Recenzja: Plague Inc: Evolved (PS4)

Recenzja: Plague Inc: Evolved (PS4)

Paweł Musiolik | 09.06.2016, 19:48

Niewiele jest gier, w których możemy poczuć się jak bóg, decydując o życiu i śmierci ludzi. Jeszcze mniej produkcji, gdzie jesteśmy złym do szpiku kości istnieniem, którego cel jest jeden – wyrżnąć w pień całą ludzkość. ze swoim motywem przewodnim powinno wzbudzać kontrowersje, ale tego nie robi. I w sumie dobrze.

Gdyby się trochę głębiej zastanowić nad tematyką gry, doszlibyśmy do przykrego dla nas samych wniosku – czerpiąc przyjemność z gry w , jesteśmy niczym innym jak zwyrodniałym psychopatą lub (w najlepszym przypadku) naukowcem z kompletnie rozwaloną psychiką. W symulacji, jaką jest recenzowany tytuł, chodzi o wybicie całej ludności świata, korzystając z bakterii, wirusa, prionów, pasożytów czy innych robaków. Mutujemy, zarażamy, walczymy z naukowcami starającymi się wyleczyć ludzi i z entuzjazmem oglądamy, jak nasz wirus infekuje kolejne miliony, by po pewnym czasie doprowadzić miliardy ludzi do stanu śpiączki, krwotoku wewnętrznego czy masowych samobójstw wywołanych manipulującym psychiką pasożytem w mózgu. Tak, na papierze to przerażające. A w grze?

Dalsza część tekstu pod wideo

Cóż, oglądamy po prostu tabelki, wykresy, mapę świata i drzewko rozwoju naszego narzędzia mordu. Brzmi nudnie? Jeśli nie jesteście fanami symulacji i zaglądania co chwilę do kolejnej tabelki, to właśnie tak będzie, bo siłą rzeczy pracujemy nad pewnymi schematami, których wypracowanie i zoptymalizowanie pozwoli na jak najszybsze załatwienie całego świata. Początkowo kilka razy poniesiemy porażkę i albo zabijemy wszystkich zarażonych zanim ci przeniosą wirusa/bakterie/pasożyta (niepotrzebnie skreślić) na resztę populacji, albo ujawnimy się za wcześnie i naukowcy opracują nad wyraz skuteczny lek, będący w stanie wyleczyć miliardy ludzi w kilka sekund. Z monotonią i automatyką twórcy starają się walczyć losowymi wydarzeniami – wynalezieniem przez Apple iUrządzenia pomagającego w leczeniu wirusa, przełomowym rozpracowaniem genotypu wirusa czy wręcz przeciwnie – negatywnymi wydarzeniami jak trzęsienia ziemi lub zamieszki w kraju opanowanym przez chorobę. Moimi faworytami są jednak specjalne objawy chorobowe, które mogą wystąpić po zetknięciu się dwóch z pozoru niepołączonych z sobą objaw. Wymioty połączone z biegunką skutkują...hm, w sumie nie, nie będę tutaj się zagłębiał. Po prostu efekty są dość zabawne i często świadomie nawiązują w mniejszym lub większym stopniu do popkultury.

Nie ulega jednak wątpliwości, że podstawowy tryb nudzi się wyjątkowo szybko i nie ratuje go nawet opcja wybieranych na starcie genetycznych modyfikacji DNA naszego narzędzia mordu czy poziomy trudności, które mają gigantyczny wpływ na sposób gry. Na szczęście wersja na PS4 nie tylko dostała wszystkie wydane paczki DLC (wraz z zapowiedzią kolejnych za darmo), ale deweloperzy pokusili się także o przygotowanie kilkunastu scenariuszy. Wirus z kosmosu? Ksenofobiczny świat, w którym brak zaufania ludzi do innych nacji znacznie utrudnia rozwój chorób (to chyba...dobrze?) czy bakteria szczęścia na Święta Bożego Narodzenia to zabawna odskocznia od wkradającej się po kilku godzinach gry monotonii. A do tego mamy scenariusze tworzone przez ludzi. Tych na start było bardzo dużo i choć jakość większości jest fatalna, to perełki się trafią, zwłaszcza że edytować za pomocą skryptów można bardzo dużo.

Widziałem narzekania na cenę tej produkcji i informację, że można ją dostać na smartfonach za kilkanaście złotych. Cóż, nie potrafiłbym męczyć się z palcowaniem ekranu telefonu, próbując przewijać tabelki, tym bardziej, że sterowanie przeniesiono na pada udanie i nauka gry zajmuje raptem parę sekund. 63 złote nie jest wygórowaną kwotą dla miłośników gatunku (lub potencjalnych psychopatów marzących po cichu o zniszczeniu świata). Widziałbym co prawda grę raczej na Vicie (bo ma znacznie większy ekran niż mój telefon) - to ten typ gry, który najlepiej sprawdza się w krótkich sesjach. Ale też nie mam zamiaru jakoś narzekać, bo jako przerwa od innych produkcji, jest po prostu przyjemne.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Plague Inc: Evolved

Atuty

  • Sporo zawartości
  • Dostosowane do pada sterowanie
  • Dodatkowe scenariusze od deweloperów i graczy

Wady

  • Szybko traci głębię
  • Podstawowa "kampania" jest płytka

Dosyć przyjemna symulacja. O ile przyjemnym można nazwać mordowanie kilku miliardów ludzi za pomocą bakterii nazwanej PolskiYoutube.

Paweł Musiolik Strona autora
cropper