DiRT 5 - recenzja gry. Codemasters ponownie dowozi mocny produkt na rynek

DiRT 5 - recenzja gry. Codemasters ponownie dowozi mocny produkt na rynek

Mateusz Wróbel | 02.11.2020, 14:00

W tym roku na rynku pojawiło się wiele wyścigówek - o niektórych chcemy już zapomnieć, a z innymi fani wirtualnych samochodów będą obcować jeszcze przez parę następnych miesięcy. Do którego grona można zaliczyć DiRT 5? Tego dowiecie się czytając poniższą recenzję.

Zawiodłem się bardzo mocno na Project CARS 3, które nie dość że zmuszało do grindu, to jeszcze oferowało okropną oprawę wizualną, a także częste spadki klatek na sekundę w przypadku konsol PlayStation 4. Ride 4 stoi poziom wyżej, ale przez okropne limity toru można było osiwieć z nerwów, i to dosłownie. Po pobraniu najnowszego tytułu od Codemasters, twórców licencjonowanej serii F1, z którą spędzam wiele wspaniałych chwil już od kilku części, usiadłem wygodnie na kanapie z pozytywnym nastawieniem, a kolejnego wyścigowego średniaka, tudzież przeciętniaka bym po prostu nie przełknął. DiRT 5 - na szczęście - spełnił moje oczekiwania, ba, nawet je przekroczył. W dalszej części recenzji dowiecie się, dlaczego uważam, że jest to murowany kandydat do "samochodówki" roku.

Dalsza część tekstu pod wideo

DiRT 5 oferuje sporo zawartości

DiRT 5 - recenzja gry. Codemasters ponownie dowozi mocny produkt na rynek

Po pierwsze - tryb kariery. Nie jest on stricte tym, jak go sobie wyobrażałem. Pierwotnie wydawało mi się, iż będzie to kolejny typowy zapychacz, w którym chodzi jedynie o grindowanie i odblokowywanie nowych wozów, aby brać udział w coraz to głośniejszych imprezach. Poniekąd z czymś takim mamy tutaj do czynienia, bowiem wzięcie udziału w jednej imprezie odblokowuje przykładowo dwie kolejne, ale w przypadku DiRT-a 5 czuć na każdym kroku różnorodność. Pomijając typowe wyścigi z paroma okrążeniami oraz starcia, w których przejeżdżamy przez punkty kontrolne aż do minięcia linii mety, bierzemy udział w zabawach na arenach, gdzie zdobywamy wyznaczoną ilość punktów potrzebnych do zdobycia danej ilości żetonów. Do naszych zadań należy wykonywanie tzw. "donutów", trącanie pachołków, czy nagłe zmienianie kierunku jazdy - krótko mówiąc, każdy brawurowy wyczyn jest nagradzany.

Kariera zabiera nas do Maroko, Włoch, Grecji, Chin, USA a nawet i Brazylii, z czego każdy kraj wyróżnia się czymś innym, bowiem w Brazylii bardzo często jeździmy po ciasnych uliczkach przypominających fawele, przenosząc się do Chin niemalże na każdym kroku zauważymy kolorowe kwiaty, a z kolei w Maroko będziemy rywalizować z innymi graczami po piaszczystych, bagnistych, a zarazem zdradliwych terenach, przez które bardzo łatwo stracić panowanie nad pojazdem. Tak jak wspomniałem w powyższej części recenzji, mamy tutaj do czynienia z typowymi wyścigami, a na szczególną pochwałę zasługują jedyne te, które rozgrywają się na lodzie. Jazda jest wtedy bardzo utrudniona, bowiem dodanie zbyt dużo gazu spowoduje obrót samochodu. Podobnie sytuacja wygląda w momencie hamowania - jeśli zbyt późno wciśniemy pedał hamulca, tudzież zablokujemy koła w naszym pojeździe, wylądujemy na bandzie. 

No właśnie, bandy... Codemasters postanowiło w jakimś stopniu ułatwić rozgrywkę, ponieważ bandy nie robią nic, oprócz tego, iż kosmetycznie uszkadzają nasz samochód (w grze nie zaimplementowano systemu zniszczeń utrudniającego prowadzenie albo pogarszającego osiągi wozu), a często zdarza się, że aż odbiją nasz samochód dając - można rzec - przewagę nad rywalem, ponieważ nie będziemy musieli hamować, a jedynie uderzyć w bandę. Mimo wszystko wolałbym, aby bandy nie współpracowały z odbiorcą, choć z drugiej strony - DiRT 5 nie jest symulatorem. To wyścigówka, która ma dawać na każdym kroku masę frajdy nawet nieobeznanemu w temacie.

Dynamiczna pogoda, poważne SI

DiRT 5 - recenzja gry. Codemasters ponownie dowozi mocny produkt na rynek

Jeśli śledziliście recenzowany dzisiaj przeze mnie tytuł, to na pewno wiecie, iż dodano do niego mechanikę ekstremalnie zmieniających się warunków pogodowych. Na papierku brzmi to świetnie, a w praktyce wypada jeszcze lepiej. Często zdarza się tak, iż zaczynamy starcie gdy na niebie słońce nas oślepia, po pierwszym okrążeniu robi się pochmurnie, a na ostatnie minuty rozgrywki zaczyna padać deszcz, a ziemia, po której właśnie jeździliśmy, przemienia się po prostu w błoto, co wymusza zmianę stylu jazdy, o czym wiedzą świetnie boty potrafiące dostosować swoje limity pod obecne warunki na torze. Jedynie do czego muszę się przyczepić w aspekcie dynamicznej pogody to to, iż podczas pochmurnych przygód zaczynamy naprawdę mało widzieć, a światła samochodu oświetlają jedynie parę metrów przed nami. Deweloperzy chyba wsadzili do lamp najtańsze żarówki.

SI w recenzowanym DiRT 5 zachowują się, o dziwo, bardzo dobrze. Nie spędziłem zbyt dużo czasu na poziomach trudności niższych niż średni (mamy do czynienia z bardzo łatwym, łatwym, średnim, trudnym, bardzo trudnym poziomem trudności - Codemasters nie dodało, tak jak w przypadku serii F1, suwaczka ustalającego, jak bardzo zabawa ma być wymagająca), ale z ręką na sercu muszę przyznać, iż na tymże poziomie oraz trudnym i bardzo trudnym SI potrafią jeździć, a co więcej, wiedzą co robią. Gdy są za mną ustawiają się w tunelu aerodynamicznym w celu nabrania prędkości, a gdy zbliżam się do nich, próbują mnie zablokować, ale nie do takiego stopnia, że kompletnie nie mogę zrobić manewru wyprzedzania - zostawiają miejsce, a zmiana linii jazdy odbywa się najczęściej tylko jednokrotnie. Warto również zaznaczyć, że podczas dohamowań SI nie uderzają w tył samochodu odbiorcy, czyt. nie całują nas w tyłek, jak to ma miejsce w przypadku wielu "samochodówek". 

Dużo trybów dla pojedynczego gracza

DiRT 5 - recenzja gry. Codemasters ponownie dowozi mocny produkt na rynek

Kończąc temat kariery, jest w niej około 120 zawodów, co daje nam około 10-15 godzin rozgrywki w trybie skierowanym dla pojedynczego gracza. Po wielu imprezach odzywa się do nas przedstawiciel danego bossa, który zamyka pewien rozdział. Niestety, ale starcia z nimi nie są aż tak wymagające, jak to miało miejsce chociażby w kultowym Most Wantedzie. 

Codemasters oddało do naszej dyspozycji także promowany tryb "Playgrounds", w którym możemy tworzyć swoje własne tory. Funkcja ta jest dosyć czasochłonna, ale po wybudowaniu swojego obiektu powoduje, iż na naszej twarzy pojawi się szeroki uśmiech. Dodatkowo, korzystając z funkcji społecznościowych możemy testować projekty innych, a dziesięciu najlepszych zawodników jest wyróżnianych na specjalnej tablicy. Ja sam już na kilku z nich wykonałem swój przejazd i jestem pod wrażeniem, jak wspaniałe tory tworzą osoby mające już dostęp do rzeczonej produkcji.

Trybu wieloosobowego niestety nie przetestowałem, bowiem - po załączeniu serwerów dwa dni temu - nikt nie dołączał do mojej sesji, a sama gra nie dodawała mnie do innych, czy to z rana czy wieczorem. Nie wiem, czy jest to spowodowane tym, że nikt nie był zainteresowany sieciowymi potyczkami, czy też obecnie jakieś moduły są jeszcze wyłączone.

Świetny gameplay

DiRT 5 - recenzja gry. Codemasters ponownie dowozi mocny produkt na rynek

Przejdźmy teraz do serca recenzowanego DiRT 5, czyli modelu jazdy. Przypomina on na każdym kroku ten, który był dostępny w DiRT Rally 2.0, co dla mnie jest bardzo pozytywną informacją. Uwielbiam wymagające, zręcznościowe modele jazdy, które biorą pod uwagę wiele innych czynników, takich jak obecna pogoda, rodzaj nawierzchni, tudzież samochodu, bowiem każdy z licencjonowanych pojazdów zachowuje się inaczej, a więcej koni mechanicznych pod maską nigdy nie oznacza, że będzie on spisywał się lepiej od tego, którego silnik generuje minimalnie mniej mocy.  

Ważne jest to, iż model jazdy wynagradza nasze umiejętności, racjonalne myślenie, a także nutkę ryzyka, którą podejmujemy próbując wykonać dane manewry. Jest on na tyle przystępny, a także przyjemny, że obcować z nim mogą i zagorzali fani wyścigówek, jak i zainteresowani, którzy w temacie - jak to się mówi - są totalnie zieloni. Wystarczy tylko przejechać pierwszy, wprowadzający wyścig, aby dowiedzieć się, z czym będziemy mieli do czynienia w kolejnych godzinach świetnej zabawy oferującej potężną dawkę adrenaliny.

Oprócz wyboru poziomu trudności, ustawiamy także asysty. Możemy wybrać, czy chcemy, aby nasz wóz automatycznie hamował, wyłączyć, tudzież załączyć kontrolę trakcji/ABS, a także wybrać rodzaj skrzyni biegów, co tylko potwierdza fakt, iż recenzowany DiRT 5 jest tworzony z myślą o wszystkich graczach.

Najnowsza pozycja Brytyjczyków prezentuje się na standardowym PlayStation 4 wyjątkowo dobrze. I niezmiernie się z tego cieszę, bowiem wciąż nie mogę zapomnieć widoku "pikselozy" Project Cars 3. Samochody prezentują się pięknie, podobnie zresztą jak i tory. Twórcy przygotowali dwa tryby graficzne - jeden z nich generuje większą płynność kosztem grafiki, a drugi oferuje robiącą większe wrażenie oprawę wizualną kosztem FPS-ów. W ustawieniu "quality" kokpit, jak i otaczające nas elementy prezentują się o niebo lepiej, ale sama konsola zbyt często się dusi, aby cały czas z nim obcować. Utrudnia to w dużym stopniu jazdę. Przygotowałem dla Was krótki materiał, w którym porównuję oba tryby, możecie obejrzeć go poniżej:

Nie pokazuje on na pewno tego, co ja widziałem dokładnie na telewizorze, ponieważ YouTube psuje w pewnym stopniu jakość filmu. Zwróćcie jednak uwagę na napis nad samochodami rywalów (w trybie wydajności jest on bardziej rozmazany), a także na odpadające kawałeczki błota spod kół oponentów, kałuże oraz krople deszczu, a jestem pewny, iż zauważycie różnicę.

Technicznie recenzowany DiRT 5 stoi na bardzo wysokim poziomie. Z grą spędziłem już około 10 godzin, a nie doświadczyłem żadnego błędu, nie wspominając nawet o jakimkolwiek wyrzuceniu do menu konsoli. Jak wskazuje sama nazwa studia odpowiadającego za ów grę, mistrzowie kodu dopracowali techniczną warstwę tytułu do perfekcji. Jedyne do czego muszę się doczepić w tymże aspekcie, to dla mnie zbyt długie ekrany ładowania zawodów - często możemy odłożyć pada na sofę i spokojnym krokiem przejść się do kuchni, wyjąć z szafki batona i wrócić, a naszym oczom wciąż ukaże się "loading screen". 

Więc tak, DiRT-a 5 trzeba kupić, czy to teraz, czy parę tygodni później. Jest to murowany kandydat do gry roku, a stawić czoła może mu chyba jedynie WRC 9: The Official Game. Codemasters kolejny raz udowodniło, że potrafi robić wciągające jak bagno wyścigówki z przystępnym, przyjemnym modelem jazdy, z którym oswoją się najwięksi zapaleńcy motoryzacji, jak i osoby zielone w temacie.


Poniżej możecie obejrzeć kilka zrzutów ekranu z recenzowanej gry. Zaznaczam, że niemalże wszystkie z nich pochodzą z trybu "Frame rate", dlatego też produkcja może prezentować się gorzej na zdjęciach, aniżeli w rzeczywistości. Dodatkowo, dwa ostatnie screeny pochodzą z trybu "quality", więc możecie sobie porównać, jak ów tytuł wygląda w obu przypadkach.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry DiRT 5

Atuty

  • Przyjemny model jazdy
  • Robiąca wrażenie oprawa wizualna
  • Dwa tryby graficzne
  • Ponad 120 zawodów w trybie kariery
  • Dobrze zachowujące się SI
  • Dynamiczna pogoda
  • Dziesiątki dopracowanych, licencjonowanych samochodów
  • Możliwość brania udziału w zawodach stworzonych przez społeczność
  • Podzielony ekran

Wady

  • W niektórych momentach zawodzi oświetlenie
  • Długie ekrany wczytywania torów
  • Brak polonizacji

DiRT 5 to produkcja, którą fani wyścigówek muszą się zainteresować. Przyjemny model jazdy, wiele licencjonowanych pojazdów, dynamiczna pogoda, czy dobrze zaprogramowane SI to elementy, które zbliżą Codemasters do odniesienia kolejnego sukcesu.
Graliśmy na: PS4

Mateusz Wróbel Strona autora
Na pokładzie PPE od połowy 2019 roku. Wielki miłośnik gier wideo oraz Formuły 1, czasami zdarzy mu się sięgnąć również po jakiś serial. Uwielbia gry stawiające największy nacisk na emocjonalną, pełną zwrotów akcji fabułę i jest zdania, że Mass Effect to najlepsza trylogia, jaka kiedykolwiek powstała.
cropper