Bad Cheese – recenzja i opinia o grze na PS5. Tu się strzela skarpetami

Bad Cheese – recenzja i opinia o grze na PS5. Tu się strzela skarpetami

Dagmara PaniFrau | Wczoraj, 21:30

Bad Cheese to horror psychologiczny stworzony przez polskiego dewelopera Szymona Łukasika. Głównym bohaterem gry jest Myszka Miki w czasach dziecięcych, które nie wyglądają bynajmniej beztrosko. Myszek żyje w ciągłym strachu przed ojcem, który stosuje wobec niego różne formy przemocy. Dlatego za wszelką cenę próbuje być dzieckiem idealnym – by w żaden sposób nie narazić się apodyktycznemu rodzicowi.

Faktem jest, że Bad Cheese porusza bardzo, ale to bardzo trudne tematy (jak na przykład przemoc wobec dzieci czy alkoholizm), jednak robi to z gigantyczną domieszką czarnego humoru, co niekiedy zakrawa o kontrowersję. Myślę jednak, że to wszystko było mocno przemyślane, i zostało opowiedziane bez zbędnego moralizowania czy przeginania w tę lub inną stronę. Przeciwnie, jakaś dziwna autentyczność i dziecięca szczerość wyłania się z tego dzieła – i chyba to przeraża w nim najbardziej.

Dalsza część tekstu pod wideo

Bad Cheese
resize icon

Bad Cheese, czyli traumy Myszki Miki

Technicznie tytuł stanowi połączenie przygodówki i symulatora chodzenia, gdzie oprócz paru ciekawych zagadek wykonujemy także misje zręcznościowe. Wszystko to jest raczej proste – na przykład, bohater sprząta, pierze czy pozbywa się pająków.

Ktoś by powiedział: można się zanudzić. Nic bardziej mylnego – deweloper podszedł do projektowania zadań z dużą kreatywnością, dzięki czemu każda misja w Bad Cheese jawi się jako coś świeżego i wcześniej niespotykanego. Chyba nikt z nas nie używał jeszcze wyrzutni skarpet do wieszania prania. 

Oryginalność zadań i dość nietypowa fabuła sprawiają, że od gry trudno się oderwać. Kolejne tajemnice domu zgłębiałam z narastającym zainteresowaniem – byłam mocno ciekawa, czym jeszcze zaskoczy mnie autor. Ani razu się nie zawiodłam – tytuł nie nudzi ani przez chwilę. Szkoda tylko, że jest dość krótki – jego przejście to zadanie na zaledwie kilka godzin. Ale i tak dłużej byście tu nie wytrzymali...

Bad Cheese
resize icon

Świat jest taki czarno-biały

Opowieść osadzono w realiach wzorowanych na czarno-białych kreskówkach z lat 20. Oprawa wizualna to kolejny atut recenzowanego Bad Cheese. Ręcznie rysowana grafika łączy mrok z groteską, co stanowi idealne tło dla horroru. No i nawet animacje są tu tak toporne, jak w kreskówkach z lat 20.

Takiego stylu wizualnego nie uświadczycie chyba w żadnej innej grze komputerowej. Trudno się do czegoś przyczepić w tym aspekcie – no, może trochę za dużo tu jasnych błysków, przez co dość trudno patrzy się na to w nocy. 

Do nietypowej oprawy wizualnej dochodzi klimatyczna ścieżka dźwiękowa z przerażającymi odgłosami i angielskim dubbingiem. Uprzedzając pytania o polskie napisy – te w grze są i mają się dobrze. Ale głosy aktorów brzmią naprawdę upiornie – czyli chyba tak, jak powinny.

Gra działa płynnie na PlayStation 5 – nie zaobserwowałam żadnych spadków płynności. Natomiast jeśli chodzi o wykorzystanie DualSense, to coś tam udało się wdrożyć, ale niestety niewiele – a szkoda, bo był w tym aspekcie duży potencjał. Fajnie byłoby urozmaicić odpowiednimi efektami odkurzanie czy strzelanie packą. No ale cóż – wszystkiego mieć nie można.

Bad Cheese
resize icon

Nie ma sera bez dziur

Jeśli chodzi o mechaniki, to niestety właśnie tutaj zaczyna się prawdziwy horror. Oczywiście, tak jak wspomniałam, podoba mi się to, co tu robimy – ale niestety nie za bardzo do gustu przypadło mi to, w jaki sposób to robimy. Bo systemy rozgrywki – choć pomysłowe w założeniach – w praktyce są spłycone i bardzo niedopracowane.

Zacznijmy od topornego sterowania. Czasem gra nie reaguje na wciskanie przycisków. Myszek ma też problem ze skakaniem. To można by było wybaczyć, gdyby nie fakt, że mamy tu trochę etapów zręcznościowych. Zresztą chyba wszystkie czynności wymagające precyzyjnego celowania wymagają poprawy – a jest ich w tytule całkiem sporo.

Bad Cheese
resize icon

Zresztą dość trudno oddać udany strzał w przypadku, gdy gra nie wyświetla żadnego celownika czy jakiegokolwiek innego punktu odniesienia. W takich przypadkach poszczególne czynności pozostaje wykonywać na chybił trafił – a nuż się uda. Generalnie walczyć z przeciwnikami w Bad Cheese to jak kroić rzodkiewkę siekierą – niby się da, niby można, ale trzeba liczyć się z tym, że trafi się nie tu, gdzie byśmy chcieli.

Denerwujący okazał się również model interakcji z przedmiotami. Rzeczy, z którymi możemy coś zrobić, podświetlają się na biało, gdy bierzemy je „na cel”. To znaczy, powinny. Ze względu na wspomniany brak „celowniczka” na środku, dany obiekt najpierw się podświetla, by za chwilę to podświetlenie zniknęło, bo niefortunnie obróciliśmy kamerę o centymetr czy dwa. Najgorzej wypada w tym przypadku interakcja z małymi obiektami. Horror, horror!

Bad Cheese
resize icon

Bad Cheese – czy warto kupić?

Bad Cheese oferuje doświadczenie dość krótkie, ale intensywne niczym smród skarpetek demonicznego tatusia. Czy warto kupić ten tytuł? Moim zdaniem tak. Jest on technicznie niedopracowany, ale pozwala robić rzeczy, jakich nie robiliśmy jeszcze w żadnej grze (ani w rzeczywistości – no, chyba że komuś zdarzyło się kiedyś wsysać butelki odkurzaczem).

Kolejny argument zachęcający do zakupu to cena, która moim zdaniem jest adekwatna do długości tytułu. Od momentu premiery Zły Ser kosztuje niecałe sześć dyszek w wydaniu na PS5. Natomiast wersja na PC jest jeszcze tańsza – można ją mieć za około 40 złotych. Jeśli więc jesteście w stanie przymknąć oko na pewne techniczne niedociągnięcia, to zachęcam do zakupu. Tę opowieść trudno wam będzie wymazać z pamięci.

Ocena - recenzja gry Bad Cheese

Atuty

  • mroczna i ciekawa fabuła
  • oryginalność zadań
  • styl graficzny
  • dźwięk i dubbing
  • świetna cena na premierę
  •  

Wady

  • niedopracowane sterowanie
  • wadliwe mechaniki
  • trochę za szybko się kończy

Mówią, że sztuka rodzi się w cierpieniu. Nie wiem, co umotywowało autora do stworzenia takiej produkcji, ale wiem, że jest artystą. Pomimo technicznych uchybień gra wciąga, a historia zostaje w pamięci na długo.

Dagmara PaniFrau Strona autora
cropper