Recenzja: Awesomenauts (PS3/PSN)

Recenzja: Awesomenauts (PS3/PSN)

Paweł Musiolik | 09.05.2012, 16:30

Gdybym był graczem PC-towym, prawdopodobnie zagrywałbym się jak oszalały w gry pokroju League of Legends czy innych produkcji MOBA, których kompletnie nie rozumiem, nie widzę w nich fajnego i czasami patrząc po swoich znajomych – drapię się po swojej jeszcze niesiwej głowie zastanawiając się, czy nie szkoda im na to czasu.

Architektura konsol i usług sieciowych nie bardzo pozwala na przeniesienie tego typu produkcji na nasze poletko. Jednak ekipa Ronimo Games postanowiła uderzyć z Awesomenauts na nasz konsolowy rynek. Jak im to wyszło? Parafrazując tytuł – Awesomenauts are not so awesome. Do gry podchodziłem jak pies do jeża – pełen obaw i praktycznie żadnego zrozumienia o co w tym całym MOBA chodzi. Uruchomiłem grę, na dzień dobry dostałem samouczek, który mi wszystko fajnie wytłumaczył i od razu się skończył. Szybko, zwięźle i na temat, choć prawdę powiedziawszy, zasady panujące w grze nie są jakieś bardzo skomplikowane i największy laik oswoi się z nimi właśnie po jednokrotnym zaliczeniu samouczka. Dalej zostaje nam wskoczenie w online i gra z losowymi ludźmi, lub też zaproszenie maksymalnie dwójki znajomych i gra przez sieć. Wyszukiwanie dostępnych meczów jest bardzo sprawne i przebiega błyskawicznie. Widać, że twórcy postawili nacisk na ten aspekt gry, gdyż on akurat nie zawodzi pod żadnym pozorem. Gdy z gry wychodzi gracz, który hostuje mecz – w ciągu maksymalnie dwóch sekund, na jego miejsce wskakuje sterowany przez konsolę bot, a host zostaje przypisany innemu zawodnikowi. Do tego warto dodać, że do tej pory nie miałem jakichkolwiek lagów lub opóźnień w rozgrywce z powodu niewyrabiającego kodu sieciowego. Technicznie online rozwiązany świetnie i wiele firm powinno uczyć się od ekipy Ronimo Games.

Dalsza część tekstu pod wideo

Sama rozgrywka jednak jest na dłuższą metę monotonna. Początkowo towarzyszy nam ekscytacja – na ekranie bardzo dużo się dzieje, bez współpracy z innymi graczami ciężko cokolwiek ugrać, chociaż miejsce na szaleńcze szarże za linię wroga także jest i czasami takim ruchem przeważamy szalę na naszą korzyść. Jednak dostępne 3 „mapy” umiejscowione na trzech różnych planetach (jaskinie, stacja kosmiczna i bliżej nieokreślona pustynia) może i designem nie mają sobie nic do zarzucenia, to jednak brak jakiejkolwiek różnorodności prowadzi do tego, że bardzo szybko uczymy się danej mapy na pamięć i zaczynamy najzwyczajniej na świecie się nudzić, wykonując ten sam szablon zachowań.

Zacząłem negatywnie, nie pisząc jak to w ogóle wygląda z czym to się je. Mamy więc do wyboru 6 postaci, która każda z nich znacząco różni się od siebie wyglądem i zachowaniem, oraz dostępnymi umiejętnościami. Ciężko wybrać najlepszą z nich, bo każdy bohater ma inny sposób gry, jednak znajdzie się coś dla osób chcących wspierać innych, atakować z dystansu, lub rzucać się w wir walki używając wszystkich dostępnych umiejętności. A te zostały podzielone na 4 grupy w której znajduje się po 6 możliwych do wykupienia skilli. Nabyć je możemy każdorazowo na nowo po rozpoczęciu rundy za punkty Solar. Jak zdobyć walutę potrzebną do transakcji? Zbierając z planszy, pokonując przeciwników lub niszcząc wieżyczki. I jak w każdej tego typu grze, musimy sobie wybrać w jakim kierunku podąży nasz build, gdyż stworzenie uniwersalnej postaci nie jest możliwe, a jeśli już – jest ona nieskuteczna. Obłożenie pada skillami jest bardzo wygodne i zostało rozplanowane na przyciski funkcyjne (trójkąt, kwadrat, kółko+skok na X). Pod R1 mamy teleport, który przenosi nas do sklepu, który oprócz umiejętności – odnawia nam zdrowie.

Jednak nadal osoby, które nie grają w gry MOBA nie wiedzą o co chodzi. I sam nie wiedziałem przez konkretną chwilę. Naszym celem jest zniszczenie bazy przeciwnika. By jednak do niej dotrzeć, musimy zniszczyć wieże strażnicze, które są raz, że odporne; dwa – mają bardzo mocne ataki. A jeśli dodamy do tego drużynę przeciwną – rysuje nam się bardzo długa walka. I jest to prawdą, bo te mogą trwać nawet po 30 minut. A żeby nie było nam nudno, to z naszej i przeciwnika bazy wychodzą małe droidy, które pełnią rolę "przeszkadzajek". Mało HP, słabe ataki, ale są skuteczną ścianą przed atakami z wieżyczek. Po każdej walce otrzymujemy punkty doświadczenia, które dochodzą nam do rangi, a to skutkuje odblokowaniem nowych umiejętności, postaci i planet.

Graficznie i w kwestii udźwiękowienia jest dobrze. Miła dla oka i przyjemna w odbiorze grafika 2D ze specyficzną stylistyką może nie zaskarbi sobie wielu entuzjastów, ale można ją polubić. Muzycznie podobnie jak z grafiką – utwory nie dla wszystkich, ale są na tyle dobrze skomponowane, że nie przeszkadzają w trakcie meczów, podobnie jak odgłosy walki, które dzięki bogu stoją na wysokim – kreskówkowym poziomie.

W całokształcie Awesomenauts nie jest bardzo dobrym tytułem. Dostaliśmy średniaka nastawionego na grę online, która po pewnym czasie zaczyna konkretnie nudzić. Po opanowaniu dostępnych postaci - co następuje bardzo szybko – praktycznie nie mamy nic do roboty, oprócz rozgrywania praktycznie tych samych meczów. Może fani gier typu MOBA poczują się tutaj jak w domu i spędzą dziesiątki godzin w sieci, jednak zdecydowana większość może się zawieść.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Awesomenauts

Atuty

  • Ładna grafika
  • Dobry kod sieciowy

Wady

  • Szybko się nudzi
  • Monotonna rozgrywka
  • Mało map i klas postaci

Pierwsza próba przeniesienia gier MOBA na konsole wyszła nie do końca idealnie. Pograć można, ale niezbyt długo z racji tego, że nuda wkrada się szybko.

Paweł Musiolik Strona autora
cropper