Terminator 2D: NO FATE - recenzja i opinia o grze [PS4,PS5, XONE, XSX, PC, NS]. Powrót do przeszłości
Jeden z największych przebojów w historii kina doczekał się kilku egranizacji na przestrzeni dekad. Terminator 2: Dzień Sądu to film, który mógłbym oglądać i oglądać, podobnie jak miliony widzów pamiętających każdy ułamek sekundy tego dzieła wyreżyserowanego w 1991 roku przez Jamesa Camerona. Angielskie Bitmap Bureau, autorzy Xeno Crisis i Battle Axe postanowili uderzyć nostalgią z siłą samego T-800 oferując utrzymaną w duchu wczesnych lat 90. grę Terminator 2D: No Fate. Czy nostalgia zawsze wygrywa? Zapraszam do recenzji.
Jeśli jakimś cudem nie widzieliście jeszcze Terminatora 2 to na wstępie zaznaczam, że recenzowana produkcja to dedykacja dla fanów tej historii ze srebrnego ekranu, choć, o dziwo, twórcy nie wykorzystują każdego znanego motywu, często również uzupełniają zdarzenia, które bohaterowie filmu jedynie wspominali w trakcie kluczowych scen. Gra jest ukłonem w stronę ery 16-bitowej, co wpisuje się we współczesną modę na grafikę w stylu pixel-art. I ta w Terminator 2D: No Fate zdaje egzamin. To tytuł z podwójną dawką nostalgii.
W pierwszej kolejności warto zaznaczyć, że Terminator 2D: No Fate, choć jest grą powstałą na licencji filmu, twórcom nie udało się pozyskać prawa do użycia wizerunku Arnolda Schwarzeneggera. Resztę aktorów udało się umieścić w grze studia Bitmap Bureau. To dość ciekawy projekt, nawet jeśli wydaje się pójściem na łatwiznę (prostota oprawy, nieskomplikowany model rozgrywki, itd) i prawdopodobnie, ostatnia próba odtworzenia tak kultowego filmu w języku zer i jedynek, w języku gier.
Terminator 2: No Fate - powstrzymać Skynet

Trzy miliardy ludzi przestały istnieć podczas pamiętnego Dnia Sądu idąc tropem narracji znanej z filmu. Terminator 2D: No Fate rozpoczyna się kilka lat przed wydarzeniami znanymi ze srebrnego ekranu koncentrując się na losach Sary Connor (Linda Hamilton) usiłującej wysadzić siedzibę firmy Cyberdyne. Autorzy nie szczędzą klasycznych motywów - będzie burda w barze jako T-101 (w trybie fabularnym jest go zdecydowanie zbyt mało), ucieczka skuterem przed pędzącą ciężarówką, sabotaż w Cyberdyne i ucieczka przed T-1000. Podstawowy tryb starcza na całą godzinę rozgrywki, o ile nie zmarnujemy dostępnych żetonów kontynuacji, Terminator 2D: No Fate funkcjonuje w tej kwestii na tradycyjnych zasadach i w przypadku permanentnej porażki historię zaczynamy od początku.
W zależności od postaci zmienia się trajektoria rozgrywki. Na tym polu szczególnie wyróżnia się dorosły już John Connor, etapy z jego udziałem to wypisz wymaluj kultowa Contra i szkoda, że Bitmap Bureau nie zdecydowało się na większą ilość poziomów z niedalekiej przyszłości z bitmapową panoramą zgliszczy Los Angeles. Sarah to ciut więcej taktyki, skradania się. Twórcy lubią bawić się konwencją, bo trafia się nawet etap w stylu klasycznego beat-em up, ale więcej zdradzać nie będę. Sam miło się w tym fragmencie zaskoczyłem. Zawiodła mnie natomiast oszczędność w kontekście braku części filmowych scen, bo wielu ciekawych momentów zwyczajnie nie uświadczycie i tylko część zachowano dla trybów alternatywnych, nieznacznie wydłużających czas obcowania z Terminator 2D: No Fate.
Terminator 2D: No Fate - klasyka tematu

Recenzowane Terminator 2D: No Fate w przyjętej przez twórców prostocie jest bardzo przyjemne dla oczu i przekona do siebie wszystkich graczy pamiętających te czasy, "gdy gry były lepsze" lub jak je faktycznie zapamiętaliśmy. Trudno odmówić Bitmap Bureau pasji do filmu, co zresztą słychać po ścieżce dźwiękowej, udało się podłożyć wszystkie motywy muzyczne z Dnia Sądu, przez co w zależności od etapu, powróciły wspomnienia, gdy jako dziecko czekałem, aż rodzime stacje ponownie wyemitują Terminatora 2. Czy gra jest wyzwaniem? Chwilami tak, do wyboru mamy kilka poziomów trudności, choć dla hardkorowców polecam rozgrywkę w trybie bez opcji kontynuacji.
Dla perfekcjonistów umieszczono opcję uczenia się poziomów, by szlifować umiejętności. Pomimo krótkiego czasu gry, Terminator 2D: No Fate skutecznie zachęca do przejścia więcej niż raz. Na osłodę pozostaje wariant Boss Rush. Tytuł zapadnie w pamięci dzięki swoim filmowym korzeniom i stylistyce retro. Szkoda, że nie wykorzystano całości materiału źródłowego, choć prawdopodobnie studio goniły terminy (premierę już raz przesunięto). Jeśli podobnie jak ja, dorastaliście, gdy Terminator 2 święcił triumfy, to recenzowany tytuł jest dla Was. W przeciwnym razie odejmijcie jedno oczko od oceny.
Ocena - recenzja gry Terminator 2D: NO FATE
Atuty
- Klimat
- Ścieżka dźwiękowa
- Grywalność
Wady
- Za krótka
- Pominięcie części kluczowych scen z filmu
- Cena nieadekwatna do oferowanej zawartości
Terminator 2D: No Fate zabiera graczy w pełną wspomnień podróż z czasów dzieciństwa wspartą oprawą w stylu retro. To krótka, intensywna przygoda, która przywoła wiele wspomnień związanych z kultowym filmem Jamesa Camerona. Tylko tyle i aż tyle.
Graliśmy na:
PS5
Przeczytaj również
Komentarze (57)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych