Cyberpunk 2077 jest błędnie porównywany z GTA 5. Szukanie dziury w całym zaczyna mnie nużyć

Cyberpunk 2077 jest błędnie porównywany z GTA 5. Szukanie dziury w całym zaczyna mnie nużyć

Mateusz Wróbel | 17.12.2020, 21:00

Cyberpunk 2077 jest bombardowany negatywnymi komentarzami w sieci przez sporą część graczy, którzy opierają swoje opinie na materiałach mających na celu ośmieszenie tytułu Polaków. Czy takie zachowanie jest na miejscu? Czy zestawienie RPG-a z grą akcji jest prawidłowe? Moje zdanie na ten temat poznacie czytając dalszą część artykułu.

Moje oczy krwawią od paru dni. I to dosłownie. Wiedziałem, że tak mocno wyczekiwany Cyberpunk 2077 sporo namiesza na rynku, jak i portalach oraz forach skupiających się na grach wideo, ale nigdy nie sądziłem, że szum wokół tytułu Polaków będzie obszerniejszy niż ten, z którym mieliśmy do czynienia w minione lato za sprawą The Last of Us Part II, które swoją tematyką podzieliło społeczność.

Dalsza część tekstu pod wideo

CP2077 vs. GTA 5 to najgłupsze zestawienie 2020 roku

Cyberpunk 2077 jest błędnie porównywany z GTA 5. Szukanie dziury w całym zaczyna mnie nużyć

Jednakże w Cyberpunku 2077 głównym tematem krytyki nie jest wątek fabularny, a techniczna strona produktu oraz elementy, które są błędnie zestawiane z grami prezentującymi kompletnie inny gatunek. Niektóre osoby, chcąc w łatwy sposób nabić sobie wyświetlenia na YouTubie, tworzą rozmaite porównania pokazujące, jak dana mechanika prezentuje się, przykładowo, w siedmioletnim, a raczej pięcioletnim, ponieważ bierzemy pod uwagę podrasowaną wersję na komputery osobiste, Grand Theft Auto V na tle wydanego równiutki tydzień temu Cyberpunka 2077.

Sam naciąłem się na takie materiały już wczoraj, a co więcej, obejrzałem je z czystej ciekawości domyślając się już, iż będą one miały za zadanie przedstawić, jak bardzo tytuł RED-ów jest gówniany na tle "giereczki z tamtej generacji". I nie pomyliłem się - autorzy świetnie wycięli sporo detali z najnowszej odsłony gangsterskiej serii, o które CDPR po prostu nie zadbał. Mowa tutaj m.in. o:

  • "Paleniu gumy" - GTA 5: po kilkunastu sekundach opona strzela; CP2077: można palić gumę w nieskończoność. 
  • Strzelaniu w szybę samochodu - GTA 5: stopniowe odpadanie odłamków szkła; CP2077: najczęściej odpada cała szyba.
  • Wzniecony ogień - GTA 5: ogień się rozprzestrzenia; CP2077: ogień się nie rozprzestrzenia.
  • Zatopienie samochodu - GTA 5: pojazd powoli tonie; CP2077: bryka od razu zapada się pod teksturę wody.
  • Policja - GTA 5: Stróże prawa odgrywają sporą rolę w grze; CP2077: Stróżów prawa mogłoby tutaj tak naprawdę w ogóle nie być.

I mógłbym wymienić jeszcze dziesiątki, jak nie setki takich przypadków, w których GTA 5 jest mesjaszem, a Cyberpunk 2077 mógłby polerować mu lakierki. Ale ja wolę jednak odbić piłeczkę i przedstawić, że to jednak tytuł Rockstara powinien dostać w łapki szmatkę i czyścić buty polskiemu produktowi:

  • Krew - GTA 5: po zabiciu wroga pokazuje nam się odgórnie przygotowana tekstura z plamą krwi; CP2077: krew tryska z ciała oponenta, a także pojawia się tam, gdzie być powinna (jeśli zabijemy wroga strzałem w głowę przy ścianie, to plama pojawi się na ścianie, a nie przy kontenerze z prawej strony).
  • Brutalne eliminacje - GTA 5: nie ma znaczenia z jakiej broni skorzystamy, przeciwnikom nie odrywają się żadne kończyny, a jedynie ich ciało "odlatuje" kilka metrów dalej od pozycji, którą zajmują; CP2077: użycie strzelby kończy się często wypruciem flaków na zewnątrz, czy stratą głowy (nawet w przypadku zwykłych pistoletów, nie wspominając nawet o katanie).
  • Wygląd miasta - GTA 5: miasto wygląda bardzo słabo, nie można na niczym zawiesić oka, nie jest w jakimkolwiek stopniu rozbudowane. CP2077: pięknie zaprojektowane tereny z wieloma budynkami, które możemy zwiedzić od A do Z (od piwnicy aż do ostatniego piętra natrafiając przy tym na wiele easter eggów czy innych notatek poszerzających wiedzę o Night City), brak zbędnych, dłużących się, nic nie oferujących ulic.
  • Strzelaniny na ulicy - GTA 5: po wyciągnięciu broni niemalże każdy NPC nas zaatakuje (brak jakiegokolwiek realizmu); CP2077: każdy NPC zacznie uciekać, aby tylko nie zginąć i dalej móc cieszyć się życiem.

I, podobnie jak w przykładach GTA 5 > Cyberpunk 2077, w tym przypadku mógłbym także wymienić jeszcze kilkadziesiąt elementów, ale przed tym warto umyć twarz zimną wodą i zadać sobie pytanie: ale po co? Zastanówmy się, czy wyżej wymienione funkcje psują satysfakcję z rozgrywki. Czy przez ich brak albo złe zrealizowanie GTA 5 lub Cyberpunk 2077 jest nie do przełknięcia? Czy nijaka animacja zatapiania samochodu w CP2077, czy uniemożliwienie zwiedzania jakichś budynków w GTA 5 powodują, że te gry to "dziadostwo", które nie zasługuje na uwagę? Nie. To są bzdety, które po raz pierwszy zauważamy na filmikach mających skompromitować daną pozycję.

Zapominamy, jaki gatunek prezentują dane gry

Cyberpunk 2077 jest błędnie porównywany z GTA 5. Szukanie dziury w całym zaczyna mnie nużyć

Niestety, ale sporo osób zapomniało, że Cyberpunk 2077 to RPG z krwi i kości, a GTA 5 jest grą akcji. Skoro porównujemy produkcję RED-ów z hitem od Rockstara, to ja zaczynam z niecierpliwością czekać na zestawienia typu: "model jazdy: Cyberpunk 2077 vs. Forza Horizon 4", "model strzelania: Cyberpunk 2077 vs. Battlefield 5 vs. Call of Duty: Black Ops Cold War", "walka bronią białą: Cyberpunk 2077 vs. For Honor", "hakowanie: Cyberpunk 2077 vs. Watch Dogs Leg...", choć nie, wróć. Najnowsza odsłona serii Ubisoftu - nastawiona na hakowanie otoczenia - wypada bardziej blado pod tymże względem, aniżeli tytuł, w którym włamywanie się do sieci czy mieszanie w głowach oponentów jest jedynie dodatkiem. A to ci heca, nieprawdaż?

Więc tak, porównywanie CP2077 z GTA 5 można śmiało zestawić z pozycjami, które wymieniłem powyżej. I tu i tu mamy do czynienia z różnymi gatunkami, więc wszystko się zgadza. Pozwolę sobie jednak zatrzymać tę karuzelę śmiechu i zestawić wydany tydzień temu tytuł RED-ów z - chociażby - Mass Effect Andromeda, Falloutem 4, czy The Outer Worlds, czyli pozycjami, które prezentują ten sam gatunek, co Cyberpunk 2077.

Druga strona medalu

Cyberpunk 2077 jest błędnie porównywany z GTA 5. Szukanie dziury w całym zaczyna mnie nużyć

Czy w którejkolwiek z ww. produkcji otrzymaliśmy tak świetnie poprowadzoną fabułę (czyli, zaraz obok rozwoju postaci, najważniejszy czynnik w RPG-ach) wypełnioną po brzegi rozmaitymi decyzjami, które wpływają mniej lub bardziej na postacie główne i ich dalsze nastawienie do protagonisty o pseudonimie V? Czy Andromeda, Fallout 4 i The Outer Worlds (każda z tychże gier oferowała sporo towarzyszy i wątki z nimi związane) przedstawiały tak interesujące historie postaci pobocznych? Proszę, odpowiedzcie szczerze w sekcji komentarzy, czy pamiętacie towarzyszy w Falloucie 4 i The Outer Worlds? Bo ja, piszę to z ręką na sercu, nie pamiętam ich imion, a gdybym zobaczył zrzut ekranu przedstawiający ich wizerunek, zapewne podrapałbym się przez kilka sekund po głowie przed podaniem odpowiedzi, z którego tytułu pochodzi ów screen.

Świadczy to tylko i wyłącznie o tym, że ci bohaterowie nie byli ciekawi, a ich przygody niczym mnie nie porwały. Wątek Krwawego Barona, króla Skellige, Radowida, czy nawet Priscilli znam bardzo dobrze, co tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że scenarzyści i pisarze questów w CDPR to bardzo utalentowani ludzie. Jestem już teraz pewny, że podobnie sytuacja będzie wyglądała w przypadku Judy próbującej zmienić świat na lepsze, zagubionej nomadki o imieniu Panam, ponurego detektywa Rivera, próbującego namieszać nam w głowie Johnny'ego Silverhanda, a także szalonego, nieprzewidywalnego Kerry'ego. To są postacie, z którymi zżyje się każdy, kto nie podchodzi do CP2077 - odgórnie - negatywnie.

I w tym momencie aż się prosi, aby porównać postacie poboczne w GTA 5 z tymi, które widujemy podczas zwiedzania "miasta marzeń". Ale nie zrobię tego, bo wiem, że jest to po prostu głupie i nie na miejscu, skoro obie pozycje prezentują inny gatunek. Jak narkomanka (przyjaciółka Franklina) swoimi zadaniami typu: zabierz lawetę, podczep pojazd X i zawieź go na parking policyjny, wysłuchując przy tym jej krótkiej, żmudnej opowieści, jak to życie w Los Santos jest niesprawiedliwe, ma dorównać rozbudowanej, emocjonalnej historii Judy czy Panam? No właśnie, nie ma jak, bo gra akcji nie skupia się na opcjonalnych questach i jest w tymże aspekcie przeciwieństwem pełnoprawnego RPG-a, który żyje pobocznymi misjami - mam nadzieję, że to rozumiecie.

Błędne rozumowanie

Cyberpunk 2077 jest błędnie porównywany z GTA 5. Szukanie dziury w całym zaczyna mnie nużyć

Podsumowując - nie wariujmy i nie posiłkujmy pieniędzmi YouTuberów tworzących materiały (nie zaznaczając nawet, że przedstawiają pozycje z różniących się gatunków!) próbujące ośmieszyć produkcję, na którą czekało kilkadziesiąt milionów graczy. Przykład takiego zachowania mamy jak na tacy - Mass Effect Andromeda i animacje twarzy. Przez to, co zrobił internet każdej osobie, która nie obcowała z tytułem Kanadyjczyków wydaje się, iż największym problemem gry były powyginane twarze, a nie - chociażby - dziecinny, żałosny antagonista, który przy Sarenie z "jedynki" jest mrówką. 

Już teraz możemy poczytać na forach i portalach gamingowych, że Night City i wypełniające go NPC-e to najgorsze, co spotkało graczy w tym roku. Takie wpisy tylko utwierdzają mnie w przekonaniu, że połowa osób negatywnie wypowiadających się o produkcji Polaków "gra w grę" na YouTubie, a dokładniej to na wyżej opisanych zestawieniach, a druga połowa oczekiwała tytułu, który będzie Red Dead Redemption 3. Z tą różnicą, że rozgrywającym się nie na Dzikim Zachodzie, a w futurystycznym świecie, w którym największy nacisk zostanie położony na ilość detali i interakcję z mieszkańcami Night City.

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Cyberpunk 2077.

Mateusz Wróbel Strona autora
Na pokładzie PPE od połowy 2019 roku. Wielki miłośnik gier wideo oraz Formuły 1, czasami zdarzy mu się sięgnąć również po jakiś serial. Uwielbia gry stawiające największy nacisk na emocjonalną, pełną zwrotów akcji fabułę i jest zdania, że Mass Effect to najlepsza trylogia, jaka kiedykolwiek powstała.
cropper