Vampire The Masquerade: Swansong

Vampire: The Masquerade – Swansong - recenzja i opinia o grze [PS5, PS4, XSX, XOne, PC]. Wywiad z wampirem

Krzysztof Grabarczyk | 18.05.2022, 15:21

Nad bostońskim, elitystycznym światkiem wampirzej nacji zgromadziły się chmury. Książe Bostonu uruchamia kod czerwony. Do siedzbiy Camarilli zjeżdzają jej czołowi przedstawiciele, członkowie Primogenu. Autorytarna władza zbiera się na książece wezwanie. Zaufanie kontra ambicja. w tym wiecznym świecie pewna jest tylko noc. Duży Zły Wilk ponownie obnażył swoje kły urządzając graczom polowanie na prawdę. Niezależni specjaliści z francuskiego Big Bad Wolf Studio przygotowali retoryczną ucztę w recenzowanym Vampire The Masquerade: Swansong. Mieszczące się w kategorii AA, zachwycające podejściem do eksploracji oraz skrupulatnej linii dialogowej. Prawdziwa gra fabularna o zmiennej narracji podyktowanej intuicją gracza. Pożądana ze strony jej stwórców będzie jedynie cierpliwość. Tylko tyle i aż tyle. Zapraszam do recenzji. 

Vampire the Masquerade: Swansong - werbalna konfrontacja

Dalsza część tekstu pod wideo

 The Masquerade: Swansong - recenzja 1

Dla niewtajemniczonych we wcześniejsze produkcje cyklu spieszymy garstką wyjaśnień. Seria opiera się przede wszystkim na mocnym scenariuszu, jego wielowątkowości oraz wyraźnie zaznaczonej eksploracji. Nigdy nie wyszła naprzeciw wymogom produkcji AAA - przynajmniej w kwestiach czysto technicznych. Siła cyklu tkwi w bogactwie treści. To prawdziwa kopalnia wiedzy na temat natury, kast i dziejów wampiryzmu. Nie inaczej jest w recenzowanym Vampire: The Masquerade: Swansong. To produtk bardzo inteligentny w przekazie. Podróż do źródła prawdy o powodach najgroźniejszego z ostrzeżeń o kodzie czerwonym rozpoczniesz w ciemnej skórze Emmy, potomkini jednego z członków Primogenu. Primogen jest czymś w rodzaju kręgu najbliższych doradców aktualnego księcia Camarilli urzędującej w Bostonie. Wraz z widmem wojny przeciwko innym ugrupowaniom, rozpoczyna się dochodzenie po szczeblach tragicznej w skutkach drabiny wydarzeń. Wezwani przed oblicze samej Halsey Inversen, rozpoczynamy ciąg zadań mających na celu odkrycie prawdy o aktach agresji wobec współczesnych krwiopijców. W świecie przedstawionym pojęcie wampiryzmu wizualizuja siatka korporacyjnych oraz rządowych wpływów. To nocne życie, bez podziału na cykl dobowy. W końcu kto liczy czas w obliczu wieczności? Scenariusz odsłania sylwetki trojga głównych bohaterów, którym przyjdzie nam kierować. Emem, przedsiębiorczyni z trudną przeszłością stroniąca od sieci geopolitycznych spirali. Leysha pełniąca rolę swoistego medium z mentalnymi barierami. Galeb, prawdziwe długowieczny wampir o wielkopańskich manierach. Tego ostatniego polubiłem najbardziej. 

Każda z przedstawionych postaci w myśli tradycyjnej zasady - różni się pewnymi umiejętnościami. Przed rozpoczęciem danej sceny, system pyta o charakter profilu aktualnego bohatera. Weteran skupia się na atrybutach psychofizycznych w umiarkowanym stopniu, jest również coś na wzór detektywa oraz typowego agresora. Nie myślcie jednak, że będąc wampirem wyższym twórcy pozwalają Wam na bezkarną degustację. Vampire the Masquerade: Swansong opiera się na podejmowaniu dialogów, wydobywaniu informacji oraz wabieniu urokiem. System postaci zaprojektowano z dbałością o wszystkie atrybuty mocnej dyskusji. Retoryka, Perswazja, Zastraszenie, Mądrość, Psychologia - każdy atrybut jesteśmy w stanie aktywnie rozwijać zdobytymi punktami doświadczenia. Mamy do czynienia z systemem fabularnym, więc zapomnijcie o aktywnych starciach. Te odbywają się na zasadzie werbalnych konfrontacji, wymianie argumentów oraz eksploracji. Vampire the Masquerade: Swansong nagradza za dokładną analizę otoczenia. Deweloper rzuci nas od siedziby Camarili po luksusowe miejsca zbrodni pod płaszczem wysokiej klasy apartamentowców, tarasów. Nie zabraknie również starożytnego więzienia czy dawnej biblioteki. Każde z tych miejscy to dziesiątki potencjalnych wskazówek do analizy, barwnych opisów oraz lokalnych dzieł sztuki. Gra jest niczym wypad do muzeum wampiryzmu. Przygotujcie się na potężną dawkę scenek przerywnikowych i konwersacji. Swansong uczy sztuki podjęcia dialogu by zyskać przewagę w terenie. Misje mają szereg ukrytych celów oraz alternatywnych rezultatów. Od nas zależy czy przeczeszemy cały teren śledztwa przy analizie każdej, możliwej interakcji czy pominiemy garść faktów. System rozgrywki zmusza do zapamiętywania oraz badania otoczenia na każdym metrze kwadratowym. W podsumowanie każdej scenie będziemy widzieć jakie rzeczy mogliśmy zrobić inaczej, co pominęliśmy i za co uzyskaliśmy punkty doświadczenia. Te wykorzystamy na wzmocnienie postaci, którą właśnie graliśmy. W zależności od rozwoju wachlarza cech, przebieg misji jest róźny. Przy posiadaniu już mocnej perswazji wywrzemy lepszy wpływ na rozmówców. Wampiry nie opierają się jednak tylko na wytrawnym słownictwie. Posiadają unikalne cechy. Leysha potrafi zaadaptować cechy rozmówcy i stać się jego sobowtórem, Emem pokona znaczną odległość z prędkością światła, Galeb użyje zmysłów by odnaleźć nieludzkie elementy otoczenia. 

Vampire the Masquerade: Swansong i potrzeba krwi

 The Masquerade: Swansong - recenzja 2

Choć długowieczne wampiry starają się zachować ludzkie pozory, nie ukmną prawdziwej naturze. W grze zachodzi potrzeba skorzystania z usług tzw. żywicieli. W siedzibie głównej można z nich korzystać bez cienia podejrzeń, lecz poza murami niespecjalnie. Każda specjalna umiejętności wiąże się z utratą wskaźnika głodu. Jeśli ten zacznie się skracać o kolejne punkty, musimy dyskretnie zwabić potencjalną ofiarę. Od nas zależy czy wyssamy go do czysta, czy pozwolimy zachować resztkę żywota. Bardzo ważne jest dbanie o wskaźniej podejrzliwości. Zarówno w otoczeniu ludzi jak i wampirów. Vampire the Masquerade: Swansong jest pewną grą pozorów. Bohaterowie zawsze działają pod przykrywką, odkrywają nowe tajemnice i dokonują wyborów. Wybór jest w grze drugim protagonistą. Decyzje diametralnie zmieniają narrację. Czy odpowiemy na wezwanie szefa ochrony, Kaiusa czy udamy się na wychowawczą dyskusję z niegrzecznym potomkiem. Potomek to owoc przeistoczenia. Każdy, leciwy wampir jest tutaj czyimś "Stwórcą". Tytuł stanowi kopalnię merytorycznej wiedzy dotyczącej historii i mitologii wampirów. Jeśli będziemy często oddawać się lekturze, pozyskamy wiele ciekawych informacji o kastach, ugrupowaniach i członkach całego gatunku. Począwszy od samego Kaina. W Vampire the Masquerade: Swansong urzekło mnie bogactwo treści. Uzupełnianie wiedzy na własną rekę to rzecz bezcenna, zwłaszcza w grze wideo. Skoro już mowa o wideo, przejdźmy do strefy wizualnej. Oprawa jest poprawna, choć nierówna. Otoczenia prezentuje się okazale, bez wrednego doczytywania tekstur, choć należy mieć na uwadze fakt w większości zamkniętych lokacji. Nieco gorzej wypada mimika twarzy bohaterów i ich wykonanie. Odstaje na polu reszty, lecz całość wynagradza sprawny voice-acting. Prawdziwym dziełem jest muzyka. Warto zainteresować się ścieżką dźwiękową gry, polecam. 

Recenzowane Vampire the Masquerade: Swansong to detektywistyczna wyprawa w głąb ludzkiej oraz wampirzej natury. Przekonacie się, że pomiędzy tymi dwoma gatunkami, umieszczonymi kolejno na szczycie i końcu łańcucha pokarmowego nie ma wielkiej róźnicy. To walka o przetrwanie oraz wpływy w cieniu nocnej intrygi, władczej paranoi i gry pozorów. To produkt niestandardowy. Opiera się na pełnej kontroli postacią w środowisku gry, lecz ogranicza do słownej wymiany w akcie konfrontacji. To współczesna hybryda gry opartej na tekście z tytułem przygodowym. W najdłuższym od lat sezonie ogórkowym, lepszej historii nie znajdziecie. Historii kształtowanej naszym wyborem, zdolnością percepcji, zapamiętywania i konwersowania. Dowód, że kategoria AA jest bardzo niebezpiecznia dla wyższej budżetem konkurencji. Czas upuścić nieco krwi i słów. 

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Vampire: The Masquerade – Swansong.

Ocena - recenzja gry Vampire: The Masquerade – Swansong

Atuty

  • Historia
  • Bohaterowie
  • Muzyka
  • System rozwoju umiejętności
  • Eksploracja

Wady

  • Dysproporcja w oprawie
  • Nie dla wszystkich

Vampire the Masquerade: Swansong niczym dobra pieśń zachwyca treścią i formą przekazu. To projekt skrupulatny i przemyślany. Określa istotę wyboru w grach i skazuje na nieodparte konsekwencje. Chcesz poznać tę historię w innym wariancie i zaczynasz od nowa z wyostrzonymi zdolnościami. Eksplorację nagradza nie tylko satysfkacja, lecz punkty doświadczenia. Historia ocieka krwią, luksusem, merytoryką dialogów i wielowymiarowymi postaciami. Wizualne braki warsztatowe bledną przy takiej zawartości.
Graliśmy na: PS5

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
Weteran ze starej szkoły grania, zapalony samouk, entuzjasta retro. Pasjonat sportów siłowych, grozy lat 80., kultury gier wideo. Pisać zaczął od małego, gdy tylko udało mu się dotrwać do napisów końcowych Resident Evil 2. Na PPE dostarcza weekendowej lektury, czasem strzeli recenzję, a ostatnio zasmakował w poradnikach. Lubi zaskakiwać.
cropper