XIII

XIII Remake - recenzja i opinia o grze [PS5, Xbox, PC, Switch]. Szpiegowska karykatura

Krzysztof Grabarczyk | 06.10.2022, 22:30

Thriller szpiegowski? W konwencji FPP? Obrysowany i ożywiony cell-shadingiem? Technika okazała się dużą nowością w 2003 roku, gdy na rynek okupowany wówczas przez 6. generajcę konsol trafiła (nie) kultowa XIII, oparta na belgijskim komiksie pod tym samym tytułem. Gra okazała się standardowym przedstawicielem gatunku, z identycznymi schematami. Wyjątkiem stała się oprawa wizualna, gdyż cell-shading zaczął dopiero wkraczać na konsolowe salony. Takie czasy. Po niemal dwóch dekadach, pechowa XIII powraca. Zapraszam do recenzji.

Oryginał wydano już w 2003 roku i gdyby nie wykorzystanie raczkującego cell-shadingu, tytuł zostałby zapomniany o wiele szybciej. Wydawca, firma Microids, w 2019 roku potwierdziła ambitne plany całkowitej przebudowy klasycznej wersji. Rodzi się pytanie - czy XIII jest tytułem klasycznym? Wiele zawdzięcza komiksowej stylistyce, w tym narracji fabularnej, wątkom szpiegowskim i rutynowej wymianie ognia z armią klonów, dosłownie i w przenośni. XIII Remake pojawił się już dwa lata temu, lecz tradycjonaliści nie szczędzili negatywnych opinii. Oprawa kompletnie odbiegła od rdzennej koncepcji, przywodząc znacznie bliższe młodszym pokoleniom graczy, Fortnite. Brak SI wrogów i liczne błędy zmusiły dewelopera do poprawek. Czas na wyścig po tożsamość w XIII Remake, znowu.

Dalsza część tekstu pod wideo

XIII Remake - jak pech to pech

undefined

Bohater gry opartej na szpiegowskiej opowieści, gdzie autorytarna władza usuwa agentów z szachownicy rządowych tajemnic nie może mieć za łatwo. Protagonista budzi się na plaży, w towarzystwie uroczej pani ratownik, gdzie przy jej asyście trafia do pobliskiej stacji ratowniczej. Szybkie przebłyski fabularne opisują ostatnie chwile prezydenta Stanów Zjednoczonych, nim głowa państwa zostanie śmiertelnie trafiona strzałem w potylicę. Sytuacja w oczywisty sposób nawiązuje do zabójstwa Johna F. Kennedy'ego, natomiast nasz agent, oznaczony pechowym numerem XIII, staje się wrogiem publicznym. Jednocześnie cierpiąc na amnezję i w chwilach wolnych od strzelania, poszukując własnej tożsamości. Całość prezentuje się jak standardowy dzień z życiorysu Jasona Burne'a, prawda?

Recenzowany tytuł nie stroni od postaci konspiratorów inicjujących tę rządową intrygę z martwą głową państwa na pierwszym planie. Historię zaprezentowano w formie komiksu, lecz już na starcie, deweloper strzela sobie w kolano. Przerywniki filmowe wyglądają dosłownie jak w 2003 roku, są jedynie rozciągnięte do nieco wyższej rozdzielczości, co wypada niesmacznie. Buduje to nieco klimat retro, lecz po 2020 roku liczyliśmy na więcej. Studio nie dysponowało kodem źródłowym oryginalnej XIII, więc XIII Remake jest zbudowana od zupełnych podstaw. Dialogi ubarwiono głosem Davida Duchovnego, lecz to raczej marne pocieszenie, gdyż voice - acting zwyczajnie nie powala.

Recenzowana XIII Remake nie polega jednak wyłącznie na przeglądaniu kolejnych obrazków, lecz tym co robi względnie poprawnie - strzelaniu. Misje wygenerowano w zgodzie z duchem dawnej epoki. Zapomnijcie o jakiejkolwiek otwartości poziomów. Każda misja opiera się na standardzie przebijania się przez korytarze z dziesiątkami wyglądajaych tak samo przeciwników. Są ich trzy rodzaje - tajniacy, militia i ochroniarze. Wersja gry z 2020 roku cierpiała na brak sztucznej inteligencji. Czy twórcy wzięli sobie do serca uwagi graczy? I tak i nie. Jednostki wroga nie stoją w jednym miejscu, nie czekają na śmierć, lecz potrafią unikać strzałów, kryć się za osłonami, chwilami nawet flankują. Jest tutaj wyraźna poprawa względem 2020 roku.

XIII Remake - jednoosobowa armia

undefined

W recenzowanej grze mamy możliwość zaliczania etapów w stylu Johna Rambo lub Solid Snake'a. Misje da się ukończyć stealth, choć to zbyt mocne określenie w odniesieniu do skrawka możliwości oferowanych przez XIII Remake. Klasycznie, pierwsze etapy robią za coś w rodzaju tutoriala, gdzie dowiemy się jak powalać wrogów z ukrycia (ciała można ukryć, choć nie za bardzo jest gdzie), oraz przejmować zakładników. Tutaj zachodzą bardzo śmieszne i absurdalne reakcje.

Trzymając nieszczęśnika, jesteśmy w stanie oddać strzał, lecz nie jesteśmy w stanie przeładować broni, co robi się frustrujące, gdy próbujemy tym sposobem obejść grupę adwersarzy. Scenariusz kilkukrotnie wymusza takie zachowanie, lecz SI nie przeszkadza obecność zakładnika i jedno przejście w bok skutkuje salwą ognia w naszym kierunku. Uwierzcie mi, że na wyższym poziomie trudności, jest to mega irytujące. Realizm w grze stylizowanej na komiks? Tutaj się nie sprawdza.

Sprawdza się natomiast wymiana ognia. Lekko kojarzy się ze współczesnymi iteracjami Far Cry, z naciskiem na trzecią odsłonę. W klasycznym arsenale broni znajdziemy pistolety, strzelby, karabiny snajperskie - niezbędny elementarz naszego herosa. Moim faworytem jest rewolwer, kasujący wroga jednym, celnym strzałem. Dla graczy preferujących eliminację z ukrycia, twórcy umieścili kuszę wyposażoną w optykę, idealną w zimowych warunkach, gdzie dzieje się znaczna część recenzowanej produkcji.

Problem w skradaniu się polega na tym, że przeciwnicy mają jakiś szósty zmysł i ciężko zaliczyć poziom bez użycia jakiejkolwiek broni (do osiągnięcia platyny jest to niezbędne). XIII Remake jest typowym reprezentantem swojej ery. Korytarzowa struktura poziomów, brak samoregeneracji (konieczność szukania apteczek), masa broni wokół, przewidywalnych zdarzeń, eskortowania sprzymierzeńców - i tak przez całe trzynaście misji.

XIII Remake - na tropie tradycji

Recenzowany tytuł nie udaje skąd pochodzi. Głównym zarzutem kierowanym pod wersję gry na PS4/Xbox One okazało się nadmierne odejście od oryginalnej koncepcji. Tym razem, producenci starają się dostarczyć bliższe pierwowzorowi doświadczenie. Graficzka jest całkiem przyjemna dla oka i nigdy się nie zestarzeje. Wystaczy spojrzeć jak obecnie prezentuje się XIII z 2003 roku. XIII Remake stosuje identyczną metodę, lecz nie jest grą lepszą od swojego precedesora. Marka nigdy nie była silna, natomiast jej szczątkowa renoma wywodzi się z komiksowych korzeni.

XIII Remake nie wnosi nic poza nową oprawą, ponieważ stara się jedynie odtwarzać oryginał, jednocześnie powielając błędy w postaci dość płytkiego scenariusza i przewidywalnego zakończenia. Może czuje się już za stary na taką konstrukcję rozgrywki, bazującą na ciągłym strzelaniu do wszystkiego co się rusza. Choć to raczej kwestia samej grywalności. XIII Remake kompletowałem mocno na raty, choć tytuł da się ukończyć w dwa wieczory.

W recenzowanej XIII Remake brakuje już tej finezji. Dawniej, tytuł miał szansę przyciągnąć szersze grono odbiorców, ponieważ takie mieliśmy trendy. Z tej ery przetrwały najsilniejsze marki, jak Call of Duty czy Battlefield, choć zostały dopasowane do oczekiwań współczesnej publiczności. XIII Remake, z jednej strony, funduje ciekawy powrót do początków gatunku po nowym millenium, z drugiej - zwyczajnie nuży powtarzalnością. W całej tej opowieści o szpiegach brakuje narracyjnego ognia, choć brzmi to niespójnie w obliczu strzelaniny FPP.

Na koniec wspomnieć muszę o implementacji trybu multiplayer. Grać możemy po sieci oraz na podzielonym ekranie. Serwery już świecą pustkami, więc długi matchmaking zadba o Wasze zniechęcenie. Dostępne są jedynie trzy mapy. Zawartość dodana mocno na siłę. Przynajmniej zadbano o 60 klatek na sekundę, w wersjach na konsole aktualnej generacji. XIII Remake nie jest obecnie warta swojej ceny, więc jeśli macie wyjątkowe parcie na kreskówkową strzelankę, zaczekajcie do najbliższych promocji lub obecności gry w ramach abonamentu. To więcej niż pewne.

Ocena - recenzja gry XIII (2020)

Atuty

  • Oprawa
  • Muzyka
  • Wymiana ognia

Wady

  • Liniowość
  • Scenariusz
  • Multiplayer dodany na siłę
  • Brak polskiej lokalizacji
  • Zerowe replayability

XIII Remake choć potrafi na moment zauroczyć oprawą, szybko się wypala. Poziomy nie kuszą designem, stylowa nuta przestaje się sprawdzać po pierwszej godzinie, natomiast strzelanie znudzi się błyskawicznie. To projekt skierowany przede wszystkim dla starszych graczy, którzy chcieliby sobie przypomnieć, że "kiedyś to były gry". Jeśli moda na remake'i średnich produkcji sprzed dekad ma tak wyglądać, to podziękuję. Renowacje pozostawmy najlepszym w tym fachu. XIII Remake niestety nie należy do tej kategorii.
Graliśmy na: PS5

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
Weteran ze starej szkoły grania, zapalony samouk, entuzjasta retro. Pasjonat sportów siłowych, grozy lat 80., kultury gier wideo. Pisać zaczął od małego, gdy tylko udało mu się dotrwać do napisów końcowych Resident Evil 2. Na PPE dostarcza weekendowej lektury, czasem strzeli recenzję, a ostatnio zasmakował w poradnikach. Lubi zaskakiwać.
cropper