Minuta ciszy (2022) - recenzja 2. sezonu serialu [Canal+]. Wróg mego wroga jest moim... przyjacielem?

Minuta ciszy (2022) - recenzja, opinia o 2. sezonie [Canal+]. Wróg mego wroga jest moim... przyjacielem?

Piotrek Kamiński | Dzisiaj, 21:00

Żona Mietka Zasady nie pamięta własnego męża, podczas gdy Jacek Wieczny stracił większość swojej floty samochodowej. Na tym jednak ich problemy się nie kończą. Nad ich karkami dyszy próbujący ustalić, co tak naprawdę wydarzyło się w finale poprzedniego sezonu prokurator Sawicki, a w międzyczasie sąsiad i rywal obu panów, Jerzy Pazera, zaczyna ostrzyć sobie zęby na przejęcie ich terenu.

Piotr Rogucki powiedział mi kiedyś, że kręcąc pierwszy sezon "Minuty Ciszy", największym wyzwaniem była dla niego konieczność grania 'tego mocniejszego', stojąc naprzeciwko Roberta Więckiewicza, aktora wybitnego, z prezencją natychmiast domagającą się szacunku. Trudno mieć do niego o to pretensje, ale trzeba jednocześnie przyznać, że wyszedł z tego starcia obronną ręką. Teraz, trzy długie lata później, ta trudna znajomość może rozgrywać się w sposób znacznie bardziej naturalny, a i kierunek, w jakim idzie fabuła pozwolił aktorom znacznie bardziej otworzyć się na siebie.

Dalsza część tekstu pod wideo

Relacja Wiecznego i Zasady w drugim sezonie rozwija się w sposób bardzo przyjemnie konsekwentny i naturalny. To nie jest typowa ekranowa przemiana wrogów w sojuszników – tutaj napięcie, podejrzliwość i wzajemna pogarda jeszcze długo utrzymują się tuż pod wymuszonym uśmiechem i ledwie skrywaną agresją. Ale pod spodem powoli zaczyna kiełkować coś, co przypomina szacunek, wynikający z tego, że każdy z nich poznał granice wytrzymałości tego drugiego. To właśnie powolne tempo tej ewolucji czyni ją wiarygodną i angażującą – widz wciąż nie ma pewności, czy patrzy na zalążek przyjaźni, czy tylko na zawieszenie broni, przymusową komitywę.

Minuta ciszy (2022) - recenzja, opinia o 2. sezonie serialu [Canal+]. Ten sam styl, ale z nowymi twarzami

Synek i wujek
resize icon

Reżyser Jacek Lusiński ponownie pokazuje w nowym sezonie swój największy atut – umiejętność przeplatania tonów, które na papierze wydawałyby się zupełnie nie do pogodzenia. Sceny przejmująco smutne, pełne milczenia i ciężaru, nagle kontrastowane są sytuacyjnym humorem, który nierzadko ociera się o absurd. Dzięki temu serial nie tonie w mroku, ale też nigdy nie traci powagi – balans jest utrzymany tak naturalnie, że widz nie czuje się zmanipulowany, a wciągnięty w niebanalny rytm całej opowieści.

Aby nie zrobiło się jednak zbyt powtarzalnie i przewidywalnie, nowa paczka odcinków przynosi ze sobą cały zestaw nowych postaci. W świecie "Synka" pojawia się dawna koleżanka z czasów szkolnych, Żaneta (Kinga Jasik), i choć jest to wątek mający potencjał aby poruszyć widza, to uważam, że ostatecznie stanowi on jedynie wprowadzenie do lepiej rozpisanej historii na kolejny sezon. Pożyjemy, zobaczymy. Gdzie indziej natomiast ciekawe rzeczy dzieją się już teraz, a to za sprawą ambitnej, ale przy tym również bogobojnej Wandy (Dorota Segda) i jej syna, Łukasza (Kamil Szeptycki), którego pojawienie się w serialu można przyrównać do włożenia kija w szprychy metaforycznego roweru, którym są biznesu Wiecznego i Zasady. I tu ponownie wychodzi na wierzch talent scenopisarski Lusińskiego i Szymona Augustyniaka, ponieważ Łukasz jako postać pozytywna bądź negatywna jest arcytrudny do zdefiniowania. Na pewno stanowi przeszkodę dla naszych bohaterów, ale oni też swoje za uszami mają i nie można patrzeć na nich tak zero-jedynkowo. Parafrazując słynny mem: mamy "Grę o tron" w domu. Porównanie może trochę na wyrost, ale nie do końca nietrafione.

Minuta ciszy (2022) - recenzja, opinia o 2. sezonie serialu [Canal+]. Nieoczywisty rozwój znanych postaci 

Sprawy służbowe
resize icon

Problemem pozostaje natomiast Nuta, grany przez Adama Bobika. Przez pierwszą połowę sezonu jego obecność jest wręcz śladowa – pojawia się w kilku scenach, jakby tylko po to, by przypomnieć widzom, że wciąż istnieje. Tu pogra sobie na konsoli, tam nie zauważy, że ktoś się do domu włamał (bo grał w "Fifę" i pół piwo), kiedy indziej wyskoczy w samym ręczniki do kompletnie nieznajomej kobiety... Kiedy wreszcie dostaje więcej miejsca, kierunek, w którym rozwija się jego wątek, wydaje się co najmniej zagadkowy. Nie jest to rozwiązanie złe ani nieudolne, ale raczej takie, które pozostawia widza w stanie konsternacji – jakby scenarzyści sami do końca nie wiedzieli, co chcą z tą postacią zrobić. Wiedzą tylko, że nie chcą tego Adama puścić!

Znacznie mocniej i wyraziściej wypada Kasia Major, grana przez Karolinę Bruchnicką. To już nie „Synek” z poprzedniego sezonu, a kobieta przytłoczona ciężarem kolejnych strat, rozgoryczona i coraz bardziej wyniszczona wewnętrznie. Jej wątek to powolne opadanie w ciemność, w której trudno dostrzec choćby promień nadziei. Bruchnicka z niesamowitą , bolesną wręcz precyzją oddaje stan osoby, która desperacko potrzebuje choć jednego zwycięstwa, by odgonić ten wszechobecny, zabierający chęć do życia mrok. Miejscami trudno z nią przez to wytrzymać - ostatnie odcinki to już po prostu wulkan agresji i ciągłego krzyczenia na wszystkich dookoła - ale wydaje mi się, że chłopaki mają na nią pomysł i w trzecim sezonie pozwolą jej jeszcze się odkuć... Albo krzykną "przebijam" i w końcu i ona zostanie klientką swojego wuja. Mam nadzieję, że nie, choć patrząc po tym, co do tej pory prezentowali nam twórcy serialu, wcale nie wykluczam takiej możliwości.

"Minuta Ciszy", mimo raczej niecodziennej tematyki, pozostaje jednym z ciekawszych seriali dostępnych obecnie na naszym rynku. Jacek Lusiński i Szymon Augustyniak mieszają w nim brutalną rzeczywistość i nieuchronność śmierci z lekkością i okazjonalną niedorzecznością codzienności. Drugi sezon po równo wzrusza i porusza, a kolejne wątki pojawiają się tak naturalnie, że trudno aż się od niego oderwać, choć akurat właśnie w tym natłoku pomysłów czai się największy problem tego sezonu - na nie wszystkie z nich znajdzie się w tych ledwie sześciu odcinkach czas. Pozostaje mieć nadzieję, że doczekamy się i trzeciego sezonu, który w satysfakcjonujący sposób je wszystkie domknie.

Atuty

  • Ewolucja relacji Wiecznego i Zasady;
  • Bezpardonowe, przerażająco rzeczowe podejście do tematu śmierci;
  • Wciągająca, zbudowana na nieustających przepychankach fabuła;
  • Zestaw nowych, świeżych postaci - ze szczególnie intrygującą rolą Kamila Szeptyckiego;
  • Zazwyczaj celny humor.

Wady

  • Natłok wątków oznacza, że część z nich w ostatecznym rozrachunku staje się mało istotna;
  • Nuty przez pierwsze pół sezonu mogłoby równie dobrze nie być;
  • Okazjonalne problemy z tempem narracji.

W branży funeralnej klient nigdy się nie kończy i tak samo nieskończone zdają się być pomysły twórców "Minuty Ciszy". Miejscami tempo rozwoju wydarzeń mogłoby być lepsze, ale i tak ledwo skończyłem sezon, a już nie mogę doczekać się kolejnego.

8,0
Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper