The Gunk - recenzja gry. Przyjemne zakończenie roku kalendarzowego

The Gunk - recenzja gry. Przyjemne zakończenie roku kalendarzowego

Mateusz Wróbel | 23.12.2021, 12:00

The Gunk to ostatnia premiera w tym roku, której warto się przyjrzeć. Sprawdźcie czytając poniższą recenzję, jak wypadła przygoda poszukiwaczki przygód o imieniu Rani w praniu.

Tegoroczny grudzień różni się od poprzednich lat. Przez wielu był on uważany za najlepszy miesiąc do nadrabiania zaległości, a patrząc na premiery z poprzednich tygodni, w tym roku jest zgoła inaczej, ponieważ oferuje on wiele nowych tytułów, którym warto się przyjrzeć. W pierwszej kolejności w ręce graczy oddano Chorus, następnie Halo Infinite, a teraz możemy rozkoszować się przyjemną, niezbyt wymagającą przygodówką The Gunk, której recenzję przeczytacie poniżej.

Dalsza część tekstu pod wideo

Ahoj przygodo!

The Gunk - recenzja gry. Przyjemne zakończenie roku kalendarzowego

Podczas rozgrywki w The Gunk wcielamy się w poszukiwaczkę przygód o imieniu Rani. Razem ze swoją przyjaciółką Becks szukamy cennych zasobów, które potem główna bohaterka ma zamiar sprzedać za duże pieniądze. Los tak chciał, że trafia na planetę, na której ciężko znaleźć jakieś życie, ponieważ została ona skażona tytułowym szlamem. Wykorzystując do tego swojego drugiego przyjaciela, czyli specjalną rękawicę potrafiącą wciągać niczym odkurzacz rzeczoną maź, zaczyna szukać skarbów, co przeradza się w ekstremalną ekspedycję.

Fabuła gry jest banalnie prosta. Przemierzając kolejne lokacje odkrywamy nowe wątki i stopniowo zbliżamy się do rozwiązania tajemnic zahaczających o zniszczoną cywilizację. Poznawanie przeszłości planety nie jest w dużym stopniu intrygujące, ponieważ próżno szukać tutaj jakichś zawirowań, tudzież zwrotów akcji wywracających wątek główny do góry nogami. Ot, zwykła historia, która została zrzucona na drugi, jak nie trzeci plan projektu.

Prosto i przyjemnie

The Gunk - recenzja gry. Przyjemne zakończenie roku kalendarzowego

Największą atrakcją jest odblokowywanie kolejnych obszarów. Te początkowo są bardzo wyniszczone, ponieważ znajduje się w ich obrębie tytułowy szlam. Dopiero, gdy go zniszczymy, a dokładniej wciągniemy do swojej rękawicy (warto wspomnieć, że historia tegoż narzędzia należącego do protagonistki zostaje wyjaśniona w trakcie fabuły, co jest jednym z ciekawszych smaczków), otaczającej nas lokacji przywrócimy dawne, przepełnione zielenią życie. 

Pozbywanie się mazi nigdy nie nudzi, ponieważ prawie przy każdej lokacji twórcy zapewniają jakieś zagadki. Nie należą one do tych najcięższych, bo w trakcie 6-godzinnej ekspedycji ani razu nie musiałem się wysilać, aby zrozumieć, co w danym momencie muszę zrobić, ale koniec końców zainteresowani mają tutaj do czynienia z trafionym urozmaiceniem. Raz musimy zebrać roślinę, która - po wrzuceniu do kipiącego źródła - wypuści na wierzch grzyby. Skacząc po nich dostaniemy się do wcześniej niedostępnego miejsca.

W innych przypadkach naszym celem jest przyciąganie, za sprawą swojego urządzenia, wybuchającego kwiatu, a następnie rzucenie nim w szlam, który przykleił się do oddalonej od nas ściany. Przy każdej arenie musimy kombinować, aby zniszczyć każdą, nawet tę najmniejszą ilość mazi - jeśli tego nie zrobimy, obszar, na którym się znajdujemy, nie "zazna spokoju", a my nie będziemy mogli kontynuować zabawy.

Piękny świat i nieangażująca walka

The Gunk - recenzja gry. Przyjemne zakończenie roku kalendarzowego

Oprócz zwalczania szlamu zabijającego planetę musimy walczyć z wrogami. Nie ma ich dużo, bo wyróżnić możemy coś, co przypomina małe pajączki, a także łodygi plujące trującym jadem. Dodatkowo, w późniejszej fazie rozgrywki pojawią się także nosorożce, ale jest ich stosunkowo mało. System walki jest bardzo prosty - korzystając ze swojego rękawico-odkurzacza przyciągamy oponentów, wyrywamy ich łodygi albo wysysamy energię. I tak przez całą grę. 

Deweloperzy nie pokusili się również o niesamowicie angażujące starcia z mocarnymi przeciwnikami. Jest ich bardzo mało, ale z drugiej strony dzięki temu pozwolono sobie na urozmaicenie tychże walk specjalnymi, choć nie innowacyjnymi rozwiązaniami, z których wcześniej nie było dane odbiorcom korzystać. System walki koniec końców zdaje egzamin i mimo tego, że na papierze może brzmieć on nudno, w rzeczywistości tak nie jest. To ciekawe uzupełnienie w przerwie od rozwiązywania kolejnych zagadek i przedzierania się przez tereny zalane mazią.

Warto wspomnieć także o umiejętnościach. Rani jest wyposażona w skaner, dzięki któremu może dokładnie zbadać prawie wszystkie rzeczy żyjące na tejże planecie - począwszy od kwiatów, poprzez jej mieszkańców, a skończywszy na złomie, który musimy finalnie zniszczyć. Skany przekładają się na nowe umiejętności, które wpływają na rozgrywkę - za zebrane podczas eksploracji materiały (metal, tkanina itd.) odblokujemy skille pozwalające szybciej biegać czy zwiększyć moc silniczka w rękawicy, co przekłada się chociażby na szybsze zbieranie surowców. W The Gunk dobrze czuć rozwój postaci.

Twórcom z ekipy Image & Form należy się natomiast najbardziej pochwała za ogólny projekt świata. Jest on po prostu przepiękny i myślę, że gdyby artyści nie odrobili pracy domowej na piątkę z plusem, oceniłbym recenzowaną dzisiaj pozycję o minimum dwa oczka niżej. To właśnie tętniący - od prologu aż do finału - życiem świat sprawiał, że cały czas chciałem odkrywać kolejne zakątki skażonej planety, a podczas usuwania szlamu nie czułem ani przez chwilę znużenia.

Podsumowując - The Gunk nie jest niczym innowacyjnym. To bardzo prosta gra, w której dobrze bawić będą się i młodzi, i starsi odbiorcy (z naciskiem jednak na tych pierwszych przez prostą, nieangażującą fabułę). Zwiedzamy kolejne obszary, wysłuchując przy tym rozmów ze samym sobą lub przyjaciółką Becks i usuwając maź, a dzięki przyjemnemu gameplayowi i bardzo dobrze prezentującemu się światu, recenzowana pozycja zasługuje na solidne 7/10. 

Na sam koniec wspomnę, że do rozgrywki na PC nie potrzeba mocnego komputera, ponieważ na RTX 3060 Ti, rozdzielczości 1440p i ustawieniach ultra udało się trzymać mniej więcej 90-110 klatek na sekundę. To bardzo dobry wynik, który pokazuje, że nawet kilkuletnie karty w wariancie FHD poradzą sobie z uzyskaniem 60 FPS-ów.

Ponadto, The Gunk nie posiada polskiej lokalizacji, ale produkcja nie jest przeładowana treścią ani dialogami, więc jej zrozumienie jest proste.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry The Gunk

Atuty

  • Piękny świat wypełniony zagadkami
  • Ogromna satysfakcja płynąca z eksploracji
  • Niskie wymagania sprzętowe, a przy tym zachowanie wysokiej jakości oprawy graficznej
  • Umiejętności urozmaicające zabawę

Wady

  • Przydałoby się więcej mechanik
  • Fabuła niczym nie zaskoczy dorosłego odbiorcę
  • Mała ilość wrogów

The Gunk jest przyjemnym tytułem, który idealnie pasuje do Xbox Game Pass. Tyle i aż tyle.

Mateusz Wróbel Strona autora
Na pokładzie PPE od połowy 2019 roku. Wielki miłośnik gier wideo oraz Formuły 1, czasami zdarzy mu się sięgnąć również po jakiś serial. Uwielbia gry stawiające największy nacisk na emocjonalną, pełną zwrotów akcji fabułę i jest zdania, że Mass Effect to najlepsza trylogia, jaka kiedykolwiek powstała.
cropper