Pętla (2020) - recenzja filmu Patryka Vegi. Na szyi widza

Pętla (2020) - recenzja filmu Patryka Vegi. Na szyi widza

Jędrzej Dudkiewicz | 05.09.2020, 21:00

2020 to straszny rok, który testuje ludzkość pandemią, kryzysem i wieloma tragicznymi wydarzeniami – spadają na nas zaiste nowoczesne plagi egipskie. Jakby tego było mało, Patryk Vega się nie poddaje i wciąż stara się nakręcić film, który dałoby się oglądać bez uczucia zażenowania (chociaż nie mam wątpliwości, że sam uważa, iż tworzy dzieła ponadczasowe). Oto recenzja filmu Pętla.

Daniel Śnieżek jest świeżo upieczonym policjantem, który ma jednak ogromne ambicje. Jego marzeniem jest praca w Centralnym Biurze Śledczym, dlatego kiedy spotyka parę przestępczych bliźniaków z Ukrainy dogaduje się z nimi i przy ich pomocy zaczyna awansować. W końcu postanawiają stworzyć ekskluzywny klub nocny, w którym zbierane będą kompromitujące materiały na znane postacie ze świata polityki, biznesu i rozrywki.

Dalsza część tekstu pod wideo

Pętla (2020) - recenzja filmu Patryka Vegi. Na szyi widza

Pętla (2020) – recenzja filmu Patryka Vegi. Bad Boy 2

Pętla ma być jakoby filmem opowiadającym historię afery podkarpackiej, w ramach której toczy się sporo śledztw. Są podejrzenia, że nie dość, iż udało się nagrać kompromaty na wiele osób, to jeszcze za wszystkim stały służby rosyjskie. Problem w tym, że film Patryka Vegi na samej aferze koncentruje się może przez jakieś piętnaście, dwadzieścia minut i robi to w sposób niesamowicie ogólny. Trochę wygląda to, jakby reżyser w wywiadach zapowiadał pokazanie strasznych wydarzeń, a potem przestraszył się i nie nakręcił nic mocnego (a to, że Vega nie jest takim chojrakiem, za jakiego chciałby uchodzić widać było już w związku z konfliktem z Bartłomiejem Misiewiczem przy okazji filmu Polityka). Zamiast tego dostajemy więc opowieść o tym, jak Daniel Śnieżek piął się w górę, z której w końcu musiał spaść. Vega na pewno jest przekonany, że stworzył głębokie dzieło, do którego idealnie pasowałby cytat z Nietzschego, że „ten, który z demonami walczy, winien uważać, by samemu nie stać się jednym z nich. Kiedy spoglądasz w otchłań ona również patrzy na ciebie”. Pod koniec okazuje się też, że – co może być związane z tym, że Vega jest gorliwym katolikiem – Pętlę można odczytywać jako współczesną wersję przypowieści o synu marnotrawnym. Wszystko to jednak jest pisane palcem po wodzie i co najwyżej śmiechu warte (nie, nie znaczy to, że film jest zabawny). Na dobrą sprawę Pętla ma dokładnie ten sam scenariusz, co Bad Boy, tylko tym razem wszystko rozgrywa się w świecie podkarpackich sutenerów, a nie kibolskich bojówek. Zrealizowana jest jednak o wiele gorzej. Akcja pędzi do przodu na złamanie karku, przez co – w sumie jak zwykle – brak tu jakichkolwiek ciągów przyczynowo skutkowych. Montaż jest tak niedbały, że jest wiele fragmentów, gdy poszczególne sceny można by ułożyć w losowej kolejności i niewiele by to zmieniło. Dodajcie do tego sporo absurdów oraz koszmarne napisane dialogi, które w 80% składają się z przekleństw. Podejrzewam, że Vega sądzi, iż wymiany zdań, które pojawiają się w jego filmie godne są samego Quentina Tarantino, jednak może dobrze by było, gdyby ktoś wreszcie wytłumaczył mu, że tak nie jest.

Pętla (2020) – Antoni Królikowski długo, długo nikt

Pętla to zatem film, który ogląda się bardzo trudno. Tym bardziej, że jest on autentycznie nudny i dłuży się niemiłosiernie. Jeśli pojawia się w nim jakakolwiek energia, to jest to zasługa wyłącznie głównego ostatnio aktora Vegi, czyli Antoniego Królikowskiego. Co prawda gra on tu to samo, co w Bad Boyu, ale jednak ma w sobie na tyle dużo życia, przysłowiowego poweru, że udaje mu się wyjść obronną ręką ze wszystkich mielizn scenariusza. Tego samego nie można powiedzieć niestety o innych wykonawcach. No, może jeszcze Piotr Stramowski nie jest najgorszy. Ale już Katarzyna Warnke jako „twarda i groźna pani prokurator” jest zupełnie nijaka. Co, jak tak teraz myślę, jest i tak postępem, bo jej występy w obu częściach Kobiet mafii były po prostu koszmarne i irytujące.

Tak więc Pętla jest tym, czego można się było spodziewać – to kolejny film w reżyserii Patryka Vegi, który jest zrobiony na odwal się, z toną tych samych (bardzo słabych) pomysłów i trudno byłoby powiedzieć, że jest to jakkolwiek ciekawa i dobra rozrywka. Pętla nie łapie się nawet do kategorii „tak złe, że aż dobre”. Co ciekawe, ponoć ma to być jedna z ostatnich produkcji Vegi na rynek polski, marzy mu się bowiem kariera międzynarodowa. Jak to ktoś ładnie skomentował: i dobrze, czemu tylko my mamy cierpieć?

Atuty

  • Antoni Królikowski w głównej roli

Wady

  • Cała reszta

Pętla (2020) jest takim samym filmem Patryka Vegi, jak zdecydowana większość dzieł tego twórcy – nudnym, chaotycznym i słabo zrealizowanym.

2,0
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper