Lea

7 żyć Lei (2022) – recenzja i opinia o serialu [Netflix]

Kuba Koisz | 03.05.2022, 21:00

Kryminał może być o metafizyce, ale najczęściej jedynie w paraleli lub drobnym nawiązaniu. Taki na przykład „Detektyw” to rzecz realistyczna, ale również metafizyczna, gdy twórcy nawiązują do wizji, aur, psychodelii. Francuski serial „7 żyć Lei” jest czymś innym – bo to zarówno kryminał pełną gębą, jak kryminał metafizyczny, tyle że dla nastolatków. Tutaj nie tylko trup ściele się umiarkowanie gęsto, ale również mamy skakanie w różne ciała. Tak, zgadza się, dobrze Państwo przeczytali – skakanie „w” ciała, a nie po nich, bowiem to, co nadnaturalne, objawia się tutaj w migracji „osobowości” między postaciami. Makabry i prawdziwego mroku tutaj mało, a więcej zabawy z epoką lat 90. To chyba dobrze.

7 żyć Lei (2022) – recenzja i opinia o serialu [Netflix]. Młodości tajemnice...

Dalsza część tekstu pod wideo

Siedemnastoletnia Leia przechadza się po kanionie, gdzie natrafia na ludzki szkielet. Prowadzi to do „skoku” w czasie i przestrzeni, chociaż nie do końca jasne jest, jak do tego doszło. Dziewczyna budzi się w latach 90. w ciele Ismaela, młodego chłopaka, który najprawdopodobniej jest ofiarą odnalezioną w przyszłości. Następnie dochodzi do kilku kolejnych zmian wcielenia, dzięki którym dziewczyna dowiaduje się nie tylko nowych rzeczy o przeszłości swojej rodziny, ale również odkrywa powiązania między postaciami, których ciało na chwilę przejmuje. Tworzy to sieć powiązań oraz rozwija tajemnicę, która wraz z rozwojem fabularnym staje dla dziewczyny coraz bardziej przejrzysta. Wkrótce Lea będzie musiała zdecydować się, co zrobić, które istnienie ludzkie uratować, a także jaki jest prawdziwy cel jej międzycielesnej transmigracji. Te wybory mogą przerosnąć siedemnastolatkę, która została wręcz wydarta ze swojego dawnego, z pozoru sielankowego życia. 

7 żyć Lei (2022) – recenzja i opinia o serialu [Netflix]. Małe, skromne rzeczy

Interesujący punkt wyjścia pochodzi – a jakżeby inaczej – wprost z francuskiej powieści pod tym samym tytułem, która rozeszła się jak świeże bułeczki wśród nieco bardziej wymagających miłośników i miłośniczek young adult. Z drobną różnicą – w książce to nastolatek jest głównym bohaterem. Pomysł może nie wydawać się oryginalny, ponieważ czuć w nim kartki powieści „15 powodów”, a także echa (chociaż tutaj być może idę za daleko w skojarzeniach) serialu „Zagubiony w czasie”. W tej produkcji SF główny bohater również „skakał” między różnymi osobowościami, aby móc odkryć, czemu właśnie wciela się w tę daną osobę oraz co może zrobić, aby naprawić skrzywioną czasoprzestrzeń. Zawsze istniało poczucie, że te skoki nie są przypadkowe, a coś kieruje losem bohatera. W „7 życiach Lei” nie mamy już tak wielu intrygujących pytań, bo młodzieżowe oglądajło, które aspiruje raczej do miana gatunkowego mismaszu. Już samo pytanie natury filozoficznej, czyli co bym zrobił, gdybym mógł poprowadzić historię na nieco inne tory, implikuje całkiem fajną zabawę intelektualną. To wszystko działa, chociaż nie jest podparte dziełem, które zapadnie w pamięć. Dzieje się tak głównie z powodu transparentnego stylu opowiadania, bo tak mógłby wyglądać każdy serial platformy. No i klucz lat 90. wprawdzie odnosi się do powieści, ale ma sobie cechy netfliksowej generatywności, która będzie tak długo galopowała na tej epoce, aż zajeździ ją w pełni. Nie ma w tym nic złego, ale bardzo łatwo można odgadnąć, w jaki sposób serial trafił do Netfliksa oraz co tak naprawdę w nim dostrzeżono. Z drugiej jednak strony – seriale young adult zawsze będą oczywistym wyborem dla producentów, gdy zaczyna się kolejny sezon premierowy. Jakoś tę lukę po „15 powodach” należy przecież wypełnić. 

Lea

7 żyć Lei (2022) – recenzja i opinia o serialu [Netflix]. Netfliksowe lata dziewięćdziesiąte

Intrygujące, lecz znane; ciekawie napisane, lecz oparte na szeregu przeoranych pomysłów. Nieźle zagrane, ładnie wyglądające (może nawet zbyt ładnie, bo wszystko jest tutaj smooth, aż zapominamy, że chodzi tutaj o szkielety), z kilkoma pięknymi twarzami i głośnymi pytaniami odnośnie naszej roli w losach innych ludzi. Ja od sezonu ogórkowego nie potrzebuję niczego więcej. I wprawdzie piszę o tym serialu z recenzenckiego obowiązku, ale wiem, że gdzieś tam, może nawet blisko mnie, są ludzie, którzy połkną tę produkcję, a następnie obliżą palce. 

Atuty

  • Pomysł - chociaż ma echa czegoś znanego, dowozi
  • Przemyślenia głównej bohaterki odnośnie powiązań ludzkich losów

Wady

  • To naprawdę nic wielkiego. Ot, drobnostka majówkowa.

Mała rzecz, a cieszy. Young adult plus tajemnica kryminalna to coś, co wystarczy na nudnawy wieczór z Netfliksem. A jeśli dodatkowo ktoś się potrafi utożsamić z główną bohaterką, to tylko oczko w górę.

6,0
Kuba Koisz Strona autora
Dziennikarz filmowy i recenzent związany z polską branżą filmową od wielu lat. Autor tekstów, esejów i współpracownik magazynów i stacji telewizyjnych w tematach filmowych. Prywatnie fan boksu, ciężarów, SF i komiksów.
cropper