![FUBAR (2023) - recenzja 2. sezonu serialu [Netflix]. Romanse, świnie i koniec świata](https://pliki.ppe.pl/storage/a6f568c03390d9624f12/a6f568c03390d9624f12.jpg)
FUBAR (2023) - recenzja, opinia o 2. sezonie serialu [Netflix]. Romanse, świnie i koniec świata
Po tym, jak ich prawdziwe tożsamości zostały sprzedane wszystkim chętnym, Luke Brunner, jego rodzina i współpracownicy musieli ukryć się przed resztą świata. Ich bezpieczeństwo ponownie zostaje zagrożone, kiedy była Luke'a, działając na zlecenie równie groźnego co tajemniczego przestępcy, wprowadza w życie plan, który może pogrążyć w chaosie całe Stany Zjednoczone.
Pierwszy sezon serialu Nicka Santory, współtwórcy sukcesu "Reachera" i nie do końca ambitnych, ale zdecydowanie przyjemnych produkcji, w stylu "Most dangerous game", "Breakout kings" czy "Punisher: Strefa Wojny", nie zrobił na mnie tak wielkiego wrażenia, jak bym sobie życzył. Patrząc na jego wcześniejsze dokonania, może nie powinienem był aż tak bardzo się temu dziwić, ale jednak kiedy Arnold Schwarzenegger w końcu godzi się zagrać główną rolę w serialu, to można pomyśleć sobie, że musiała ona po prostu zrobić na nim ogromne wrażenie... Bo przecież na pewno nie chodzi wyłącznie o pieniądze! Prawda?
Nie mogę jednak powiedzieć, abym bawił się te dwa lata temu źle. "FUBAR", wbrew swojemu tytułowi, wcale nie jest "fucked up beyond all repair". To głupkowaty, bardzo niepoważny serial, do którego należy podejść jak do lekkiej komedii z momentami brutalnej akcji, a nie do poważnego sensacyjniaka, ale jeśli potrafisz to zrobić, to czeka cię kilka godzin solidnej rozrywki. Zaczynając drugi sezon, obawiałem się przez chwilę, że scenarzyści postanowili jeszcze mocniej skręcić w absurdalne gagi, poświęcając przy tym jakąkolwiek wiarygodność. Mówiąc krótko, pierwszy odcinek nie robi zbyt dobrego wrażenia. Z racji tego, że zwyczajnie nie mogłem się poddać, brnąłem jednak dalej i bardzo się cieszę, że tak zrobiłem, ponieważ na przestrzeni tych ośmiu, około 50-minutowych odcinków, fabuła i postacie rozkręcają się w kilku naprawdę ciekawych kierunkach.




FUBAR (2023) - recenzja, opinia o 2. sezonie serialu [Netflix]. Kim jest Dante Cress?!

Główna intryga kręci się wokół tajemniczego Dantego Cressa - kim jest, co dokładnie próbuje uzyskać i dlaczego - z tysiącem pobocznych wątków reszty postaci, rozchodzących się wszędzie gdzie się da. I tak jak część z tych mniejszych historii jest kompletnie nieistotna i służy jedynie wypchaniu czymś odcinków, tak główny wątek szybko zaczyna intrygować. Chcemy wiedzieć co tu się dokładnie dzieje, a scenarzyści mieli na tyle oleju w głowach, żeby po drodze rozłożyć na tyle dużo bardziej i mniej oczywistych fałszywych tropów, aby odpowiedź nie była zbyt oczywista - co nie znaczy, że część widzów natychmiast nie domyśli się co i jak. Ostatecznie i tak powiedziałbym jednak, że główny wątek fabularny jest zajmujący i wciągający - uwzględniając oczywiście ogólny charakter serialu.
Na przełożeniu ciężaru opowieści na barki antagonisty cierpi jednak odrobinę duet głównych bohaterów. Luke i jego córka, Emma (odpowiednio Arnold Schwarzenegger i Monica Barbaro) bardziej się miotają, niż zaliczają jakiś faktyczny progres jako bohaterowie. Luke zaczyna jeszcze całkiem intrygująco, bo od pojawienia się na horyzoncie jego dawnej miłości, byłej agentki niemieckiego wywiadu, Grety Nelso (Carrie-Ann Moss), ale scenarzyści nie robią z tym wątkiem niczego ponad wyciągnięcie z niego kilku gagów. Emma natomiast stara się o awans i przy okazji zaczyna mieć wątpliwości co do swojego sławnego ojczulka.
Znacznie więcej dzieje się natomiast u całej reszty obsady, z tym niewielkim problemem, że większość ich historii nie ma ostatecznie żadnego znaczenia i są tam głównie po to, abyśmy mieli się z czego śmiać. Zaczynając od najpoważniejszego (jakimś cudem) wątku, Roo (Fortune Feimster), głośna i wulgarna lesbijka, która nie potrafi powiedzieć dwóch zdań bez rzucenia jakimś sucharem, stara się o dyrektorski stołek w CIA. Przyznam, że z biegiem sezonu nawet zacząłem widzieć ją bardziej jako postać, niż tylko chodzący żart, więc ostatecznie jej historia nie wypada wcale źle. Dalej mamy kłopoty małżeńskie Luke'a i Tally (Fabiana Udeino), kreta w szeregach CIA, o którym wiemy już od poprzedniego sezonu, wielu adoratorów Emmy - trudno im się dziwić - i na koniec... Adoptowanego prosiaczka Aldona (Travis Van Winkle), dla którego ten skoczyłby w ogień. Na pewno nie można zarzucić scenarzystom, że ich serial jest nudny. Miejscami bezsensowny, jasne, ale nigdy nie nudny.
FUBAR (2023) - recenzja, opinia o 2. sezonie serialu [Netflix]. Garść nowości

Drugi sezon to nie tylko powrót znanych już postaci, ale również i debiut kilku nowych. Ex-agentka grana przez Moss jest, niestety, tylko na tyle ciekawa, na ile ciekawie opisuje ją scenariusz, bo sama aktorka nie dokłada do roli niczego specjalnego od siebie. Absolutnym objawieniem dla mnie jest natomiast Guy Burnett jako Theo Chips, były agent brytyjskiego wywiadu, a obecnie podwładny Grety, który rzuciłby wszystko i nawet spalił świat dla Emmy, w której jest szaleńczo zakochany, a którą poznał dziesięć sekund temu. I podobnie jak cała reszta tego sezonu, z początku wydaje się on być kompletnie nieznośny, aby ostatecznie ewoluować w jedną z najciekawszych, jeśli nie w ogóle najciekawszą postać tej serii. Jest trochę zły, bardzo uroczy, zabawny, przy tym kompletnie szalony i lekko melancholijny. Nie sposób go nie polubić, zwłaszcza, że na dodatek, fizycznie ma on w sobie coś z młodego Adama Scotta - podobny uśmiech, specyficzne, trochę smutne, trochę wesołe oczy. Zdecydowanie moja ulubiona postać tego sezonu.
Sceny akcji wciąż są obecne, krew potrafi lać się całkiem gęsto, ale, na szczęście, starusieńki Arnie nie próbuje za bardzo udawać, że jest w lepszej formie, niż w rzeczywistości, ustępując pola młodszej części obsady - prócz jednego, całkiem zabawnego wyjątku bliżej końca sezonu, ale to był głównie gag, więc nie psuł w żaden konkretny sposób immersji. Prócz tego, dostajemy przede wszystkim raczej standardowe - choć całkiem brutalnie ukazane - strzelaniny i od czasu do czasu jakąś przepychankę, często podkreśloną jakimś zabawnym motywem przewodnim, jak choćby dający olbrzymie możliwości sprzęt do uboju bydła. Jak cała reszta serialu, tak i tu nie ma się zwykle co spodziewać fajerwerków, ale zazwyczaj jest po prostu poprawnie, z jajem, rozrywkowo, a przecież po to właśnie oglądamy serial. Filmowcy zdecydowanie rozumieli jakiego typu telewizję tworzą.
Drugi sezon "FUBAR", mimo raczej trudnego początku, zaskoczył mnie bardzo pozytywnie. Zawiodą się co, którzy szukają poważnego kina szpiegowskiego, ale jako wciągająca komedia akcji, serial Santory sprawdzi się naprawdę nieźle. Grunt to mieć na uwadze, że kiedy scenarzyści musieli wybierać między logiką, a żartami, za każdym jednym razem woleli wybrać żart. To jeden z tych seriali, które po prostu warto sobie gdzieś tam, niezobowiązująco, kiedyś obejrzeć i kompletnie zapomnieć o nim, dopóki Netflix nie zrobi kolejnego sezonu. Ale, w sumie, co w tym złego?
Atuty
- Skoro udanych gagów;
- Interesujący rozwój pobocznych wątków napoczętych jeszcze w pierwszym sezonie;
- Sceny akcji jednocześnie krwawe i zabawne;
- Dobre tempo;
- Guy Burnett jest świetnym nowym dodatkiem do obsady;
- Kim jest Dante Cress?!
Wady
- Początek zwyczajnie męczy i żenuje;
- Część wątków, nawet jeśli ogólnie ciekawa, ostatecznie jest po prostu zbędna;
- Przy takim natłoku gagów część zwyczajnie musi być kompletnymi niewypałami.
"FUBAR" w drugim sezonie wygodnie rozsiadł się w niszy, którą wykroił sobie pierwszym sezonie. Fabuła jest ciekawsza, żarty lepsze, intryga bardziej wciągająca. To wciąż bardziej niedorzeczna komedia niż kino akcji, ale jest skuteczna w tym, co robi.
Przeczytaj również






Komentarze (6)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych