![Szpiedzy (2025) – recenzja filmu [UIP]. Kiedy życie zawodowe miesza się z prywatnym](https://pliki.ppe.pl/storage/7bb7065c8a4a4084bd3f/7bb7065c8a4a4084bd3f.jpg)
Szpiedzy (2025) – recenzja, opinia o filmie [UIP]. Kiedy życie zawodowe miesza się z prywatnym
George i Kathryn Woodhouse są agentami wywiadu, ale ze względu na pracowanie w różnych oddziałach, o pewnych rzeczach nie mogą ze sobą rozmawiać. Kiedy ona zostanie oskarżona o zdradę stanu, on będzie musiał zdecydować czy ważniejsza dla niego jest miłość do żony czy do kraju.
Steven Soderbergh dobrze wie, że dobry film musi zawierać intrygujących bohaterów, takich, których będzie chciało się oglądać, lepiej zrozumieć, rozgryźć. W tym celu, prócz dobrego scenariusza, potrzebni są jeszcze równie dobrzy aktorzy, a tych potrafi on wybierać praktycznie bezbłędnie. To dlatego „Erin Brockovich”, „Ocean's 11” czy nawet „Magic Mike” były takimi hitami. Obsada jego dzisiejszego filmu również imponuje listą znanych nazwisk, ale przede wszystkim są to po prostu dobrze dobrane nazwiska. Cate Blanchett jest idealnie tajemnicza i nieoczywista. Do Michaela Fassbendera zwyczajnie pasuje ten robotyczny, pozbawiony emocji ton. Można powiedzieć, że reszta obsady jest już wręcz tylko dekoracją, bo to ta dwójka robi ten film – choć i tak każde z nich jest na swój sposób intrygującą osobowością, istotną częścią zagadki.
Fabuła filmu kręci się wokół grupy znajomych pracujących dla brytyjskiego rządu, wśród których, potencjalnie, znajduje się kret stojący za wykradzeniem bardzo niebezpiecznego wirusa komputerowego. Regularnie jadają wspólne kolacje, zdają się lubić swoje towarzystwo. Przynajmniej z pozoru, bo George nie ma najmniejszych oporów przed wyjawieniem w towarzystwie, kto ma z kim romans, w których hotelach się widują i tym podobnych, bardzo wrażliwych informacji. Wszystko po to, żeby móc obserwować ich reakcje. Jedynym prawdziwie udanym związkiem zdają się być Woodhouse'owie, lecz czy na pewno? Mają przed sobą tajemnice, tematy o których po prostu nie rozmawiają – chowają je do metaforycznej, czarnej torby, skąd bierze się oryginalny tytuł filmu („Black bag”). Tak więc, kiedy zachodzi podejrzenie, że dopuściła się ona zdrady, tak naprawdę nie może mieć pewności, że jest niewinna. Rozpoczyna się powolne, metodyczne poszukiwanie prawdy.




Szpiedzy (2025) – recenzja, opinia o filmie [UIP]. Niby powolny, a jak skutecznie trzyma w napięciu

W rękach mniej wprawnego reżysera, scenariusz Davida Koeppa mógłby być zabójczo nudny. To w końcu film, w którym przez większość czasu nic się nie dzieje. Ludzie tylko chodzą w różne miejsca, rozmawiają, idą gdzie indziej, znowu rozmawiają. Lecz w filmie Soderbergha każda jedna z tych interakcji jest szalenie wciągająca, a to za sprawą niesamowitego przywiązania do detali. Nawet najprostsza z pozoru konwersacja jest jakiegoś rodzaju testem, zawiera drobne wskazówki, które ostatecznie pozwolą rozwiązać sprawę. Może to być czyjeś specyficzne zachowanie, może reakcja na czyjeś słowa, a może po prostu dialog. Już przy pierwszym seansie widz dostrzega część z tych detali – reżyser nie stara się ich przed nim jakoś specjalnie schować, pozwala mu kombinować na bieżąco razem z George'em.
Wśród przyjaciół Woodhouse'ów znajdują się Freddie (Tom Burke), Clarissa (Marisa Abela), Zoe (Naomie Harris) i James (Rege-Jean Page). Są oni zdecydowanie bardziej luźno nastawionymi do życia agentami niż nasza główna para. Lubią sobie pożartować, emocje zdają się nosić na wierzchu, co sprawia, że widz szybko wyrabia sobie o nich zdanie. Sprytne to zagranie, bo pozwala twórcom na zabawę naszymi oczekiwaniami. George na przestrzeni filmu sprawdza każdego z nich, ujawniając nowe fakty, miejscami naprawdę potrafiąc zaskoczyć widza. Jedyną, nie do końca zrozumiałą dla mnie decyzją castingową było obsadzenie Pierce'a Brosnana w roli nadzorcy oddziału, w którym pracują bohaterowie. Nie dlatego, że nie pasuje do tej roli czy kiepsko zagrał, nic z tych rzeczy. Po prostu jego czas przed kamerą jest tak kryminalnie krótki – a Brosnan raczej tani nie jest – że równie dobrze można było wziąć do tej roli kogokolwiek i zbyt wiele by się nie zmieniło. Choć najlepiej byłoby, gdyby po prostu rozwinęli trochę jego wątek, dali mu coś więcej do roboty.
Szpiedzy (2025) – recenzja, opinia o filmie [UIP]. Miłość kontra obowiązek

Myślę, że istotnym elementem sukcesu „Szpiegów” jest fakt, że prócz bycia klasycznym filmem szpiegowskim, jest to również historia o miłości i oddaniu, opowiedziana za pomocą George'a i Kathryn. „Zabiłbyś dla mnie?”, pyta żona swojego męża blisko początku filmu. „Tak”, bez chwili wahania odpowiada jej. Blanchett i Fassbender są intrygującą parą ekranową, ponieważ zdają się być tak zimni i nieprzystępni, a jednak żywią do siebie ogromne, niesłabnące uczucia, co stanowi rdzeń całej opowieści. Jasne, bardzo metodyczne dochodzenie prowadzone przez George'a też jest ciekawe – podobno Koepp rozmawiał z prawdziwymi, emerytowanymi członkami wywiadu, kiedy szykował się do pisania scenariusza – lecz film nie byłby tak fascynujący gdyby był tylko opowieścią szpiegowską. To emocjonalne serce pozwala mu wyróżnić się na tle innych, podobnych filmów.
Soderbergh słynie z tego, że zawsze ma bardzo jasną wizję tego, co chce nakręcić i wszystko, co może, robi samodzielnie. Nie inaczej jest i tym razem. Odpowiedzialny za zdjęcia Peter Andrews i montażystka, Mary Ann Bernard to nic innego, jak pseudonimy, za którymi chowa się sam reżyser (zabawnie odpowiednio, biorąc pod uwagę tematykę filmu). Ale to właśnie dzięki temu, że sam najlepiej rozumie, co chce osiągnąć za pomocą kolejnych scen, jego zdjęcia i montaż są tak precyzyjne i wciągające, przepełnione tymi detalami, o których wspominałem wcześniej. Nawet głupia wizyta u psychologa potrafi zbudować i utrzymać napięcie, nie wspominając już nawet o świetnie zmontowanych badaniach wariografem, gdzie kamera raz za razem przeskakuje od postaci do postaci, od oczu do ekranu urządzenia, pokazującego zmieniający się w zależności od pytania stan fizyczny przesłuchiwanego. Wszystkie sceny akcji w filmie można policzyć na palcach jednej dłoni, a i tak ogląda się go dobrze, szybko i z miłym dreszczykiem emocji łaskoczącym kark.
„Szpiedzy” to zaskakująco świeży, inteligentnie napisany i wciągające połączenie thrillera szpiegowskiego z romansem, udowadniające, że wciąż jest jeszcze miejsce na nowe pomysły w gatunku kina szpiegowskiego. Sama intryga nie jest jakoś przesadnie rozbudowana, ale świetnie dobrana obsada sprawia, że i tak ogląda się ją z szeroko otwartymi oczami, a przyjemnie krótki czas seansu sprawia, że widz nawet nie zdąży pomyśleć aby sprawdzić która godzina. Powiedziałbym wręcz, że chciałbym aby całość była jeszcze parę minut dłuższa, aby trochę lepiej nakreślić część postaci i wydarzeń. Bardzo dobry film, polecam.
Atuty
- Doskonały Michael Fassbender;
- Bardzo mocna, nietuzinkowa obsada;
- Ogrom detali ukrytych w każdej scenie, które sprawią, że film warto obejrzeć więcej niż raz;
- Dynamiczny, trzymający w napięciu montaż;
- Świetna chemia między parą głównych bohaterów;
- Inteligentnie i z poczuciem humoru napisane dialogi;
- Ogląda się szybko i przyjemnie, a zakończenie nie pozostawia uczucia niedosytu.
Wady
- Kilka scen i postaci można było trochę bardziej rozbudować.
Michael Fassbender jako wściekle perceptywny i piekielnie skuteczny agent wywiadu szukający kreta wśród swoich przyjaciół i rodziny – jak to się mogło nie udać? „Szpiedzy” są bardzo udanym filmem szpiegowskim z nutą romansu od Stevena Soderbergha. Zdecydowanie warto sprawdzić.
Przeczytaj również






Komentarze (2)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych