NBA 2K23

NBA 2K23 - recenzja i opinia o grze [PS5, Xbox, PS4, PC]. Od szczegółu do ogółu...

Kajetan Węsierski | 16.09.2022, 21:30

I znów nastał ten okres w roku, gdzie FIFA leży u mnie na półce, a znacznie więcej czasu (i miejsca na dysku) zajmuje koszykówka od 2K. Taki rytuał powtarza się rokrocznie i ma bez wątpienia swój spory urok. Dobrze jest czasem zdjąć korki, założyć parę wytartych Jordanów i z trawiastej murawy przenieść się na parkiet, gdzie każda zmiana kierunku biegu okraszona jest odgłosem tarcia podeszwą o ziemię. NBA 2K23 wjechało na salony

Ponownie, jak przy okazji każdej premiery, pojawiały się pytania, jak to będzie tym razem. I o ile przy poprzedniej części już na etapie zwiastunów spodziewałem się, że wyjdzie naprawdę dobrze (wizualnie znów zrobiono krok naprzód), o tyle teraz rodziły się we mnie obawy, że wielkich zmian nie będzie. Co więcej - odnosiłem wrażenie, że sami deweloperzy niespecjalnie kryją się z tym, że zaktualizują kilka mniejszych rzeczy i wio. Gracze i tak kupią. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Już na tym etapie recenzji, a właściwie samego wstępu, mogę Wam napisać, że trochę tak jest. Co jednak ważne - okazuje się, iż można z tego wyciągnąć pewne pozytywy. Do tego jednak przejdziemy w odpowiednim momencie. Niemniej, jeśli jesteście ciekawi, co tym razem zmajstrowała ekipa odpowiedzialna za najpopularniejszą grę koszykarską na świecie, to zapraszam do sprawdzenia wrażeń z NBA 2K23. Czas wyjść na parkiet. 

NBA 2K23 - Powrót na stare śmieci

NBA 2K23 - osobiste

Za prace nad NBA 2K23 odpowiada oczywiście ekipa z Visual Concepts, która ma samą serię pod swoimi skrzydłami już od ponad dwudziestu lat. I to doświadczenie widać gołym okiem. W zasadzie nie trzeba chyba nawet o tym pisać - obecnie mają status monopolisty na rynku i po części jest to owocem tego, że trudno na ten moment w jakiś sposób osiągnąć taki status, jaki ma recenzowana produkcja. 

Najnowsza odsłona zadebiutowała 9 września, a ja przez miniony tydzień miałem przyjemność obcować z nią i poznawać wszystko, co ma do zaoferowania. A trochę tego jest, choć w gruncie rzeczy nie ma czegoś, czego byśmy nie znali. Jest fabularny Tryb Kariery, Symulator Rozgrywek (który dalej zachwyca liczbą możliwości), jest popularny MyTeam, a do tego szybkie mecze, uliczny basket i tak dalej. 

W skrócie można właściwie napisać, że mamy tu istny powrót na stare śmieci. I nie chodzi tu bynajmniej o nawiązanie do odsłon sprzed kilku lat, ale po prostu do poprzedniej. Można wręcz odnieść wrażenie, że mamy do czynienia z aktualizacją, a nie pełnoprawną kontynuacją. I to jest rzecz, która niestety sprawia, że pierwsze godziny gry cieszyły mnie mniej, niż chciałbym, aby cieszyły. Zabrakło tego efektu „wow”. 

I to nawet pomimo tego, że mamy tu do czynienia z kilkoma nowościami. W recenzowanym NBA 2K23 jest na przykład challenge Michaela Jordana (naprawdę przyjemne urozmaicenie), albo znacznie rozbudowane miasto w Trybie Kariery. Już wcześniej było całkiem spore, a teraz otwiera przed nami zupełnie nowe ścieżki i zakamarki. Dalej nie jest idealnie pod względem przemieszczania się, ale mogło być gorzej. 

NBA 2K23 skupia się na detalach

NBA 2K23 - Chicago Bulls

Nie oznacza to jednak, że dostaliśmy NBA 2K22 w innym pudełku. Osobiście w grach sportowych (zwłaszcza bazujących na dyscyplinach, o których mam pojęcie) najbardziej cenię sobie przywiązanie do szczegółów. Małe zmiany, które na pierwszy rzut oka są nieznaczące, a w praktyce sprawiają, że sama rozgrywka okazuje się kilkukrotnie przyjemniejsza i bardziej angażująca. Tak jest w tym wypadku. 

Już po pierwszy minutach na parkiecie dało się odczuć różnice w fizyce oraz zachowaniu - i to w dwóch kwestiach! Primo - zawodnicy zachowują się znacznie lepiej przy kolizji i innymi. Teraz gdy wbiegniemy w przeciwnika, czuć, że rzeczywiście się tak dzieje. Co więcej, mam wrażenie, że rozmiar koszykarzy robi jeszcze większą różnicę, niż wcześniej. Ja Morant nie przepchnie łatwo Jokicia. I fajnie! 

Po drugie, co jeszcze lepiej dostrzegalne, poprawiono znacznie samą piłkę. Odnoszę wrażenie, że zachowuje się teraz dużo bardziej naturalnie. Zachowanie na obręczy, kozły, moment, gdy stracimy ją z rąk, bloki… Za każdym razem można odnieść wrażenie, że najważniejszy atrybut każdego koszykarza został mocno poprawiony. I wierzcie na słowo, to bardzo poprawia immersję rozgrywki.

NBA 2K23 nie jest rewolucją

NBA 2K23 - 3vs3

Trzeba jednak zaznaczyć, że recenzowane NBA 2K23 nie jest rewolucją. Powiem więcej - różnic jest tu mniej, niż w NBA 2K22 względem NBA 2K21. Lubię bardzo korzystać z określenia, że coś jest „ewolucyjne, a nie rewolucyjne” - tu jednak nawet to byłoby przesadnym stwierdzeniem. Zmiany są na tyle małe - wręcz niedostrzegalne - że byłoby to po prostu brzydkim kłamstwem. 

Mimo wszystko, te zmiany są. I nie mogę udawać, że jest inaczej. A im większe ktoś ma pojęcie o koszykówce, taktyce, funkcjonowaniu na parkiecie i innych elementach, tym łatwiej będzie mu dostrzec to, nad czym pracowało 2K. Jasne, z jednej strony jest to dziwne, aby zmiany kierować wyłącznie do największych koszykarskich świrów, ale z drugiej… Seria jest już na takim etapie, że naprawdę trudno dokonywać tu ogromnych przełomów.

Dobrym przykładem jest sama warstwa wizualna, która osiągnęła już tak fotorealistyczny poziom, że trudno coś tu zmienić. Można dodawać kosmetyczne zmiany, jak na przykład ruch gałek ocznych, lepszy pot czy więcej tekstur włosów, ale… W takim przypadku również pisałbym zaledwie o detalach. I wciąż pojawiałby się głosy, że to za mało, ale cieszyć się kolejną odsłoną. A nie jest to do końca prawdą. 

Faktem jest bowiem, że gdy do udanego NBA 2K22 dorzucimy choćby kilka małych elementów, które będą miały wpływ na rozgrywkę, to już będziemy mogli pisać, że recenzowane NBA 2K23 jest grą lepszą. Co więcej - jest prawdopodobnie najlepszą grą koszykarską w historii. I nie boję się użyć tych słów. Nawet pomimo faktu, że największym minusem, jaki się tu wyłania, jest… Wysoka cena za tak niewiele zmian. 

Podsumowując…

NBA 2K23 - Stephen Curry

Recenzowane NBA 2K23 nie jest złą grą i nie jest wielkim zawodem. Nie jest natomiast nawet taką zmianą, na jaką prawdę mówiąc liczyłem. Pod względem graficznym wypada podobnie, mniejsze błędy dalej mogą się zdarzać, a o samych mikropłatnościach nie ma co pisać - przynajmniej do czasu, aż nie zostaną one w jakikolwiek sposób podciągnięte do akceptowalnego stanu. Tak, dalej jest z tym słabo. 

Powiedziałbym, że to po prostu lepsza wersja zeszłorocznej odsłony. Pojawia się więc pytanie, czy warto wydać te kilka stówek dla nieco lepszego doświadczenia. I odpowiedź jest prosta - a na pewno prostsza, niż wielu mogłoby się spodziewać. Jeśli lubicie sobie porzucać z doskoku, a z NBA kojarzycie wyłącznie Mecz Gwiazd i czasem odpalicie sobie finał - odpuśćcie. Ubiegłoroczna część wciąż wypada fantastycznie. 

Jeśli jednak jaracie się najlepszymi rozgrywkami na świecie, na parkietach zjedliście zęby (obyście ich tam nie gubili), a możliwość robienia najnowszych cieszynek Stephena Curry’ego powoduje u Was wyrzut dopaminy, to… Bierzcie. Będąc w tej grupie, zauważycie różnice i jestem przekonany, że będziecie się nimi cieszyć w sporym stopniu. Wszak trzeba przyznać, że jest lepiej. Pozornie nieznacznie, ale na pewno jest. NBA 2K23 to najlepsza koszykówka dostępna na rynku

Ocena - recenzja gry NBA 2K23

Atuty

  • Graficznie dalej najwyższy poziom...
  • Świetna fizyka piłki (głównie przy rzutach)
  • Jeszcze lepszy system kolizji
  • Bardzo fajnie rozwinięte miasto w Trybie Kariery
  • Oprawa meczów rokrocznie robi większe wrażenie

Wady

  • ... Choć nie ma postępu względem poprzedniej odsłony
  • Wciąż mnóstwo mikropłatności
  • Stosunkowo mało zmian względem NBA 2K22

NBA 2K23 jest grą lepszą niż NBA 2K22, choć gracze, którzy bawią się tu z doskoku, nie odczują różnic - i powinni raczej odpuścić zakup tej odsłony. Dla weteranów serii będzie tu jednak sporo smaczków, które sprawią, że zabawa na parkiecie będzie jeszcze lepsza. A satysfakcja z gry potrafi tu być nie mniejsza, niż w przypadku czystego rzutu za trzy punkty. I to w ostatniej sekundzie czwartej kwarty.
Graliśmy na: PS5

Kajetan Węsierski Strona autora
Gry są z nim od zawsze! Z racji młodego wieku, dojrzewał, gdy zdążyły już zalać rynek. Poszło więc naturalnie z masą gatunków, a dziś najlepiej bawi się w FIFIE, produkcjach pełnych akcji oraz przygód, a także dziełach na bazie anime i komiksów Marvela. Najlepsza gra? Minecraft. No i Pajączek od Insomniac Games.
cropper