Trials of Mana – recenzja gry. Perełka przeszłości we współczesnym wydaniu

Trials of Mana – recenzja gry. Perełka przeszłości we współczesnym wydaniu

Patryk Dzięglewicz | 22.04.2020, 22:58

Fani gier jRPG nie mają prawa ostatnio narzekać. Nie dość, że nowych tytułów wychodzi całkiem sporo, to jeszcze do życia przywraca się i odnawia perełki z niemal zamierzchłych czasów. Do nich należy właśnie wydana ćwierć wieku temu Seiken Densetsu 3 alias Trials of Mana, jednak czy wraz grą po tylu latach da radę przenieść towarzyszący jej klimat i odczucia?

W 1995 roku japońscy posiadacze Super Nintendo dostali jeden z największych szlagierów tamtego okresu, Seiken Densetsu 3, czyli recenzowane tutaj Trials of Mana. Na zachodzie tytuł w oryginalnej formie został oficjalnie wydany na Nintendo Switch jakiś rok temu, ale równocześnie toczyły się prace nad jego remakiem. Nachodzi tutaj jednak pytanie, która opcja ze starcia stare kontra nowe wychodzi zwycięsko? Ponadto, jak już wszyscy wiemy, Seiken Densetsu 3 nie jest pierwszym tytułem z tej serii, który doczekał się remaku. Nie tak dawno przecież otrzymaliśmy m.in odnowione Secret of Mana, ale w opinii fanów, z powodu licznych błędów technicznych była to porażka. Cóż z tego, że obecnie problemy połatano jak w naszym growym światku o wszystkim decyduje pierwsze wrażenie. Twórcy ze Square-Enix widocznie nie zrazili się niepowodzeniem i wzięli się nieco za siebie, przykładając więcej uwagi następczyni, dzięki czemu  Trials of Mana możemy zaliczyć do całkiem przyjemnych i interesujących produkcji, ale idźmy po kolei.

Dalsza część tekstu pod wideo

Jedna fabuła, sześć punktów widzenia

Trials of Mana – recenzja gry. Perełka przeszłości we współczesnym wydaniu

Trials of Mana – recenzja gry. Perełka przeszłości we współczesnym wydaniu

Fabularnie jak na staruszka przystało jest całkiem dobrze i na współczesne czasy dość nietypowo, ponieważ wydarzenia śledzimy z perspektywy sześciu bohaterów, z których na początku wybieramy sobie protagonistę oraz dwóch towarzyszy. Każdy z nich ma własny prolog i osobne przygody w kluczowych momentach opowieści, więc pomimo wspólnego rdzenia dostajemy do zaliczenia, może nie tyle sześć osobnych, ale z pewnością  sześć różnorodnych spojrzeń na całą historię.  Ta, chociaż do długich i skomplikowanych nie należy, mimo wszystko potrafi do siebie przyciągnąć. Dostajemy bowiem świat, którego kolejne regiony pogrążają się w niepokojach i wojnie z powodu pewnego artefaktu zwanego Sword of Mana, stworzonego przez Boginię Many. Wspomniany miecz, z ważkich dla siebie powodów, chcą zdobyć niemal wszystkie liczące się królestwa, a w cały konflikt wplątują się nasi bohaterowie również potrzebując artefaktu, by przywołać Boginię. Nikt jednak nie wie, że za kulisami bruździ tajne stowarzyszenie dążące do przebudzenia ośmiu bestii Benevodonów, które już raz prawie zniszczyły świat.

Główny nacisk położono jednak na ciekawe losy wybranych przez nas postaci, co czasem wywoływało dziury w fabule. W sumie nie była to wada, bowiem taki już był układ scenariusza, ale w remake'u twórcy postanowili poprawić nieco sytuację w tym temacie. Po pierwsze każdy protagonista posiada teraz własne dossier o pochodzeniu i swoich zaletach, po drugie, jeśli chcemy, oglądamy teraz również prologi dokooptowanych mu towarzyszy, co było niemożliwe w oryginale. Z drugiej strony gra za pierwszym podejściem wciąż nie zdradza wszystkich swoich tajemnic zachęcając do ponownego sięgnięcia po nią, zwłaszcza że rozgrywka do długich nie należy, więc perypetie każdego bohatera da radę zaliczyć w przedziale 25-30 godzin licząc z dodatkowym rozdziałem w post-game. Czuć pewien niedosyt, ale o to właśnie chodzi, chociaż w moim odczuciu przygody jednych śledziło się lepiej a innych gorzej. Wprawdzie to Riesz była moją faworytą, ale ostatecznie bardziej do gustu przypadły mi losy Angeli i Hawkeye’a. I jeszcze ważna informacja produkcja nie jest kontynuacją scenariusza Secret of Mana, więc jeśli nie graliśmy nic nie tracimy.

Tytuł retro we współczesnych szatkach (czasem nazbyt skąpych)

Trials of Mana – recenzja gry. Perełka przeszłości we współczesnym wydaniu

Trials of Mana – recenzja gry. Perełka przeszłości we współczesnym wydaniu

Najbardziej jednak co rzuca się w zremakowanej wersji to trójwymiarowa oprawa audiowizualna. W odnowionej poprzedniczce nie była ona specjalnie powalająca, a przynajmniej nie została zbyt ciepło przez fanów przyjęta. Na szczęście graficy wyciągnęli wnioski i ich obecne dzieło znacznie lepiej pasuje do charakteru serii. Owszem nie jest to poziom na miarę współczesnych wymogów i nikt do takiego nie dążył, ale gra zachowała swój klimat retro tak jak to zostało zaplanowane nie nękając naszego narządu wzroku. Jednakże, powiedzmy sobie szczerze, jest on nieco odmienny od dwuwymiarowego oryginału, bardziej nasuwający na myśl takie serie jak Ys czy Dragon Quest, co wielu graczom może się nie spodobać, ale ogólnie uważam, ze nowa wersja całkiem dobrze trafiła w moje gusta. Spodobały mi się zwłaszcza szczegółowe modele postaci, w tym dwóch szczujących cycem panien jak magiczka Angela czy amazonka Riesz, chociaż jedna z głównych przeciwniczek też ma się czym pochwalić. Sam świat gry pomimo swojej prostoty, potrafi zauroczyć stylem wizualnym zwłaszcza, gdy odwiedzamy miasta i plenery. Przyczynia się do tego też cykl dnia i nocy nadający lokacjom unikalnej atmosfery dzięki grze świateł, ponadto, jak na tytuł retro, dostaliśmy całkiem spore pole widzenia. Niestety oprawa wciąż jednak zawiera błędy techniczne wprawdzie nie przeszkadzające w zabawie, ale zauważalne, jak chociażby szarpnięcia grafiką, gdy kamera pokazuje widok z dużej wysokości, czy nagłe urywanie się dialogów, kiedy rozmówca (albo element otoczenia) zmienia swoje położenie w trakcie konwersacji. 

Sporadycznie zdarza się też, iż postacie towarzyszące blokują się na elementach graficznych jak wąskie przejścia, czy urwiska. Można też psioczyć na pojawiające się podsumowania starć zajmujące niepotrzebnie tak dużo miejsca na ekranie TV.  Najważniejsze jednak, że animacja na PlayStation 4 działa płynnie, nawet w ferworze największych walk, a przynajmniej ja nigdzie nie zauważyłem jej spadków w trakcie bojów. Wspomniany wcześniej wsysający bez reszty klimat podkreśla wysokiej klasy oprawa muzyczna od pana Hirokiego Kikuty do wyboru w nowej aranżacji bądź w staroszkolnej wersji. Naprawdę miło się dostępnych brzmień słucha, a co najważniejsze melodie pozostają w naszej głowie. W grze pojawiają się także dialogi mówione w japońskim bądź angielskim języku jak kto woli, aczkolwiek aktorzy nie wspięli się na wyżyny artystycznego kunsztu w tym temacie. Zastanawia mnie też sprawa z Charlotte, chociaż dziewczynka mówi wyraźnie po angielsku, to tekst pokazuje jakoby miała seplenić, trochę dziwi mnie taki ruch.

Podróż bez chwili wytchnienia

Trials of Mana – recenzja gry. Perełka przeszłości we współczesnym wydaniu

Trials of Mana – recenzja gry. Perełka przeszłości we współczesnym wydaniu

Styl walki również został przystosowany do trójwymiarowej warstwy wizualnej i przypomina ten obecny w Ys VIII: Lacrimosa of Dana, czyli ataki słabe i silne, skoki, uniki oraz umiejętności specjalnie aktywowane za pomocą górnych przycisków pada, jak przystało na współczesne kanony jRPG-a akcji. Jedno ciekawe usprawnienie to pokazanie zasięgu ataków przeciwników nadające  starciom smaczku, zwłaszcza podczas starć z bossami. Potyczki wciąż sprawiają mnóstwo frajdy, są szybkie i dynamiczne, i z pewnością nie tak toporne jak w Secret of Mana a wygodny interfejs oparty o charakterystyczne dla serii okręgi tylko je ułatwia. Wyrzucono wprawdzie opcję współpracy z żywym graczem, lecz nadal w dowolnej chwili możemy zmienić prowadzoną postać w razie potrzeby.

Również rozwój bohaterów poprzez wykupywanie zdolności i wzmocnień do statystyk bywa całkiem interesujący, bowiem nie jest przeładowany bzdetami dając w zamian od razu widoczne efekty bez mozolnego żyłowania poziomów. W trakcie gry dwa razy zmienimy też profesję naszych podopiecznych idąc w jasną bądź ciemną stronę mocy, lecz to nie wszystko, bowiem post-game oferuje kolejną, czwartą klasę. Rozgrywka narzuca bardzo szybkie tempo bez większych przestojów i dłużyzn, lecz trzeba się liczyć z częstymi powrotami do już odwiedzonych miejsc, czasem tylko po by poruszyć fabułę naprzód, co dzisiaj lekko irytuje. Niestety przygoda oprócz ciągłej walki nie oferuje też żadnych dodatkowych aktywności, nie licząc poszukiwań małego kaktusika i związanych z tym nagród. Starym wyjadaczom doskwierać pewnie będzie brak większego wyzwania, bowiem nawet najwyższy poziom trudności do wymagających nie należy.

Trials of Mana jako remake nie zdołało wprawdzie uniknąć pewnych błędów i niedociągnięć, ale to naprawdę szalenie grywalna produkcja przy której czas mija zadziwiająco szybko. Wprawdzie ostra zmiana klimatu nie przypadnie do gustu fanatykom serii w dwuwymiarowym wydaniu, lecz dla wielbicieli jRPG jako takich będzie to z pewnością przyjemne doświadczenie i odskocznia od poważniejszych tytułów. Ot retro-tytuł we współczesnym, ale zjadliwym wydaniu, lecz jeśli ktoś oczekiwał atmosfery jak sprzed wielu lat może się lekko zawieść.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Trials of Mana

Atuty

  • Sześciu protagonistów do wyboru
  • Ładna grafika 3D i modele postaci
  • Oprawa muzyczna
  • Oprócz nowej warstwy wizualnej remake wnosi też inne usprawnienia
  • Po odnowieniu rozgrywka nadal sprawia sporo przyjemności

Wady

  • Klimat w stosunku do oryginału nieco uległ zmianie
  • Spora garść drobnych, ale zauważalnych błędów
  • Oprócz zwiedzania i walki wciąż brak większej dodatkowej aktywności

Perełka z przeszłości wreszcie wydana w trójwymiarze. Dawna grywalność została zachowana, a sama opowieść wciąż wciąga, ale klimat obecny w remaku chociaż również wciągający nie do końca już odpowiada temu z pierwotnej wersji.
Graliśmy na: PS4

Patryk Dzięglewicz Strona autora
Były recenzent na PS Site, obecnie pisze dla PPE.pl. Uwielbia japońskie gry RPG, japońską animację, strategie i książkową fantastykę. Interesuje się historią, geopolityką oraz kolekcjonuje figurki i anime. Z wykształcenia technik ochrony środowiska oraz laborant. Tworzy teksty o grach od ponad 15 lat z dorobkiem ponad setki recenzji.
cropper