Wystrzałowe wesele (2022)

Wystrzałowe wesele (2022) - recenzja, opinia o filmie [Monolith]. Kompletny niewypał

Piotrek Kamiński | 07.01.2023, 21:00

Córka bogacza i były baseballista szykują się na swoje bajeczne wesele na Filipinach. Klasyka - rodzice panny i pana młodego są zupełnie różnymi ludźmi, z różnych sfer, gdzieś jakaś druhna idzie po pijaku do łóżka ze świadkiem, dekoracje nie są gotowe i cała reszta najbardziej oklepanych motywów z komedii ze ślubem w tle. Tym, co standardowe nie jest można określić nagłe przybycie bandy piratów, którzy biorą wszystkich na zakładników i chcą w zamian za ich bezpieczeństwo spory okup.

Spodziewałem się, że to jeden z tych scenariuszy, w których okaże się, że jedno z nowożeńców tak naprawdę było/jest super szpiegiem, czy innym mordercą na zlecenie, co pozwoli usprawiedliwić fakt, że w ciągu trwania filmu rozmontuje mniej więcej w pojedynkę całą bandę piratów. Tak jednak nie jest! Darcy i Tom (Jennifer Lopez i Josh Duhamel) naprawdę są absolutnie zwyczajnymi ludźmi, co z jednej strony daje potencjał na zabawnie nieporadne sceny akcji, z drugiej tworzy lekki dysonans, kiedy ci zwykli ludzie nie reagują właściwie w żaden sposób na przykład na efekt eksplozji granatu odłamkowego, który rzucili pod nogi dwóm piratom. A przecież ich obrzydzenie, szok, czy przerażenie mogłyby być komediowym złotem. Sugeruje to, że scenariusz mógł zostać lepiej przemyślany, ale zabrakło czasu/chęci/talentu. I, niestety, jest to bardzo trafna sugestia.

Dalsza część tekstu pod wideo

Wystrzałowe wesele (2022) - recenzja filmu [Monolith]. Chwiejne fundamenty 

Strzelająca panna młoda

Szanuję scenarzystę, Marka Hammera za bezpośredniość koncepcji, z którą wjeżdża do nas film. To nie jest ambitne kino, a fabuły znajdziemy w nim tyle, co kot napłakał. Młodzi chcą wziąć ślub, przychodzą piraci, trzeba wszystkich uratować. Koniec. W środku następuje dosłownie jeden, nawet zabawny zwrot akcji i to właściwie tyle. Reszta filmu opiera się. A dwóch filarach. Z jednej strony mamy docierających się nowożeńców, którzy, jak się okazuje, wciąż mają problem z niektórymi cechami partnera. Sceny te być może zadziałałyby z inną obsadą. Niestety, Duhamel i Lopez mają zerową chemię. Oboje spisują się w swoich rolach generalnie poprawnie, lecz kompletnie nie czuć aby jakoś szczególnie im na sobie zależało, przez to te ich kłótnie nie mają żadnego ładunku emocjonalnego. Ani komediowego, w sumie. 

Drugi fundament filmu to akcja. I tutaj też wszystko przygotowane jest na pół gwizdka. Końcowa akcja z helikopterem była szczerze zabawna i hardkorowa, ale poza tym ciężko raczej, aby któraś akcja została z widzami na dłużej. Widać miejscami przebłyski geniuszu, jak wykorzystanie talentu Toma do rozprawienia się z jednym z piratów, czy sposób, w jaki pan młody rzuca się na ratunek swojej żonie. Są to jednak tylko pojedyncze momenty, do kompletu osadzone w scenach je marnujących - a to dziwną, nieśmieszną reakcją, a to utopieniem fajnego pomysłu w morzu nijakości. W mocniej skoncentrowanym na fabule projekcie tutejsze sceny akcji byłyby jak najbardziej akceptowalne, lecz kiedy niemalże cały film opiera się na walce głównych bohaterów z piratami, potrzebna jest zdecydowanie wyższa jakość.

Wystrzałowe wesele (2022) - recenzja filmu [Monolith]. Gdzie tu komedia? 

Lenny Kravitz jaki jest każdy widzi

Tak więc sceny akcji niedomagają. A jak przedstawia się materiał komediowy? Cóż, odpowiednio do reszty filmu, czyli raczej byle jak. To jest humor, który rozbawiłby być może mniej rozgarniętego dwunastolatka i sprawia wrażenie jakby przez właśnie kogoś takiego został napisany. Lwia część żartów jest tak oklepana, że aż mózg swędzi, choć skłamałbym pisząc, że kilka razy się pod nosem nie zaśmiałem. Świadek Toma spędził poprzednią noc z druhną Darcy, kobietą nie z jego ligi. Cały kolejny dzień ona stara się go unikać, a on zasadniczo zaczyna powoli planować ich wspólne życie. Tak jak mówię - standard zgrany do granic używalności, ale magnetyczna Callie Hernandez i ciapowaty Desmin Borges sprawiają, że jakoś działa. Mamę Toma zagrała Jennifer Coolidge, która chyba przeżywa obecnie jakiś renesans, bo widzę ją w ładnych kilku produkcjach rocznie. Scenariusz nie daje jej zbyt dużego pola do popisu, ale Jen i tak bawi już samym swoim stylem bycia, więc nie ma tragedii. Nie rozumiem natomiast po co było brać do roli ojca Darcy legendarnego Cheecha Marina, skoro nie planowali dać mu nic zabawnego do powiedzenia/zrobienia. Ogromnie niewykorzystany potencjał.

Na pierwszy rzut oka film wygląda i brzmi zupełnie poprawnie (na pewno pomaga trochę naturalny urok wysp filipińskich). Ponownie jednak diabeł tkwi w szczegółach, a te wieją taniochą. Jeden z piratów zostaje zamieniony w chodzącą zapałkę. Udaje mu się przeżyć, ale ma mocno poparzoną głowę. Obrzydliwe rany wyglądają z wierzchu całkiem nieźle, ale w niektórych scenach aż nazbyt widać, że to tylko część maski, którą ma na sobie aktor - materiał wygina się, jest luźny, zupełnie nie zachowuje się jak skóra. W jednej scenie walki zbir z karabinem dostaje kopa w rzeczony karabin, więc postanawia... Odrzucić go i walczyć wręcz? Chyba tak. Bez sensu, ale chyba tak. Dobrze chociaż, że do sukienki J.Lo się przyłożyli i wersja "zniszczona" wygląda na niej zjawiskowo. W ogóle Jen wciąż robi wizualne wrażenie, zwłaszcza jak na kobietę po pięćdziesiątce.

"Wystrzałowe wesele" jest kompletnie nijakim, pozbawionym charakteru filmem, który powstał chyba tylko dlatego, że wszyscy twórcy i obsada byli akurat wolni, więc można coś nakręcić, nieważne co. Humor jest leniwy, akcja generyczna (z dwoma wyjątkami), postacie stereotypowe, a para głównych bohaterów nie ma żadnej chemii. Krótki jest, więc można go bezboleśnie obejrzeć, ale będzie to trochę marnowanie swojego czasu i szarych komórek.

Atuty

  • Dobre tempo;
  • Ładne widoczki;
  • Od czasu do czasu jakiś pojedynczy żart trafia celu;
  • Finałowa akcja z helikopterem.

Wady

  • Okropne dialogi;
  • Poziom humoru nie pasuje do brutalności całego filmu;
  • Zerowa chemia między Lopez i Duhamelem;
  • Niedbała reżyseria;
  • Nawet nie próbuje udawać, że jest bezpłciowym przeciętniakiem.

"Wystrzałowe wesele" jest niemalże podręcznikowym przykładem kina robionego po łebkach. Żaden element filmu nie jest skandalicznie zły, ale nie ma w nim też nic wybitnego, albo chociaż ponadprzeciętnego. Jak już będzie w streamingu, to będzie się przy nim doskonale zasypiało.

4,0
Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper