Tom Clancy's The Division 2: Battle for Brooklyn — recenzja dodatku. Powrót na stare śmieci

Tom Clancy's The Division 2: Battle for Brooklyn — recenzja dodatku. Powrót na stare śmieci

Paweł Musiolik | 04.06, 22:30

Rzadko kiedy się zdarza, że firma postanawia wrócić do aktywnego wspierania gry, gdy wcześniej zapowie jej odłożenie na półkę. Od premiery Tom Clancy’s The Division 2 minęło sześć lat i był moment, w którym wydawało się, że marka poszła w odstawkę. Mobilny projekt zniknął z radarów i nie wiadomo kiedy wróci, darmowa wersja poszła do kosza, a o kontynuacji nie było słychać. Ktoś jednak poszedł po rozum do głowy i nieco pozmieniał priorytety, zapowiadając The Division 3 i ku zaskoczeniu wielu — rozszerzenie Battle for Brooklyn do The Division 2.

The Division 2
resize icon

Dalsza część tekstu pod wideo

Nowe zagrożenia, stare śmieci

Po wizycie na Manhattanie w poprzednim dodatku, tym razem wracamy  tam, gdzie wszystko się zaczęło — na Brooklyn. Miły ukłon w stronę najwierniejszych fanów, choć od razu muszę pomarudzić. Zaprzepaszczono ogromną szansę, by odejść od ciepłej pory roku i raz jeszcze oddać nam w ręce zimową scenerię, która w moim odczuciu znacznie lepiej się prezentowała, niż wiosenno-letnie lokacje z Tom Clancy’s The Division 2. 

Jeśli chodzi o fabułę rozszerzenia, to osoby wracające do gry po dłuższym czasie będą na pewno zagubione. Massive Entertainment kontynuowało wątki z podstawki i wcześniejszych dodatków w kolejnych sezonach. Mówiąc w skrócie — sporo się pozmieniało i dziwi mnie, że nie pokuszono się o żadne streszczenie, które pozwoliłoby wprowadzić się do aktualnego stanu świata. To, w połączeniu z wyjątkowo krótkim czasem potrzebnym na zaliczenie nowych zadań fabularnych powoduje, że „Bitwa o Brooklyn” pozostawia ogromny niedosyt, zwłaszcza że dodatek wyceniono na siedemdziesiąt złotych. Nowe wątki nie poszerzają praktycznie niczego. Tytułowej bitwy nie ma, całość sprawia wrażenie dreptania w miejscu i braku większego pomysłu na rozwinięcie arcyciekawego wątku Keenera czy planu Kelso.

Tak naprawdę jedyną nowinką jest „Niebieski płomień” pełniący funkcję fabularną oraz mechaniczną w trakcie rozgrywki. Z zapowiedzi twórców wynikało, że będziemy mieli do czynienia z czymś o wielkim potencjalne. Szkoda, że na zapowiedziach się skończyło, bo ciężar historii nadawany przez nowy rodzaj zagrożenia jest znikomy.

The Division 2
resize icon

Powrót mobilnej osłony

Zmiany w mechanice nie są na szczęście powiązane z dodatkiem, a z najnowszą aktualizacją i sezonem. Nowości poprawiające obcowanie z Tom Clancy’s The Division 2 są czymś, za co warto pochwalić deweloperów. Poprawiono wprowadzenie do gry, co w połączeniu z udostępnieniem jej w GamePassie, zostanie docenione przez początkujących, którzy nie zostaną zawaleni natłokiem informacji. Nie zapomniano o osobach skupiających się na endgamie, którym dołożono dodatkowej głębi w rozgrywce.

Szkoda tylko, że zwiększenie miejsc w skrytce postanowiono powiązać nie z aktualizacją gry, a z płatnym rozszerzeniem. Rozumiem, że czymś musiano zachęcić do zapłacenia za dodatek, uważam jednak, że to nie była najlepsza opcja. Dodatkowe aktywności na nowej mapie? To oczywiste. Nowe przedmioty? Jasne. Nawet dorzucenie nowej-starej umiejętności, czyli inteligentnej osłony, która powróciła w nieco zmienionej formie, jestem w stanie przełknąć. Oczywiście znerfiono ją względem tego, jak wyglądała w pierwszej odsłonie The Division. W tym wypadku mamy do czynienia z urządzeniem wzmacniającym nasze odporności, o ile znajdujemy się w zasięgu działania gadżetu. Zdecydowanie wolałem to, jak wyglądała ta osłona w jedynce.

Division 2 Battle for Brooklyn
resize icon

Ogromny niedosyt

Rozumiem, że po takim czasie nikt w Ubisofcie nie da zielonego światła, ogromnemu rozszerzeniu do gry mającej sześć lat na karku. Jednak po skasowaniu darmowego spin-offu, odsunięciu w czasie na nie wiadomo kiedy mobilnej wersji, miałem cichą nadzieję, że zespół poświęci ożywieniu The Division 2 nieco więcej zasobów. Tak się niestety nie stało i za wspomniane wcześniej w tekście siedem dyszek dostajemy rozszerzenie, które zaliczymy w 4-5 godzin, które fabularnie nic nie wnosi, a faktycznie nowej zawartości jest jak na lekarstwo. Ciężko mi z lekkim sercem polecić kupno tego DLC w pełnej cenie. Nawet najbardziej zagorzałym fanom serii The Division.

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Tom Clancy's The Division 2.

Ocena - recenzja gry Tom Clancy's The Division 2

Atuty

  • Miło ponownie wpaść do starych i dobrze znanych lokacji
  • Parę sensownych zmian QOL

Wady

  • Wątek fabularny jest okropnie krótki
  • Brak streszczenia wydarzeń dziejących się w poprzednich sezonach
  • Mało zawartości jak na taką cenę

Sama zapowiedź dodatku była miłą niespodzianką. Niestety jego wykonanie dalekie jest od dobrego produktu.
Graliśmy na: PS4

Paweł Musiolik Strona autora
cropper