Trepang2_key art

Trepang2 - recenzja i opinia o grze [PC]. Strzelanka dla fanów strasznych klimatów

Maciej Zabłocki | 07.07.2023, 13:00

Muszę przyznać, że rzadko kiedy jestem aż tak bardzo zaskoczony, gdy odpalam jakąś produkcję. Po Trepang2 nie spodziewałem się niczego nadzwyczajnego, ale to pozycja, którą zdecydowanie można polubić. Szczególnie, gdy kręcą nas nieco bardziej przerażające klimaty. Recenzowana dziś strzelanka, to można powiedzieć, duchowy spadkobierca F.E.A.R. wydanego w 2005 roku i to właśnie z tą grą kojarzy mi się zdecydowanie najmocniej. Ale ma sporo swoich oryginalnych rozwiązań. 

Czasami aż mam ochotę wrócić do strzelanek z dawnych lat, gdzie podstawą rozgrywki była po prostu dobra zabawa. Trepang2 jest doskonałą odpowiedzią na te potrzebę. Tutaj koncentrujemy się przede wszystkim na eliminowaniu dziesiątek wrogów nadbiegających z każdej strony co kawałek, ale to wszystko zrealizowano z bardzo fajnym wyczuciem, odpowiednią epickością, a tu i ówdzie także z dreszczykiem przerażenia. Gra jest mocno nastawiona na wartką akcję, ale ma też kilka interesujących rozwiązań, jak choćby imponujące spowolnienie czasu, niczym w kultowym Max Payne 3. Nie kosztuje przy tym majątku, bo ok. 130 zł i gwarantuje ok. 8h dobrej zabawy. Za taką konfigurację zdecydowanie warto się tym tytułem zainteresować. Ja grałem w Trepang2 na mocnym PC, ale pozycja nie ma wygórowanych wymagań sprzętowych. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Historia zawarta w tej grze to niestety jej najsłabszy punkt, chociaż spina motywy bohatera w jedną całość

Trepang2_5

W Trepang2 wcielamy się w postać superżołnierza oznaczonego numerem 106, pracującego dla 27. tajnej grupy uderzeniowej. Uciekamy z wyziębionego i odizolowanego od świata więzienia gdzieś w podziemiach mroźnej Alaski, by następnie wykończyć wszystkich złoczyńców przynależnych do skorumpowanej korporacji Horizon. Odpowiadają za próby nielegalnych eksperymentów na ludziach, celem utworzenia nowej armii superżołnierzy. Naszym zadaniem jest oczywiście zabić wszystkich, pokonać przywódcę tej organizacji i zaprowadzić porządek na świecie, nie dopuszczając do utworzenia kolejnych komórek wojaków, którzy mogliby wpłynąć na porządek świata. Jednym słowem - nie ma w tej historii niczego zaskakującego czy zachwycającego, a opowieść została ewidentnie potraktowana po macoszemu. Na szczęście to nie fabuła odgrywa tu główną rolę. Nie mam z tym większego problemu, bo w takich grach nie oczekuję wzruszających momentów czy wzniosłych chwil, które zmuszą mnie do refleksji. Chce się po prostu dobrze bawić. 

W grze występują tu i ówdzie klasyczne "jump-scary" rodem z tytułów z początku tego wieku, czyli okazjonalne spotkania z przerażającymi potworami, które wyskakują na bohatera w najmniej spodziewanym momencie. Recenzowany Trepang2 to trochę taki survival-horror, ale i psychodeliczna opowieść o przetrwaniu w niezwykle dziwnym, trochę strasznym i zniszczonym świecie. Brakuje co prawda jakiegoś barwnego podkreślenia elementu przerażenia, nie ma też motywu postaci odpowiedzialnej za te dziwne wydarzenia, jaką była choćby Alma Wade z F.E.A.R.a, ale mimo wszystko Trepang2 momentalnie skojarzył mi się z cudownym, 2005 rokiem, także pod względem mechanik rozgrywki. To, co szczególnie mnie cieszy to fakt, że w recenzowanej dzisiaj grze nie znajdziemy nudnych i przeciągniętych momentów, niczym w Doom 3. Tutaj akcja dosłownie sypie się z rękawa, a strzelanie sprawia dużo frajdy. Myślę, że z jednej strony to dobrze, że gra jest tak krótka, bo większa ilość nieprzerwanej masakry mogłaby na dłuższą metę solidnie zmęczyć. 

Na słowa uznania zasługują potyczki z bossami, często całkiem fajnie przemyślane, chociaż dość proste w swojej strukturze. Nie chcę rzucać spoilerami, ale muszę przyznać, że gdy widziałem niektóre rozwiązania to byłem bardzo usatysfakcjonowany, bo pojedynek nie zmuszał mnie do kombinowania i wycierania potu z czoła, a był miłym urozmaiceniem i odskoczną od zabijania dotychczasowego mięsa armatniego. Oczywiście, jak to w każdej strzelance bywa, po drodze znajdziemy dodatkowe elementy wyposażenia, które posłużą nam do modyfikacji broni. Są też tu i ówdzie ukryte dane wywiadowcze pozwalające lepiej zrozumieć, co się dzieje z korporacją Horizon i dlaczego postępuje ona według takich czy innych motywów. Podobnie jak cała fabuła, także te fragmenty nie były dla mnie specjalnie interesujące - ot, ich obecność jest oczywista, chociaż zbędna. Sterowany przez nas superżołnierz rozprawia się z wrogami z taką łatwością, że czasem w radiu możemy usłyszeć zdumione głosy towarzyszy z tej samej brygady, jacy to jesteśmy potężni i niezniszczalni. Można się poczuć niczym Marcus Fenix albo bardziej Doom Slayer, co samo w sobie uważam za dużą zaletę. 

W Trepang2 spotykamy tysiące wrogów, czasem w jednej lokacji jest ich prawdziwe zatrzęsienie

Trepang2_3

Konstrukcja poziomów została dostosowana do projektu prowadzenia rozgrywki. Co kawałek spotkamy na swojej drodze kilkudziesięciu wrogów, z którymi musimy się rozprawić dosłownie w kilkadziesiąt sekund. Ten motyw jest wypisz-wymaluj wyciągnięty z ostatniego Doom Eternal, na którym twórcy zdają się w jakimś stopniu wzorować. Sztuczna inteligencja przeciwników jest natomiast zaskakująco dobra, bo potrafią ze sobą współpracować, flankować, wykorzystywać swoje atuty czy też chować się i skutecznie unikać naszych pocisków. W ramach mechanik zaserwowanych przez twórców możemy też pokusić się o pozostawienie pułapki na niektórych przeciwników. Możliwe jest także skradanie i przemykanie pod osłoną nocy i cieni, ale o wiele bardziej satysfakcjonująca jest tutaj po prostu wymiana ognia. Co ciekawe, obok spowolnienia czasu możemy też korzystać z umiejętności "niewidzialności", ale czas jej odnowienia jest dość długi, przez co często nie chce nam się czekać i po prostu ruszamy przed siebie z pełnym magazynkiem. 

Co ważne, twórcy ze studia Trepang przygotowali bardzo pokaźny arsenał broni, gdzie każda ma określone właściwości i przydatność na polu walki (co uważam za sporą zaletę). Trzeba tu często celować w głowę, bo napotkani wrogowie posługują się dużymi tarczami lub pancerzami, co utrudnia ich eliminację w inny sposób. Możemy trzymać potężne giwery w dwóch rękach (ale tylko okazjonalnie, co jest ciekawym i epickim rozwiązaniem), siekać przeciwników za sprawą potężnych shotgunów czy likwidować ich jednego po drugim z bardzo celnej i śmiercionośnej snajperki. Recenzowany dziś Trepang2, mimo swojego strasznego i nieco przerażającego klimatu, jest przy tym trochę satyryczny i często prezentowany w absurdalny, przerysowany sposób, co było ewidentnym zamysłem deweloperów. Choćby animacja przeładowania dwóch shotgunów trzymanych w dwóch rękach jest tak mocno komiczna, ale przy tym tak satysfakcjonująca, że tutaj dosłownie bije pokłony za sam projekt i jego realizację.

Trepang2_2

W całej tej beczce miodu jest niestety kilka łyżek dziegciu, ale nie są to może jakieś wielkie wady. Bronie, chociaż możemy je modyfikować, to niestety tylko w określonych momentach. Nie da się czegoś dołożyć w trakcie walki (jak choćby w Crysisie tłumik czy latarkę, czy zmieniać założeń, jak w Doom Eternal, wymieniając strzelbę na wybuchające granaty). Na szczęście, co jakiś czas na drodze znajdziemy specjalne skrzynki, które pozwolą nam dokonać odpowiednich zmian, chociaż trzeba to robić z głową, by spróbować dopasować giwery do nadchodzących przeciwników. Znajdziemy tu także różnego rodzaju granaty, noże do rzucania czy miny, ale co ciekawe, możemy nosić tylko jeden rodzaj w jednym momencie, więc nie da się najpierw rzucić granatem odłamkowym, a potem zabić kogoś podręcznym nożem. Albo jedno, albo drugie, aż do ręcznej zmiany przez gracza. Także graficznie jest całkiem nierówno. Zdarzają się znakomicie zaprojektowane poziomy, przeplatane z lokacjami przywodzącymi na myśl gry z początku tego wieku. To dość zaskakujące, ale w ogólnym rozrachunku traktowałem takie poziomy w kategoriach nostalgicznego powrotu do przeszłości, nie zważając na sporo gorszą oprawę. Bywało także, że pokonani wrogowie wpadali pod tekstury, ale z drugiej strony, podczas strzelaniny wszystko dookoła się sypie i rozpada, jak w serii Killzone, co potęguje wrażenia z wymiany ognia. 

Trepang2 to zaskakująco dobra, dynamiczna i przepełniona akcją strzelanka

Jeżeli szukacie czegoś nietuzinkowego, szybkiego i dynamicznego, to recenzowany dziś Trepang2 powinien spełnić Wasze oczekiwania w 100%. To gra, która nie może się nudzić, bo wymiana ognia jest tutaj dosłownie co kawałek. Jeżeli lubiliście formułę zaserwowaną w Doom Eternal, to można powiedzieć, że Trepang2 jest do niego bardzo podobny, jednocześnie serwując rozwiązania i klimat żywcem wyjęte z F.E.A.R.a z 2005 roku. Możemy się skradać i eliminować wrogów z ukrycia, a co jakiś czas trafimy na przerażający moment, który może wywołać delikatne ciarki na plecach. Trup ściele się gęsto, giwery są satysfakcjonujące, niektóre lokacje mogą się podobać, a gra nie ukrywa swojego absurdalnego klimatu, pokazując, że nie można wierzyć we wszystko, co zobaczymy na ekranie. Doceniam też doprawdy minimalny interfejs. Na ekranie widzimy jedynie najważniejsze informacje. Największą wadą jest tak naprawdę mało interesująca fabuła i cała otoczka, a także czas rozgrywki. Chociaż po dłuższym namyśle przyznam, że gdyby trwało to dłużej niż 8-10h, to chyba czułbym spore zmęczenie materiału. Doom Eternal, w mojej ocenie, był aż za długi, a końcówka wymęczyła mnie doszczętnie. W Trepang2 całość kończy sie sprawnie i szybko, pozostawiając po sobie przyjemne uczucie słodkiej satysfakcji. 

Ocena - recenzja gry Trepang2

Atuty

  • System spowalniania czasu jest znakomicie zrealizowany
  • Sporo tutaj przerażających momentów, ale też i psychodelicznych sekwencji - duch F.E.A.R. jest wyczuwalny
  • Bardzo przyjemny model strzelania, bronie mają faktyczną moc
  • Ładna grafika, szczególnie z grą świateł i cieni
  • Wymagania sprzętowe nie wykończą naszych komputerów
  • Niska cena

Wady

  • Fabuła jest tylko dodatkiem do głównej zabawy
  • Niektóre poziomy przywodzą na myśl gry z 2005 roku, ale na szczęście jest ich niewiele
  • Okazjonalne błędy i bugi, jak wpadające pod tekstury postacie
  • Gra jest dość krótka

Trepang2 zaskakuje przede wszystkim kapitalnym klimatem i bardzo dobrym modelem strzelania. Również niektóre lokacje są zrealizowane z pomysłem i stworzone z wyczuciem (chociaż nie wszystkie), zachwycając tu i ówdzie sprawnie wkomponowanym systemem oświetlenia i cieniowania. Zawodzi nieco fabuła i cała otoczka, ale to gra stworzona typowo pod dobrą i niczym nieskrępowaną zabawę. Jest też niestety dość krótka, bo możemy ją skończyć w jakieś 8h, ale może to i lepiej, bo akcji tu tyle, że po kolejnych 8h mielibyśmy dość.

Maciej Zabłocki Strona autora
Swoją przygodę z recenzowaniem gier rozpoczął w 2005 roku. Z wykształcenia dziennikarz, ale zawodowo pracujący też w marketingu. Na PPE odpowiada głównie za testy sprzętów i dział tech. Gatunkowo uwielbia RPG, strategie i wyścigi. Uzależniony od codziennego czytania newsów i oglądania konferencji.
cropper