Piękna i Rzeźnik (2020)

Piękna i Rzeźnik (2020) – recenzja, opinia o filmie [Netflix]. Kolejny mix horroru i komedii Chrisa Landona

Piotrek Kamiński | 19.11.2023, 20:00

Millie, typowa nastolatka, uczennica liceum, zostaje zaatakowana przez seryjnego mordercę, znanego tylko jako Rzeźnik. Zanim ten zdążył ją zabić, spłoszył go wystrzał z policyjnej broni. Dał jednak radę dźgnąć ją dziwnie wyglądającym, okultystycznym sztyletem, na skutek czego następnego dnia nasza bohaterka budzi się w ciele Rzeźnika, podczas gdy on nagle waży dwa razy mniej i mama każe mu iść do szkoły.

Christopher Landon ma zabawne pomysły. Po wyreżyserowaniu „Śmierć nadejdzie dziś”, specyficznego połączenia slashera i „Dnia Świstaka”, pomógł przy pisaniu części drugiej, którą również wyreżyserował. Ma na koncie również inne, komediowe horrory, jak „Łowcy Zombie” i dzisiejszy „Piękna i Rzeźnik”. Nie są to wybitne produkcje, ani pod względem reżyserii, ani aktorstwa, czy ambicji. Z całą pewnością są to jednak filmy przyjemne, dostarczające prostej, niewymagającej rozrywki. Zupełnie przegapiłem moment, w którym UIP wprowadzało „Piękną i Rzeźnika” do kin, więc korzystając z okazji, że na dzisiaj miałem zaplanowany zupełnie inny tytuł, ale musiałem w ostatniej chwili zmienić koncepcję, postanowiłem cofnąć się w czasie i zaproponować Ci film z zamierzchłej przeszłości roku 2020. Jeśli masz ochotę na głupkowatą rozrywkę, lubisz horrory, ale męczy się już, że wszystkie są do siebie podobne, może to być doskonały film na dzisiejszy wieczór – zwłaszcza, że od niedawna można go obejrzeć na Netflixie.

Dalsza część tekstu pod wideo

Od pewnego czasu obserwujemy trend mieszania hororru z innymi gatunkami albo nawet konkretnymi filmami. Nikt już dzisiaj nie boi się, bo w szafie siedzi potwór, a tamta mała dziewczynka jest chyba opętana, co dobitnie pokazują klapy takie, jak ostatnio „Zakonnica 2” i „Egzorcysta: Wyznawca”. Obecnie w cenie są albo horrory metaforyczne, w stylu „Babadook” albo właśnie robienie sobie jaj, nabijanie się ze schematów, odwracanie oczekiwań widzów. Nie tak dawno temu pisałem tu o „Zatrzymać morderstwo”, w którym główna bohaterka cofa się w przeszłość, gdzie pomaga nastoletniej wersji swojej mamy złapać mordercę, jak Marty McFly szkolący ojca, jak ma poderwać mamę. Wcześniej mieliśmy wspomniane już dwie części „Śmierć nadejdzie dziś”, kompletną parodią był niedawny „Slotherhouse”, z zabójczo inteligentnym leniwcem w roli głównej, a i „Kokainowego Misia” można na upartego zaliczyć do tej kategorii. „Piękna i Rzeźnik” też pożycza sobie główny motyw fabularny z klasyki – z „Zakręconego Piątku”, komedii, w której matka i córka przypadkiem zamieniają się ciałami. Zresztą tytuł filmu miał nawet brzmieć „Freaky Friday the 13th”, ale ostatecznie zostało samo „Freaky”, które u nas morfowało w „Piękną i Rzeźnika”. Typowe...

Piękna i Rzeźnik (2020) – recenzja, opinia o filmie [Netflix]. Aż zbyt prosta historia, za to pełna zabawnych detali

Rzeźnik i Millie

Fabuła filmu nie jest, wbrew pozorom, przesadnie skomplikowana. Landon i jego współscenarzysta, Michael Kennedy, nie silą się na przesadne tłumaczenie tego, co się dzieje i dlaczego – podejrzewam, że zostawiają to sobie na ewentualną kontynuację. Dlaczego ktoś miał w domu starożytny, aztecki sztylet, który woła do siebie Rzeźnika (Vince Vaughn)? Skąd wzięła się ciążąca na nim klątwa i dlaczego działa akurat w pełnię księżyca, w piątek trzynastego? Bo czemu nie! Tak samo zawiodą się ci, którzy liczą na jakiekolwiek umotywowanie działań Rzeźnika. Według filmowców facet jest po prostu zły – lubi zabijać, dobrze mu to wychodzi i tyle. Niby Jason z „Piątku 13-ego”, na którym filmowcy zdecydowanie się wzorowali – dając mu nawet maskę lekko przypominającą hokejową – też szybko przeszedł od zemsty do zabijania w imię samej zabawy i nikomu to jakoś bardzo nie przeszkadzało, więc nie ma się co czepiać. Grunt, żeby zabójstwa były zabawnie obrzydliwe i choć filmowcy poszli na łatwiznę, realizując całą przemoc za pomocą CGI, trzeba przyznać, że mieli kilka niezłych pomysłów – ze słoikiem w gardle, który następnie pęka i rozrywa gardło od środka, na czele. Taki to film. Głupi, ale w całkiem zajmujący, komiczny sposób.

Landon rozłożył w całym filmie tonę zabawnych nawiązań do innych filmów, regularnie nabija się z typowych dla slasherów klisz – choć do poziomu pierwszych „Krzyków” nie ma nawet startu, wiadomo – dzięki czemu każdy fan horrorów będzie co i raz pokazywał palcem w stronę ekranu, jak Leo DiCaprio w popularnym memie i cieszył się, że znalazł kolejny easter egg. W całym filmie jest ich naprawdę sporo, od najbardziej oczywistych, jak fabuła rozgrywająca się w piątek 13-ego, hak Candymana i piła mechaniczna Leatherface'a, po wymagające więcej spostrzegawczości, że wspomnę chociaż o nazwisku sympatii Millie, widzianym przez chwilę na koszulce podczas meczu – Strode, a więc główna bohaterka „Halloween”. Bohaterowie rozumieją też jak działają zazwyczaj horrory, więc kiedy Millie goni swoich przyjaciół w ciele Rzeźnika, jeden z nich, Josh (Misha Osherovich) krzyczy do biegnącej obok Nyli (Celeste O'Connor) coś w stylu: „Ty jesteś czarna, a ja jestem gejem! Jesteśmy już martwi!”. Milutko.

Piękna i Rzeźnik (2020) – recenzja, opinia o filmie [Netflix]. Niedorzeczna, ale przyjemnie świeża koncepcja

Po prostu trójka licealistów

Najzabawniejszym i przy tym najciekawszym motywem filmu jest oczywiście ta nieoczekiwana zmiana miejsc Millie i Rzeźnika. Vince Vaughn nie jest najbardziej przerażającym mordercą we wszechświecie – chociaż z tym wzrostem i małymi oczkami potrafi być całkiem przekonujący – za to wypada po prostu doskonale jako nastolatka uwięziona w wielkim, męskim cielsku. Nie jest to może poziom Jacka Blacka w ostatnich dwóch częściach „Jumanji”, ale sposób w jaki gestykuluje, jak chodzi, jak się wypowiada sprawiają, że oglądanie go na ekranie zawsze jest przyjemnością. Jasne, jest aż do przesady dziewczęcy (na pewno bardziej niż Kathryn Newton), ale przecież na tym polega cały żart, na tej farsie. Z kolei córka Ant-Mana z ostatniej „Kwantomanii” wydawała mi się być trochę nijaka, kiedy jeszcze była sobą, ale kiedy później prawie nie mówi, łazi wszędzie z pochyloną głową i tylko by wszystkich mordowała, robi się szczerze zabawnie – głównie ponieważ na ekranie widzimy małą, filigranową dziewczynkę, której absolutnie nikt dorosły nie traktuje poważnie.

Mam wrażenie, że bliżej końca aktorzy trochę jakby zapomnieli, że mają być bezdomnym świrem/licealistką i Vaughn po prostu gra sympatycznego gościa, a Newton złą kobietę. W ogóle im bliżej końca, tym historia robi się bardziej... mętna. Niby wiadomo, jak to się musi skończyć, więc nie czepiam się, że jest przewidywalnie, ale cały ten trik z zamianą ciał trwa zbyt długo, przestaje w końcu bawić, a zaczyna męczyć. Gdyby tylko twórcy bardziej pokombinowali z tym, co jeszcze można z tym tematem zrobić, jak jeszcze go wykorzystać. Tymczasem ponad tych kilka gagów, konieczność przekonania swoich przyjaciół, że nie jest się mordercą w średnim wieku i zaskakująco uroczą i jednocześnie zabawną rozmowę Millie z mamą, z których większość rozgrywa się jeszcze w pierwszej połowie filmu, nie ma tu już niczego oryginalnego.

„Piękna i Rzeźnik” nie jest najlepszą horroro-komedią Christophera Landona, ale uważam, że ma na tyle żwawo poprowadzoną, wypełnioną gagami, krwią i ciekawostkami dla entuzjastów kina grozy fabułę, że warto go sprawdzić. Jest przewidywalnie i pod koniec już trochę męcząco, choć nigdy nie nudno. Koncept zamiany ciał zrealizowano w przesadnie prosty, nierozwinięty sposób, przez co czuć trochę, że potencjał fabuły nie został w pełni zrealizowany, lecz jako lekkie kino, na nudny, zimny wieczór nada się w sam raz!

Atuty

  • Zaskakująco zabawni Vaughn i Newton;
  • Sporo smaczków dla fanów filmów grozy – zwłaszcza slasherów;
  • Kilka pomysłowych zabójstw;
  • Potrafi rozśmieszyć;
  • Dobre tempo.

Wady

  • Niezbyt rozbudowana fabuła;
  • Bliżej końca zaczyna już trochę męczyć;
  • Film kosztował tylko 6 baniek i widać to w scenach z CGI;
  • Klimat komedii bardzo wyraźnie wyczuwalny, ale grozy to tu nie ma wcale.

„Piękna i Rzeźnik” to kolejne połączenie horroru i komedii od twórcy „Śmierć Nadejdzie Dziś” i choć tamten film jest ostatecznie lepszy, to półtorej godziny spędzone z dziewczęcym Vince'em Vaughnem i mroczną Kathryn Newton powinno dostarczyć widzom odrobinę lekkiej, niezobowiązującej rozrywki. Pod warunkiem, że ktoś lubi takie absurdalne fabuły – to jeden z tych filmów, których po prostu nie da się brać na poważnie.

6,0
Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper