Butterfly (2025) – recenzja serialu [Amazon]. Najlepiej szpieguje się z rodziną

Butterfly (2025) – recenzja, opinia o serialu [Amazon]. Najlepiej szpieguje się z rodziną

Piotrek Kamiński | Dzisiaj, 21:00

Rebecca spędziła całe swoje dorosłe życie pozbywając się niewygodnych ludzi dla prywatnej agencji wywiadowczej Caddis. Całe jej życie zostaje wywrócone do góry nogami, kiedy okazuje się, że jej zmarły podczas akcji pięć lat wcześniej ojciec jednak żyje i chce, aby uciekła z nim z kraju. Czy Rebecca wybierze obowiązek wobec pracodawczyni, czy więzi rodzinne i jakie będą tego konsekwencje?

Amazon zafiksował się w ostatnich latach na kino szpiegowskie. Obejrzymy u nich „Jacka Ryana”, na upartego do podobnej kategorii dałoby się wepchnąć „Reachera”, a nie tak dawno temu umiarkowanym powodzeniem zakończył się projekt „Cytadela”, składający się ostatecznie z jednego tylko sezonu głównej serii i kilku, jednosezonowych spin-offów. Jeffrey B. wciąż nie powiedział jednak ostatniego słowa, skutkiem czego na platformę wleciał niedawno zupełnie nowy projekt - „Butterfly”, sześcioodcinkowa adaptacja powieści graficznej Arasha Amela pod tym samym tytułem.

Dalsza część tekstu pod wideo

W rolach głównych obsadzeni zostali Daniel Dae Kim i Reina Hardesty, co prawdopodobnie nie spotka się z najcieplejszym przyjęciem ze strony wiernych fanów oryginału, ponieważ raz jeszcze producenci adaptacji materiału graficznego postanowili nie przejmować się czymś takim jak odwzorowanie wyglądu postaci, zmieniając im... w sumie to wszystko. Dobrze że Rebecca wciąż jest kobietą, a David jej ojcem, a nie matką czy kochankiem. Osobiście jakoś bardzo tego nie odczułem, jako że z materiałem źródłowym zapoznawałem się pobieżnie już po seansie i uważam wręcz, że akurat talent aktorski Kima i Hardesty to największa zaleta serialu, ale przyznam, że sam proceder jest już tak szeroko zakrojony, że zaczyna działać mi na nerwy. Jeśli wiąże mnie z jakąś postacią/marką silna więź emocjonalna, to naprawdę nie uważam, aby była to aż tak nieracjonalna prośba z mojej strony, żeby postacie wyglądały chociaż z grubsza tak, jak powinny.

Butterfly (2025) – recenzja, opinia o serialu [Amazon]. Zabili go i uciekł

David i Rebecca
resize icon

Fabuła serialu kręci się wokół konfliktu interesów powstałego po tym, jak Rebecca zostaje wysłana pozbyć się jednego agenta obcego wywiadu, który na miejscu okazuje się być jej ojcem. Skołowana dziewczyna, choć wściekła na ojca za to, że sfingował swoją śmierć i zostawił ją samą, nie może wykonać zadania. Wspólnie z Davidem znikają z radaru i na przestrzeni kolejnych sześciu odcinków będą starali się znaleźć ze sobą wspólny język i przy okazji dogadać się jakoś z szefową Rebecci i dawną partnerką w interesach Davida, niejaką Juno (Piper Perabo), która chwilowo ma ochotę ich oboje odstrzelić i pozbyć się niewygodnej sytuacji.

Początek intrygi zapowiada się nawet intrygująco, ale w pewnym momencie trudno nie zauważyć, że scenarzyści nie potrafią tego punktu wyjścia należycie rozkręcić. Kolejne zwroty akcji są raczej przewidywalne (może z wyjątkiem finałowego, ale to cliffhanger i tak naprawdę nie wiadomo nawet o co chodzi, więc się nie liczy), jakkolwiek rozwinięta zostaje tylko najważniejsza garść postaci, a około połowy sezonu logika zostaje wyrzucona za okno, byle tylko popchnąć fabułę do przodu. Jak się nad tym zastanowić, to jeden z najważniejszych momentów, punkt zwrotny całej intrygi, mógł wydarzyć się wyłącznie dlatego, że jedna z postaci podjęła skandalicznie wręcz nieodpowiedzialną decyzję, która zwyczajnie musiała źle się dla niej skończyć. I co? I się skończyła.

Butterfly (2025) – recenzja, opinia o serialu [Amazon]. Córeczka tatusia

Juno i jej syn
resize icon

Tym, co mimo wszystko trzyma widza przy ekranie jest relacja głównych bohaterów, tak doskonale sprzedana przez Kima i Hardesty. Oboje są wybornymi agentami wywiadu, potrafiącymi infiltrować tereny wroga, kłamać, a kiedy trzeba i zabijać. Z początku ma się wrażenie, że Rebecca jest tylko od włos od zastosowania wszystkiego, czego nauczyła się w Caddis na ojcu, lecz ten, z iście stoickim spokojem tłumaczy się i powoli zdobywa jej zaufanie. Po czym zrzuca na nią kolejną bombę, która sprawia, że cały proces powtórzyć trzeba od nowa. I tak kilka razy na przestrzeni całego serialu. Jej żal, że przez tyle lat nie miała prawdziwej rodziny, podczas gdy on siedział sobie wygodnie gdzieś na końcu świata, jest z jednej strony zupełnie zrozumiały, z drugiej podszyty solidną dawką komizmu za sprawą sarkastycznych, lekko gówniarskich uszczypliwości, którymi Rebecca regularnie traktuje ojca. Tyle lat nie miała ojca, to teraz musi nadrobić bunt nastolatki!

Odrobina celnie wymierzonego humoru dobrze kontrastuje też z solidnie nakręconymi, miejscami nawet całkiem brutalnymi scenami akcji. Serial miał łącznie trzech różnych operatorów kamery i być może to właśnie ta różnorodność podejścia sprawia, że akcja przez wszystkich sześć odcinków pozostaje świeża. Z początku więcej tu szerokich kadrów, pościgów i walk na zbliżeniach. Bliżej końca natomiast, styl ulega zmianie i jeden z pościgów samochodowych oglądamy w znacznej mierze z wnętrza jednego z aut. Z kolei finałowe starcie Davida z najemnikiem znanym zawodowo jako Gun (Kim Ji-hoon) to esencja kina kopanego dawnych lat, czyli szeroki kadr, skupienie na ambitnej, świetnie zrealizowanej choreografii i jak najmniejsza ilość cięć.

„Butterfly”, jak niezliczona ilość dzisiejszych filmów i seriali, może pochwalić się solidną obsadą i bardzo udaną stroną techniczną, ale wywala się na tym jednym elemencie, bez którego wszystkie te elementy składowe nie mają się jak ze sobą skleić – na scenariuszu. Fabuła szybko staje się oczywista, postacie przestają ewoluować, rzeczy dzieją się, ponieważ wymaga tego scenariusz, a nie ponieważ mają jakiś większy sens, a entuzjazm widza powoli, acz nieubłaganie... umiera. To nie jest zły serial! Ale mógł być naprawdę świetny, więc tym bardziej boli, że ostatecznie jest tylko niezły. Wielka szkoda.

No! To teraz gamescom!

Atuty

  • Chemia Daniela Dae Kima i Reiny Hardesty;
  • Całkiem solidnie i widowiskowo zrealizowane sceny akcji;
  • Początek naprawdę wciąga i intryguje...

Wady

  • …więc szkoda, że druga połowa serialu nie potrafi tego wykorzystać;
  • Słabo rozwinięte postacie drugoplanowe;
  • Masa scenariuszowych głupot i naiwności;
  • Od pewnego momentu staje się kompletnie przewidywalny.

„Butterfly” tak luźno podchodzi do materiału źródłowego, że praktycznie gubi po drodze sens swojego tytułu. To nieźle zrealizowane kino szpiegowskie z dobrą obsadą, ale przy tym raczej byle jakim, szybko wypadającym z głowy scenariuszem. Szkoda, bo był tu potencjał na coś znacznie lepszego.

6,0
Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper