Zbrodnie po sąsiedzku (2021) - recenzja połowy 5. sezonu serialu [Disney]. Mroczna przeszłość Arconii

Zbrodnie po sąsiedzku (2021) - recenzja, opinia o 5. sezonie serialu [Disney]. Mroczna przeszłość Arconii

Piotrek Kamiński | Wczoraj, 21:05

Kiedy Mabel, Charles i Oliver zaczynają przyglądać się tajemniczej śmierci swojego kochanego odźwiernego, na wierzch wychodzą sekrety Arconii, które trwały pogrzebane całe dekady. Tak przynajmniej mogłoby się z początku wydawać...

"Zbrodnie po sąsiedzku" w pełnym, szaleńczym pędzie wypluwają sezon za sezonem, każdorazowo imponujące widzom świeżością swoich pomysłów. Jeszcze pierwszy sezon był całkiem standardową zagadką kryminalną, bo trzeba było przecież jakoś połączyć ze sobą trio głównych bohaterów. Kiedy jednak sztuka ta już się powiodła, można było zacząć kombinować. Zdrady, zagadki schowane w innych zagadkach, niespodziewane powroty postaci z poprzednich sezonów, niespodziewane powroty aktorów z poprzednich sezonów, ale w nowych rolach – scenarzyści serialu dobrze rozumieją, jak dostarczyć widzom zawartość, która połechta ich z uczuciem po brzuniu.

Dalsza część tekstu pod wideo

To napisawszy, przyznam jednocześnie, że nie uważam, aby pod względem samych zagadek, włożonej pracy detektywistycznej, pozostawienia poszlak dla widzów pragnących móc wykazać się dostateczną spostrzegawczością, aby samodzielnie być w stanie wskazać winnego zanim zrobią to główni bohaterowie, był to serial wybitny. Ewidentnie John Hoffman i Steve Martin pragnęli przede wszystkim zabrać widza w podróż, do samego końca trzymając większość kart przy sobie, jego zaś karmiąc jedynie fałszywymi tropami i strzępami informacji. Można zrobić to i tak, jasne (choć osobiście nie jestem fanem takiego podejścia), ale bardzo utrudnia mi to pracę, jako że Disney nie udostępnia nam od razu całego sezonu, robiąc 'pauzę' tuż przed krytycznym momentem, kiedy wszystko staje się jasne. Jak więc stwierdzić, czy mamy do czynienia z dobrym sezonem czy raczej takim sobie? Ponieważ zapowiada się ciekawie? Ale jeśli przy tym kończy się raczej bez fanfar, to część widzów – w tym i ja – automatycznie odejmie mu dobrych kilka punktów. Pozostaje więc jedynie opowiedzenie, co nowego u Mabel, Charlesa i Olivera i jak te nowości mogą, potencjalnie, złożyć się w coś ciekawego.

Zbrodnie po sąsiedzku (2021) - recenzja, opinia o połowie 5. sezonu serialu [Disney]. Dobre złego początki

Trzy małpy
resize icon

Retrospekcje nie są niczym nowym w świecie „Zbrodni po sąsiedzku” - w końcu już pierwszy sezon w znacznej mierze bazuje na historii sprzed kilku lat – lecz tak daleko w odmęty historii chyba jeszcze się nie zapuszczaliśmy. Zagadkowa śmierć Lestera (Teddy Coluca) nie była dziełem przypadku, a kluczem do rozwiązania jej zagadki może okazać się być tajemniczy gangster, Nicky Caccimelio (Bobby Cannavale), o którym do tej pory jedynie słyszeliśmy. O tym, co łączyło go z poczciwym Lesterem dowiemy się oglądając kolejne odcinki i muszę przyznać, że jak dotąd jest to mój ulubiony element tego sezonu. Młody, pełen marzeń i pasji Lester (Emory Cohen) z automatu staje się ulubioną postacią widowni, tym bardziej tragiczną, że wiemy, do jakiego finału zmierza jego historia. 

Równie ciekawym elementem tych podróży w czasie jest fakt, że poznajemy w nich młodsze wersje naszych bohaterów, przekonując się przy okazji, na jak wczesnym etapie swojego życia (zwłaszcza w przypadku Mabel), po raz pierwszy przecięły się ich drogi – i już wtedy elementem wspólnym była Arconia. Przy okazji widzimy również całą masę innych postaci, z których część może już nie żyć, podczas gdy inne po prostu odsunęły się na dalszy plan. Takiego choćby Teddy'ego Dimasa (Nathan Lane) ostatni raz widzieliśmy w drugim sezonie, więc nagły powrót postaci w piątym jest bardzo miłą niespodzianką. Pozwala również zacząć zastanawiać się, czy przypadkiem scenarzyści nie szykują nam dalszego ciągu dla któregoś z dotychczasowych ślepych tropów. Może niekoniecznie od razu pod postacią głównego antagonisty sezonu, ale chociaż sprawnie zrealizowanej historii pobocznej?

Zbrodnie po sąsiedzku (2021) - recenzja, opinia o połowie 5. sezonu serialu [Disney]. Ozempic, testosteron i nowojorska mafia

Zebranie
resize icon

Jednym z ciekawszych bohaterów obecnego sezonu zdecydowanie jest wspomniany już Nicky Caccimelio. Cannavale od zawsze miał idealną manierę do grania niebezpiecznych bandziorów (choć nie brakuje mu i komediowej żyłki) i choć mogłoby się wydawać, że jego rola nie będzie zbyt długa, scenarzyści znaleźli sposób – a nawet i kilka sposobów – aby utrzymać go w świetle reflektorów. Zwłaszcza jego rozmowy z jednym z naszych głównych bohaterów bardzo przypadły mi do gustu i mam nadzieję, że scenarzyści utrzymają je do samego końca sezonu, być może nawet odwracając ostatecznie całą jego postać w zupełnie innym niż ten najbardziej oczywisty kierunku. 

Reszta bohaterów również nie stoi jednak w miejscu. Chyba najwyraźniej widocznej, ale przy tym i chyba najmniej interesującej zmiany doczekała się Mabel, jako że jest to zmiana czysto fizyczna. Selena Gomez naprawdę ostro wzięła się za powrót do dawnej sylwetki, co widać gołym okiem na ekranie. Nowości w swojej charakterystyce doczekali się natomiast panowie. Oliver (Martin Short) odkrywa przed widzami swoją „mroczną” przeszłość i konszachty z mafią – z czego dostajemy dobrych kilka szczerze zabawnych scen – podczas gdy Charles (Steve Martin)... zaczął brać testosteron, przez co nabiera komicznie „byczkowego” temperamentu. Jeśli widziałeś kiedyś jak zmienia się czyjeś zachowanie, kiedy zaczyna przyjmować hormon wzrostu, to będziesz pękał ze śmiechu, choć wydaje mi się, że i bez tego cała sytuacja jest na tyle absurdalna, że nie raz i nie dwa razy rykniesz szczerym śmiechem.

Nowy sezon „Zbrodni po sąsiedzku” zapowiada się naprawdę intrygująco i to nie tylko ze względu na sięgającą zaskakująco daleko w przeszłość zagadkę. Mocna obsada, z gościnnymi występami takich sław jak Dianne Wiest, Christoph Waltz czy Renee Zellweger obiecuje dobrą zabawę, a i same dialogi od początku sezonu bawią i intrygują, nie marnując zbyt wiele czasu na niepotrzebny nonsens. Jeśli jeszcze dowiozą do tego zestawu solidne zakończenie, to naprawdę może być jeden z najlepszych albo może nawet i najlepszy sezon serialu do tej pory. Ale o tym przekonamy się dopiero pod koniec października...

Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper