Fire Emblem Warriors: Three Hopes

Fire Emblem Warriors: Three Hopes – recenzja i opinia o grze [Switch]. Trzy nadzieje na zwycięstwo

Wojciech Gruszczyk | 21.06.2022, 15:00

Wszyscy entuzjaści taktycznej akcji muszą odstawić na bok swoje pokusy turowego rządzenia. Nintendo za sprawą Omega Force zaprasza graczy na nową część cenionego IP, ale tym razem akcja jest przeplatana treningami, wyprawami i budowaniem armii walczącej z tysiącami wrogów. Jak wypadł Fire Emblem Warriors: Three Hopes? Przeczytajcie naszą recenzję kolejnej gry debiutującej wyłącznie na Nintendo Switchu.

Fire Emblem to jedno ze sztandarowych IP debiutujących na konsolach Nintendo, bo japoński Intelligent Systems regularnie dostarcza na rynek mocne, taktyczne produkcje, które nie bez powodu cieszą się uznaniem szerokiej publiki. W 2022 roku mamy usłyszeć, a może i nawet zagrać w kolejną odsłonę serii, ale zanim Nintendo potwierdzi plotki, do głosu ponownie doszło Omega Force. Dywizja Koei Tecmo już w 2017 roku wykorzystała swoje doświadczenie do połączenia dwóch IP i na rynku pojawiło się Fire Emblem Warriors – teraz deweloperzy czerpią garściami z dobrze przyjętej koncepcji, by zaproponować niezwykle rozbudowaną i świetnie ułożoną przygodę.

Dalsza część tekstu pod wideo

Fire Emblem Warriors: Three Hopes recenzja - znane podstawy w nowych szatach

Fire Emblem Warriors: Three Hopes - recenzja - Switch - Edelgard

Fire Emblem nauczyło graczy, jak w spokojny sposób planować kolejny ruch, jednak najnowsza gra Omega Force ponownie stawia na dynamiczne starcia z dziesiątkami wrogów. Twórcy produkcji z serii Samurai Warriors, Warriors Orochi czy też Dynasty Warriors proponują hack and slasha zmieszanego z RPG-iem akcji, jednak cały tytuł został w naprawdę dobry sposób połączony z uniwersum rozwijanym przez wspomniane Intelligent Systems.

Jako przedstawiciel gatunku musou podczas misji otrzymujemy w swoje ręce głównego bohatera i w trakcie akcji przemieszczamy się po kolejnych korytarzowych miejscówkach – czy to polany, lasy, tereny obok zamków lub same fortece. Po drodze mierzymy się z następnymi grupami wrogów, systematycznie do akcji wkraczają mocniejsi przeciwnicy, a podczas zadań musimy wykonać kilka wyznaczonych celów. Twórcy bardzo dynamicznie zmieniają questy, dorzucają poboczne misje i systematycznie zapewniają coraz to potężniejszych żołnierzy – od czasu do czasu mamy nawet okazję stoczyć bój z większą bestią. Gameplay nie jest specjalnie wymagający, ponieważ w głównej mierze korzystamy z dwóch ataków oraz trzech specjalnych umiejętności, jednak szybko okazuje się, że protagonista potrafi wykonywać zróżnicowane combosy i rozgrywka może okazać się naprawdę zdrowo uzależniająca. Wykonywanie poleceń, walka z horadami wrogów, odbijanie kolejnych fragmentów mapy... Tutaj podstawy są bardzo dobrze znane, co będzie dla jednych atutem, a dla kolejnych przekleństwem.

Klasyk? Zdecydowanie tak, bo choć pojawia się tutaj sporo zmiennych, to jednak trzeba mieć świadomość, że recenzowany Fire Emblem Warriors: Three Hopes to mocno powtarzalna propozycja, która pewnie odrzuci wielu graczy. W grze dostępnej wyłącznie na Nintendo Switchu w wielu przypadkach biegamy po bardzo prostych terenach, zmagania są często formalnością i produkcja może wynudzić... Jeśli jednak jesteście graczami, którzy doskonale wiedzą, co oferuje ten gatunek, to powinniście szykować się na całe mnóstwo atrakcji.

Fire Emblem Warriors: Three Hopes recenzja - stawia na fabułę i wielką rozbudowę bazy

Fire Emblem Warriors: Three Hopes - recenzja - switch - walka

Wydarzenia z recenzowanego Fire Emblem Warriors: Three Hopes zostały umiejscowione w znanym świecie, ale nie możemy liczyć na bezpośrednią adaptację fabuły z Fire Emblem: Three Houses. Jest to w zasadzie alternatywna linia czasu, w której otrzymujemy możliwość kontrolowania Sheza – najemnik początkowo nie jest związany z żadną z frakcji, a dodatkowo jego głównym przeciwnikiem okazuje się Byleth. Jest to ciekawe połączenie z oryginalnymi „Trzema Domami”, ponieważ mamy okazję uczestniczyć w wydarzeniach z odrobinę innej strony. Początek opowieści został umiejscowiony rok przed Fire Emblem: Three Houses, ale ponownie deweloperzy dzielą akcję na dwa fragmenty, by na początku zapewnić odpowiednie podstawy, a następnie wrzucić graczy w samo serce wielkiej wojny.

Shez już na samym starcie opowieści krzyżuje miecze z Bylethem, który pierwszy pojedynek wygrywa – w zasadzie nasz protagonista nie ma najmniejszych szans na przeżycie. Na jego szczęście do akcji wkracza Arvala, która nie tylko ratuje bohatera, a w zasadzie odmienia jego życie. Po sześciu miesiącach od tej porażki, Shez natrafia w lesie na przedstawicieli trzech frakcji (Claude, Dimitri oraz Edelgard) którym pomaga i w konsekwencji gracz ma ponownie okazje wybrać, do którego „domu” chce przynależeć. Tutaj ponownie wybór ma bardzo duże znaczenie, ponieważ otwiera przed nami nowe wątki fabularne, więc najwięksi fani IP i gatunku mogą spędzić w Fire Emblem Warriors: Three Hopes mnóstwo godzin – w końcu poznajemy tutaj dodatkowe wątki, które jeszcze lepiej rozbudowują naszą wiedzę o uniwersum. Bez wątpienia właśnie z tego powodu warto znać też podstawkę (Fire Emblem: Three Houses), ponieważ dzięki temu lepiej zrozumiecie historię i rozpoznacie powracających bohaterów, jednak mam wrażenie, że nawet bez tej wiedzy będziecie się dobrze bawić – deweloperzy tłumaczą założenia świata, przedstawiają towarzyszy broni oraz antagonistów.

Opowieść w Fire Emblem Warriors: Three Hopes podobnie jak w przypadku Fire Emblem: Three Houses ma swoje bardzo mocne i słabsze strony. W wielu momentach mamy okazję uczestniczyć w nawet kilku rozbudowanych dialogach, które z jednej strony zapewniają wiedzę, ale czasami produkcja może w tym miejscu zmęczyć – akcja w niektórych momentach jest znacząco przegadana.

Fire Emblem Warriors: Three Hopes recenzja - walka to jeden z głównych elementów gry

Fire Emblem Warriors: Three Hopes - recenzja - switch

Podstawą recenzowanego Fire Emblem Warriors: Three Hopes są oczywiście starcia z kolejnymi hordami wrogów, ale już na samym początku opowieści otrzymujemy dostęp do swojej bazy wypadowej, która okazuje się istotnym elementem całej rozgrywki. Za podboje na mapie świata otrzymujemy punkty, które możemy wykorzystywać na rozwój naszych postaci lub poprawienie relacji w zespole – w zależności od wybranej szkoły, w tytule Omega Force otrzymujemy dostęp do kilku nowych i powracających bohaterów.

Za wykonane misje zgarniemy punkty, dzięki którym zapraszamy wybranych członków frakcji na przykładowo wspólne prowadzenie straganu, opiekowanie się końmi czy też uporządkowanie dokumentów i zarządzanie spiżarnią. To pozwala poprawić relację z postacią, co w konsekwencji zapewnia opcję wykonywania specjalnych ataków, w dodatku ogólnie zadowolony bohater lepiej reaguje na polu bitwy i zgarnia więcej punktów doświadczenia. W pewnym momencie pojawia się dostęp do „wypraw”, na które możemy wziąć jednego z towarzyszy. System wiąże się z odpowiedzeniem na kilka pytań – dzięki nim jeszcze mocniej poprawiamy swoją relację ze znajomymi z frakcji.

Zadania pozwalają nam zbierać drugą „walutę”, która zapewnia opcję wybierania się na treningi – tutaj także łączymy bohaterów w pary, by następnie rozwijać ich możliwości w poszczególnych klasach. Każda specjalizacja charakteryzuje się trzema gwiazdkami i gdy przykładowo rozwiniemy Swordmastera, to przeskoczymy na potężniejszą klasę. Fire Emblem Warriors: Three Hopes nie zabrakło także rozwoju poszczególnych budynków, więc gromadząc surowce rozbudujemy miejscówkę do treningów i w konsekwencji do zabawy dołączają kolejne osoby. Bardzo ważne w grze jest również klasyczne złoto, ponieważ za jego pomocą poprawimy moc oręża, ale również zadbamy o wyższy poziom doświadczenia naszych towarzyszy – główny protagonista szybciej zdobywa doświadczenie, więc po kilku pojedynkach warto wrócić do bazy i za pomocą złota podbić levele.

Fire Emblem Warriors: Three Hopes - recenzja - switch - początek

Istotny jest również sam system świata, ponieważ deweloperzy przygotowali mapę, na której wybieramy poszczególne misje – tutaj pojawia się opcja wybrania całkowicie oddzielnych zadań, specjalnych wypraw lub po prostu podążania za fabularnym wątkiem. Opcji jest naprawdę sporo i sympatycy gatunku spędzą sporo czasu na „czyszczeniu” lokacji... Nie możecie oczywiście liczyć na dużą różnorodność zabawy, ale właśnie w „ekstra” zadaniach łatwo wpaść na przykładowo wielkie bestie. W głównych misjach pojawia się również aspekt strategii, ponieważ gracz otrzymuje punkty, które wykorzystuje, by zyskać mniejszą lub większą przewagę.

Od pewnego rozdziału misje da się powtarzać, ale warto podkreślić, że w recenzowanym Fire Emblem Warriors: Three Hopes zadbano o dwa tryby – klasyczny oraz normalny. Wybierając ten pierwszy nie możecie liczyć na powrót pokonanych partnerów. W takiej sytuacji lepiej działać bardzo rozważnie... Czasami warto przełączyć się na inną postać, by odpędzić ją od tłumu. Świetnie prezentuje się także aspekt wydawania rozkazów, ponieważ Shez ma także opcję zarządzania zespołem – przydaje się to bardzo w mądrym zarządzaniu formacją, ponieważ gdy my wykonujemy główny wątek, to czasami warto wysłać partnerów do zadania pobocznego. Zarządzanie jest proste, ponieważ możemy wysłać wybrać postać w wybrane miejsce na mapie, wymusić na niej wykonanie czynności lub po prostu ruszyć całym oddziałem – system nadaje grze odpowiedniego rozbudowania i pozwala jednocześnie kontrolować nawet kilka punktów na mapie.

W Fire Emblem Warriors: Three Hopes bardzo dobrze działa rozwój postaci, bo gracz ma faktycznie poczucie, że jego armia staje się coraz mocniejsza – tutaj nie tylko wybieramy kolejne klasy, ale otrzymujemy coraz to ciekawsze zdolności, które naprawdę przydają się podczas walk. Rywalizacja z jednej strony opiera się na bardzo popularnym schemacie, jednak różne zmienne sprawiają, że kolejne godziny w tytule upływają na przyjemnej walce.

Fire Emblem Warriors: Three Hopes recenzja - duże zaskoczenie 2022 roku

Włączając konsolę z Fire Emblem Warriors: Three Hopes wiedziałem, czego mogę oczekiwać, ale nie spodziewałem się, że tak szybko wpadnę w wir „jeszcze jednej misji”, by następnie móc rozwijać swój oddział, rozbudować bazę, ulepszać bronie, wybierać nowe klasy i... Zostałem bardzo pozytywnie zaskoczony tytułem. W niektórych momentach produkcja mogłaby oferować bardziej zwartą akcję, część dialogów pewnie można byłoby wyciąć, ale jestem pewien, że fani Fire Emblem, którzy po taktycznych akcjach lubią zaszaleć rzucając się w wir pojedynków z setkami wrogów, będą zadowoleni. To przemyślana i bardzo dobrze zrealizowana gra, która nie zaskakuje, ale wszystkie proponowane elementy stoją na wysokim poziomie, by zapewnić rozgrywkę na wiele godzin.

Ocena - recenzja gry Fire Emblem Warriors: Three Hopes

Atuty

  • Fire Emblem pokazuje dynamiczną stronę i robi to w naprawdę dobry sposób
  • Rozwijanie postaci sprawia satysfakcję, ponieważ systematycznie widzimy, jak nasi podopieczni stają się potężniejsi
  • Ciekawa prezentacja świata z Fire Emblem w alternatywnej wizji
  • Rozbudowa bazy została dobrze wpleciona w założenia gry

Wady

  • Niektóre wątki wydają się przegadane
  • Walka w pewnym momencie może stać się monotonna

Fire Emblem Warriors: Three Hopes może zachęcić wielu do odkrywania nowych gatunków. Fani taktycznych przyjemności od Intelligent Systems wyruszą na areny kolejnych musou, a sympatycy bitew z setkami wrogów rozpoczną planowanie kolejnych ruchów poznając fabułę z „Trzech Domów”. Jednego jestem pewien – każdy będzie się tutaj dobrze bawił.
Graliśmy na: NS

Wojciech Gruszczyk Strona autora
Miał przyjść do redakcji zrobić kilka turniejów, ale cytując klasyka „został na dłużej”. Szybko wykazał się pracowitością, dzięki której wyrobił sobie pozycję w redakcji i zajmuje się różnymi tematami. Najchętniej przedstawia wiadomości ze świat gier, rozrywki i technologii oraz przygotowuje recenzje gier i sprzętu. Jeśli jest zadanie – Wojtek na pewno się z nim zmierzy. 
cropper