Ratchet & Clank - recenzja gry. Fantastyczny remake!

Ratchet & Clank - recenzja gry. Fantastyczny remake!

Michał Włodarczyk | 11.04.2016, 21:41

Wysokobudżetowy, pełnoprawny remake Ratchet & Clank na PlayStation 4 nie jest skleconym naprędce dodatkiem do filmu kinowego pod tym samym tytułem. To obowiązkowa pozycja dla wszystkich nowych w temacie, zaś dla weteranów serii spod dłuta Insomniac Games - tytuł zaskakująco świeży, grywalny jak zawsze i piękny jak nigdy wcześniej. Tyle na dzień dobry.

"W roku 2002 konsola PlayStation 2 rozkręcała się po niezbyt owocnym, pierwszym roku egzystencji. Fani platformówek, pamiętający Crasha, Spyro czy Gexa z PSX-a, żądni byli krwi i nowej jakości na miarę mocy czarnego pudełka. Otrzymali niebanalną, świetnie wykonaną opowieść, z charyzmatycznymi postaciami, osadzoną w interesującym, komiksowym uniwersum. Gra została hitem." - HIV o Ratchet & Clank, PE#199

Dalsza część tekstu pod wideo

Wszystko na swoim miejscu. Bardzo na swoim

Nie było możliwości, bym nudził Cię przydługawym wstępem, opisując przygody zabawnego duetu z ostatnich czternastu lat. Wykonany z pompą remake klasycznego Ratchet & Clank jest produkcją po samo wieko wypełnioną pozytywną energią, prezentującą światu prawdziwego ducha konsol wideo, więc pewnie rozumiesz, że inaczej zacząć nie mogłem. Recenzowane R&C byłoby dobre nawet wówczas, gdyby przy użyciu nowych technologii przeniesiono leciwy oryginał na PS4 w skali 1:1. Na szczęście deweloper nie poszedł na łatwiznę, zamiast tego serwując barokową wariację "jedynki", ulepszając i rozbudowując wszystko, co tylko mógł. W temacie "remake'owania" przygodom kultowego duetu zdecydownie bliżej jest do Silent Hill: Shattered Memories, które z oryginałem dzieliło jedynie imiona postaci wiodących oraz tytułowe miasteczko, niż do nowej wersji Resident Evil z GameCube'a, gdzie producent w dorzucaniu nowości był raczej oszczędny. Biorąc pod uwagę ogromną liczbę zmian na lepsze, nowe elementy w rozgrywce, fantastyczną prezencję oraz to, ile - jako platformówka akcji - gra reprezentuje sobą w dniu premiery, gotów jestem zaryzykować stwierdzenie, iż mamy do czynienia z najlepszą, obok REmake od Capcomu, nową wersją starego hitu. Najświeższa produkcja twórców Sunset Overdrive jest aż tak dobra.

W przeciwieństwie do innych wielkich platformerów 3D sprzed lat, takich jak Super Mario 64 czy Banjo-Kazooie, tutaj zabawa napędzana jest silnym scenariuszem. Akcja gry toczy się w fikcyjnej galaktyce Solana, gdzie obok siebie żyją najróżniejsze obce formy życia. Ratchet, w którego się wcielamy, jest skromnym mechanikiem rasy lombax, który marzy o tym, by zostać Strażnikiem Galaktyki, jednak przeszkadzają mu jego skromne warunki fizyczne. Pewnej nocy sympatyczny niby-kot otrzymuje dar od losu, gdy spotyka małego robocika Clanka, który musi powiadomić stróżów galaktycznego prawa o inwazji, jaką szykuje niejaki Drek. Duet pakuje się w niezłe tarapaty, a ich losy - inaczej niż miało to miejsce w oryginale - opowiada nam zabawny Kapitan Qwark. Komediowy ton opowieści doskonale pasuje do takiej formy narracji, jak również do gry wideo jako takiej. Wspomniany wyżej gawędziarz nie tylko podkręca i koloryzuje znaną od ponad dekady historię, ale wprowadza do niej duże zmiany (w zgodzie z fabułą filmu kinowego), ponadto tłumaczy graczowi kolejne mechanizmy rozgrywki, a także służy radą, gdy zatniemy się gdzieś po drodze. Świetne posunięcie ze strony scenarzysty, który do tej sympatycznej przygody napisał też kilka fajnych żartów nt. samej branży, dotyczących m.in. gier wydawanych równocześnie z kinowymi premierami, dodatków do pre-orderów czy tytułów wypuszczanych w odcinkach. Tradycyjnie nie mogło zabraknąć easter eggów nawiązujących do innych konsolowych produkcji, w tym serii Halo.

To miało się podobać. I się podoba

Gatunek platformerów 3D od premiery Super Mario 64 ewoluował tylko nieznacznie. Rare przy okazji dylogii Banjo zaimplementowało elementy charakterystyczne dla gier przygodowych, w końcu Insomniac w pierwszym Ratchet & Clank na PS2 dodał do znanej formuły elementy strzelaniny oraz minigry, z zasadami innymi niż w głównej rozgrywce. Naughty Dog w sequelach Jak & Daxter, a także autorzy kontynuacji R&C przez lata dokładali nowe atrakcje, jednakże nigdy na tyle duże, by rozgrywka poszła wyraźnie do przodu. Musisz zatem mieć na uwadze, że choć pod adresem gameplayu w remake'u napiszę mnóstwo ciepłych słów, to poza kilkoma szczegółami nie znajdziesz tutaj niczego, co mogłoby Cię zaskoczyć, jeśli grałeś choćby w jedną odsłonę przygód lombaxa i jego metalowego kompana na poprzedniej generacji sprzętu. Czy to wada? Jeżeli starsze odsłony przemaglowałeś od A do Z, dostaniesz po prostu więcej tego samego, tyle że w bajecznej oprawie. Z drugiej strony chyba tylko marzyciel mógł żywić nadzieję, iż w remake'u reprezentanta tak skostniałego gatunku, jak platformówka 3D, nagle otrzyma grę zrywającą z większością schematów wypracowanych na przestrzeni kilkunastu lat. Dlatego też wolę spojrzeć na całość tak, jak należy, czyli na zrobiony z sercem, najbardziej skondensowny i najładniejszy Ratchet & Clank, jaki kiedykolwiek powstał. Bo podążanie utartymi gatunkowymi ścieżkami można zarzucić prawie każdej produkcji, także niezależnej.

[ciekawostka]

Wśród części składowych R&C nie znajdziesz więc nic rewolucyjnego, jednak każdy element stoi tutaj na najwyższym poziomie. Skok jest świetny jak zawsze - "twardy", precyzyjny, z pozwalającym na kilka sztuczek podwójnym wybiciem. Poruszanie się postacią po kilkunastu rewelacyjnie zaprojektowanych planszach (w tym kilku zupełnie nowych), pełnych znajdziek i ukrytych zakamarków, jest tym bardziej przyjemne, że w tej odsłonie sterowanie jest najlepsze - intuicyjne, działające bez odczuwalnego opóźnienia. Wcielając się w sierściucha, równie często jak skakaniem po platformach, zajęci jesteśmy walką z najróżniejszymi przeciwnikami, wykorzystując przy tym ataki melee i fantazyjne pukawki. Zdecydowanie częściej korzystamy z giwer, zwłaszcza że jest w czym wybierać. Oprócz standardowych narzędzi mordu, twórcy tradycyjnie wrzucili do gry całą masę śmiesznych i zabójczo skutecznych zabawek. Powracają m.in. Groovitron (dyskotekowa kula zmuszająca wszystkich oponentów do tańca w transie) czy mój absolutny faworyt, Pan Zurkon, czyli robot-ochroniarz, na każdym kroku rzucający zabawne teksty ("Pan Zurkon nie potrzebuje śrubek, płaci bólem!", "Jeszcze żyjesz? Pan Zurkon coś na to zaradzi."). Wszystkich broni oraz gadżetów, zwiększających możliwości bohatera, znajdziesz kilkadziesiąt, ale ze świeżynek godny odnotowania jest tylko Pikselizator, który doskonale nadaje się do walki na krótkim dystansie, zmieniając adwersarzy w ich 8-bitowe wersje. Dodaj do tego możliwość rozwijania każdej pukawki, a okaże się, że za sprawą R&C zapomnisz o bożym świecie.

Wady? Poproszę inny zestaw pytań

"Core gameplay" wypada doskonale, lecz nie mniejsze wrażenie robi tempo zabawy. Sekcje platformowe i częste momenty totalnej rozwałki urozmaicone zostały wieloma aktywnościami różniącymi się od standardowej rozgrywki. Kilka razy wskakujemy w metalowe buty Clanka, by rozwiązać proste zagadki, na deser uciekając w stronę ekranu przed nacierającym wrogiem w stylu Crasha Bandicoota. Jako Ratchet bierzemy udział w wyścigu futurystycznych deskorolek, otwieramy przejścia za pomocą (wcale nie takiej łatwej) minigry czy toczymy efektowne kosmiczne bitwy, na widok których producent Star Fox: Zero powinien spalić się ze wstydu. Oprócz misji fabularnych, wrzucono kilka zadań nieobligatoryjnych, dostępne w grze planety zasypano znajdźkami (rarytarium, złote śrubki, holokarty), a do każdej miejscówki możemy wrócić praktycznie w każdym momencie. Ciekawie wypadają wspomniane zestawy kart, które wylatują z pokonanych przeciwników. Duplikaty możesz wymieniać na rzadsze karty zapewniające unikalne premie, np. większą ilość kryształów czy dopałki do broni w trybie wyzwań, który dostępny jest po zakończeniu gry. Ukończenie przygody na standardowym poziomie trudności zajmie Ci ok. 12 godzin, bez penetrowania poziomów w celu wyłapania wszystkich bonusów. Aby wycisnąć wszystko, dobijesz nawet do trzydziestu godzin. Jakby tego było mało, Sony sprzedaje tę pozycję za cenę mniejszą niż w przypadku przeciętnej nowości! Nawet gdyby było inaczej, to biorąc pod uwagę jakość tego wydawnictwa, nie widziałbym problemu.

Gra bez wad? Nie ma takiej. Cały akapit poświęciłem zagadnieniu oryginalności, na którą w tym przypadku deweloper się nie porwał, ale będąc czepialskim, odnotowałbym jeszcze dwa elementy. Zagadki z udziałem Clanka nie umywają się do tych z A Crack in Time i szkoda, że producent nie wysilił się w tym temacie nieco bardziej. Wreszcie przedstawiona w grze historia, choć sympatyczna i podana za pomocą godziny cutscenek wprost z filmu kinowego, pędzi do przodu na złamanie karku, w związku z czym niektórym bohaterom wyraźnie brakuje czasu ekranowego. Te drobne felery rekompensuje nie tylko główna rozgrywka, lecz także fantastyczna oprawa graficzna. Bogata geometria obiektów, faktura materiałów, cudowne efekty świetlne, boska animacja, efekty cząsteczkowe - to zdecydowanie najładniejszy platformer 3D obecnej generacji, zrzucający z tronu Super Mario 3D World na Wii U. W parze z przepychem wizualnym, idzie doskonała oprawa audio. Ścieżka dźwiękowa autorstwa Michaela Brossa doskonale pasuje do przygodowej atmosfery gry, zaś angielski voice-acting to, jak zawsze w tej serii, najwyższa półka. Na słowa uznania zasługuje także polska wersja językowa. Aktorów dobrano bardzo dobrze, może z wyjątkiem pana podkładającego głos pod pewną postać znaną z Up Your Arsenal, tożsamości której wydawca zalecał nie zdradzać. Tak czy inaczej, firma odpowiedzialna za polski dubbing spisała się lepiej niż dobrze, skoro spodobał się on nawet mnie.

Miał być hit. I jest hit

Mamy rok 2016, konsola PlayStation 4 po niezbyt owocnym, pierwszym roku egzystencji, rozkręciła się na dobre. Fani platformówek, mający już za sobą Tearaway Unfolded, LittleBigPlanet 3 czy Rayman Legends, żądni byli krwi i nowej jakości na miarę mocy czarnego pudełka. Za sprawą Ratchet & Clank, otrzymaliśmy niebanalną, świetnie wykonaną opowieść, z charyzmatycznymi postaciami, osadzoną w interesującym, komiksowym uniwersum. Do tego piekielnie grywalną i oprawioną wprost bajecznie. Mamy hit.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Ratchet & Clank (2016)

Atuty

  • Platformer 3D, co się zowie
  • Beczki miodu
  • Żywotność
  • Bajeczna oprawa A/V
  • Polska wersja językowa
  • Atrakcyjna cena

Wady

  • Więcej, lepiej, ładniej... tego, co zawsze
  • Brak zagadek na poziomie A Crack in Time

Ratchet & Clank w szczytowej formie. Fantastyczny remake, wypełniony po wieko miodem, niszczący wykonaniem. Pozycja obowiązkowa!
Graliśmy na: PS4

Michał Włodarczyk Strona autora
cropper