Stwór

Stwór (2023) - recenzja i opinia o serialu [Netflix]. „Yaratılan”, czyli Frankenstein w tureckim sosie

Łukasz Musialik | 25.10.2023, 21:00

„Stwór” to nowy miniserial Netflixa, który zadebiutował 20 października 2023 roku. Serial jest tworem znanego tureckiego reżysera i scenarzysty Çağana Irmaka, który zainspirował się klasyczną powieścią Mary Shelley „Frankenstein”. 

Jego wersja opowiada o młodym i ambitnym studencie medycyny Ziyi, który po tragicznej śmierci swojej ukochanej mamy zamierza walczyć ze śmiercią, próbując odnaleźć kogoś, z kim przez rok wymieniał listy w sprawie tzw. Księgi Wskrzeszenia. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Nasz bohater za wszelką cenę będzie chciał przywrócić do życia ludzi za pomocą eksperymentalnej metody. W tym celu przyjeżdża do Stambułu i nawiązuje współpracę z tajemniczym i ekscentrycznym doktorem İhsanem, który prowadzi własne badania nad granicami życia i śmierci

Stwór (2023) - recenzja serialu [Netflix]. Tajemnice życia i śmierci

Stwór

Serial składa się z ośmiu odcinków, każdy trwający około 45 minut. Akcja rozgrywa się na początku XX wieku w Bursie i Stambule, gdzie Ziya studiuje medycynę na prestiżowej uczelni. Nasz bohater jest typowym buntownikiem, który wydaje się przesadzać ze swoją „skromnością”, przez co już pierwszego dnia profesor wyrzuca go z uczelni, czym zwraca na siebie uwagę kogoś innego, ale rozumiejącego go, patrzącego na świat podobnie co on. Ziya jeszcze nie wie, że Ihsanem zna się dobrze z jego ojcem, gdy za młodu studiowali medycynę. Jednak oboje poszli w inną stronę. Doktor „życia i śmierci” postanawia pomóc chłopakowi nie tylko przywrócić go na uczelnie, ale także pokazać mu dzieło swojego życia. 

Powoli wszystko wydaje się układać, jednak podczas jednego z eksperymentów nauczyciel umiera w laboratorium. Ostrzegany przed konsekwencjami Ziya zamierza przywrócić go do życia. Jak możecie się spodziewać - udaje mu się to. Niestety nie jest to dobra decyzja. Stwór będzie obwiniać go za swoją żałosną egzystencję, czego główny bohater nie zdzierży, uciekając do domu przed tym, czego dokonał. Podążający za nim Stwór zamierza coś zmienić. Doświadczając retrospekcji, opowiada w zimie pewnym kamratom (nomadom) całą historię swojego życia, prosząc ich kapitana, aby przekazali jego opowieść całej ludzkości.  

Stwór (2023) - recenzja serialu [Netflix]. Urodził się samotny i nie miał nikogo

Stwór

„Stwór” to serial, który próbuje połączyć elementy dramatu, romansu, horroru i fantasy. Serial ma wiele zalet, takich jak ciekawa i oryginalna fabuła (bo nie jest to ten sam Frankenstein, jakiego znamy), piękna scenografia i kostiumy, dobra gra aktorska (szczególnie Taner Ölmez jako Ziya i Erkan Kolçak Köstendil jako İhsan) oraz napięcie i emocje budowane przez cały czas. Serial porusza też ważne tematy, takie jak etyka naukowa, miłość ponad śmiercią, ludzka pycha i ambicja oraz konsekwencje ingerencji w naturę. Jest tu częściej śmiesznie, aniżeli poważnie, ale to akurat dobre dla tego serialu. Miło obejrzeć historię, którą się zna, ale w zupełnie innym stylu, napisaną na nowo, bo jedyne co je łączy to ożywienie człowieka, czy raczej tytułowego stwora.

Jednak serial ma też kilka wad, które mogą zniechęcić do dalszego oglądania, a już na pewno rozczarować. Po pierwsze, serial bardzo wolno rozwija swoją historię, co momentami nudzi. Niektóre sceny są zbyt długie lub zbędne, a akcja często się ciągnie bez większego sensu. Uważam, że 8 odcinków jak na miniserial to bardzo dużo. Spokojnie można było zmieścić się w 4-5 odcinkach. Jeżeli jednak historia Was zaciekawi, to przebrniecie do końca. To bajkowe opowiadanie jest pełne niedorzeczności i niewiarygodności, ale takie przecież musi być, więc na marne szukać tu logiki w całej tej absurdalnej historii. Udźwiękowienie i muzyka trzyma odpowiedni poziom, dodając scenom potrzebnego dramatyzmu. Ale jest raczej wesoła i dynamiczna, aniżeli smutna. Najgorsze w serialu (choć to bardzo subiektywna opinia) jest naprawdę kiepskie zakończenie, a więc finał historii. Pozostawia wiele pytań, na które próżno szukać odpowiedzi, przez co jest mało satysfakcjonujący.

Stwór (2023) - recenzja serialu [Netflix]. Na wszystko jest lekarstwo, tylko nie na śmierć

„Stwór” to miniserial, który miał duży potencjał i wiele dobrych pomysłów, ale nie wykorzystał ich w pełni. Może być interesujący dla fanów tureckich produkcji lub dla osób lubiących historie o Frankensteinie. Osobiście uważam, że serial nie jest dla każdego i może być trudny do strawienia dla osób oczekujących szybkiej i logicznej akcji, strasznego i krwawego horroru lub wzruszającego i romantycznego melodramatu. Serial jest raczej eksperymentem i próbą stworzenia czegoś nowego i innego, co należy docenić, ale niekoniecznie polubić.

Atuty

  • Ciekawa i oryginalna opowieść inspirowana starym dobrym Frankensteinem,
  • Dynamiczna muzyka pasująca do scen i nadająca jej rytmu,
  • Gra aktorska stoi na wysokim poziomie.

Wady

  • Miniserial, który jest stanowczo za długi,
  • Przeciągnięte, a przez to nudne sceny, których można było uniknąć (wyciąć),
  • Szkoda, że nie wykorzystano wielu ciekawych pomysłów,
  • Rozczarowujące zakończenie.

Tylko dla osób lubiących eksperymentalne produkcje Netflixa, które raz są lepsze, raz gorsze. W tym przypadku jest to coś pomiędzy.

6,0
Łukasz Musialik Strona autora
Pasjonat gier od samego dzieciństwa, kiedy to swoją pierwszą konsolę dostał od rodziców. Od tamtej pory zafascynowany grami i ich światem, ponieważ jako dorosły uważa, że to nie tylko rozrywka, ale także sztuka, która może nas uczyć, inspirować i poruszać emocje. Nieustannie poszerza swoją wiedzę i doświadczenie w dziedzinie gier i konsol, aby móc dostarczać innym jak najbardziej wartościowe treści.
cropper