Donkey Kong Bananza - recenzja gry. Wszystkie drogi prowadzą do bananów

Donkey Kong Bananza - recenzja i opinia o grze [Switch2]. Wszyscy chcą bananów

Wojciech Gruszczyk | Wczoraj, 14:00

Nintendo rozpoczęło nową generację od wyścigów, ale następnym dużym tytułem przygotowanym z myślą o nowej platformie niespodziewanie nie jest pierwsza trójwymiarowa gra z Marianem w roli głównej. Zamiast tego do głosu doszedł bohater, który długo czekał na swoją szansę. Czy warto zagrać w Donkey Kong Bananza? Przeczytajcie naszą recenzję.

Jeszcze przed prezentacją Nintendo Switcha 2, obstawiałem, że japońska korporacja przywita graczy za sprawą pełnoprawnej przygody Mario. Nintendo postawiło na wyścigi i następnie oferuje wielką małpę siejącą zniszczenie - na pierwszy rzut oka to naprawdę dziwny ruch, ale Donkey Kong Bananza to zaskakująco przyjemne odświeżenie wcześniej oferowanych atrakcji.

Dalsza część tekstu pod wideo

Donkey Kong Bananza to druga trójwymiarowa platformówka w tym uniwersum i jednocześnie pierwsza oryginalna gra w serii od czasu Donkey Kong Country: Tropical Freeze (2014). Antagonista i zarazem protagonista uniwersum Nintendo długo czekał, by ponownie otrzymać swoją szansę, ale twórcy Super Mario Odyssey w końcu w pełni wykorzystali potencjał potężnej małpy.

W Donkey Kong Bananza wszystko rozchodzi się o... banany!

Donkey Kong Bananza - recenzja gry. Główny bohater
resize icon

Donkey Kong na przestrzeni lat zmienił swoje znaczenie w uniwersum japońskiej korporacji. Teraz jest on bardzo przyjazną postacią, która za sprawą Donkey Kong Bananza pokazuje swoje najlepsze oblicze - z jednej strony to pogodny i uśmiechnięty bohater, ale goryl nie pozwoli sobie wejść na głowę i gdy pojawia się grupa przeciwników, która kradnie banany to... rozpoczyna się kilkunastogodzinna przeprawa. Wszystko w jednym celu - odzyskać skarby i pokonać grupę wrogów.

Akcja Donkey Kong Bananza na początku rozgrywa się na Ingot Isle, gdzie ma znajdować się tajemniczy surowiec zwany Banandium - DK ze swoją ekipą eksplorują lokację w poszukiwaniu skarbów, ale nagle przyjemną zabawę przerywa grupa VoidCo, która dosłownie wpada na wyspę za sprawą gigantycznego głazu, kradnie wszystkie Golden Bananas (Banandium Gems) i wpycha Ingot Isle wgłąb ziemi.

Co na to wszystko Donkey Kong? Bohater zaczyna podróżować po Underground World, by odnaleźć drogę na wolność, odzyskać wszystkie Złote Banany i zarazem pomóc... 13-letniej dziewczynie. Nie będzie zbyt wielkim spoilerem jeśli napisze, że już w pierwszych godzinach przygody do protagonisty dołącza Paulina, która odgrywa znaczącą rolę w całej przygodzie. Młoda dziewczyna postanawia dołączyć do bohatera, by wydostać się na powierzchnię - nie mogę zdradzać za wiele, ale postać została w ciekawy sposób połączona z misją antagonistów.

Donkey Kong Bananza - recenzja gry. Mglista lokacja
resize icon

W rezultacie formuła Donkey Kong Bananza jest bardzo prosta - duet trafia na kolejne mapy zwane tutaj warstwami, rozwiązuje problemy okolicznych mieszkańców-skał, by później zniszczyć bramę pozostawioną przez VoidCo i otrzymać dostęp do nowego poziomu. Czasami jedna warstwa ma kilka „pięter”, by jednak ostatecznie kierować się wgłąb ziemi.

Twórcy w ciekawy sposób prezentują Podziemny Świat, bo choć cały czas podążamy coraz bliżej jądra planety, to jednak w poszczególnych światach nie brakuje... normalnego nieba. To nie jest tak, że biegamy po miejscówkach przepełnionych wyłącznie skałami. Lokacje są mocno zróżnicowane, bo nie brakuje tutaj typowej dżungli, terenu z wulkanami, plaży, zimowej krainy czy też terenów pełnych diamentów. Deweloperzy znaleźli nawet przestrzeń, by zorganizować... wyścigi. W głównej mierze widzimy bohatera w pełnym trójwymiarze, ale zespół odpowiedzialny za dodatkowe atrakcje w poszczególnych światach wpadł na pomysł, by systematycznie zapraszać duet na kolejne wyzwania – śpiew bohaterki niszczy specjalne bramy pozwalając graczowi wejść do nowych-skromnych lokacji. W tym wypadku Donkey Kong musi pokonać wyznaczoną liczbę wrogów lub przejść z punktu A do punktu B – w tym drugim wypadku czasami widzimy akcję z perspektywy 2D. Nostalgia uderzy w fanów serii, bo właśnie w takich okolicznościach mamy nawet okazję wskoczyć do kilku beczek, co oczywiście jest świetną wizytówką DK. Ostatecznie wszystkie zadania kończą się jednym – zbieramy jeszcze więcej Złotych Bananów.

W Donkey Kong Bananza jesteś niszczycielem światów...

Donkey Kong Bananza - recenzja gry. Paulinka
resize icon

W recenzowanym Donkey Kong Bananza każda kraina to dosłownie teren pełen sekretów i niespodzianek. Wszystko za sprawą możliwości głównego bohatera, bo teraz twórcy tak naprawdę pozwolili wykorzystać wszystkie umiejętności małpy – obok klasycznego biegania, skakania, turlania się, goryl bez problemu dosłownie wyrywa kawałki ziemi, by następnie rzucić głazem w przeciwników lub może zniszczyć niemal wszystkie struktury. Tylko część, wyraźnie zaznaczonych (metalowych) powierzchni nie można rozbić – kamienie, żwiry lub po prostu ziemię można atakować, co pozwala tworzyć tunele lub nawet eliminować z krajobrazu całe góry. DK w swoim repertuarze umiejętności może uderzyć ręką w powierzchnię, by podświetlić zakopane skarby – w ostateczności wielu graczy będzie godzinami kopać, kopać i jeszcze trochę kopać, by odkrywać kolejne sekrety poszczególnych poziomów. Donkey Kong może oczywiście wracać do wcześniej odwiedzanych warstw, więc nie musicie wykonywać całej pracy przy jednym podejściu. Gracz musi jednak bardzo szybko zrozumieć, jakie właściwości (poziomy wytrzymałości) ma teren – przykładowo ziemia jest miękka, więc nie za bardzo nadaje się do ataku, ale może przykładowo coś zalepić, ale znowu kamień, którego wydobycie trwa trochę dłużej, już świetnie nadaje się do rzucania w przeciwników.

Rozbudowanie możliwości jednej z ikon Nintendo to prawdziwy strzał w dziesiątkę. Donkey Kong Bananza zostało oparte na niszczeniu, wyrywaniu i kopaniu, ale ta mechanika nie nudzi się nawet pod koniec rozgrywki – sporą zasługą jest stałe oferowanie zróżnicowanych środowiskowych wyzwań. To raczej nie są zagadki, ale czasami musimy pokombinować, jak mając wyznaczony arsenał zdolności przedostać się do wyznaczonego punktu. Nie będę ukrywał, że trochę zajęło mi podłapanie prostej formuły – często po prostu możemy się przekopać i nawet jeśli widzimy przed sobą metalową bramę, to gdzieś z boku jest możliwe wykonanie podkopu. To oczywiście prosty pomysł, ale niezwykle skuteczny, bo Donkey Kong tak naprawdę cały czas grzebie w ziemi.

Donkey Kong Bananza - recenzja gry. Bieganie obok przeciwników
resize icon

W strukturze Donkey Kong Bananza fantastycznie wypada również dawkowanie nowości – od początku do końca cały czas nasz bohater zyskuje nowe zdolności, które są związane z fabułą. Zbieranie bananów pozwala mu podnosić swoje umiejętności i przykładowo zwiększać pasek zdrowia, dłużej surfować na głazach czy też powiększać sakiewkę, jednak tak naprawdę jest to tylko i wyłącznie część możliwości postaci. Deweloperzy wpadli na przyjemny i dobrze rozbudowujący rozgrywkę pomysł pewnych... ewolucji. Donkey Kong na chwile może przejąć „starożytne moce Bananzy”, by za ich sprawą zmienić swoją formę i na kilka sekund otrzymać dodatkowe zdolności. Nintendo podczas kampanii marketingowej pokazało trzy formy, które faktycznie świetnie się uzupełniają – Kong Bananza idealnie nadaje się do walki i niszczenia mocniejszych struktur, Zebra Bananza radzi sobie w bieganiu po delikatnym terenie, a Ostrich Bananza może latać i zrzucać jaja-bomby. Kapitalnie wypada możliwość „przeskakiwania” pomiędzy ewolucjami, by otrzymać dostęp do nowych struktur w świecie lub lepiej poradzić sobie z przeciwnikami. Nie będę jednak ukrywał, że Nintendo tym razem pozytywnie zaskoczyło i nie zdradziło wszystkich informacji – studio pozostawiło kilka niespodzianek, które świetnie odkrywa się podczas rozgrywki. W tym wypadku każda moc jest związana z fabułą, więc nie pominiecie ciekawych zdolności – skille można nawet ulepszać w drzewkach rozwoju, a twórcy wykorzystują każdą przemianę w historii... Czasami musimy przelecieć, niekiedy niezbędne jest szybki bieg lub potężniejsze uderzenie, a to wszystko wykonacie za sprawą umiejętności starożytnych.

W tym miejscu muszę na pewno dodać, że recenzowany Donkey Kong Bananza to zaskakująco... muzyczna gra. Paulina jest początkującą piosenkarką, która za sprawą śpiewu niszczy pieczęcie VoidCo i pozwala duetowi podróżować w głąb kolejnych lokacji, ale ogólnie w kilku fragmentach (również w finale!) muzyka jest integralną częścią historii. Szczerze mówiąc siadając do tej gry nie spodziewałem się, że Nintendo podąży tą drogą i zdecyduje się na rozbudowanie wydarzeń przez duże, muzyczne sekwencje, które są związane ze wspomnianymi wyżej dodatkowymi mocami. Deweloperzy wykorzystali nawet śpiew 13-latki, by pokazywać drogę – często lokacje są bardzo rozbudowane (szczególnie pionowo) i można się na początku trochę pogubić, ale właśnie piękne głos dziewczyny naprowadza gracza na odpowiednią trasę.

Nintendo dość niespodziewanie zdecydowało się na niepotrzebne wydłużenie przedostatniego etapu – na końcu niezbędne jest posiadanie sporej liczby zdobywanych przez całą grę monet, więc jeśli nie skupialiście się na tym elemencie lub często wpadaliście w kłopoty i ginęliście, to będziecie musieli wrócić na godzinkę lub nawet dwie, by dostać się do finału. Donkey Kong Bananza jest zarazem jedną z tych gier, w których odkładasz już konsolę na biurko, myśląc jednocześnie "ale to było dobre", a tutaj... gramy dalej! Twórcy zaskakują bardzo rozbudowanym finałem. Ja zakończenie zobaczyłem po około 20 godzinach, ale specjalnie się nie spieszyłem, zerknąłem do wielu pobocznych lokacji, jednak nie wszystkie zaliczyłem - poznanie wszystkich sekretów zajmie znacznie więcej.

W Donkey Kong Bananza bardzo często walczymy...

Donkey Kong Bananza - recenzja gry. Ekipa
resize icon

Wielkie łapy głównego bohatera przygody nie są jednak wykorzystywane wyłącznie do niszczenia terenów. Bardzo istotnym elementem gry jest walka – Donkey Kong w zasadzie cały czas natrafia na nowych rywali, więc niemal nieustannie niezbędne jest szukanie ich słabych stron. Czasami trzeba uderzyć od góry, innym razem możemy jedynie rzucać, niekiedy niezbędne jest wykorzystanie terenu, by zmienić strukturę wroga i sprawić, by ten był podatny na nasze ciosy. W zasadzie cały czas miażdżymy, atakujemy i wykorzystujemy potęgę bohatera.

W grze nie zabrakło także bossów i choć Void Kong, Grumpy Kong i Poppy Kong to główni antagoniści przygody, to jednak na wielu etapach walczymy także z dodatkowymi bossami. Niezależnie, czy DK staje do rywalizacji ze zwykłym przeciwnikiem czy też większym wrogiem – kluczem do sukcesu jest kreatywność. To właśnie dzięki temu pojedynki w Donkey Kong Bananza są tak przyjemne i tak bardzo satysfakcjonujące. W tej grze dosłownie na każdym kroku możemy kombinować i po prostu dobrze się bawić – bezwzględna siła małpy jest oczywiście często wykorzystywana, ale z doświadczenia wiem, że znacznie lepiej jest po prostu czerpać garściami ze wszystkich oferowanych mechanik.

Na osobny akapit w recenzji Donkey Kong Bananza zasługuje VoidCo – organizacja, która wykradła banany i wywołała cały chaos została naprawdę dobrze wprowadzona do gry. Cały czas mamy okazję walczyć z jej przedstawicielami, systematycznie widzimy ich „złe uczynki”, które wpływają na okolice i nawet nie przeszkadzało mi, że niektóre pojedynki się powtarzają, bo także w tym miejscu deweloperzy zadbali o pewne przyjemne dodatki.

Donkey Kong Bananza - recenzja gry. Nostalgia
resize icon

Ogromnym atutem Donkey Kong Bananza jest oczywiście swoboda. To pierwsza gra w serii, w której możemy wspinać się na niemal wszystkie powierzchnie, biegamy po światach, niszczymy kolejne struktury, a nie ma nawet problemu, by bohater wyrwał kawałek ziemi i następnie wykorzystał głaz do surfowania po powierzchni – ostatecznie surowiec cały czas się niszczy, ale jeśli chwycimy przedmiot w odpowiednim momencie, to możemy go jeszcze wykorzystać do ataku. Donkey Kong bez problemu może stać się artystą i stworzyć z głazów różne struktury – niektóre elementy powierzchni możemy ze sobą łączyć, więc czasami łatwo „zbudować” sobie most lub dosłownie siać zniszczenie w okolicy za sprawą wybuchających głazów.

Twórcy znaleźli czas na zabawy, które znamy z różnych platformówek, więc w Donkey Kong Bananza nie brakuje sekwencji, w której musimy eliminować trujące struktury, bawimy się lawą lub zwracamy uwagę na promienie światła – ten ostatni element został w ciekawy sposób wykorzystany do walki, bo czasami właśnie światło (przypominam, że cała akcja rozgrywa się w podziemiach...) zmienia strukturę przeciwnika i czasami możemy go zaatakować jedynie w momencie, gdy ten zostanie „naświetlony”. W poziomach nie brakuje klasycznych platform, które przenoszą nas do wyznaczonego punktu, w niektórych etapach natraficie na energetyczne liny przewożące bohaterów, a czasami wskakujemy do wagoników – w produkcji nie zabrakło tych klasycznych dla uniwersum sekwencji. Ekipa odpowiedzialna za przygodę kilkukrotnie bardzo rozważnie i dobrze uśmiecha się do oddanych fanów... nawet zaprasza do gry kilka znanych postaci, które rozbudowują gameplay oraz historię. 

W Donkey Kong Bananza nie zabrakło dodatkowych atrakcji...

Donkey Kong Bananza - recenzja gry. Antagonista
resize icon

Twórcy z Nintendo kolejny raz dorzucili do gry kooperację, jednak w recenzowanym Donkey Kong Bananza ten wariant rozgrywki jest dość chaotyczny. Gdy jeden z graczy kontroluje głównego bohatera, drugi może... strzelać za pomoc głosu 13-letniej dziewczyny siedzącej na barkach goryla. Taka rozgrywka mocno ułatwia zabawę, bo tak naprawdę DK nie musi się martwić przeszkodami lub przeciwnikami – Pauline dosłownie eliminuje wszystkich i wszystko. Jeśli drugi kontroler przejmie młodsza osoba, która będzie strzelać w dosłownie każdą stronę, to po chwili poczujecie, że na ekranie dzieje się naprawdę za dużo. Ta kooperacja ma więcej sensu, gdy gramy z doświadczonym graczem – ten może nawet wykorzystywać poszczególne właściwości terenu, by łatwiej radzić sobie z przeciwnikami. Warto również dodać, że twórcy nie zapomnieli o ekskluzywnych funkcjach konsoli i osoba sterująca Pauliną może wykorzystywać „myszkę” do celowania, a ponadto klient Nintendo może zaprosić do gry znajomego za pomocą funkcji GameShare.

Pisząc o atrakcjach nie mogę zapomnieć o wspomnianych wcześniej dodatkowych misjach – starożytne ruiny pojawiają się w każdym z etapów, czasami jest ich kilka i naprawdę warto przystanąć na chwilę i skusić się na dodatkową walkę lub eksplorację. Nie tylko z powodu nagrody, ale często są to szybkie (nawet tylko 30 sekund!) sekwencje, podczas których musimy wykazać się dobrym opanowaniem kontrolera – świetnie sprawdzają się wszystkie klasyczne motywy (2D) lub etapy nastawione na zniszczenie środowiska. Nintendo kolejny raz pomyślało o mniej doświadczonych graczach i dla nich przygotowano Assist Mode, dzięki któremu otrzymywane obrażenia są o połowę zmniejszone – nie jest to tak naprawdę wielka pomoc, ale pewnie niektórzy młodsi gracze mogą skorzystać z tej opcji... szczególnie pod koniec przygody.

Donkey Kong Bananza - recenzja gry. Zimowa kraina
resize icon

Biegając po poszczególnych światach duet może zdobywać jeszcze skamieliny, które następnie wymienia na stroje. Donkey Kong może nie tylko zmienić spodnie oraz krawat, ale bez problemu zafarbujecie jego sierść – w przypadku dziewczyny kupujemy cały strój. Przebieranki mają sens, ponieważ większość z fatałaszków zapewnia dodatkowe ulepszenia i przykładowo może nam ułatwić niszczenie niektórych terenów lub zwiększyć odporność na wyznaczone ataki.

W Donkey Kong Bananza znalazł się jeszcze tryb nazwany DK Artist, który pozwala... rzeźbić w skałach. Gracz wykorzystując dwa Joy-Cony może otrzymać kawałek głazu, by następnie go kolorować czy też zmieniać jego strukturę. To ciekawa opcja dla artystów zainteresowanych kreatywną stroną najnowszej produkcji Nintendo.

Donkey Kong Bananza to podobno kolejna z produkcji, która mogła jeszcze trafić na poprzednią generację japońskiej platformy, ale szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie, jak ten tytuł miałby działać na pierwszym Switchu. DK w trakcie podróży niszczy tony skał (są nawet specjalne statystyki!), wskakuje do naprawdę rozbudowanych poziomów i jednocześnie produkcja wygląda naprawdę dobrze – styl artystyczny jest dość specyficzny, jednak mi bardzo odpowiada, ponieważ deweloperom udało się stworzyć bardzo zróżnicowane światy. Lokacje są często widowiskowe, niemal całkowicie zniszczalne i poprzednia hybryda Nintendo nie zapewniłaby tej kreatywnej wolności deweloperom. Nie dziwię się, że twórcy podjęli decyzję o przejściu wyłącznie na Nintendo Switch 2. Jednak nawet nowa, mocniejsza platforma w kilku momentach wchodzi na wysokie obroty i ma problem z opanowaniem sytuacji na ekranie – w dosłownie trzech momentach dostrzegłem wyraźne spadki płynności animacji, co w zasadzie nie jest standardem dla Nintendo.

Czy warto zagrać w Donkey Kong Bananza?

Nintendo bardzo mocno zaryzykowało wrzucając na rynek Donkey Kong Bananza. Wielu graczy zapewne liczyło na następną przygodę Mario lub przynajmniej następną opowieść tego drugiego z wąsem, ale zamiast tego otrzymaliśmy niezwykle dobrze ułożoną, przemyślaną i świetnie zrealizowaną trójwymiarową platformówkę.

Donkey Kong Bananza idealnie wykorzystuje możliwości głównego bohatera, rozbudowuje zakres jego umiejętności, nie zapomina o dziedzictwie, a jednocześnie cały czas serwuje nowe wyzwania. Czasami jest trochę za łatwo, ale taki już urok gier Nintendo, które mają bawić nie tylko najbardziej zagorzałych fanów gatunku.

Donkey Kong Bananza to jednak fantastyczna produkcja, która pokazuje, jak Nintendo potrafi skorzystać z możliwości nowej platformy, by zapewnić świetną zabawę.

Ocena - recenzja gry Donkey Kong Bananza

Atuty

  • Kreatywne i zarazem znakomite wykorzystanie możliwości bohatera. Donkey Kong to niszczyciel!
  • Rozbudowane i zróżnicowane światy. Lokacje potrafią zaskoczyć,
  • Sekrety na dosłownie każdym kroku. Kopanie w ziemi jest obowiązkiem!
  • Sporo dodatkowych wyzwań. Klasyczne poziomy są świetne,
  • Dodatkowe moce? Potrafią zaskoczyć i zostały dobrze wdrożone w historię,
  • W kilku momentach Donkey Kong Bananza potrafi bardzo pozytywnie zaskoczyć,
  • Kooperacja i DK Artist? Nintendo chce trafić w gust szerokiej publiki.

Wady

  • Zdarzają się spadki animacji,
  • Czasami kamera nie pomaga w grze,
  • Niepotrzebne wydłużenie przedostatniego etapu.

Donkey Kong Bananza to kawał przyjemnej gry, która zaskoczy wielu graczy. Do rozgrywki nie zbędne jest kreatywne podejście, ponieważ tylko w taki sposób będziecie mogli eliminować następnych wrogów, przedzierać się przez kolejne lokacje lub po prostu... dobrze się bawić. DK niszczy, rzuca i atakuje, a ostatecznie otrzymujemy najlepszą odsłonę w serii. Prawdziwy must-have dla wszystkich posiadaczy Nintendo Switchów 2.
Graliśmy na: NS2

Wojciech Gruszczyk Strona autora
Miał przyjść do redakcji zrobić kilka turniejów, ale cytując klasyka „został na dłużej”. Szybko wykazał się pracowitością, dzięki której wyrobił sobie pozycję w redakcji i zajmuje się różnymi tematami. Najchętniej przedstawia wiadomości ze świat gier, rozrywki i technologii oraz przygotowuje recenzje gier i sprzętu. Jeśli jest zadanie – Wojtek na pewno się z nim zmierzy. 
cropper