Rach, ciach! (2025) - recenzja filmu [Netflix]. Prawdziwa jazda bez trzymanki i Genndy Tartakovsky bez cenzury

Rach, ciach! (2025) - recenzja filmu [Netflix]. Prawdziwa jazda bez trzymanki i Genndy Tartakovsky bez cenzury

Łukasz Musialik | Wczoraj, 21:00

Genndy Tartakovsky, mistrz animacji, który rozkochał nas w Samuraju Jacku i Hotelu Transylwania, tym razem wszedł na wody tak mętne, że nawet Warner Bros. się zląkł. Fixed, czyli “Rach, ciach!” w polskiej wersji, to 86-minutowa eskapada w świat psich żądz, która mogłaby sprawić, że Ralph Bakshi zaczerwieniłby się ze wstydu.

To pierwsza pełnometrażowa animacja Sony Pictures Animation przeznaczona wyłącznie dla dorosłych, którą Netflix przygarnął po tym, jak David Zaslav dał jej czerwoną kartkę. Wyobraźmy sobie klasycznego Disnejowskiego “Zakochanego kundla”, ale z kategorią wiekową dla dorosłych i obsesją na punkcie męskich klejnotów.

Dalsza część tekstu pod wideo

Bull, w wykonaniu Adama Devine’a, to psi Don Juan, którego jedynym zmartwieniem jest montowanie wszystkiego, co się rusza - od nogi babci po doniczki z kwiatami. Kiedy dowiaduje się, że następnego dnia czeka go kastracja, rozpoczyna się dwudziestoczterogodzinne odliczanie do utraty swojej “męskości”. Film staje się więc animacyjnym odpowiednikiem “American Pie”, tyle że z czworonogami.

Rach, ciach! (2025) - recenzja i opinia o filmie [Netflix]. Animacyjny kunszt w służbie rubaszności

Rach, ciach! / Fixed / Netflix
resize icon

Tartakovsky i jego zespół stworzyli wizualną ucztę, która swoimi korzeniami sięga do czasów klasycznego Disneya lat 50. i 60., czerpie z dorobku Texa Avery’ego i Chuck’a Jones’a, ale dodaje współczesną dawkę surrealizmu rodem z “Ren & Stimpy”. Tradycyjna animacja 2D, wykonana przez studia Renegade Animation i brazylijskie Lightstar Studios, kwitnie ekspresyjnością ruchu i bogactwem detali. Scott Wills, długoletni współpracownik reżysera znany z “Samuraja Jacka” i “Primal”, jako dyrektor artystyczny stworzył świat, w którym nawet najbardziej wulgarne gagi nabierają artystycznego polotu.

Tartakovsky, którego można uznać za jednego z ostatnich mistrzów tradycyjnej animacji, udowadnia, że ręcznie rysowane klatki wciąż potrafią zachwycić. Kolorystyka zmienia się wraz z rytmem nocnej przygody bohaterów, tworząc atmosferę przypominającą ilustracje z książek dla dzieci - tyle że definitywnie nie dla dzieci. Każda postać ma swój wyrazisty charakter – od zadufanego w sobie boksera Rocco (Idris Elba) po influencera jamnika Fetcha (Fred Armisen). Najbardziej imponuje jednak sposób, w jaki animatorzy potraktowali anatomię psów - z ilością detali, która może wprawić w konsternację nawet najbardziej doświadczonych widzów.

Rach, ciach! (2025) - recenzja i opinia o filmie [Netflix]. Humor bez granic i tematyka z przesłaniem

Rach, ciach! / Fixed / Netflix
resize icon

“Rach, ciach!” to komedia, która nie zna słowa “hamowanie”. Tartakovsky i współscenarzysta Jon Vitti (znany z “Simpsonów”) stworzyli świat, w którym psie narządy płciowe są stałym elementem kadru, a humor operuje na granicy dobrego smaku. Film zawiera sekwencje w psim burdelu, psychodeliczne sceny, w których męskie atrybuty Bulla - nazywane Old Spice i Napoleon - zyskują własną podmiotowość, oraz dialogi przepełnione seksualną frustracją głównego bohatera.

Jednak poza szokującą powierzchowną warstwą kryje się zaskakująco dojrzały portret męskości i akceptacji. Bull, mimo swojej obsesji na punkcie własnej seksualności, musi zmierzyć się z rzeczywistością i zrozumieć, że jego wartość nie tkwi w posiadaniu męskich atrybutów. Romans z wyrafinowaną Honey (Kathryn Hahn) i konfrontacja z rywalem Sterlingiem (Beck Bennett) stają się pretekstem do głębszej refleksji nad męską tożsamością. Film, inspirowany komedią Judda Apatowa i klasycznymi “buddy movies”, ostatecznie opowiada o przyjaźni, akceptacji i dojrzewaniu.

Film niewątpliwie podzieli widzów. Ci, którzy spodziewają się poziomu wyrafinowania z “Miasteczka South Park” (South Park: Bigger, Longer & Uncut) mogą poczuć się rozczarowani wulgarnością na pokaz. Z drugiej strony, fani surrealistycznych animacji dla dorosłych ala Ralph Bakshi znajdą tu wiele powodów do tego, aby zachwycić się niejednym gagiem. Tartakovsky stworzył dzieło, które równie dobrze może trafić do kanonu animacji dla dorosłych, jak zostać zapomniane jako ciekawostka gatunkowa.

Rach, ciach! (2025) - recenzja i opinia o filmie [Netflix]. Psi zawód, który trzeba przeżyć

“Rach, ciach!” to film, który nie pozostawia miejsca na obojętność. Genndy Tartakovsky, po latach tworzenia animacji dla szerszej publiczności, dał upust swojej artystycznej frustracji, tworząc dzieło równie piękne wizualnie, co kontrowersyjne tematycznie. 

To animacyjny eksperyment, który pokazuje, że tradycyjna technika 2D wciąż może zaskakiwać, nawet gdy służy opowieści o psich, ale egzystencjalnych problemach. Netflix, ratując film przed zapomnieniem, dał widzom szansę na zobaczenie, jak daleko może zajść współczesna animacja dla dorosłych. Czy warto? To zależy od tego, czy jesteście gotowi na oglądanie psich narządów płciowych przez ponad 80 minut w towarzystwie jednego z najlepszych reżyserów animacji naszych czasów.

Atuty

  • Piękna animacja 2D
  • Odważny humor
  • Charyzmatyczne postacie
  • Świetna obsada głosowa

Wady

  • Schematyczna fabuła
  • Nierówne dialogi
  • Wulgarność nie dla każdego
  • Humor, który czasem bywa męczący

Nie każdy gag dojeżdża, kilka motywów pracuje na autopilocie, a żart „im bardziej, tym lepiej” ma naturalne granice – ale gdy Tartakovsky skręca w liryzm, dostajemy puls, dla którego warto było przejść przez cały ten karnawał psich namiętności.

7,0
Łukasz Musialik Strona autora
Pasjonat gier od samego dzieciństwa, kiedy to swoją pierwszą konsolę dostał od rodziców. Od tamtej pory zafascynowany grami i ich światem, ponieważ jako dorosły uważa, że to nie tylko rozrywka, ale także sztuka, która może nas uczyć, inspirować i poruszać emocje. Nieustannie poszerza swoją wiedzę i doświadczenie w dziedzinie gier i konsol, aby móc dostarczać innym jak najbardziej wartościowe treści.
cropper