Sonic 2: Szybki jak błyskawica (2022)

Sonic 2: Szybki jak błyskawica (2022) - recenzja, opinie o filmie [UIP]. Gotta go fast

Piotrek Kamiński | 25.04.2022, 21:00

Eggman ucieka z grzybowej planety z pomocą Knucklesa, ostatniego przedstawiciela swojej rasy. Wspólnie wyruszają dopaść Sonica, który podobno strzeże tajemnicy Głównego Szmaragdu, choć sam wcale o tym nie wiedział. Z pomocą przychodzi mu jego największy fan, Miles "Tails" Prower. Luźno na podstawie drugiej i trzeciej części klasycznych gier Segi.

Pierwszy "Sonic" sprzed dwóch lat był dosyć niespodziewanym sukcesem. Po tragicznym ujawnieniu wyglądu postaci studio posypało głowę popiołem, stworzyło jeża od nowa, tym razem już konsultując projekt postaci z gier, tym samym kupując sobie kredyt zaufania widowni, która ochoczo poszła sprawdzić, czy wywalczone przez nich zmiany wpłynęły pozytywnie na cały film. Nie wszystkie żarty trafiały, ale generalnie była to naprawdę ciepła, ze wszech miar udana produkcja (ode mnie 7/10). Robotnik ostrzegał, że wróci i obietnicy dotrzymał, ale czy jest to powrót udany?

Dalsza część tekstu pod wideo

Sonic 2: Szybki jak błyskawica (2022) - recenzja filmu [UIP]. Jeż sam w domu

Jeż Sonic

Sonic (Ben Schwartz) się nudzi. Ciężko się dziwić, biorąc pod uwagę jego tempo. Bawi się więc wieczorami w superbohatera w Seattle, ale zazwyczaj więcej z niego szkody, niż pożytku. Jego opiekun, Władca Pączków, Tom (James Marsden) nie jest z tego powodu zadowolony, ale i tak postanawia zaufać mu i zostawić go samego w domu, podczas gdy on i jego żona, Maddie (Tika Sumpter) wybierają się na ślub jej siostry na Hawaje. Oczywiście wszystko wali się na głowę niebieskiego jeża niemalże natychmiast, a to za sprawą powracającego z grzybowej planety Robotnika (Jim Carrey) , któremu towarzyszy Knuckles (Idris Elba). Obaj ponad wszytko chcą dorwać w swoje łapy Sonica, więc pewnie miałby przekichane, gdyby nie nagłe pojawienie się Tailsa (Colleen O'Shaughnessey).

Pierwsza połowa filmu... Nie jest najlepsza. Wypełniają ją dowcipy raczej niskich lotów i gigantyczna ilość szczęśliwych zbiegów okoliczności, boleśnie uzmysławiających widzowi, z jak wielu dziwnych elementów uszyty został scenariusz. Względnie blisko początku nasi bohaterowie trafiają na Sybir, gdzie muszą dosłownie wytańczyć sobie uznanie lokalsów. Później Sonic ucieka na desce przed lawiną, bo najwyraźniej zapomniał, że jest najszybszą rzeczą na świecie i mógłby wrócić biegiem do domu zanim śnieg dotknąłby w ogóle jego kolców. Nie ma to większego sensu, ale pozwala wygenerować namiastkę napięcia. Tak to jednak niestety jest, kiedy naszym głównym bohaterem jest ktoś z absolutnie zepsutymi, przepakowanymi mocami. Logika musi wylecieć za okno. To i tak nic w porównaniu ze sceną ślubu Rachel (Natasha Rothwell), wspomnianej już siostry Maddie, momentem tak naciąganym i zwyczajnie źle napisanym, że niemalże zepsuł mi całą radość z oglądania filmu. Na szczęście dalej jest już tylko lepiej.

Sonic 2: Szybki jak błyskawica (2022) - recenzja filmu [Paramount]. Stare, nowe twarze 

Echidna Knuckles

Władca Pączków robi zdecydowany krok w tył w dzisiejszym filmie, znikając niemalże na cała fabułę, aby zrobić miejsce nowym twarzom. Tails jaki jest każdy widzi, to dosłownie ten sam dwuogoniasty lis, co w grach i serialach - nawet aktorka głosowa jest ta sama co zawsze. Nowością z prawdziwego zdarzenia jest natomiast Idris Elba, jako Knuckles. Jego interpretacja postaci przywodzi lekko na myśl Draxa z pierwszej części "Straznikow galaktyki". Ładnie się wysławia, nie ma za grosz poczucia humoru i w zasadzie jedyne, o czym myśli to zemsta. Z początku sprawia to, że jest raczej płaskim antagonistą, ale z czasem, kiedy jego interakcje z naszym jeżem przestają być jedynie tłuczeniem się po gębach, na wierzch wychodzi komediowy potencjał postaci. Pierwsza połowa filmu jest może trochę rozwleczona i mętna, lecz kiedy fabuła w końcu się rozkręca, solidne żarty sypią się niemal jak z rękawa.

Postacie wyglądają odpowiednio kreskówkowo, więc nie przeszkadza nam, kiedy część efektów wizualnych wokół nich jest zauważalnie nieprawdziwa. W pewnym sensie pasuje to do reszty filmu. I tym razem udało się wpleść do produkcji całą masę odniesień do gier. Sonic nie znosi wody i w pewnym momencie nawet zasysa bańkę powietrza żeby się nie utopić. Trafia też do świątyni, która jak nic jest nawiązaniem do Ancient ruins zone, a jednym z najważniejszych motywów w filmie są szmaragdy chaosu. Po zabawnej sekwencji animowanej wieńczącej film dostajemy też scenę bardzo jasno zapowiadającą, którą grę z serii adaptować zamierza trzeci film. Może być ciekawie.

No dobrze, ale czy "Sonic 2" jest po prostu dobrym filmem? I tak i nie. Mój syn i jego kolega bawili się doskonale, ja, jako stary, zrzędliwy dziad marudziłem trochę na nijaką, pełną dziur i słabych zbiegów okoliczności pierwszą połowę historii, ale doceniam tonę smaczków dla uważnych fanów, którą w całym filmie pochowali twórcy i mniej więcej od połowy już zupełnie szczerze po prostu dobrze się bawiłem. Nie jest to wybitne kino, w żadnym wypadku, ale na sympatyczne rodzinne wyjście będzie w sam raz. Polecam wersję z napisami - jednak co Jim Carrey i spółka, to Jim Carrey i spółka.

Atuty

  • Solidne wprowadzenie Tailsa i Knucklesa;
  • W drugiej połowie sporo dobrych gagów;
  • Dużo smaczków dla graczy.

Wady

  • Kiepska pierwsza połowa;
  • Cały wątek ze ślubem Rachel.

"Sonic 2: Szybki jak błyskawica" jest niezłą kontynuacją całkiem dobrego filmu. Biorąc pod uwagę jak zazwyczaj wychodzą filmy na podstawie gier, nic tylko otwierać szampana i pędzić do kina.

6,0
Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper