Recenzja: Invector (PS4)

Recenzja: Invector (PS4)

Laughter | 11.12.2017, 11:37

Niezależne Invector debiutuje na rynku i próbuje przenieść nas do czasów fenomenu Amplitude. Sprawdzamy, czy współpraca z ledwie jedynym artystą jest w stanie zaoferować satysfakcjonującą grę muzyczną.

Invector nie wywraca gatunku gier rytmicznych do góry nogami, a zamiast tego wykorzystuje perfekcyjnie sprawdzoną mechanikę i nadaje jej własną tożsamość. Zabawa sprowadza się do prowadzenia statku, którym wystukujemy odpowiedni rytm. Im lepiej nam idzie, z tym większym tempem rozgrywki mamy do czynienia. Zmieniamy też tor lotu, a czasem dostajemy chwilę wytchnienia i mamy możliwość nieco bardziej swobodnego pokonywania przestworzy. Wszystko to przy akompaniamencie świetnych remiksów i utworów autorstwa Avicii. Ograniczenie do jednego artysty było ryzykownym ruchem, bo jeśli nie przepadacie za twórczością szwedzkiego DJ-a, to nie macie tutaj czego szukać. W innym wypadku możecie liczyć na to, że Wasze zmysły zostaną w pełni przejęte na cały okres trwania zabawy.

Dalsza część tekstu pod wideo

Invector #1

Muzyka nie tylko gra w tle, ale jest też integralną częścią całego tytułu. Etapy pulsują w rytm melodii i atakują nas paletą neonowych barw. Wygląda to świetnie, szczególnie w chwilach, gdy przelatujemy nad zagęszczoną metropolią, a okna potężnych wieżowców błyskają światłem niczym śliczny wizualizator. Chociaż stylistyka całej gry jest spójna i miejscami monotonna, to odwiedzamy różne miejscówki. Trafimy m.in. na powierzchnię lodowej planety czy malowniczy las. Graficznie prezentują się miło dla oka, a jednocześnie nie odwracają uwagi od rozgrywki, która wymaga skupienia. Do tego całość poznajemy poprzez swoistą kampanię z naprawdę przyjemnymi przerywnikami opowiadającymi prostą historię. Nie jest to nic ambitnego, ale pełni rolę niezłego urozmaicenia.

Invector #2

Rozgrywka w Invector jest uniwersalna i spisuje się idealnie na krótkie sesje oraz maratony trwające kilka godzin. To również świetna gra imprezowa, bo posiada tryb wieloosobowy dla maksymalnie czterech graczy przy jednej konsoli. Szkoda, że zabrakło wariacji sieciowej, ale mimo wszystko tytuł potrafi rządzić na domowych spotkaniach. Przyjemnie się go ogląda, a dzięki muzyce przypadnie do gustu nawet osobom, które w danej chwili nie grają. Wszystko to w połączeniu z dosyć niskim poziomem trudności sprawia, że zabawa jest niezwykle relaksująca. Boli mnie jednak brak większego wyzwania – najwyższy wariant trudności sprawi nam problemy tylko wtedy, jeśli będziemy chcieli wszystko wymaksować na 100%. Samo przejście jest dość łatwe.

Invector #3

Twórcy pamiętali o problemie input laga, czyli opóźnieniu, które w grach muzycznych jest niesamowicie istotne. Otrzymuje praktyczną funkcję kalibracji, pozwalającą w prosty sposób dostosować opóźnienie pod nasze preferencje i telewizor. Dostajemy też opcję manualnego ustawienia, jeśli kalibracja nam nie odpowiada. Dzięki temu znika jakikolwiek problem ze sterowaniem, które jest bardzo przyjemne i reaguje idealnie. Invector cierpi jednak na brak zawartości. Do przejścia mamy jedynie około dwudziestu utworów z trzema poziomami trudności. Zabawa dosyć szybko sprowadza się do zaliczania etapów i bicia własnych rekordów, co sprawia oczywiście frajdę, ale chciałoby się czegoś więcej. Chociażby trybu wytrzymałościowego z płynnie zmieniającą się listą utworów.

Invector #4

Jeśli kochacie muzykę, to Invector od razu przypadnie Wam do gustu, szczególnie jeśli jesteście fanami Avicii. Etapy są iście hipnotyzujące i szybko złapiecie się na tym, że mimowolnie wystukujecie rytm ciałem. Zakładając słuchawki, z miejsca zatracamy się w zabawie i przenosimy do innego świata, gdzie duszą jest elektroniczna muzyka. Płynna rozgrywka i szalone tempo rozgrywki potrafią oczarować. Ta wyjątkowa kolaboracja dostarczyła naprawdę super produkcję niezależną. Nie grzeszy ona oryginalnością, ale w zgrabny sposób oferuje esencję gier muzycznych. Szkoda jedynie, że nie pokuszono się o większą liczbę utworów i dodatkowy poziom trudności opracowany z myślą o prawdziwych weteranach nieco zapomnianego gatunku.

Grę do recenzji dostarczył nam deweloper - Hello There.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Invector

Atuty

  • Świetna rozgrywka i wykonanie
  • Muzyka
  • Oprawa graficzna
  • Lokalny tryb wieloosobowy dla 4 graczy

Wady

  • Brak większego wyzwania
  • Mała liczba utworów

Świetna gra muzyczna, która od pierwszego kontaktu atakuje nasze zmysły i potrafi oczarować relaksującą rozgrywką. Nieco za łatwa i uboga w zawartość, ale warto jej to wybaczyć. Dla fanów gatunku pozycja obowiązkowa.

Laughter Strona autora
cropper