Recenzja: Gems of War (PS4)

Recenzja: Gems of War (PS4)

Paweł Musiolik | 21.11.2015, 13:00

W 2007 roku na rynku pojawiła się PC-towa wersja Puzzle Quest. Gry, która prostą mechanikę łączenia trzech (lub więcej) kulek wzbogaciła elementami RPG i kampanią fabularną. Jest rok 2015. Oparte na modelu F2P z mikrotransakcjami Gems of War zachęca do siebie opisem, gdzie informowani jesteśmy, że to gra oryginalnych twórców Puzzle Questa. Dlaczego więc nie sprawdzić owoców ich pracy?

Największe i tak naprawdę jedyne obawy miałem odnośnie modelu płatności i tego, jak bardzo gra będzie ograniczać mi dostępne w grze opcje, zachęcając do kupna wirtualnej waluty – tutaj klejnotów. Ale nie jest aż tak źle. W żadnym przypadku nie jesteśmy zatrzymywani przez niepłacenie prawdziwą gotówką. Z drugiej strony – zdobywanie złota, za które kupujemy klucze do otwierania nowych skrzynek z potworami i nowych królestw, jest powolne. Farmienie dusz potrzebnych do rozwoju naszych jednostek także. Jeśli ktoś planuje sobie to odpalić raz na jakiś czas, to przeżyje. Jeśli jednak ktoś się wciągnie i zechce szybko zdobywać kolejne królestwa – będzie ciężko.

Dalsza część tekstu pod wideo

Niedosyt pozostawia cała otoczka fabularna, która zamiast jednej, spójnej historii, została rozbita na krótkie opowiastki przypisane do każdego z królestw. Zresztą ich jakość także jest wątpliwa, więc szybko zacząłem przeskakiwać wszystkie dialogi, by od razu trafić do rozgrywki. Tutaj jest standardowo do bólu. Łączyć mamy trzy kulki, a te dadzą nam odpowiednią ilość many potrzebnej do skorzystania z czarów. Łącząc cztery lub więcej, dostaniemy dodatkową turę, a czaszki odpowiadają za zadawanie obrażeń.

W walkach, poza naszym bohaterem, udział biorą trzy dodatkowe jednostki, które kompletujemy za pomocą kart. Jak wcześniej wspomniałem, jednostki i bohatera można rozwijać. Przyrost poziomu przekłada się na zwiększenie jednej z czterech bazowych statystyk – siły, życia, magii i zbroi. W trakcie walki rozwiązano całość tak, że czarów używać mogą wszyscy po zebraniu many, a atakuje tylko pierwsza jednostka do czasu swojej śmierci. I tyle. Brakuje tutaj jakichś dodatków w postaci bonusowej many czy złota za tworzenie długich kombinacji. Bez tego całość wydaje się dziwnie płytka. Dziwiło mnie też często SI. Wrogowie mają momenty, w których czujemy się wręcz oszukiwani ich kombinacjami. Trzydzieści sekund i po grze, nawet palcem nie kiwniemy. A czasami, mogąc nas wykończyć i mając trzy opcje do ułożenia z czaszek, łączą nieistotne kulki, dzięki czemu możemy ich łatwo pokonać. Ciężko nie odnieść wrażenia, że zamiast popracować nad SI, deweloper po prostu włączył mu dwa tryby – absolutny debil i geniusz zła.

Poza tym dorzucono nam wyzwania w każdym zamku oraz arenę, na której możemy zawalczyć o nagrody. Do tego opcja gry przez Sieć, gdzie pojedynkujemy się z awatarami innych graczy. Matchmaking w tym przypadku działa bardzo dobrze - gra błyskawicznie wyszukuje rywali z poziomem rankingowym zbliżonym do nas.

Gems of War wbrew moim narzekaniom jest nawet udanym tytułem, ale tylko dla fanów tego typu rozgrywki. Do zrozumienia będzie, gdy znaczna większość graczy szybko znudzi się tym tytułem. Łączenie kulek trzeba kochać. Szkoda tylko, że system jest trochę płytki, a i gdzieś wisi nad nami widmo mikrotransakcji, które spowalniają nasz postęp. Niby można zacisnąć zęby i grać, ale i tak – widmo męczy.

Źródło: własne

Atuty

  • Mnóstwo zawartości do ogrania
  • Przyjemna oprawa audiowizualna
  • Bezproblemowe opcje sieciowe

Wady

  • Widmo mikrotransakcji, które spowalnia nasze postępy w grze
  • Dziwaczna SI
  • Brak większej głębi w systemie

Do Puzzle Questa grze daleko, ale mając na uwadze jej zawartość i model free-to-play - nie jest źle. Gdyby tylko nie te mikrotransakcje, które gdzieś tam ciągle na nas spoglądają.

6,5
Paweł Musiolik Strona autora
cropper