Terror: Dzień hańby – recenzja serialu. Zemsta demona

Terror: Dzień hańby – recenzja serialu. Zemsta demona

Jędrzej Dudkiewicz | 18.06.2020, 21:00

Mogłoby się wydawać, że nie ma za wiele seriali, których kolejne sezony nie mają ze sobą zbyt wiele wspólnego. A jednak mamy przecież Fargo, Detektywa, American Horror Story, czy American Crime Story. Kolejną tego typu produkcją, której pierwszy i drugi sezon łączy w zasadzie tylko tytuł, jest Terror. Wszystkie odcinki są do obejrzenia w serwisie Amazon Prime Video.

Jest rok 1941. Chester Nakayama żyje na terenie USA z rodziną, pomagając ojcu w pracy na kutrze rybackim. Kiedy jednak Japonia atakuje w Pearl Harbour, Chester i jego bliscy zostają wysłani do jednego z obozów internowania. Jednocześnie wokół niego zaczynają dziać się coraz dziwniejsze rzeczy, które mogą mieć coś wspólnego z wierzeniami Japończyków związanymi z duchami.

Dalsza część tekstu pod wideo

Terror: Dzień hańby – recenzja serialu. Zemsta demona

Terror: Dzień hańby – wątki ciekawe połączone z takimi, które zaczynają nużyć

Tak, jak napisałem – drugi sezon Terroru nie ma nic wspólnego z pierwszym. Prawdę mówiąc, przystępując do oglądania tych dziesięciu odcinków nie wiedziałem o tym, spodziewałem się więc, że obejrzę kolejną historię związaną z rejsem statku. Szybko okazało się, że Dzień hańby jest o czymś zupełnie innym. Wątków jest tu mnóstwo. Po pierwsze, produkcja ta przypomina i dość dobitnie pokazuje czarną kartę z historii Stanów Zjednoczonych, czyli wspominane w streszczeniu obozy, w których internowani były wszystkie osoby pochodzenia japońskiego. Były to działania okrutne, haniebne, podyktowane strachem, ale też w jakimś stopniu poczuciem wyższości wobec innej rasy. Nie miało znaczenia, że ludzie ci byli obywatelami USA – każdy był potencjalnie podejrzany o szpiegostwo. Tracili domy, zdrowie, często także życie. Twórcy te rzeczywiste wydarzenia łączą (w sumie podobnie było w pierwszym sezonie) z siłami nadprzyrodzonymi, demonem, który cierpliwie mści się za doznane niegdyś krzywdy. Do pewnego momentu między oboma wątkami istnieje specyficzne połączenie, można mianowicie się zastanowić, czy koszmarne zdarzenia, których świadkiem jest Chester i jego bliscy nie są aby wynikiem osuwania się w obłęd, spowodowany dramatyczną sytuacją życiową. Później jednak interesujący wątek życia obozowego zostaje odesłany na drugi plan, a na pierwszy wysuwa się starcie z demonem. I chociaż jest w tej opowieści trochę o tym, jakie zło mogą wyrządzić tajemnice i działania z przeszłości, o tym, że przemoc często wiąże się z pragnieniem zemsty, to jednak po pewnym czasie historia ta zaczyna być nieco powtarzalna i nużąca. Nie ma już nowych sekretów do odkrycia, a demon działa cały czas w dokładnie taki sam sposób. Atmosfera zagrożenia, dreszczyk emocji i napięcie, które początkowo udało się zbudować, zaczynają niestety ulatywać. Ostatnie odcinki wciąż oglądało mi się całkiem nieźle, ale jednak ze znacznie mniejszym zaangażowaniem niż wcześniej.

Terror: Dzień hańby – bardzo dobre aktorstwo

W zasadzie niczego nie mogę za to zarzucić aktorkom i aktorom. Derek Mio jako Chester jest znakomity, dobrze pokazuje najróżniejsze stany emocjonalne i działania swojego bohatera: od determinacji po zagubienie, od bycia przyzwoitym po myślenie bardziej o sobie, od satysfakcji z osiągnięć po cierpienie. Równie dobry jest Shingo Usami grający ojca Chestera, Henry’ego. To człowiek o dobrym sercu, honorowy, który na przestrzeni dziesięciu odcinków uczy się walczyć nie tylko o siebie, ale i innych. W Terror: Dzień hańby jest sporo bardzo solidnych ról i ewentualnie tylko do wcielającej się w demona Yuko Kiki Sukezane można mieć odrobinę pretensji, że nie jest nieco bardziej złowieszcza i cóż… demoniczna.

Pierwszy sezon Terror podobał mi się mimo wszystko bardziej od drugiego. Miał inny, ciekawszy dla mnie klimat. Nie znaczy to jednak, że nie warto sięgnąć po kolejne dziesięć odcinków – to całkiem porządna i dobrze nakręcona (zdjęcia oraz muzyka stoją na wysokim poziomie) produkcja.

Atuty

  • Sporo ciekawych wątków…;
  • Dobre aktorstwo;
  • Zdjęcia i muzyka

Wady

  • …Ale główny po pewnym czasie zaczyna być nieco powtarzalny i nużący

Drugi sezon serialu Terror może i jest słabszy – oraz zupełnie inny – od pierwszego, ale wciąż warto go obejrzeć.

7,0
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper