The Outlast Trials

The Outlast Trials - recenzja i opinia o grze [PC]. Najbardziej przerażający z horrorów psychologicznych

Maciej Zabłocki | 18.05.2023, 20:48

Gdy po raz pierwszy usłyszeliśmy o The Outlast Trials w 2019 roku, twórcy z Red Barells długo trzymali graczy w niepewności. Jeszcze w zeszłym roku odbyły się zamknięte testy wersji beta, a w końcu dzisiaj wskakuje na rynek edycja we wczesnym dostępie, którą możecie sprawdzić zarówno na Steam, jak i Epic Games Store. Z góry zaznaczę, że The Outlast Trials to zdecydowanie jeden z najbardziej przerażających horrorów, w jakiego w życiu grałem i chociaż niektóre rozwiązania delikatnie trącą myszką, to w ogólnym rozrachunku to bardzo dobry przedstawiciel gatunku. 

The Outlast Trials to już trzecia odsłona tej popularnej serii. Twórcy pracują nad nią od blisko pięciu lat i nadal nie zakończyli prac, ale już dzisiaj udostępniają swoje dokonania wszystkim zainteresowanym. To jedna z tych pozycji, obok której trudno przejść obojętnie, jeżeli po prostu lubimy się bać. Jest to bowiem horror trochę psychologiczny, bazujący na naszych emocjach i wrażeniach, ale z niekiedy przesadzonym systemem "zaskoczeń", które wcale nas nie straszą, a jedynie irytują. System rodem z 2004 roku i czasów jeszcze Dooma III, gdzie oczekiwałbym jednak czegoś o wiele bardziej przemyślanego. Ale oczywiście takich projektów tutaj nie brakuje, chociaż historia rozkręca się dość wolno, a sam scenariusz jest mocno pocięty i musimy szukać wskazówek i informacji trochę na własną rękę. 

Dalsza część tekstu pod wideo

The Outlast Trials to jedna z najbardziej przerażających gier ostatnich lat

Outlast Trials_1

Recenzowana dzisiaj gra to pierwszoosobowa strzelanka z gatunku survival horrorów, której akcja rozgrywa się w uniwersum Outlast. Początkowa sekwencja dość jasno tłumaczy, że trafiliśmy do jakiegoś tajemniczego miejsca w ramach nieokreślonych testów. Jesteśmy zwykłym obiektem badawczym, którego jacyś przedziwni, absolutnie przerażający lekarze z korporacji Murkoff chcą właśnie sponiewierać. Gdy akcja nieco się rozkręca, otrzymujemy dość rozbudowany kreator postaci, gdzie tworzymy swojego bohatera. Chwilę później przechodzimy do samouczka, wprowadzającego nas w arkana całości rozgrywki. Szybko okazuje się, że program polega na praniu mózgów i kontrolowaniu umysłu, a dla większości "obiektów" staje się zabójczy. W dodatku morduje ich z niezwykle wysoką brutalnością, na przeróżne sposoby. Opowiadana w The Outlast Trials historia złożona jest z takich niewielkich fragmentów i długo się rozkręca. Jej znaczenie jest niezwykle istotne w kontekście zrozumienia, o co tak właściwie tutaj chodzi, ale cały przebieg akcji musimy odkrywać na własną rękę. Napotkane NPC rzucą nam kilka dodatkowych wyjaśnień, a wiele informacji pozyskamy też z zapisów video chorych doktorów z korporacji Murkoff. 

Jeżeli graliście w poprzednie odsłony, to sama mechanika rozgrywki będzie dla Was doskonale znana. Nie ma tutaj wielu modyfikacji, co jest na swój sposób dobre, bo nie wymusza uczenia się tej gry na nowo. Wskakujemy bezpośrednio w sam środek akcji, dosłownie chwilę po podpisaniu tajemniczych dokumentów z regulaminem całej placówki. Biegamy, wspinamy się, chowamy i kucamy. Możemy się także skradać i często będziemy korzystać z okularów noktowizyjnych. Ponieważ to horror psychologiczny, tutaj samą atmosferę budują przede wszystkim znakomicie zrealizowane dźwięki. Przerażające krzyki, wrzaski, odgłosy wiatru czy spadających naczyń z pobliskiej kuchni to absolutna norma. Jeżeli chcecie poczuć jeszcze większy niepokój i przerażenie, to zdecydowanie polecam w to zagrać ze słuchawkami na uszach. Niekiedy seria tych wszystkich dźwięków buduje tak potężny, gęsty i przeraźliwy klimat, że trudno jest się nie przestraszyć. Co jeszcze doceniłem od pierwszych minut to fakt, że samouczek nie wygląda tak typowo klasycznie, poprzez wyskakujące dookoła porady w dymkach czy okienkach. Jeżeli chcemy się nauczyć leczyć, to najpierw zaatakuje nas jakaś parszywa bestia, która odbierze nam mnóstwo HP, a potem będziemy zmuszeni do znalezienia butelki z lekarstwem. Wszystkie tego typu rzeczy robimy na wskazanych przez twórców przykładach, co z kolei dobrze oddaje atmosferę tego przerażającego miejsca. 

Twórcy przygotowali zresztą kilka innych, ciekawych pomysłów. Mamy, dla przykładu, możliwość wprowadzenia się w stan absolutnej psychozy, z której wyleczyć nas może wyłącznie szybkie podanie antidotum. W ramach tego krótkiego odklejenia, słyszymy jeszcze więcej głosów i wrzasków, a nasz bohater odczuwa faktyczne przerażenie, jakby jego mózg za chwilę miał utracić kontrolę nad ciałem i świadomością. Całkiem ciekawie cały samouczek się kończy, bo spotykamy jednego z naszych głównych wrogów, a potem wkraczamy do pokoju wypoczynku, wyglądającego niczym sypialnia żywcem wyjęta z horroru. To pewnego rodzaju poczekalnia dla graczy, gdzie rozpoczynamy dopiero "prawdziwą" zabawę. Kupujemy tu przedmioty kosmetyczne, czekamy na inne "obiekty testowe", a nawet możemy się z nimi siłować na rękę. To właśnie w pokoju wypoczynku dobieramy zespół i wybieramy, którą próbę chcemy przejść w drużynie. Niektóre z nich są absolutnie trudne i pokręcone. Musimy, dla przykładu, znaleźć ofiarę i wykonać na niej egzekucję, korzystając z krzesła elektrycznego. Problem w tym, że od samego początku próby polują na nas absolutnie wszyscy spaczeni jegomoście (kontrolowani przez komputer), a nie możemy ich nigdy zabić, a co najwyżej ogłuszyć, korzystając z cegieł czy butelek, albo umiejętnie zamykając drzwi i przejścia. Wymuszona, wręcz regularna ucieczka przed śmiercią z rąk jakiegoś dziwadła jest w tej grze absolutnym standardem. 

The Outlast Trials zaskakuje kilkoma rozwiązaniami, a kooperacja pozwala na nowo odkryć zalety współpracy

Muszę przyznać, że twórcy przygotowali wiele różnych motywów, które potrafią wyprowadzić z równowagi. Co i rusz wpadamy na nieprzewidziane okoliczności. A to zgasną światła, bo zabraknie prądu, albo coś się zawali, a my usłyszymy przerażający krzyk. Innym razem ktoś wyskoczy na nas w (niestety) dość spodziewanym momencie. Niekiedy dostaniemy też zadanie zmierzenia się z własnymi lękami, a potem będziemy uciekać przed wściekłym pracownikiem ośrodka, którego jedynym celem jest możliwie brutalna eksterminacja. Podkreślę też dość wysoki poziom trudności. Napotkani wrogowie są wymagający, potrafią także dobrze myśleć i kombinować. W jakiś sposób komunikują się między sobą, a niektóre ich działania są przeraźliwie brutalne. W grze jest mnóstwo krwi, ale też chorych symboli czy napisów, które wpływają na wyobraźnie. Podczas kooperacji konieczna jest ścisła, bezwzględna współpraca. Jeden z graczy musi dla przykładu odciągać przeciwników, by pozostali mogli wykonać określone zadanie lub odnaleźć przejście, do którego ten będący przynętą zmuszony jest potem szybko i bezproblemowo dobiec. Każda próba rządzi się swoimi prawami, a poziom trudności możemy regulować, w zależności od liczby ukończonych razy, a także od ilości graczy w jednym zespole. The Outlast Trials polega na takim regularnym wykonywaniu tych prób.

Tak, jak zapewne zdążyliście przeczytać w zestawieniu plusów i minusów, gra jest przerażająca, ale też i dobrze zoptymalizowana. Nie ma wysokich wymagań sprzętowych i charakteryzuje się całkiem przyjemną grafiką, chociaż nie ma w niej niczego spektakularnego. To po prostu całkiem ładna, chociaż często spowita w ciemnościach produkcja. Dużo większe wrażenie robi udźwiękowienie, a gdybyście chcieli zobaczyć więcej treści, jak twórcy pracowali nad The Outlast Trials, to zapraszam do jednego z naszych newsów, gdzie znajdziecie dokumentację deweloperów w formie materiałów wideo. Nie ma tu zbyt wielu błędów, co także zasługuje na pochwałę. Wpadłem niekiedy w jedną z tekstur i zaklinowałem się w przejściu, a raz nie mogłem zabarykadować drzwi, ale po załadowaniu rozgrywki ponownie wszystko już było w porządku. Myślę jednak, że w kooperacji gra nieco traci, bo będąc w zespole nie boimy się już tak bardzo, jak grając w pojedynkę. Dlatego samouczek w tej grze urzekł mnie zdecydowanie najbardziej. Nie zmienia to faktu, że pod względem katorgi psychologicznej dla naszego umysłu, to jeden z najbardziej niesamowitych horrorów ostatnich lat, a wspólne przechodzenie prób przy rozkręconych do maksimum głośnikach może dostarczyć niezapomnianych wrażeń. Grę znajdziecie w ramach wczesnego dostępu na platformach Steam i Epic Games Store - tylko na PC na ten moment. Gorąco polecam wszystkim fanom tego gatunku. 

Ocena - recenzja gry The Outlast Trials

Atuty

  • Absolutnie przerażająca gra, tylko dla prawdziwych twardzieli
  • Niskie wymagania sprzętowe i dobra optymalizacja
  • Niektóre pomysły twórców są chore, to psychologiczna katorga dla umysłu
  • Ciekawie zrealizowane próby
  • Bogaty kreator postaci
  • Całkiem ładna grafika, chociaż daleko jej do wyznaczania jakichkolwiek standardów
  • Bardzo dobrze zrealizowane efekty dźwiękowe
  • Rozbudowany system kooperacji

Wady

  • Okazjonalne błędy i glitche
  • Czasem nie wiemy co robić i gdzie iść
  • Za dużo takich typowych, przestarzałych już "jump scare'ów" które bardziej żenują, niż przerażają
  • Czasem aż zbyt wysoki poziom brutalności (chociaż to dla niektórych może być zaleta)
  • Niekiedy fabuła jest za bardzo przegadana i za długo się rozkręca

The Outlast Trials to jeden z najlepszych horrorów, jakie wyszły w ostatnim czasie. Po blisko pięciu latach od rozpoczęcia produkcji, Red Barells w końcu dostarcza tytuł, który spodoba się absolutnie każdemu miłośnikowi tego gatunku. To przerażająca, straszna i okrutna gra, zmuszająca niekiedy do złapania chwili oddechu od grania. Chore i dosłownie kosmiczne rzeczy wyprawiają się podczas przechodzenia kolejnych prób. Uważam, że system kooperacji tylko tej grze szkodzi, bo gdy gramy z kimś, nie jest już tak strasznie, ale i tak fajnie jest się przerazić z brygadą najlepszych przyjaciół.

Maciej Zabłocki Strona autora
Swoją przygodę z recenzowaniem gier rozpoczął w 2005 roku. Z wykształcenia dziennikarz, ale zawodowo pracujący też w marketingu. Na PPE odpowiada głównie za testy sprzętów i dział tech. Gatunkowo uwielbia RPG, strategie i wyścigi. Uzależniony od codziennego czytania newsów i oglądania konferencji.
cropper