Julia (2022)

Julia (2022) - recenzja, opinia o 2. sezonie serialu [HBO]. "The French Chef" wraca na drugi sezon

Piotrek Kamiński | 16.11.2023, 21:00

Słynna kucharka telewizyjna, Julia Child, bardzo niechętnie wraca z wakacji we Francji u swojej przyjaciółki i współautorki jej książki kucharskiej, aby zabrać się za kręcenie drugiego sezonu swojego przebojowego programu telewizyjnego. Skupianie na sobie światła reflektorów tworzy jednak długi cień, więc tym razem czeka na nią jeszcze więcej problemów niż ostatnim razem.

Kiedy po raz pierwszy spojrzałem w stronę dzisiejszego serialu, nie spodziewałem się po nim zbyt wiele. Przecież to po prostu miła, starsza pani, która gotowała na wizji. Jak skleić z tego angażujący kawałek telewizji? Co, w jednym odcinku kurczak uciekł z klatki i trzeba go złapać i uciąć łeb, bo za moment wchodzimy na wizję? Autorzy filmu "Julia & Julia" mieli ciekawy pomysł, przecinając życie kucharki ze starającą się ją naśladować blogerką, Julią Powell, w rezultacie dając nam uzupełniający się wzajemnie, lekki w odbiorze obraz dwóch niebanalnych kobiet dzielących wspólną pasję. Jak się okazuje, twórcy dzisiejszego serialu mieli inny, za to równie skuteczny pomysł jak ugryźć tę historię.

Dalsza część tekstu pod wideo

Sercem każdego udanego projektu są ludzie weń zaangażowani i to na nich skupia się serial Daniela Goldfarba. Julia Child nie była pierwszą telewizyjną kucharką w historii, ale to ją ludzie chcieli oglądać, ponieważ roztaczała wokół siebie silną, pozytywną energię. Zdawała się być bardzo szczera w tym, co robi, czarowała publiczność swoim humorem - dawała ludziom radość. I to właśnie na tej ludzkiej stronie jej osoby (i jej bliskich) skupiają się scenarzyści. To serial o uporze, o walce o swoje prawa, o przyjaźni i miłości. Gotowania nie ma tu za wiele, a szkoda!

Julia (2022) - recenzja, opinia o 2. sezonie serialu [HBO]. Za dużo grzybków w jeden barszcz

Porozmawiajmy o książkach

Drugi sezon zaczyna się dosyć ślamazarnie, z wszystkimi najważniejszymi postaciami rozsianymi po różnych miejscach. Z jednej strony Julia i Paul (doskonali Sarah Lancashire i David Hyde Pierce) odpoczywają właśnie we francuskiej posiadłości Simone Beck (Isabella Rossellini), współautorki książki kucharskiej Julii. W domu, Alice (Brittany Bradford) stara się sprzedać wymyślony przez siebie format "Od kobiet, dla kobiet" telewizji, lecz z mizernym skutkiem, ponieważ nikt nie bierze jej na poważnie jako kobiety, w dodatku czarnej. Hunter Fox (Robert Joy) potrzebuje kolejnego sukcesu na miarę "the French Chef", ponieważ naciska go góra, co wywiera presję na całej ekipie, a gdzie indziej Judith Jones (Fiona Glascott) robi dobrą minę do złej gry, znajdując się pod ciągłą presją ze strony swojej starzejącej się szefowej, Blanche Knopf (Judith Light). A to tylko część wszystkich postaci i wątków, z którymi spotkamy się w tym sezonie.

Pierwsze odcinki zdają się nie iść w żadnym konkretnym kierunku. Posługując się niewybredną, kulinarną metaforą, poprzedni sezon wrzucił wszystkie składniki do garnka i teraz zupa po prostu się gotuje - warzywa tańczą w wodzie i gdzieś w tym wszystkim zachodzą zmiany, które ostatecznie dadzą nam pyszną potrawę, ale obserwowanie ich w tej fazie gotowania nie jest przesadnie interesujące. Później jednak historia nabiera rumieńców. Państwo Child wracają do domu, zaczynają się prace na planie i to, co tygrysy lubią najbardziej - dramy - z których najważniejszą jest ta związana z FBI. Pani Child, jako osoba wpływowa i z kontaktami, przyciągnęła uwagę agencji Hoovera, więc ci, w sposób bardzo nieelegancki, zabiegają o jej pomoc. W jednym odcinku scenarzyści serialu zabiorą nas nawet do Białego Domu! Nie miałem pojęcia, że Childowie mieli szpiegowską przeszłość i trzeba przyznać, że jest to całkiem ciekawy wątek do poruszenia.

Julia (2022) - recenzja, opinia o 2. sezonie serialu [HBO]. Aktorsko zasługuje na gwiazdkę Michelin 

Na planie

Warstwa emocjonalna serialu stoi na piekielnie wysokim poziomie. Cudowne małżeństwo Julii i Paula znajduje się w jej centrum, z tym jak czule wypowiada się on na jej temat, jak wspierającą jest duszą. Ale i Julia nie pozostaje mu dłużna, broniąc go zaciekle, kiedy odwiedza ich jego brat bliźniak, wiecznie potrzebujący dodać sobie trochę pewności siebie, odbijając się od pleców brata. Zabawnie poradzili sobie ze znalezieniem odpowiedniego aktora do tej roli. Poza nimi scenarzyści, nie bacząc na to, czy tak było naprawdę, czy nie - to nie dokument - serwują nam jeszcze masę innych relacji. Alice i jej mama (Adriane Lenox); Judith i jej szefowa; Alice i jej chłopak; Avis (Bebe Neuwirth) i... Różni ludzie w jej życiu; Julia i Simone. Cały czas coś się dzieje, a emocjonalne finały tych opowieści potrafią i podnieść na duchu i złapać za serce.

Aktorsko wszyscy są po prostu wybitni, lecz moim problemem jest odrobinę to rozwarstwienie, wynikające z obracania tak pokaźną grupą aktorów. Niby serial nazywa się "Julia", ale pani Child jest tylko jednym z wielu trybików tej machiny i tak jak każdą z głównych postaci łatwo polubić, czy to za bycie dobrą, przyjacielską dusza, czy właśnie odwrotnie - ostrą zadrą, bez patyczkowania się rozgrywającą swoją partię - tak ciężko nie odnieść wrażenia, że ogląda się telenowelę. Mało co się dzieje, za to w dziesięciu różnych domach. Taka bardziej spokojna, życiowa fabuła może się oczywiście podobać, lecz dobrze byłoby aby mimo wszystko spajał ją jakiś jeden, główny wątek, żeby widz miał poczucie, że fabuła dokądś zmierza. Tutaj niby mamy kręcenie drugiego sezonu "the French Chef", ale samemu programowi poświęcono raczej niewiele uwagi i wielki finał ostatniego, ósmego odcinka wcale nie dotyczy programu, a czegoś zupełnie innego.

"Julia" nie jest serialem dla każdego. To jedna z tych produkcji, w których mało co się dzieje, a cała przyjemność z oglądania bierze się z obserwacji uroczych, pięknie zagranych bohaterów, ich zwycięstw, porażek i rozterek. Podejrzewam, że moja mama była nim zachwycona. Ja ostatecznie też bawiłem się bardzo dobrze, a w ostatnie odcinki byłem już wręcz mocno wciągnięty, ale wątpię abym zabrał się za "Julię" sam z siebie. Początek drugiego sezonu długo zbiera się w sobie, zanim wreszcie przejdzie do sedna, a i wtedy jest to raczej eksploracja ludzi, nastrojów politycznych i realiów społecznych tamtych lat, niż angażująca intryga, od której nie sposób się oderwać. Polecam przede wszystkim amatorom dobrego aktorstwa i ekranowych wzruszeń.

Atuty

  • Świetna obsada i relacje między poszczególnymi postaciami;
  • Pięknie odwzorowane lata sześćdziesiąte;
  • Julia i Paul w wersji Lancashire i Pierce'a są po prostu przeuroczy;
  • Wątki społeczne i polityczne;
  • Potrafi rozbawić i wzruszyć.

Wady

  • Rozmyty, chaotyczny początek sezonu;
  • Duża ilość postaci i wątków sprawia, że akcja zdaje się błądzić niemal w miejscu;
  • Serial zdaje się czasami zapominać, kto jest jego głównym bohaterem;
  • Mało konkretny finał sezonu.

"Julia" wraca z drugim sezonem, który z jednej strony jest czymś zupełnie świeżym i potencjalnie ciekawym, z drugiej do przesady rozwleczonym, zanadto wypchanym zawartością, miejscami wręcz zapominającym, kto tu jest głównym bohaterem. Dla amatorów niespiesznych obyczajówek.

7,0
Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper