Recenzja: Life Goes On: Done to Death (PS4)

Recenzja: Life Goes On: Done to Death (PS4)

Jaszczomb | 28.05.2016, 17:12

Oto rycerz, który zrobi wszystko, by zdobyć złoty puch… ups, umarł. Ale oto nadchodzi kolejny rycerz, gotów poświęcić swoje… nie, też już nie żyje. Ale zaraz za nim kroczy następny śmiałek… PRZESTANIECIE W KOŃCU UMIERAĆ?!

Gry logiczne to niewdzięczny gatunek do recenzowania. Tekst zawsze jest „na wczoraj”, a dochodząc do późniejszych plansz, zwykle zdarzy się gdzieś zaciąć. Normalnie pomogła by przerwa i podejście do gry na świeżo następnego dnia, ale recenzent nie może sobie pozwolić na taką zwłokę. Po przemęczeniu się przez wszystkie plansze, nadchodzi w końcu czas pisania i umiejętnego ograniczenia całej tej frustracji. W końcu to, że musimy grać dłużej i więcej, niż byłoby dla nas przyjemnością, nie może mieć zbytniego wpływu na ocenę końcową. jest na szczęście wyjątkiem i nie widzę absolutnie żadnej sytuacji, w której ktoś musiałby się zmuszać do grania w to cudeńko.

Dalsza część tekstu pod wideo

Celem gry jest dotarcie do złotego pucharu, który czeka do wzięcia na każdej z około sześćdziesięciu plansz. Problem w tym, że liczne przeszkody i pułapki nie pozwalają tak po prostu podejść i przechwycić artefaktu. Stąd też dłuższe pasmo kolców może być nie do przeskoczenia dla naszego rycerza. Jeśli jednak spróbujemy to pokonać i podopieczny zginie, jego zwłoki stanowić będą bezpieczną platformę dla kolejnego śmiałka. W ten sposób, po trupach do celu, rozwiązać mamy wszystkie przygotowane przez twórców zagadki. I chociaż pomysł ten pojawił się już w paru grach, nie wyobrażam sobie jego lepszej realizacji niż w Life Goes On.

Mechanika jest dość prosta i nie dochodzi nic specjalnie nowego podczas gry, lecz to właśnie ta prostota w połączeniu z bardzo pomysłowymi projektami poziomów sprawiły, że ciężko tutaj o nudę czy frustrację. Deweloper osiągnął złoty środek – plansze są na tyle nieskomplikowane, by nie dało się zaciąć w jakiejkolwiek zagadce na dłużej i wystarczy odrobina skupienia, by dojść do rozwiązania. Wszystko jest przy tym na tyle zmyślnie zaprojektowane, że nie czuć jakiegoś zaniżonego poziomu trudności. Być może dla weteranów gier logicznych produkcja okaże się miejscami zbyt prosta, ale wtedy dochodzą dodatkowe zadania, które z kolei wymagają dłuższego główkowania. Wykorzystanie jak najmniejszej liczby rycerzy, czasówki, karmienie Jurka – wszystko to ma sens i odpowiednio podnosi wyzwanie dla chętnych.

Karmienie Jurka? Ano Jurka, takiego futrzastego zwierzaka. Polskie tłumaczenie świetnie wychwyciło humor gry, który upchnięto gdzie tylko się da. Począwszy od losowych przydomków i imion rycerzy (jak np. Jaśniepan Czesław czy Rozentuzjazmowana Jejmość Alina Dyrbuś Druga), przez nazwy pucharów (m. in. Puchar średnich umiejętności piekarskich), po zabawne dopiski do wielkiego słowa ZWYCIĘSTWO! po ukończeniu planszy (by wymienić choćby „Nie wiem, czy powinniśmy uznać to za…” i inne sarkastyczne docinki). Mało tego, w trakcie gry odblokowują się dodatki jak nowe bronie czy hełmy (w tym maska konia, oczywiście), losowo dodawane kolejnym wojakom. Nie mówiąc już o różnych odgłosach przy śmierci (jest Wilhelm scream!) dochodzącymi z głośniczka pada. To zaskakujące, w jakim stopniu takie pierdółki potrafią uprzyjemnić zabawę.

Life Goes On w swojej zeszłorocznej wersji z pecetów miało jakieś trzydzieści plansz, które stanowią zamkniętą całość i starczają na parę godzin. W konsolowej wersji „Done to Death” liczba ta się podwaja, ale nie myślcie, że dorzucono zwykłe kopie wcześniejszych poziomów. Przygotowano większe, rozleglejsze i piękniejsze plansze, a także rozwinięcie podstawowej mechaniki, które wymaga zupełnie odmiennego myślenia. To zresztą wspaniałe, w jaki sposób twórcy pokazują nam nowe rzeczy, ucząc ich zasad na prostych przykładach i powoli zwiększając stopnień trudności. Nie ma tu miejsca na oderwane od rozgrywki samouczki. Tak to powinno wyglądać!

Świetna oprawa graficzna, przyjemna muzyka, odpowiednio przetłumaczony na nasz język humor i idealnie wyważony poziom trudności. W rozszerzonej wersji, to jedna z najlepszych gier logicznych na rynku, dająca wiele godzin zabawy z wyzwaniami, które nie mają prawa sfrustrować kogokolwiek. Ciężko o lepszą rekomendację dla produkcji tego typu. I jeszcze te creditsy – bajka! Tak naprawdę przeszkadzał mi jedynie wielki zwój u dołu ekranu, na którym wyświetlane są imiona kolejnych rycerzy. Zdarzało się, że zasłaniał ważne części planszy, ale to nic poważnego. Prócz tego, 42 zł na PS Store to wyjątkowo niska cena za to cudo.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Life Goes On: Done to Death

Atuty

  • Idealnie wyważony poziom trudności
  • Przemyślane plansze
  • Humor i polskie tłumaczenie
  • Ładna oprawa
  • Napisy końcowe!

Wady

  • Zwój u dołu ekranu przysłania nieco części plansz

Wykorzystywanie śmierci swoich podopiecznych w drodze do celu nigdy nie było tak przyjemne. Świetnie wyważony poziom trudności, rewelacyjnie zaprojektowane plansze i humor zachowany w polskim tłumaczeniu. Czego chcieć więcej od gry logicznej?

Jaszczomb Strona autora
cropper