![Mickey 17 (2025) - recenzja filmu [Warner Bros.].](https://pliki.ppe.pl/storage/f849502d2770e253d35d/f849502d2770e253d35d.jpg)
Mickey 17 (2025) - recenzja i opinia o filmie [Warner Bros.]. "Donald Trump" klonuje w kosmosie
Ile to już lat minęło od Oscara dla „Parasite"? Pięć? Bong Joon Ho powraca ze swoim nowym filmem zdecydowanie najbardziej widowiskowym, skierowanym nieco mocniej do mainstreamu, ale w dalszym ciągu na tyle świeżym i ciekawym, że zawstydza wiele hollywoodzkich produkcji ze znacznie wyższym budżetem i oczekiwaniami.
Ale nie uprzedzajmy faktów. Ceniony reżyser tym razem wziął na celownik gatunek science-fiction mieszając go z komedią, opierając się na luźnej adaptacji powieści Edwarda Ashtona i zbierając do realizacji swojego projektu międzynarodową ekipę. Nie jest to jego pierwszy romans z fantastyką, wszak szlaki przetarł już wraz ze „Snowpiercerem".
Jest rok 2054, Ziemia stała się dystopią targaną chorobami, wyzyskiem i katastrofami naturalnymi, z której coraz częściej spogląda się z nadzieją w kosmos szukając miejsca dla nowych kolonii ludzkich. Mimo moralnego zepsucia technologia klonowania ludzi zostaje zabroniona i uznana za zbyt kontrowersyjną. Tyle, że mowa o Ziemi, a nie kosmosie. Skompromitowany miliarder Marshall (Mark Ruffalo) wraz ze swoją despotyczną żoną (Toni Collette) oraz ślepo oddanymi wyznawcami organizuje pozaziemską wyprawę promem kosmicznym, by osiedlić się na planecie Niflheim. I rzecz jasna eksperymentować na klonach. A dokładniej - jednym klonie. Tak się składa, że uciekający przed długami zaciągniętymi u mafii Mickey (Robert Pattinson) chcąc ocalić życie swoje i wspólnika (Steven Yeun) dość nieświadomie decyduje się na podróż owym kolonialnym statkiem w roli "Wymienialnego". Zaraz, zaraz, kogo?




Mickey 17 (2025) - recenzja i opinia o filmie [Warner Bros.]. Numer siedemnaście

Mickey podpisując papiery i decydując się na podróż staje się obiektem eksperymentów. Jego ciało podczas lotu promem poddane zostaje różnym badaniom, które nie raz prowadzą do śmierci. Mickey za każdym razem wraca jednak do żywych jako klon dosłownie wydrukowany na nowo. Jego ciało przez lotem zostaje bowiem zeskanowane, a wspomnienia zdeponowane na dysk. Na statku są oczywiście inni ludzie, skuszeni pieniędzmi, oddani ślepo próżnemu miliarderowi, uciekający od problemów na ziemi, bądź po prostu chcący spełnić się w roli reproduktorów planowanej na nowej planecie kolonii. Mickey traktowany jest przez nich dość przedmiotowo, jako obiekt badań, który po kolejnej śmierci i wydrukowaniu stracił swoje człowieczeństwo. Tylko jednak osoba - Nasha (Naomi Ackie) - zdaje się kochać go takim jaki jest poświęcając wiele dla poprawy jego komfortu życia.
Tajemnica nazwy filmu nie jest specjalnie skomplikowana. Gdy siedemnaste wcielenie Mickeya po małej katastrofie na nowej planecie uznane zostaje za zmarłe, na statku drukuje się już świeży i pachnący Mickey 18. Sęk w tym, że siedemnastce ostatecznie… udaje się przeżyć. Nie wchodząc dalej w historię, bo byłyby to już spoilery, perypetie obu klonów to mieszanka wybuchowa, która doprowadzi do dramatyczno-komicznych wydarzeń, będących motorem napędowym scenariusza. Zaś sam Robert Pattinson powoli staje się jednym z moim ulubionych aktorów - w podwójnej roli wypada wprost rewelacyjnie. Odpowiednią posturą, akcentem, tikami i mową ciała potrafi tak dobrze odróżnić dwie, jakby nie było podobne postacie, że jesteśmy w stanie uwierzyć, że to różne osoby z własnymi charakterami. W końcu Mickey 17 to wrażliwiec z wyrzutami sumienia, „Osiemnastka” zaś wydrukowała się jako maczo gotowy zabić dla sprawy. Obaj to na swój sposób superbohaterowie, obu bliżej jednak do kreacji niedoskonałych i obarczonych osobistymi rozterkami postaci rodem z serialu „Boys" Amazona niż napisanych często przy linijce herosów Marvela.
Mickey 17 (2025) - recenzja i opinia o filmie [Warner Bros.]. Szczypta Marvela
![Mickey 17 (2025) - recenzja i opinia o filmie [Warner Bros.]. Numer siedemnaście](https://pliki.ppe.pl/storage/041ae4b6d6432b8398e2/041ae4b6d6432b8398e2.jpg)
FIlm jest po części manifestem reżysera, bo bez problemu możemy dopatrzeć się w nim pogardy dla konsumpcjonizmu i niewolniczych społeczeństw rządzonych przez uprzedzonego dyktatora, dla którego prawa człowieka i demokracja to puste słowa służące manipulacji. Idee głoszone przez zdemoralizowane małżeństwo są pełne pychy, obłudy i manii wielkości, ale film przedstawia to wszystko w sosie (zapamiętajcie to słowo) absurdu i karykatury. I o ile wizja wykreowanego świata potrafi zachwycić i ująć, tak momentami film zbyt mocno idzie w groteskę, serwując trochę zbyt odjechane poczucie humoru ocierające się od cringe.
Ja wiem, że to zupełnie inny gatunek i filmy, ale można tu znaleźć cząstkę propagandowej otoczki „Żołnierzy kosmosu" i skrzywionych realiów „Bękartów wojny". Film na pewno jest oryginalny, łamie na swój sposób pewne schematy i konwekcje, ale jednocześnie zbliża się trochę do marvelowskich blockbusterów, serwując znacznie mniej kontrowersji. Czuć, że to dalej film, który wyreżyserował Bong Joon Ho, ale czuć również, że otwiera się on na bardziej masowego widza i ugrzecznia swój styl. Czy to źle? To już oceńcie sami. Ja bawiłem się momentami znakomicie, choć przyznam, że są momenty, w których pewne wątki i postacie są zbyt oczywiste jak na tego reżysera.
Mickey 17 (2025) - recenzja i opinia o filmie [Warner Bros.]. Bananowa kolonia
![Mickey 17 (2025) - recenzja i opinia o filmie [Warner Bros.]. Szczypta Marvela](https://pliki.ppe.pl/storage/546cd20aff1d206c1de8/546cd20aff1d206c1de8.avif)
Na osobny akapit zasługuje Mark Ruffalo, znany widowni szerzej jako Hulk z Marvela, który w roli zapatrzonego w siebie dyktatora zagrał koncertowo. I tak, można się tu dopatrzeć karykatury Donalda Trumpa przyprawionego narcyzmem i megalomanią Elona Muska, ale wydaje mi się, że tutaj satyra idzie jeszcze dalej, tworząc jedną z najbardziej barwnych kreacji antagonistów, jakie widzieliśmy w ostatnich latach w kinie. Trzeba jednak przestawić się od początku na pewną konwencję, z której znany jest reżyser. To przede wszystkim satyra społeczno-polityczna i dramat jednostki, a dopiero potem film science-fiction o odkrywaniu kosmosu i etycznej stronie klonowania. Co zresztą widać nawet po konfrontacji z nieoczywistymi istotami zamieszkującymi skolonizowaną planetę, które są najlepszym elementem filmu zaraz po Pattisonie i Ruffalo.
Dodać należy, że realizacja filmu stoi na bardzo wysokim poziomie i jest to obraz, który dla wielu ujęć warto zobaczyć na dużym ekranie w kinie. Bo ostatecznie to film, który jak żaden wcześniejszy nakręcony przez Bong Joon Ho, dostarcza nam przede wszystkim rozrywki. A że nie jest to kandydat do Oscara na miarę „Parasite"? Nie mam z tym problemu.
Atuty
- Robert Pattinson w dwóch rolach wypada rewelacyjnie
- Ruffalo jako dyktator
- Bardzo dobra realizacja
- Kreacja świata i obcej planety
- Satyra, która naprawdę potrafi rozbawić
- Wciąga od początku do końca
Wady
- Czasami zbyt mocno idzie w karykaturę
- Niektóre wydarzenia są zbyt oczywiste jak na tego reżysera
- Wyczuwalna lekka cenzura i ugrzecznienia względem poprzednich filmów
Science-fiction spotyka satyrę. Szalona, absurdalna i tym razem bardziej mainstreame'owa opowieść. Wciąż jednak na swój sposób wyjątkowa.
Przeczytaj również






Komentarze (27)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych