Matka idealna (2021)

Matka idealna (2021) - recenzja, opinia o serialu [Netflix]. Matka nigdy nie uwierzy w winę córki

Piotrek Kamiński | 09.06.2022, 19:00

Młoda dziewczyna zgłasza się na policję jako podejrzana o morderstwo bogatego chłopaka. Mówi, że tego nie zrobiła. Francuska policja jej nie wierzy, ale matka natychmiast zostawia wszystko w Berlinie i leci pomóc swojemu dziecku. Matka idealna, trzeba przyznać.

Aż nie mogłem uwierzyć, jak krótki serial zaoferował nam tym razem Netflix. Teoretycznie oznacza to, że dostaliśmy bardzo ciasną adaptację książki Niny Darnton, taką w której nie ma miejsca na głupoty i zapchajdziury. Teoretycznie, ponieważ właściwie cały wątek berliński można by pewnie spokojnie wyciąć i nic nie stracić. Rozumiem, że serial nazywa się "Matka idealna" i sceny z domu służą pokazaniu na ile idealna faktycznie jest, lecz, nie oszukujmy się, mięsem produkcji jest sytuacja córki i śledztwo w sprawie popełnionego morderstwa. Z drugiej strony... To tylko cztery odcinki. Nie ma co narzekać.

Dalsza część tekstu pod wideo

Matka idealna recenzja serialu 2021 - Wielowątkowa intryga

Rodzina idealna

Anya (Eden Ducourant) mieszka sama w Paryżu, podczas gdy jej mama, Helene (Julie Gayet), tata Matthias (Andreas Pietschmann) i brat Lukas (Maxim Driesen) siedzą w Berlinie. Studiuje, jest wzorową uczennicą, ma przyjaciół, nie sprawia kłopotów. Tak przynajmniej myślą o niej rodzice. Lecz cały ten domek z kart rozpada się, gdy rodzice dostają nagle telefon, że po nocy imprezowania w klubie, a następnie wyskoczeniu z dopiero co poznanym chłopakiem do niego na chatę, ich córka stała się głównym podejrzanym w sprawie o morderstwo wspomnianego chłopaka.

Otwarcie jest całkiem mocne. Robi wrażenie zarówno sama intryga, jak i bezpardonowy sposób w jaki Helene rzuca wszystko w cholerę aby tylko być przy swojej córce i jakoś jej pomóc. Na przestrzeni czterech, około 50 minutowych odcinków akcja biegnie dwutorowo - z jednej strony dokładane są kolejne puzzle do całej układanki, sytuacja zmienia się i stale ewoluuje, z drugiej zrywane są kolejne warstwy idealnej tapety, którą Helene przykrywa swoje prawdziwe życie. Lecz nawet wtedy nie wszystko jest tak oczywiste, jak mogłoby się wydawać. Scenarzyści Thomas Boulle i Carol Noble dają nam wielowątkową historię, w której to kto jest zły, a kto dobry, zmienia się jak w kalejdoskopie. I choć rozwiązania sprawy kryminalnej idzie się domyślić (przynajmniej z grubsza) raczej prędko, tak twierdzę, że ostatecznie jest ono tylko jednym z elementów szerszej, dobrze pomyślanej sieci powiązań. 

Matka idealna recenzja serialu 2021 - Zabrakło dopracowania detali

Matka zapewnia córkę, że ją wyciągnie

W kwestii artystycznej jest to raczej jedynie poprawna produkcja. Retrospekcje próbującej sobie przypomnieć co się wydarzyło Anyi są odpowiednio mgliste i niewyraźne, czasami subtelnie, a czasem jak młotem sugerując gdzie dokładnie leży prawda. Reszta ujęć jest zawsze czysta i dobrze oświetlona, ale mamy tu do czynienia z robotą raczej rzemieślniczą - ze wszech miar dobrą, ale niczym się nie wybijającą. 

Czyli co, serial niemalże idealny? Niestety nie. Tak jak całe śledztwo - tak to oficjalne, jak i prywatne, prowadzone przez Helene i jej dawnego chłopaka, Vincenta (Tomer Sisley) - składa się logicznie ku ostatecznej prawdzie i kiedy widzimy już wszystkie elementy układanki, to rozumiemy gdzie, jak i dlaczego pasowały, tak ilość absurdalnych sytuacji, do jakich musiało dojść abyśmy mogli uzyskać taki, a nie inny wynik jest zatrważająca. Nie będę ich tu przytaczał, bo spoilery, powiem więc tylko, że czwarty odcinek absolutnie nie powinien był być końcem tej historii. Została jeszcze cała masa nierozwiązanych wątków, sznurków, które można - i trzeba - było dalej pociągnąć. Niestety, scenarzyści tak bardzo skupili się na tytułowej matce, że logika procesu w pewnym momencie przestała ich chyba interesować. Wielka szkoda, bo gdyby zakończyć całość zgrabnie jeszcze jednym, niespodziewnym odcinkiem, to mogło wyjść dzieło sztuki.

"Matka idealna" taka znowu idealna nie jest. I nie mam tu na myśli postaci, ale sam serial. Intryga i tytułowa bohaterka wciągają widza w ten świat niemalże natychmiast i na przestrzeni kolejnych odcinków tylko podnoszą poprzeczkę, aby ostatecznie... Potknąć się tuż przed linią mety. Czwarty odcinek nigdy nie powinien był ukazać się w formie, w jakiej się ukazał. Zaprzepaścił szansę na świetny finał tej opowieści. To wciąż raczej udany serial - choć wątek taty i brata dobrze byłoby przebudować - nieźle zagrany, poprawnie nakręcony. Krótki. Jeśli człowiek wciągnie się po pierwszym odcinku, to jest szansa, że z rozpędu machnie od razu całą resztę. Wiem, że ja tak zrobiłem i choć finał mnie zawiódł, to ostatecznie nie żałuję poświęconego mu czasu. Serial w sam raz na raz. 

Atuty

  • W większości logicznie utkana, wielowątkowa intryga;
  • Bardzo mocna rola Julie Gayet;
  • Dobre tempo;
  • Wciąga w zasadzie od początku do końca.

Wady

  • Kilka niedociągniętych wątków, negatywnie wpływających na zakończenie historii;
  • Ojciec i brat niezbyt mają co robić, przez co mogą wydawać się zbędni;
  • Trochę przewidywalny.

"Matka idealna" to całkiem intrygująca opowieść o kobiecie próbującej udowodnić, że jej córka nie jest winna zarzucanym jej czynom, po drodze dowiadującej się jak mało o niej wie. Kilka zbędnych scen i urwane zakończenie ciągną ją w dół, ale wciąż warto dać jej szansę.

6,5
Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper