stawiane budynki odblokowują przed nami możliwość zakupu różnych przedmiotów np. broni i zbroi, których u kupców w innych miastach nie uświadczymy, medykamentów, składników alchemicznych, czy nawet specjalnych strojów. Każdy budynek powstaje określoną ilość czasu. Czas ten odpowiednio się wydłuża w zależności od poziomu zaawansowania danego budynku. Pierwsze poziomy powstają w 10-20 minut, podczas gdy na te ostatnie potrzeba kilkunastu, a czasem nawet kilkudziesięciu godzin. Oczywiście czas budowy można skrócić dokooptowując większą ilość mieszkańców/pracowników. Im więcej rąk do pracy, tym dany budynek powstanie szybciej. Limit mieszkańców można zwiększać poprzez sieciowe uaktualnianie swoich danych przez StreetPass z bieżącej rozgrywki. W przypadku takiego uaktualnienia mamy szansę, że naszą wioskę zaatakuje specjalny przeciwnik tzw. Nemesis, wysłany przez innego gracza. Nemesis nie niszczy nam na szczęście budynków, a tylko unosi się nad losowym obszarem wioski, zmuszając animowanych mieszkańców do ucieczki z krzykiem. Po upływie dwóch dni znika bezpowrotnie. Owego Nemesisa możemy pokonać i warto to zrobić, bo są one dobrym źródłem PD oraz JP. Oczywiście, nie jest on prostym przeciwnikiem. Najsilniejsi będą nie lada wyzwaniem. Nemesis, który nawiedził naszą wioskę może zostać przez nas wysłany do kolejnego gracza. Można powiedzieć, że jest to swego rodzaju prezent od innych graczy w postaci wyzwania i punktów jakie możemy zgarnąć za jego pokonanie.
Podczas walk z bossami możemy także przyzywać swoich znajomych, dodanych za pośrednictwem StreetPass, aby pomogli nam w walce.
Jakie to wszystko jest piękne
Graficznie BD to najwyższa półka, jeżeli chodzi o gry jrpg na 3DSa. Bardzo ładnie prezentują się modele postaci, ich animacja podczas walki oraz efekty czarów. Ogromne wrażenie robią także miasta, podziemia oraz inne miejsca, które zwiedzimy. Jest to zasługa animowanych, ręcznie rysowanych teł. Już pierwsza mieścina urzeka swoim urokiem. Brukowane uliczki, ładne domki, nawet miejscowy cmentarz wygląda „ładnie”. Miasto na pustyni z niezliczoną ilością poruszających się, monstrualnych wiatraków. Nawiedzona knieja, pełna niepokojących dźwięków, czy mroźne miasteczko na samych obrzeżach świata. Wzrokowcy z pewnością nie będą rozczarowani.
W kwestii muzycznej, też nie mam się za bardzo do czego przyczepić. Muzyka została dobrana po prostu bardzo dobrze. Utwór muzyczny z głównej mapy świata działa na wyobraźnię i w głowie samoistnie tworzy się hasło „Przygodo, nadchodzę!”. Podczas walk mamy do czynienia z żywiołowymi utworami, które zagrzewają do walki.
Efekty dźwiękowe prezentują się równie dobrze. Szczęk oręża, wybuchy kul ognia, czy okrzyki bojowe prezentują się fachowo. Tak samo jest z głosami postaci. Od razu polecam je zmienić na japońskie, bo z angielskimi… no cóż, to już nie jest to samo. Miejsca, które odwiedzimy również uraczą nasze uszy ciekawymi dźwiękami. Wiatr szalejący po mroźnych pustkowiach, podejrzane odgłosy w nawiedzonej kniei, chlupot fal o burty statku podczas podróży morskiej i wiele, wiele więcej.
Przygodo, nadchodzę!
Do czego przyczepiłbym się w przypadku najnowszego tytułu od Square Enix? Fabuła nie jest zbyt oryginalna. Już widziałem taką historię, dziesiątki razy w innych tytułach. Wspomnieć należy także o mikrotransakcjach obecnych w grze. Płacąc 200 złotych za tytuł, nie mam ochoty, żeby ktoś jeszcze wyłudzał ode mnie kolejne banknoty. Niestety, takie mamy czasy i chciwość rządzi światem.
BD ma do zaoferowania graczowi naprawdę wiele. Rozbudowany system klas, angażująca i dająca masę przyjemności walka, rozbudowywanie wioski, starcia z wymagającymi przeciwnikami. Wszystko opatrzone piękną grafiką i dobrą muzyką. Ludzie, którzy nie cierpią w grach z gatunku jrpg losowych starć mogą skorzystać z opcji wyłączenia takowych (w końcu).
PS Tekst ukazał się jakiś czas temu na pocketmaniac.org. Gorąco polecam tę stronę wszystkim fanom kieszonsolek.




