Barbarzyńcy (2020) – recenzja serialu [Netflix]. Germanie do boju!

Barbarzyńcy (2020) – recenzja serialu [Netflix]. Germanie do boju!

Iza Łęcka | 25.10.2020, 21:16

W katalogu Netflixa odnajdziemy coraz więcej produkcji historycznych, które skupione są na ważnych wydarzeniach. Tym razem, idąc nieco drogą „Wikingów” i spin-offu “The Vikings: Valhalla”, streamingowy gigant poświęca uwagę podbojom Rzymian i ich konflikcie z Germanami. Jak przedstawione zostały kulisy bezprecedensowej bitwy w Lesie Teutoburskim, która wpłynęła na losy Cesarstwa Rzymskiego? Zapraszam do recenzji serialu „Barbarzyńcy”.

Początek I w. n.e., plemiona germańskie są pod ogromnym wpływem Cesarstwa Rzymskiego, którego potęga sięga coraz dalszych krańców Europy. Reikowie poszczególnych plemion mierzą się z presją i zdecydowaną agresją ze strony rzymskich żołnierzy. „Barbarzyńcy” germańscy, bo tak określani byli wszyscy nie będący Rzymianami czy Grekami, są tłamszeni, zmuszani do coraz większych danin na rzecz Cesarza i utraty swoich synów. Na tle bardzo niepokojącej relacji między Germanami a namiestnikami, łączą się niemniej skomplikowane losy trzech bohaterów. Wojna wydaje się być nieunikniona.

Dalsza część tekstu pod wideo

Barbarzyńcy (2020) – recenzja serialu [Netflix]. Przeciwko Cesarstwu Rzymskiemu

Barbarzyńcy (2020) – recenzja serialu [Netflix]. Germanie do boju!

Thusnelda jest córką jednego z możnych Cherusków, która nie chce pogodzić się ze swoim przeznaczeniem – wyjściem za mąż za reika sąsiedniego rodu. Potajemnie pała uczuciem do Folkwina Wilczej Włóczni, woja, z którym nigdy nie będzie jej dane żyć, a to za sprawą różnic w pochodzeniu i politycznych układów. Bohaterowie na swojej drodze spotykają Arminiusza, młodego oficera rzymskiego, który z okupowanymi terenami ma znacznie więcej wspólnego, niż ktokolwiek z nich mógłby przypuszczać. Po serii wydarzeń jeszcze mocniej zaogniających konflikt, Cheruskowie coraz bardziej noszą się z zamiarem wywołania buntu – potrzeba im jednak przychylności innych plemion germańskich, a oto jest niezwykle trudno...

Fabuła nie stanowi najmocniejszego punktu recenzowanych „Barbarzyńców”. Pomimo przedstawienia wielu aspektów życia Germanów z dużą dokładnością, mam wrażenie, że scenarzyści nie oddali całej atmosfery ówczesnych czasów, zarówno z punktu widzenia najeźdźców jak i ludów podbitych. Postaciom brakuje dzikości, polotu, zawziętości, a poszczególne sceny wydają się być bardzo ugrzecznione – mimo iż są brutalne. Sporo wydarzeń jest dla mnie przegadanych, a dialogi bynajmniej nie są atutem serialu – choć niewątpliwym plusem jest fakt, że Rzymianie posługują się łaciną, natomiast plemiona władają germańskim. Nie zrozumcie mnie źle, ale już po pierwszej prezentacji „Barbarzyńców” od razu nasunęły mi się skojarzenia z „Wikingami”, w których również palce maczał Steve Saint Leger, a także „The Last Kingdom” czy „Rzymem” – w przypadku wcześniejszych produkcji oddanie klimatu ówczesnych czasów i obyczajów było w mojej opinii niezwykle dokładne, surowe, a jednocześnie widowiskowe. Oglądając najnowszy serial Netflixa mam wrażenie, że scenarzyści czerpali inspirację z wielu popularnych produkcji ostatnich lat, które zjednywały sobie miliony widzów – w tym przypadku mamy jednak do czynienia ze średniakiem o okrojonym budżecie, w którym nie wszystkie ważne wydarzenia wywołają odpowiednio duże emocje wśród odbiorców.

Barbarzyńcy (2020) – recenzja serialu [Netflix]. Wewnętrzny konflikt

Barbarzyńcy (2020) – recenzja serialu [Netflix]. Germanie do boju!

„Barbarzyńcy” skupiają się na przedstawieniu losów trzech głównych bohaterów – Arminiusza, który wychowywany był pod surowym okiem Publiusza Kwinktyliusza Warusa, Thusneldy oraz Folkwina, z czego historia dowódcy wojsk rzymskich wydaje się najdokładniej zobrazowana i ujawnia wewnętrzny konflikt bohatera. Rzymskiego wojownika, którego zagrał Laurence Rupp, trudno czasami zrozumieć, znając jego historię i rządzące nim motywacje. Demony przeszłości i obecnie wyznawane wartości toczą ze sobą nierówną walkę, do której dołączają uczucia. Czasami nie byłam pewna motywacji bohatera i nie raz, nie dwa liczyłam, że Arminiusz mnie zaskoczy, a scenarzyści zafundują widzom nagły zwrot akcji. Pamiętajmy bowiem, że na drodze dowódcy, który wymierza kary Cheruskom, staje wojownicza, młoda Thusnelda, otwarcie sprzeciwiająca się pilnemu wypełnianiu roli kobiety, a żądna walki, krwi i zemsty. Niosąc na ustach modlitwy do germańskich bogów oraz wezwania do Bogiń Wojny i Gniewu, przeciwstawia się tradycji i własnej rodzinie, idąc swoją drogą. Z czasem jednak za swoje czyny przyjdzie jej zapłacić wysoką cenę... Pomimo szczególnego skupienia się na losach bohaterów, nie odczułam żadnej z nimi więzi. Scenarzyści recenzowanych „Barbarzyńców” nieco nie wywiązali się ze swojego zadania – postacie w serialu przedstawione są bardzo sztampowo i sztywnie, ukazanie ludów germańskich i Rzymian jest całkiem stereotypowe, a między bohaterami brakuje chemii, choć jak to bywa w produkcjach tego typu, twórcy pokusili się o kilka scen erotycznych.

Od pierwszych zapowiedzi serialu czekałam na jeden moment – bitwę w Lesie Teutoburskim i pomimo moich kilku uwag, mogę stwierdzić, że się nie zawiodłam. Tak jak to było w przypadku „Wikingów”, starcia pomiędzy wojownikami były niezwykle zaciekłe, bezlitosne i miały w sobie całkiem sporo widowiskowości. Germanie walczyli dzielnie, poświęcając życie wyznawanym wartościom, co mogliśmy dokładnie zobaczyć – był to kulminacyjny, ważny moment w całej historii, gdzie nie brakowało przedstawienia ogromnego poświęcenia. Klaustrofobiczne i ciasne zobrazowanie walk na specyficznym terenie miało ogromny potencjał, szkoda jedynie, że widzowie otrzymali ograniczony, krótki obraz tej bitwy. W mojej opinii scenarzyści potraktowali to starcie nieco po macoszemu, poświęcili mu zbyt mało czasu – gdyby fabuła tak bardzo nie skupiała się na niektórych niuansach pomiędzy postaciami, sześć odcinków wystarczyłoby, by zaserwować serial pełen emocji od początku do końca. W tym przypadku tempo zdarzeń jest nierówne. Recenzowani „Barbarzyńcy” są serialem krwawym, momentami bardzo brutalnym i dobitnie przedstawiającym sceny walki, nie było też inaczej w przypadku decydującego starcia między Germanami a legionami Rzymian. Jak możecie wiedzieć z kart historii, wykorzystanie specyficznego ukształtowania terenu i znajomość swoich ziem była znacząca w tym pojedynku, a zdecydowanie okrojona liczba wojowników musiała stanąć przeciwko tysiącom rzymskich wysłanników.

Barbarzyńcy (2020) – recenzja serialu [Netflix]. Historyczny średniak giganta streamingowego

Barbarzyńcy (2020) – recenzja serialu [Netflix]. Germanie do boju!

Ogromne oczekiwania zderzyły się z rzeczywistością. W październiku Netflix zaoferował całą gamę bardzo dobrych propozycji, a czy recenzowani „Barbarzyńcy” się do nich zaliczają? Pierwszy niemiecki serial historyczny platformy to średniak – jeżeli nie pałacie zbytnią sympatią do tego typu produkcji, nie traćcie czasu. Bohaterowie nie są tak znakomicie napisani jak miało to miejsce w przypadku „Rzymu”, pomimo swej mrocznej atmosfery, przedstawienia obrzędów i skrawka wierzeń germańskich, serialowi nie brakuje klimatu. Według mnie w wydarzeniach drzemał bardzo duży potencjał. Oczywiście, jest tutaj intryga, zdrada, miłość, walka o wpływy i władzę – forma i realizacja jednak nieco pozostawiają do życzenia, sprawiając, że „Barbarzyńcy” nie wyróżniają się niczym specjalnym.

Atuty

  • Historia Arminiusza i przedstawienie jego wewnętrznego konfliktu
  • To krwawy obraz, pełen przemocy
  • Rzymianie mówią łaciną, germanie swoim językiem
  • Prezentacja obrzędów ludów germańskich
  • Ostateczna walka

Wady

  • Serial momentami jest zbyt przegadany, traci swoje tempo
  • Brakuje chemii między bohaterami
  • Niezbyt rozbudowana charakterystyka postaci
  • Długo czekamy na ostateczne starcie
  • Okrojona realizacja

Moje oczekiwania względem „Barbarzyńców” Netflixa były spore – tego nie mogę ukrywać. Nie zawiodła mnie kluczowa bitwa, jednak czy tylko dla niej warto przebrnąć przez 6 odcinków? Chyba nie. Fani "Wikingów" czy "Rzymu" mogą być nieco zawiedzeni.

5,5
Iza Łęcka Strona autora
Od 2019 roku działa w redakcji, wspomagając dział newsów oraz sekcję recenzji filmowych. Za dnia fanka klimatycznych thrillerów i planszówek zabierających wiele godzin, w nocy zaś entuzjastka gier z mocną, wciągającą fabułą i japońskich horrorów.
cropper