![Strefa Gangsterów (2025) – recenzja 4 odcinków serialu [SkyShowtime]. Tom Hardy ogarnie wszystko](https://pliki.ppe.pl/storage/f3db9f6eb004dc223423/f3db9f6eb004dc223423.jpg)
Strefa Gangsterów (2025) – recenzja, opinia o 4 odcinkach serialu [SkyShowtime]. Tom Hardy ogarnie wszystko
Wnuk wpływowej głowy rodziny przestępczej idzie na wieczorną imprezę z synem największego rywala dziadka. Sytuacja szybko staje się skomplikowana i chaotyczna. Następnego dnia, jak grzyby po deszczu, wyrastają kolejne problemy, spośród których najważniejszy to ten, gdzie podział się jeden z chłopaków. Jego rodzina nie jest zachwycona. Wojna gangów wisi w powietrzu i tylko zaradny fixer, Harry, może ją powstrzymać.
Zabawnie to brzmi po recenzji „Fontanny Młodości”, którą Janek wysmażył deczko ponad tydzień temu, ale... Guy Ritchie wraca z nowym, świetnym serialem. Co prawda, z początku miał być to zupełnie inny projekt i ostatecznie wyreżyserował jedynie dwa z dziesięciu odcinków, ale producencką ręką trzymał pieczę nad całym projektem. I jest to absolutnie wciągająca, warta uwagi produkcja – odrobinę podobna nastrojowo do niedawnych „Dżentelmenów” dla Netflixa, ale przede wszystkim po prostu dobrze skrojona, pełna napięcia i wyrazistych postaci opowieść o angielskich gangsterach – czyli temat, w którym Ritchie czuje się najlepiej.
Nowa propozycja SkyShowtime to przede wszystkim dwa elementy składowe, wspierane całą resztą, dzięki którym jest to aż tak wciągająca produkcja. Po pierwsze, postacie wykreowane przez scenarzystów do spółki z aktorami. Praktycznie każda jedna, warta jakiejkolwiek uwagi postać w tym serialu składa się z całych ton charakteru – częściowo zawdzięczając go świetnie napisanym dialogom i wciągającej fabule, a częściowo pierwszorzędnie dobranej obsadzie. Żadną niespodzianką zapewne nie będzie napisanie, że absolutnym królem jest tutaj Tom Hardy, którego nie bałem się tak chyba od czasów „Bronsona” (czytaj: dosyć dawno temu). Mamy tu do czynienia z jedną z tych produkcji, które po prostu chce się oglądać dalej. Tak jak z początku cieszyłem się, że „o, tylko cztery odcinki, to szybko pójdzie”, tak pod koniec ostatniego byłem wściekły, że nie dostałem też pozostałych sześciu. Taki to serial.




Strefa Gangsterów (2025) – recenzja, opinia o 4 odcinkach serialu [SkyShowtime]. Rodzina to dla Harry'ego wszystko

Clu programu, jak to często u Ritchiego bywa, jest struktura i codzienna działalność londyńskiej grupy przestępczej pod dowództwem jednego Conrada Harringana (Pierce Brosnan). Jego żona, Maeve (Helen Mirren) bardzo ostrożnie, acz skutecznie steruje mężem, dzieci częściowo wspierają jego imperium i są jego częścią, jak najstarszy syn, Kevin (Paddy Constantine), podczas gdy innym nie podoba się jego sposób załatwiania rzeczy. Każde z nich na co dzień zajmuje się swoimi sprawami, starając się wspierać tak siebie, jak i rodzinę. Czasami jednak te dwa elementy nie chcą do siebie pasować. W takich sytuacjach na scenę wkracza Harry (Hardy), którego czujne oko i duże doświadczenie w temacie sprawiają, że jest najlepszy w tym co robi. A co robi? Mówiąc krótko – wszystko, o co się go poprosi. Trzeba posprzątać po nieudanych negocjacjach? „Zadzwoń po Harry'ego”. Trzeba bezpiecznie przewieźć Eddie'ego (Anson Boon) do domu dziadków? Harry już jedzie.
Tom Hardy, jak już wspomniałem, jest tu absolutną bestią. Jego Harry to kawał chłopa, bardzo kulturalny, zawsze poprosi o informację, podziękuję, przybije piątkę. Praktycznie nigdy nie okazuje zdenerwowania, a i tak wszyscy doskonale rozumieją, że rozmawiając z nim znajdują się jedną błędną odpowiedź od grobu albo przynajmniej hospitalizacji. Jego najciekawszą cechą jest chyba to, że dzięki swojemu niezachwianemu profesjonalizmowi, znają, lubią go i ufają mu praktycznie wszyscy – niezależnie od strony, dla której grają. Scenarzyści sprytnie kontrastują ten fakt z postacią jego żony, Jan (Joanne Froggatt), jednej z niewielu osób w Londynie, które mają z nim problem – choć wcale nie tak banalny i wulgarny w swej prostocie, jak można by się spodziewać. Jego relacja z rodziną komplementuje, wzbogaca go jako postać, podobnie jak przyjaźń z Kevinem i zaufanie Conrada, tworząc w efekcie zdecydowanie najciekawszą postać w całym serialu.
Strefa Gangsterów (2025) – recenzja, opinia o 4 odcinkach serialu [SkyShowtime]. To brudna robota jest

„Strefa gangsterów” to, oczywiście, serial pełen przemocy – zarówno fizycznej, jak i psychicznej. Nóż w czyimś brzuchu albo dziura po kuli w głowie czy klatce piersiowej nie jest niczym nadzwyczajnym. Trochę rzadziej zdarza się, że ktoś jest torturowany albo gnębiony werbalnie. Każdy jeden odcinek po brzegi wypełniony jest wyraźnie wyczuwalnym napięciem, które wzmacnia jeszcze dodatkowo muzyka Matta Bellamy'ego (tego z Muse) i Ilana Eshkeriego, a to dlatego, że wszyscy praktycznie cały czas znajdują się w ciągłym niebezpieczeństwie, wojna może wybuchnąć w każdym momencie – wystarczy jeden niewłaściwy ruch. To zdecydowanie jeden z mocniejszych scenariuszy tego sezonu. Każdy jeden z czterech udostępnionych nam odcinków kończy się zwrotem akcji bądź też rozwiązaniem sytuacji tak gęstym, że masz ochotę natychmiast włączyć kolejny. Nie wiem, jak ja teraz wytrzymam tyle czasu, aż na platformę wskoczy pozostałych sześć odcinków.
Oczywiście to nie tak, że serial Ronana Bennetta jest kompletnie pozbawiony wad. Po czterech odcinkach mogę stwierdzić z jakimś tam przekonaniem, że ma przynajmniej jedną, choć o tym, czy mam rację dowiemy się dopiero po zakończeniu sezonu. Otóż po tych czterech odcinkach wydaje mi się, że najbardziej źli i ciągle knujący coś bohaterowie serialu – a jest kilka takich osób – są odrobinę zbyt oczywiści, zbyt dobrze widoczni. Jedna z nich ujawnia się widzom już w tych pierwszych czterech odcinkach, ale chyba dla nikogo nie będzie to żadne zaskoczenie, bo jej antagonistyczna natura przebija na pierwszy plan od momentu, w którym pierwszy raz staje przed kamerą. To tylko jeden, bardzo ogólny przykład, ale istnieje ich więcej. Jasne, nie wymyśliłem przed czasem każdego jednego zwrotu akcji w całym serialu (bez przesady), ale spora ich część nie zdołała mnie zaskoczyć. Biorąc jednak pod uwagę ogólną jakość scenariusza i świetnie dobranych aktorów, nie potrafię traktować tej wady zbyt poważnie. Ot, coś, na co z obowiązku musiałem zwrócić uwagę i tyle.
Na ten moment, jestem absolutnie zachwycony nową propozycją SkyShowtime. „Strefa Gangsterów” to wciągająco napisana, bezbłędnie zagrana, pełna klimatu i napięcia opowieść o walce o władzę, honorze, przyjaźniach, zdradach i rodzinie. Blisko godzinne odcinki kończą się nie wiadomo kiedy, a widz natychmiast ma ochotę oglądać dalej. Podejrzewam, że gdybym dostał wszystkich dziesięć odcinków, obejrzałbym wszystkie jednego dnia. Zdecydowanie polecam wszystkim (dorosłym) fanom Guya Ritchie'ego, Toma Hardy'ego i dobrej telewizji w ogóle.
Premiera serialu już 9 czerwca, na SkyShowtime.
Przeczytaj również






Komentarze (7)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych