Recenzja: Octodad: Dadliest Catch (PS Vita)

Recenzja: Octodad: Dadliest Catch (PS Vita)

Jaszczomb | 31.05.2015, 09:00

Całkiem zróżnicowany ten rynek symulatorów – raz robimy przeszczep serca, innym razem śmigamy kombajnem po polu, a od zeszłej środy możemy na Vicie wcielić się w ośmiornicę, która próbuje być przykładnym mężem i ojcem dla ludzkiej rodziny. Jak wypada przenośna wersja Octodada?

może nie jest symulatorem z prawdziwego zdarzenia, ale wpisuje się w gatunek gier, w których dziwaczne sterowanie utrudnia wykonywanie zwyczajnych czynności. I choć produkcje tego typu to domena pecetów, PlayStation 4 dostało jakiś czas temu , a później całkiem niezłego Octodada. Od premiery Tatośmiorniczki na konsoli stacjonarnej minął rok. Czy jest jakikolwiek sens wydawania tego samego na handheldzie?

Dalsza część tekstu pod wideo

Szczerze – ja takiego nie widzę. Dostajemy dokładnie tę samą historię – udająca człowieka pokraczna ośmiornica zakłada rodzinę i stara się wypełniać codzienne obowiązki w jak najmniej dziwny sposób, by nie zdradzić swojej mackowatej tożsamości. Rozgrywka opiera się w całości na próbach wykorzystania lepkich członków do tka pozornie trywialnych zadań jak przygotowania kawy, robienia zakupów czy koszenia trawy. A nie jest łatwo, gdyż analog ani żaden przycisk nie pozwalają zwyczajnie podejść i coś podnieść.

Chodzenie polega na osobnym stawianiu „nóg” jedna za drugą, uważając przy okazji, by nie zniszczyć wszystkiego dokoła. Oba analogi pozwalają poruszać wybraną macką w trzech wymiarach i cały ten chód jest dokładnie tak pokręcony, jak właśnie sobie to wyobraziliście. Kiedy już dojdziemy na miejsce, przełączamy się na sterowanie „rękoma”. Oprócz przewracania wszystkiego w zasięgu, można przykleić do nich wybrany przedmiot i (z odrobiną wprawy) nim rzucić.

Głupawy humor świetnie uzupełnia tę raczej co-opową produkcję. Ale właśnie – na PS4, mając dwa pady, świetnie rozwiązano podział macek między graczy i w towarzystwie kumpla tytuł wiele zyskiwał. Co z kooperacją na PS Vicie? Jest. I to lokalna, dla dwóch osób przy jednej konsolce. Każdy dostaje jednego analoga, po czym… daje sobie spokój, bo taka kontrola wymaga dwóch grzybków, a wspomaganie się dotykowymi panelami niezbyt pomaga. Zabawną przygodę i wybuchy śmiechu z własnej nieporadności zastępuje zwyczajna irytacja tym niewygodnym sterowaniem na handheldzie.

Cała fabuła i dwie sceny dodatkowe trwają około dwóch godzin, ale przenośna wersja dokłada do tego niekończące się loadingi. To, że plansze potrafią się wczytywać pół minuty, jeszcze byłbym w stanie jakoś przeboleć, ale zatrzymywanie gry po KAŻDYM wykonanym zadaniu? Kończę pielić grządki i jestem nagradzany pięcioma sekundami ładowania. Wyciągnąłem kosiarkę – kolejna chwila wstrzymanej rozgrywki. Skosiłem trawnik – loading. A to wszystko było w jednym ogródku, obok siebie! Co tam się wczytuje, co tam się zapisuje?

Tak naprawdę jedyną atrakcją Octodada na Vicie jest polska wersja językowa. Dobrze spolszczono napisy, utrzymując lekki humor produkcji, tyle że zupełnie nie rozumiem, dlaczego nie mogą zaktualizować wersji na PS4 w ten sposób. To ona jest tą grywalną i jej należy się polonizacja. Oprócz sprawy języka, sterowania i loadingów, dostajemy dokładnie tę samą grę. Jest wsparcie dla funkcji Cross-Buy, ale i tak cena 58 zł wypada zaporowo w stosunku do długości zabawy, nawet za dwie wersje. Koniec końców – nieszablonowa produkcja, którą warto sprawdzić ze znajomym, byle nie na Vicie.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Octodad: Dadliest Catch

Atuty

  • Polska wersja językowa
  • Głupawy humor

Wady

  • Niewygodne sterowanie w kooperacji
  • Masa loadingów
  • Na jedno posiedzenie

Nie wiem, kto chciałby zabierać Octodada poza dom – zdecydowanie dobry twór, ale na jeden raz i grywalny wyłącznie na padzie. Za przenośną wersję chwytać w ostateczności i grać samemu… ale jaka to wtedy zabawa?

Jaszczomb Strona autora
cropper