Gry rodzinne (2022) – recenzja i opinia o serialu [Netflix]. Zbieg okoliczności

Gry rodzinne (2022) – recenzja i opinia o serialu [Netflix]. Zbieg okoliczności

Iza Łęcka | 07.09.2022, 21:05

Ona jeszcze całkiem niedawno była w udanym związku z innym mężczyzną, zakochana po uszy. On jako nabywający doświadczenie młody chirurg plastyczny próbował odreagować patologiczny związek rodziców poprzez liczne, suto zakrapiane alkoholem i dragami, imprezy. Szereg wydarzeń sprawił, że ich losy się połączyły i postanowili uwić sobie gniazdko, planując wspólną przyszłość i wychowując nadciągającego potomka. „Gry rodzinne” pokazują kulisy ich drogi do ołtarza w całej okazałości – okazuje się bowiem, że przejście 30 metrów, złożenie przysięgi małżeńskiej i podpisanie papierów to dla niektórych za dużo. Zapraszam do recenzji polskiego serialu.

Od kilku miesięcy obserwujemy pewnego rodzaju szarżę polskich twórców na Netflixie. Platforma już nie tylko wykupuje mniej lub bardziej warte uwagi opowieści, ale także produkuje ich coraz więcej – w sierpniu oprócz tandentnych „Kolejnych 365 dni” zadebiutował serial „Gry rodzinne”, który wyróżnia gwiazdorska obsada obfitująca w wiele znanych polskich nazwisk. Czy jednak doświadczeni aktorzy i aktorki w połączeniu z młodą ekipą oraz całkiem chwytliwą koncepcją są gwarancją na udaną historię? Sprawdźcie dalszą część recenzji.

Dalsza część tekstu pod wideo

Gry rodzinne (2022) – recenzja serialu [Netflix]. Z rodziną najlepiej na zdjęciach

Gry rodzinne (2022) – recenzja i opinia o serialu [Netflix]. Kaśka i Paweł na imprezie

Ślub jakich wiele. Zgromadzeni w kościele przyjaciele oraz członkowie dwóch rodzin w skupieniu czekają na pojawienie się panny młodej – część wymienia się nerwowymi spojrzeniami, następni spoglądają na zegarek, a jeszcze inni... zakładają się o kasę, czy przyszła pani Jaworowicz zjawi się w ogóle przed ołtarzem. Już od pierwszych chwil bowiem dowiadujemy się, że Kaśka jest albo tak zestresowana, albo niezbyt skłonna do wkroczenia na nową drogę życia, do czego usilnie próbuje ją przekonać jej siostra Alicja. W świątyni panuje nie najlepsza atmosfera, bo rodzinka co i rusz próbuje drzeć ze sobą koty, wylewając wszelkie możliwe żale. Ach, warto dodać, że główna bohaterka jest w ciąży – wielu z przybyłych na ceremonię zastanawia się jednak, czy pan młody jest ojcem. Jak mówiłam, typowa polska ceremonia zaślubin ;)

„Gry rodzinne” próbują ze wszystkich sił „przedstawić stare i nowe” – typową, polską klasę średnią oraz nieco bogatsze środowisko, u którego pomimo coraz silniejszego nowoczesnego podejścia do codzienności, bardzo dobrego poziomu życia i chrapki na osiągnięcie sukcesu, przebija się pewna zaściankowość. No bo jak już mamy ciążę na tapecie (de facto o aborcji w tym środowisku lekarskim nie wspomina się nawet przez moment), to musi być ślub i to z pompą. W końcu ciężarna, młoda kobieta potrzebuje opiekuna, który zapewni jej i dziecku dostatnie życie – to wydaje się tak oczywiste, że osoby sprzeciwiające się związkowi Kasi i Jana zdecydowanie sięgają po inne argumenty. Pod otoczką eleganckich ubrań i sporych pieniędzy więcej jest jednak sekretów niż warstw kremu na ślubnym torcie, co doprowadza do tego, że będąca sporym stresorem ceremonia staje się idealnym czasem na pranie największych brudów, z których się pośmiejemy, a z czasem bohaterom będziemy zwyczajnie współczuć.

Jaworowiczowie to rodzina z wyższych sfer – Emil jest odnoszącym sukcesy chirurgiem plastycznym z własną kliniką, w której pomaga mu syn, Jan. Dorota spełnia się na warszawskim Uniwersytecie Medycznym, przygotowując młodych lekarzy do zawodu. Wydawać by się mogło, że do szczęścia nic im więcej nie potrzeba, ale to tylko ukryte za fasadą kłamstwa, gdyż ich małżeństwo wisi na włosku, a sprawy nie ułatwiają liczne romanse i seksualne przygody pana profesora. Jedną z takich zdobyczy jest matka Kaśki... Pani Bilska przeżywa niemałe rozterki w związku, a świadkami tej pełnej przepychanek relacji są córki u progu dorosłości – jedna regularnie staje po stronie ojca, druga ciągle broni stanowiska matki. Jak więc mając takie przykłady w najbliższym otoczeniu można zbudować zdrową relację? Recenzowane „Gry rodzinne” próbują udowodnić, że jest to niemal niemożliwe – w wielu przypadkach zwykły zbieg okoliczności sprawia, że postacie nawiązują ze sobą kontakt, a kłamstwa, zdrady i tajemnice są na porządku dziennym. Ślub wśród tych dwóch rodzin zapowiada się na całkowitą katastrofę.

Gry rodzinne (2022) – recenzja serialu [Netflix]. Znakomita obsada

Gry rodzinne (2022) – recenzja i opinia o serialu [Netflix]. Rodzice państwa młodych

Od pierwszego odcinka „Gier rodzinnych” doszłam do wniosku, że przede wszystkim ma być lekko i przyjemnie i to podejście przyświecało mi przez cały seans, dlatego do produkcji podeszłam z bardzo pozytywnym podejściem. Pomimo poruszania wielu poważnych tematów, satyra i karykatura przejęły w serialu Netflixa władzę, sprawiając że momentami może się nią ulać i im dalej w las, tym robi się coraz bardziej monotonnie. Na początku produkcji tempo opowieści jest całkiem dynamiczne – fabuła mknie na złamanie karku, dostarczając kolejnych wątków, retrospekcji dających ogląd na pewne sprawy z punktu widzenia różnych bohaterów czy następnych szczegółów, co przyciąga uwagę. Osobiście ten pomysł na formę realizacji bardzo mi się spodobał – choć im bliżej finału i dobijaliśmy do szóstego odcinka, tym przekaz tracił na sile, a liczne przeskoki pomiędzy poszczególnymi etapami zaburzały przekaz. Sierpniowa premiera Netflixa ma jedną z wad, którymi odznacza się spora część produkcji dostępnych na SVOD – jest zwyczajnie za długa, przez co siódmy oraz ósmy odcinek okazują się bez polotu. Kiedy już powoli oczekujemy na przewidywalny finał, twórcy wyciągają kolejną kartę i nie do końca podsumowują historię. To zakończenie nie jest satysfakcjonujące, choć daje szansę na następny sezon.

Niewątpliwym atutem recenzowanego serialu jest jego obsada. „Gry rodzinne” napisane przez dobrze znaną z „Miodowych lat” Agnieszkę Pilaszewską stworzyła śmietanka polskiego kina – mamy tutaj Pawła Deląga, Izabelę Kunę, Edytę Olszówkę, Marka Kalitę, Cezarego Kosińskiego oraz Dominikę Kluźniak w nieoczywistej kreacji. Doświadczeni aktorzy tworzą trzon ekipy aktorów, który został uzupełniony młodszym pokoleniem. Czy wszyscy mogą się wykazać, a ich gra aktorska jest przekonująca? Tego nie mogę przyznać. Pomimo mojego pozytywnego odbioru raził mnie pomysł scenarzystów na przedstawienie postaci kobiecych. Tak naprawdę Kasia za dobrze nie daje nam się poznać i zbyt wiele się o niej nie dowiadujemy, poza tym że w pierwszym związku nie chce się spieszyć, natomiast jej powody do podtrzymania relacji z Janem są dla mnie w ogóle niezrozumiałe – kłócą się one z wizerunkiem młodej i zdolnej studentki. Do tego śledzimy losy dwóch dojrzałych kobiet – Gośki i Doroty – których sytuacje są całkiem podobne, a każda z nich na swój sposób próbuje odnaleźć szczęście. Są przy tym bardzo agresywne, rozkrzyczane oraz szalone – jak pani Bilska – ale też posuwają się do szantażu i podstępu, co nie stawia ich w pozytywnym świetle.

Gry rodzinne (2022) – recenzja serialu [Netflix]. Lekka rozrywka

Muszę przyznać, że „Gry rodzinne” całkiem mi się podobały, choć jest to pod wieloma względami produkcja średniej jakości i z pewnymi niedoróbkami – wydaje się jednak idealna na leniwe popołudnie, kiedy nie oczekujemy zbyt wiele od oglądanego serialu czy filmu. Ten opracowany w stylu niejednej opery mydlanej scenariusz chciałabym pominąć – niektóre jego elementy nie są wcale aż tak złe, przebijająca się groteska momentami wali po oczach, by czasami ociekać absurdem, ale też nie brakuje scen zabawnych. Połączenie komedii romantycznej i dramatu dało nie do końca zadowalający efekt, ale spełnia swoją rolę, gdyż propozycja Netflixa powinna przede wszystkim bawić. Jeżeli od początku połkniecie haczyk, to zapewne nie będziecie za mocno narzekać.

Atuty

  • Sceny retrospekcji urozmaicają fabułę
  • Bardzo przyjemna dla oka realizacja
  • Interesująca obsada

Wady

  • Przewidywalny sceariusz
  • Trochę nieciekawe postacie kobiece
  • W drugiej połowie część wątków robi się po prostu nudnych
  • Drętwe dialogi
  • Zakończenie
  • Nierówna gra aktorska

„Gry rodzinne” to całkiem udany serial, który należy potraktować z przymrużeniem oka. Fani typowych polskich komedii romantycznych powinni czuć się zadowoleni, reszta może nie dotrwać do napisów końcowych w ostatnim odcinku. Po „Kolejnych 365 dniach” to jednak przyjemna i ładnie opracowana odskocznia.

6,0
Iza Łęcka Strona autora
Od 2019 roku działa w redakcji, wspomagając dział newsów oraz sekcję recenzji filmowych. Za dnia fanka klimatycznych thrillerów i planszówek zabierających wiele godzin, w nocy zaś entuzjastka gier z mocną, wciągającą fabułą i japońskich horrorów.
cropper