Oppo A31 - test smartfona. Budżetowa propozycja dla najmniej wymagających

Oppo A31 - test smartfona. Budżetowa propozycja dla najmniej wymagających

Maciej Zabłocki | 02.09.2020, 22:00

Kilka miesięcy temu miałem przyjemność przetestować smartfon Oppo Reno 3 Pro, którym zachwycało się wielu użytkowników. Miałem mu sporo do zarzucenia, ale była to udana konstrukcja ze średniej półki. Dziś natomiast zapraszam do zapoznania się z testem budżetowego modelu firmy – Oppo A31, który w swojej klasie mocno mnie rozczarował. 

Wiem, że wielu z Was szuka ciekawych smartfonów do 1000 zł. Czasem nie warto przepłacać, tym bardziej, że flagowe modele wyceniane są na kwoty sięgające 6000 zł. Do naszej redakcji trafiła budżetowa propozycja chińskiego Oppo – firmy, która istnieje na polskim rynku od niedawna, bo dopiero od stycznia 2019 roku, ale zdążyła już wprowadzić do rodzimych sklepów kilka telefonów wartych uwagi. Jednym z nich jest niewątpliwie Oppo Reno 3 Pro, którego test znajdziecie tutaj. Niestety, nie mogę tego samego powiedzieć o modelu A31, który wyceniono na 799 zł. Konkurencja jest bowiem ogromna i w tym budżecie radzi sobie zdecydowanie lepiej. Na początek spójrzcie na zastosowane tutaj komponenty. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Oppo A31 - test smartfona. Budżetowa propozycja dla najmniej wymagających

Specyfikacja: 

  • Ekran: LCD, 6,5”, 1600x720 px, 269 ppi, 60 Hz
  • Procesor: ośmiordzeniowy MediaTek Helio P35, 4x 2,3 GHz i 4x 1,8 GHz
  • SO: Android 9 Pie, ColorOS 6.1.2 z poprawkami bezpieczeństwa z 5 czerwca 2020 r.
  • GPU: PowerVR Rogue GE8320
  • RAM: 4 GB
  • Pamięć: 64 GB
  • Bateria: 4230 mAh
  • Wymiary: 75,5 x 163,9 x 8,3 mm
  • Waga: ok. 180 g
  • Aparat tył: 12MP F/1.8, 2MP F/2.4, 2MP F/2.4
  • Aparat przód: 8MP F/2.0
  • Porty i funkcje: 4G+ VoLTE, Wi-Fi 802.11 ac, dual-Band, dual-SIM, Bluetooth 5.0, A-GPS, akcelerometr, żyroskop, czujnik grawitacji, czujnik geomagnetyczny, czytnik linii papilarnych, MicroUSB, mini-jack

Jasne, w kwocie 799 zł nie możemy oczekiwać cudów, ale będę wobec tego telefonu bardzo wymagający, choćby dlatego, że mam pod ręką Xiaomi Redmi 9, które kosztuje… 699 zł. Za stówkę mniej dostajemy natomiast znacznie wydajniejszy procesor, również 4GB/64GB pamięci, do tego dużo lepszy wyświetlacz 6.53” o rozdzielczości 2340x1080 px i Androida 10. Na deser natomiast nieco lepszy aparat i… baterię o pojemności 5020 mAh. Nie widzę zatem ani jednego argumentu, który przemawiałby na korzyść Oppo A31. Spróbuje jednak przetestować go zgodnie z moją procedurą, chociaż przegrywa już na starcie. 

Wygląd zewnętrzny i dodatki w zestawie

Telefon przyjechał do redakcji w najciekawszym z dostępnych kolorów, miętowo-białym (zwanym Fantasy White). Pudełko może się podobać, przyozdobiono je ciekawą dla oka grafiką. Jak widzicie po zdjęciach, smartfon wygląda atrakcyjnie – wykonany został z tworzywa sztucznego. Z tyłu i po bokach mamy niezłej jakości plastik, a wyświetlacz ochrania stara wersja Gorilla Glass, która niestety… rysuje się chyba od samego patrzenia. Nie czułem dużego komfortu dotykając tego ekranu. Od nowości producent zamieszcza tam folie, a w zestawie znajdziemy jeszcze przezroczyste, silikonowe i dość tandetne etui ochronne, które zabezpieczy smartfon przed niepożądanymi rysami. Ponadto dostajemy 10W ładowarkę i komplet dokumentów. Zabrakło jakichkolwiek, nawet najtańszych słuchawek. W tym przedziale cenowym nie robi to jednak wrażenia, bo wspomniane przeze mnie Xiaomi Redmi 9 również ma taki zestaw i także tam nie znajdziemy żadnych słuchawek – czy dziś wszyscy już jakieś mają, czy i tak nikt z nich nie korzysta? 

Oppo A31 - test smartfona. Budżetowa propozycja dla najmniej wymagających

W Oppo A31 na dole znajdziemy złącze mini-jack, port microUSB oraz otwór głośnikowy. Po lewej stronie, na całkiem przyzwoitej i przemyślanej wysokości są dwa przyciski do regulacji głośności oraz miejsce na karty nanoSIM lub microSD o pojemności do 256 GB. Na górze czysto, a po prawej stronie zobaczymy jedynie włącznik. Czytnik linii papilarnych znajduje się na pleckach, gdzie znajdziemy też obiektywy trzech aparatów i niewielką diodę doświetlającą. Przednia kamera umieszczona jest centralnie w formie bardzo małego notcha. Wyświetlacz o przekątnej 6,5” charakteryzuje się dość dużym podbródkiem i całkiem wąskimi ramkami. 

Oppo A31 - test smartfona. Budżetowa propozycja dla najmniej wymagających

Jednym z największych zaskoczeń jest dla mnie działanie czytnika linii papilarnych. Chodzi absolutnie wzorowo, wykrywa palec natychmiast i odblokowuje smartfon w ułamku sekundy. Szyba chroniąca wyświetlacz nie jest zbyt śliska, przez co dotykanie tego telefonu na początku może nam się wydać dziwne i dość toporne. Na szczęście po kilku dniach zdążyłem się do tego przyzwyczaić. Przyciski działają bardzo pewnie i przyjemnie, a wykorzystany do produkcji plastik jest dość wysokiej jakości. Podoba mi się połączenie mięty i bieli. Dodatkowo A31 nie będzie nam przeszkadzał w kieszeni. Nie jest przesadnie duży, a na dodatek waży ok. 180g, dzięki czemu korzystanie z niego nie wymęczy naszych dłoni. 

Wyświetlacz i wydajność – jak to wygląda za 799 zł?

Mam przed sobą Xiaomi Redmi 9, które w kwocie 699 zł otrzymało wyświetlacz o rozdzielczości FHD+, czyli 2340x1080 px. Niestety, Oppo A31 blednie przy tym, mogąc poszczycić się przeciętną matrycą HD (1600x720 px) oferującą tylko 269 ppi. To widać w codziennym użytkowaniu. Oczywiście, nie ma tak, że dostrzeżemy poszczególne piksele, ale ewidentnie jest różnica w jakości wyświetlanego obrazu. Jasność matrycy w pełnym słońcu dobija do ~430 cd/m2, co jest wartością dość niską i czasem będzie sprawiać problemy. Co ciekawe, wszystkie elementy menu i czcionki mają wokół siebie niewielką, białą poświatę. Ekran nie jest zbytnio responsywny. Każdy ruch odczytuje z delikatnym opóźnieniem, przez co mimo poprawnego działania, mamy wrażenie, że telefon… wolno chodzi. System jest jednak przemyślany, a wykorzystana przez producenta nakładka ma wszystko, czego możemy potrzebować do sprawnej obsługi. Do tego tematu wrócimy w kolejnym akapicie, bo teraz pora na syntetyczne benchmarki. 

Oppo A31 - test smartfona. Budżetowa propozycja dla najmniej wymagających

Telefon przetestowałem w moim standardowym pakiecie, dlatego na wokandę trafił popularny AnTuTu, Geekbench 5, Androbench i 3D Mark ze standardowym testem Sling Shot. Spodziewałem się, że będzie marnie, w końcu to klasa budżetowa, ale nie przypuszczałem, że MediaTek Helio P35 z takim taktowaniem jest aż tak powolny. W AnTuTu Oppo A31 wygenerował raptem 94568 punktów. W Geekbenchu w teście jednego rdzenia miał 152, a podczas badań wielordzeniowości tylko 764 co sprawia, że jest jednym z najwolniejszych smartfonów na rynku. Androbench z odczytem szybkości pamięci na dane użytkownika również nie zachwycił. Odczyt na poziomie 289 MB/s i zapis z prędkością 192,6 MB/s jest bardzo marny. To przekłada się na codzienne użytkowanie, bo wszystkie gry czy aplikacje instalują się koszmarnie wolno. W 3D Marku Oppo A31 wygenerował zaledwie 760 punktów. Pierwszy test obciążenia grafiki wypadł tak blado, że średnia liczba klatek oscylowała wokół 3,8 (!).

Zwaliło mnie z nóg, gdy zobaczyłem te wyniki i co najgorsze, przekłada się to w znaczący sposób na działanie tego smartfona. Żeby porównaniu stało się zadość, przeprowadziłem te same testy na kosztującym sto złotych mniej Xiaomi Redmi 9. Ten pomimo niższego taktowania rdzeni procesora (maksymalnie 2,0 GHz) zdołał wygenerować dwa razy wyższe wyniki (odpowiednio 349 dla jednego rdzenia i 1325 dla wielu). Podczas odczytu i zapisu danych Androbench nie wskazał może spektakularnych różnic (ok. 100 MB/s) lecz było to wystarczająco dużo, żeby odczuć przyspieszenie. Telefon Xiaomi wyraźnie szybciej instaluje oprogramowanie i jest bardziej responsywny. Na szczęście, procesor w Oppo A31 nie nagrzewa się w żadnym wypadku, osiągając maksymalnie 37,2 stopnia Celsjusza. 

Oppo A31 - test smartfona. Budżetowa propozycja dla najmniej wymagających

Pobrałem i odpaliłem kilka najpopularniejszych gier – Forze Street, Asphalt 9, Call of Duty oraz GTA San Andreas. O ile w te dwie pierwsze dało się grać na najniższych detalach bez większych problemów, o tyle w Call of Duty oraz GTA San Andreas miałem pewien kłopot. Gry ewidentnie klatkowały w niektórych momentach sprawiając, że zabawa była niekomfortowa. To telefon stworzony raczej do prostych produkcji, które nie są przesadnie wymagające dla komponentów. Pod względem czystej wydajności jest zatem bardzo słabo i gdyby nie konkurencja, myślałbym, że to wina niskiego budżetu. Ale niestety nie. Lista wad rośnie z każdym kolejnym dniem testowania. Nie wspomnę już o tym, że zabrakło jakiejkolwiek formy wodoodporności i ładowania bezprzewodowego – to w tym przedziale cenowym jest raczej niespodziewane. Gorzej, że A31 nie wspiera płatności zbliżeniowych za pomocą NFC. Tego nie rozumiem, a testowany przeze mnie równolegle konkurent – Redmi 9 bez problemu sobie z tym radzi.

Działanie nakładki producenta, czas pracy na baterii, codzienność

Oppo A31 korzysta z przestarzałego już systemu Android 9 Pie z nakładką ColorOS w wersji 6.1.2. Poprawki bezpieczeństwa w najnowszej aktualizacji pochodzą z 5 czerwca 2020. O ile pod względem ergonomii użytkowania i samej nakładki nie mogę mieć większych zastrzeżeń – wszystko zostało przemyślane i dopracowane z głową, o tyle sam telefon nie oferuje zbyt wiele. W ustawieniach mamy ograniczone pole do popisu – górna belka jak i sam telefon nie obsługują nawet trybu ciemnego, dając nam do dyspozycji jedynie bardzo podstawowe funkcje. Jak to wygląda, zobaczycie na poniższych zdjęciach. Występuje tutaj także coś w stylu „rozgrzewania” się procesora urządzenia – świeżo po odpaleniu przez jakiś czas A31 będzie „zamulać” klatkując systemowe animacje i uruchamiając aplikacje z pewnym opóźnieniem. Po kilkudziesięciu minutach przebudzi się na dobre i zauważalnie przyspieszy, stając się bardziej responsywnym na nasze komendy. To ewidentna przywara smartfonów budżetowych. 

Oppo A31 - test smartfona. Budżetowa propozycja dla najmniej wymagających

W testowanym urządzeniu znajdziemy ogniwo litowo-jonowe o pojemności maksymalnej wynoszącej 4230 mAh, chociaż producent deklaruje, że wartość ta może być zmienna, lecz nie mniejsza niż 4100 mAh. Przy takiej baterii i komponentach możemy uzyskać bardzo przyzwoity czas pracy wynoszący ok. 7h SOT, czyli de facto półtora do dwóch dni działania bez przesadnego obciążenia. Mój test YouTube zakończył się po 12,5h ciągłego odtwarzania. Niestety, wyniki te bledną przy Redmi 9, które SOT generuje na poziomie 9h, zawdzięczając to ogniwu o pojemności 5020 mAh. Nie zmienia to jednak faktu, że Oppo A31 sprawdzi się w terenie bez dostępu do gniazdka czy powerbanku. Gdy włączymy oszczędzanie baterii, wtedy w ekstremalnych sytuacjach dobijemy do trzech dni pracy. 

W codziennym użytkowaniu mam kilka zastrzeżeń do bohatera niniejszego testu. Choć tłumaczenie na język polski jest dobre, to czasem zdarzają się komunikaty systemowe widniejące wyłącznie po angielsku. Innym razem telefon potrafił zamknąć aplikacje z których korzystałem bez żadnego uzasadnienia. Nie spodziewałem się, że może to być przez przepełnienie dostępnej pamięci systemowej, bo tej mamy aż 4GB, co w telefonie tej klasy powinno być wystarczające. Brakuje mi też portu USB-C, bo przez microUSB z wykorzystaniem 10W, zamieszczonej w zestawie ładowarki, uzupełnienie baterii od 0 do 100% zajmuje ponad 2,5h. 

Całkiem niezły jest za to głośnik mono – gra donośnie i choć nie można po nim oczekiwać cudów, a tym bardziej żadnych niskich tonów, to jego brzmienie nie jest irytujące dla ucha i nawet przekrój kilku oktaw da się tutaj odróżnić. Do oglądania filmów na YouTube w zupełności wystarczy. Szkoda natomiast, że wyświetlacz jest tylko w rozdzielczości HD, bo to w naturalny sposób ogranicza aplikację YouTube czy filmy na Netflixie dostarczając bardzo przeciętną jakość. Oglądanie na A31 czegokolwiek jest raczej… przeciętnym doświadczeniem. Nie ma wsparcia dla ekranowego HDR, kolory są wyblakłe, zdecydowanie stonowane, a regulacja ich natężenia w ustawieniach nie przynosi jakichś znaczących zmian. Przeciętność goni poprawność i znowu muszę odwołać się do Redmi 9, które ze wsparciem dla FHD+ i zauważalnie lepszą matrycą nie pozostawia na A31 suchej nitki. A kosztuje przy tym 100 zł mniej. 

Na szczęście nie mogłem mieć żadnych zastrzeżeń do jakości rozmów telefonicznych. Przebiegały bez zarzutu, połączenia nie były zrywane, a zasięg utrzymywał się na dobrym i bardzo dobrym poziomie zależnie od warunków. Podobnie ze wsparciem dla LTE czy WiFi 5 – obsługa sieci wypada w porządku i chociaż brakuje, co jasne, najnowszych technologii, to do działania internetu w A31 nie mam żadnych uwag. 

Jak się sprawdza aparat? 

Byłem ciekaw jak w codziennym użytkowaniu poradzi sobie komplet trzech obiektywów, z których najlepszy ma 12 mpix matrycę z przesłoną F/1.8, wspomagane przez moduł makro oraz kamerę do rejestrowania głębi pozwalającą na uzyskanie efektu „bokeh” czyli rozmycia tła. Zabrakło obiektywu szerokokątnego. Podstawowa kamera oferuje maksymalnie sześciokrotne zbliżenie marnej jakości, ale… same zdjęcia w ciągu dnia nie są złe. Trochę brakuje im detali, zakres tonalny mógłby być lepszy, a szybkość działania aparatu pozostawia nieco do życzenia, ale… da się tym telefonem zrobić niezłe zdjęcie. O ile nie korzystamy z trybu portretowego, bo ten zarówno z przodu jak i z tyłu jest po prostu fatalny. Algorytmy znacznie wyostrzają zdjęcie, a rozmycie tła jest dość nieregularne, tworząc często artefakty wokół głowy. Urządzenie nie radzi sobie w żadnym wypadku ze skomplikowaną architekturą jak siatki czy bramy, gdzie mamy wiele różnych elementów obok siebie w niewielkiej odległości. 

Oppo A31 - test smartfona. Budżetowa propozycja dla najmniej wymagających

Aplikacja aparatu jest bardzo prosta. Są jedynie trzy podstawowe tryby do wyboru, a pod ręką znajdziemy rozwijane menu z dodatkowymi czterema, których nie wykorzystywałem zbyt często. Filmy możemy nagrywać z maksymalną rozdzielczością 1080p przy 30 klatkach na sekundę. Na deser producenci dodali „film poklatkowy” i tryb ekspert w którym do wyboru mamy raptem cztery opcje. Wideo brakuje wsparcia stabilizacji obrazu, ale jakość tych materiałów jest przyzwoita. Najbardziej przeszkadza mi jednak przesadne wyostrzanie kadrów, co powoduje dodanie na każdym obrazie „ziarna” niczym najbardziej nielubiane filtry w starych filmach z Hollywood. Mogło być lepiej. Brakuje też trybu nocnego, ale podstawowy aparat radził sobie zaskakująco nieźle i zauważalnie lepszy foty wychodziły mu nocą niż u konkurencji. O ile oczywiście wystarcza nam poziom „zadowalające”, bo zdjęciom nieco brakuje szczegółów, światła czy ostrości. 

Oppo A31 - test smartfona. Budżetowa propozycja dla najmniej wymagających

Podsumowanie – Oppo A31, co ja mam z tobą zrobić?

Testowany dziś smartfon jest dla mnie zupełnie nieopłacalnym zakupem. Nie dość, że w kwocie 799 zł oferuje niezbyt wiele, to na dodatek jego największy konkurent – Xiaomi Redmi 9 ma lepszy procesor, wyświetlacz, baterię czy oprogramowanie, a kosztuje przy tym sto złotych mniej. W Oppo A31 znajdziemy przestarzałego Androida 9, gorszy aparat z mniejszą liczbą pikseli, do tego fatalny procesor i koszmarne wyniki wydajności. Na domiar złego, wyświetlacz w rozdzielczości HD nie zachwyca w 2020 roku, nawet w tej cenie, a nakładka producenta, mimo że intuicyjna i całkiem przemyślana, potrafi sypać błędami i zamykać aplikacje bez podania przyczyny. 

Oppo A31 - test smartfona. Budżetowa propozycja dla najmniej wymagających

Cieszy natomiast niezły czas pracy na baterii i całkiem przyzwoite zdjęcia w ciągu dnia, do tego atrakcyjna kolorystycznie obudowa wykonana z dobrej jakości plastiku. Głośnik mono daje radę, wsparcie dla karty microSD jest w zestawie i tylko szkoda, że brakuje wsparcia dla NFC. Nie wiem komu mógłbym polecić ten telefon – na rynku są znacznie lepsze i tańsze smartfony, dlatego zakup Oppo A31 w mojej ocenie całkiem mija się z celem. Bierzcie choćby Xiaomi Redmi 9, a za zaoszczędzoną stówkę pójdźcie do kina na Tenet albo kupcie Days Gone, bo jest w promocji za 69 zł. To będą dużo lepsze inwestycje. 

Ocena – 5/10

Zalety:

  • Ładna kolorystycznie obudowa wykonana z niezłej jakości materiałów
  • Głośnik mono grający całkiem przyzwoicie 
  • Bateria, która wystarcza na półtora do dwóch dni działania 
  • Aparat w ciągu dnia robi całkiem przyzwoite zdjęcia, które mogą się podobać 
  • Nakładka producenta jest przemyślana i intuicyjna
  • Wsparcie dla kart microSD o pojemności do 256 GB
  • Etui i folia ochronna na ekran w zestawie
  • Wsparcie dla dualSIM – telefon może się sprawdzić jako aparat służbowy

Wady: 

  • Przestarzały system operacyjny Android 9 Pie ze starą nakładką ColorOS
  • Fatalna wydajność podzespołów
  • Zbyt wysoka cena, szczególnie względem szybszej konkurencji 
  • Bardzo słaby wyświetlacz z rozdzielczością HD
  • Filmy są mocno przeciętnej jakości
  • Brak jakiejkolwiek stabilizacji obrazu podczas nagrań 
  • Okazjonalne błędy w działaniu systemu  
  • Widoczne zacinki i spowolnienia podczas korzystania z urządzenia 
  • Długi czas ładowania baterii od 0 do 100%
  • Brak wsparcia dla NFC
  • Brak obiektywu szerokokątnego
Maciej Zabłocki Strona autora
Swoją przygodę z recenzowaniem gier rozpoczął w 2005 roku. Z wykształcenia dziennikarz, ale zawodowo pracujący też w marketingu. Na PPE odpowiada głównie za testy sprzętów i dział tech. Gatunkowo uwielbia RPG, strategie i wyścigi. Uzależniony od codziennego czytania newsów i oglądania konferencji.
cropper