Black Mirror - już nie futuryzm, jeszcze nie rzeczywistość?

Black Mirror - już nie futuryzm, jeszcze nie rzeczywistość?

Dawid Ilnicki | 15.05.2020, 22:00

Niepokojące wizje rzeczywistości  z głośnego serialu Charlie Brokera “Black Mirror” tak mocno działają na wyobraźnię widzów dlatego, że pokazują bardzo nieodległą przyszłość lub technologie, które już za kilka lat mogą wyglądać bardzo podobnie jak w tej produkcji. Okazuje się, że o wielu się myśli, a inne są już blisko masowej produkcji. 
 

Widz oglądający produkcje science-fiction z ostatnich kilkudziesięciu lat najczęściej doznaje dwóch, skrajnych uczuć. Pierwsze z nich staje się doświadczeniem amatorów wszelkiego rodzaju starej fantastyki, której najlepszym przykładem jest klasyczny “Powrót do przyszłości”. W drugim filmie z tej serii serwuje nam się bowiem wizję, która jeszcze kilka lat temu marzyła się technologom, a ostatecznie nie jesteśmy niej nawet blisko, czyli elementy takie jak choćby latające samochody i ultra-wygodne miasta przyszłości. I oto widzowie karmieni tego typu obrazami w przeszłości odczuwają coś co można by, za tytułem ostatniej płyty piosenkarki Dua Lipy, nazwać tęsknotą za przyszłością ("Future Nostalgia" czy raczej Nostalgia for the Future). Co nieco pisał o niej Simon Reynolds w swej książce “Retromania”, dla mnie to jednak przede wszystkim rodzaj zawodu, że większość wynalazków mających poprawić życie ludzkie, które widzieliśmy w rzeczonych filmach, ostatecznie nie weszły do użytku i nie wygląda na to by miało się to stać.

Dalsza część tekstu pod wideo

Zupełnie inne odczucia towarzyszą seansom produkcji, które można zaliczyć do gatunku techno-thrillerów, czyli przede wszystkim filmom Alexa Garlanda (ze szczególnym wyróżnieniem “Ex Machina”), a także dziełu Charliego Brokera. Pokazują one świat nie tak odległy od naszego, można powiedzieć, że nawet na wyciągnięcie ręki. Być może potrzeba kolejnych kilku miesięcy badań by niektóre technologie zwyczajnie weszły do użytku. Przy czym oczywiście twórca “Black Mirror” nie zajmuje się wyłącznie technikaliami, ale może przede wszystkim tym jak oddziałują one na człowieka. Dwukrotnie już jego wizje w przedziwny sposób znajdowały punkty styczne z rzeczywistością.

Charlie Prorok

Black Mirror - już nie futuryzm, jeszcze nie rzeczywistość?

Jak pamiętamy, a jeśli nie widzieliśmy to lojalnie uprzedzam, że za chwilę zacznie się spojlerowanie, w pierwszym odcinku serii terroryści porywają członkinię królewskiego rodu i dzwonią do premiera z bardzo konkretnym żądaniem. Otóż, obiecują, że wypuszczą księżniczkę Susannę jeśli szef brytyjskiego rządu na oczach całego państwa, w telewizyjnym prime time, odbędzie stosunek seksualny ze świnią. Ta, zdawałoby się, przedziwna fabuła daje twórcom okazję do skrytykowania stabloidyzowanych mediów w UK, pogoni ludzi za plotkami i skandalami. No właśnie, zdawałoby się, bo wkrótce okazało się, że scenariusz tego odcinka był niebezpiecznie bliski rzekomym faktom.

We wrześniu 2015 roku wybuchła bowiem aferka “Piggate”. Dziennikarze tabloidu “Daily Mail” opublikowali artykuł, w którym opisali jedno z wydarzeń inicjacyjnych na uniwersytecie, na którym studiował ówczesny premier David Cameron. Otóż tenże polityk miał na nim włożyć pewną bardzo prywatną część ciała do pyska martwej świni. Charlie Broker wielokrotnie był pytany o to, czy podczas realizacji odcinka, który był po raz pierwszy wyświetlany w grudniu 2011 roku, miał jakiekolwiek informacje na ten temat. Twórca jednak zaprzeczał, a tymczasem Brytyjczycy na żywo uczestniczyli w podobnym przedstawieniu jaki oglądali w epizodzie “The National Anthem”.

Drugi moment, w którym rzeczywistość polityczna zaczęła niebezpiecznie zbliżać się do wizji Brokera miał oczywiście miejsce w odcinku drugiego sezonu, pod tytułem “The Waldo Moment”. Obserwujemy w nim przedziwną przemianę animowanego misia z popularnego programu rozrywkowego, który nie przebierając w słowach obraża tam kogo popadnie, w… lokalnego polityka startującego w wyborach. Choć ostatecznie przegrywa miejscowe głosowanie, w końcówce, gdy obserwujemy życie wyrzuconego z programu odtwórcy roli Waldo widzimy rozwój dalszych prototypów misia-polityka w kolejnych krajach. Hmmm… Złóżmy to w całość. Bohater telewizyjnego show, obrażający wszystkich dookoła i nie dbający o język, że już o faktach nie wspomnimy, postanawia wystartować w wyborach. Czy czegoś Wam to nie przypomina?

Technologie niedalekiej przyszłości

Black Mirror - już nie futuryzm, jeszcze nie rzeczywistość?

Większość odcinków “Black Mirror” dotyczy jednak styku technologii i ludzkiego życia, które czasami kompletnie je zmienia. Tak jest niewątpliwie w jednym z najbardziej emocjonujących epizodów serialu, kończącym pierwszy sezon “An Entire History of You”, w którym nowoczesność doszła do punktu, w którym można już nagrywać każde zdarzenie z życia. W szokującej końcówce bohater pozbywa się jednak całej aparatury, gdyż  zdobyta dzięki niej wiedza o romansie jego żony prawdopodobnie kończy ich związek.

Co prawda obecnie nikt nie dysponuje jeszcze w pełni rozwiniętą technologią umożliwiającą tego typu działania, ale można tu wskazać kilka pomniejszych rozwiązań. Przede wszystkim projekt Neuralink Elona Muska, który twierdzi, że wszczepianie chipów do mózgu, które pozwoliłyby łączyć ludzki organ z urządzeniami cyfrowymi, wydarzy się już w ciągu roku. Naturalnie podstawowym celem tej technologii ma być pomoc osobom ze schorzeniami neurologicznymi, ale w przyszłości będzie to sposób na łączenie mózgu ze sztuczną inteligencją. Co do nagrywania mamy tu kilka już istniejących rozwiązań: urządzenie Snap Inc.'s Spectacles, czyli kamera dołączona do okularów przeciwsłonecznych, a nawet specjalne soczewki kontaktowe Samsunga potrafiące nagrywać to co widzimy, które zostały opatentowane już w 2016 roku.

Jednym z najbardziej szokujących, bo zaskakująco bliskim dzisiejszym rozwiązaniom, odcinków serialu, po przejęciu przez Netflixa, był otwierający trzecią serię epizod “Nosedive”, w którym mogliśmy zobaczyć funkcjonowanie technologii, w której nie dość, że każdy oceniał każdego za najmniejszą nawet interakcję, ale też od tych ocen w zasadzie zależał status społeczny określonej jednostki. Wizja ta niepokoi, bo w wielu współczesnych aplikacjach wykorzystuje się tego typu rozwiązania. Nie tak dawno jeden z kierowców powiedział mi, że sam ocenił przejazd ze mną w jednej z aplikacji taksówkarskiej dodając, że gdybym zebrał trzy negatywne oceny mógłbym już z niej nie skorzystać.

Oczywiście w świecie zachodnim ta technologia nie jest jeszcze na dobre dopracowana jednak jej poszczególne elementy coraz bardziej wdzierają się do naszego życia. Przypomnijmy tylko jeden z niedawnych pomysłów administracji prezydenta USA, by na wniosku wizowym umieścić adresy swoich wszystkich kont na mediach społecznościowych. To jednak nic w porównaniu do tego co funkcjonuje w Chinach już od 2016 roku. Tworzy się tam specjalny system oceniania obywateli, dokładnie taki jak w rzeczonym epizodzie “Black Mirror”, w którym już całe życie uzależnione jest od “odpowiedniego” zachowania. Bez właściwego poziomu ocen można nie wyjechać z prowincji lub nie dostać kredytu

Wspomnijmy tu również o odcinku “Hang the DJ”, w którym ogromna aplikacja randkowa pozwala na znalezienie odpowiedniego partnera z prawdopodobieństwem większym niż 99%. To oczywiście wariacja na temat wykorzystywania “Big Data” ogromnej bazy wiadomości na temat zachowań ludzkich, która w przyszłości może się stać podstawą do powstania sztucznej inteligencji. Na początku jednak może pozwolić choćby na takie praktyki jak pokazane w rzeczonym epizodzie.

Gry wojenne

Black Mirror - już nie futuryzm, jeszcze nie rzeczywistość?

Futurystyczne technologie wykorzystywane przez wojsko zawsze budziły obawy obywateli i ich echa możemy zobaczyć także w “Black Mirror”. Najpełniej wyraża je chyba odcinek trzeciego sezonu “Hated in the Nation”, w którym za zabójstwa powiązanych z internetowym hejtem ludzi okazują się być odpowiedzialne zabójcze drony-pszczoły. Choć może to brzmieć zabawnie tak naprawdę budzi lęk, bo z jednej strony wykorzystuje znany dobrze strach przed owadami, a z drugiej przed miniaturyzacją, którą kojarzymy z technologii komputerowej.

Nad pszczołami dronami pracują już od dawna naukowcy z laboratorium mikrorobotyki na Harvardzie, którzy stworzyli ważącą zaledwie 60 mg RoboBee. Miniaturowa pszczoła wykonuje około 120 uderzeń skrzydłami na sekundę i ma być przeznaczona do sztucznego zapylania kwiatów, bo jak wiemy z licznych akcji mających na celu ratowanie tych owadów, jest z nimi problem. Sam fakt, że powstają tego typu malutkie drony budzi rzecz jasna niepokój, że będą one wykorzystywane do innych celów. Scenariusz “Hated in the Nation” jest pod tym względem wyjątkowo realistyczny, a ciche zabijanie wrogów przez wojsko mogłoby być przełomem jeśli chodzi o prowadzenie wojen. Tego typu machin można by używać również do szpiegostwa. Małe urządzenia, takie jak Black Hornet Nano, które mieszczą się w dłoni żołnierza, były już zresztą wykorzystywane w czasie misji w Iraku i Afganistanie, głównie w celach zwiadowczych.

Z innego rodzaju technologią wojskową mamy do czynienia w odcinku pt. “Men against Fire”, w którym widzimy wytwarzanie sztucznej rzeczywistości pozwalającej na generowanie obrazów w taki sposób, że żołnierze widzą swoich rywali jako groźne, bezwzględne bestie. Walka na froncie staje się swego rodzaju grą komputerową, w której wojsko nie musi się martwić o odczucia żołnierzy co do swoich rywali. Uniwersytet Stanforda testował już aplikację zmieniającą twarze, a z kolei tzw. deekfake’i testują odporność użytkowników na serwowane w różnych miejscach internetu bujdy. Być może w przyszłości, niestety, znajdą one zastosowanie w czasie wojny, choć z drugiej strony przecież zabijanie na niej może być już niedługo domeną wyłącznie dronów.

Jeden z najgorzej ocenianych odcinków czwartego sezonu “Metalhead” opowiadał o dystopijnym świecie, w którym wędrujących po postapokaliptycznym pustkowiu ludzi ścigają uzbrojone robo-psy. Epizod zarówno formalnie, jak i treściowo nie ujawnił nic czego byśmy już nie widzieli. Pracujące bowiem nad podobnymi projektami Boston Dynamics pokazało już modele sztucznych psów bojowych, a do tego przedstawionego w odcinku najbardziej podobny jest chyba Big Dog, który pochodzi z 2004 roku. 

W oczekiwaniu na świecki raj

Duża część odcinków “Black Mirror” opiera się na koncepcji ziaren, w które zamknięta jest świadomość ludzka. Może ona być wykorzystywana do różnych celów: jako test wspomnianej wcześniej aplikacji randkowej, ale też po to by wydobyć, od oczekującego na proces więźnia, inkryminujące go zeznania, jak w odcinku “White Christmas”. Jednym z najbardziej oryginalnych epizodów serii było “San Junipero” z trzeciego sezonu. Pokazywało ono wreszcie, naturalnie nie bez pewnego rodzaju etycznych wątpliwości, pozytywną wizję przyszłości. Świat, w którym owa zamknięta w ziarnie najważniejsza część ludzka może przetrwać fizyczną śmierć ciała, żyjąc w pewnego rodzaju wirtualnej rzeczywistości skonstruowanej podług indywidualnych potrzeb.

Niestety marzenia transhumanistów na razie nijak się mają do rzeczywistości. Badania nad źródłami samoświadomości człowieka wydają się być nadal w powijakach. Naturalnie postęp w tej dziedzinie może popchnąć do przodu, pojawiająca się gdzieś na marginesie dzisiejszych rozważań na temat technologii przyszłości, kwestia osobliwości technologicznej, wiążąca się z pojawieniem sztucznej inteligencji, rzecz o której już w 1978 roku w “Golemie XIV” pisał Stanisław Lem.  Wizja ta nadal wydaje się jednak bardzo odległa. Pozostaje ona zatem zręcznym tematem dywagacji w tworach popkulturowych, takich jak “Years and Years”, “Upload”, “Ex Machina”, nowe dzieło Alexa Garlanda, serial “Devs”, a także właśnie “Black Mirror”.

Dawid Ilnicki Strona autora
Z uwagi na zainteresowanie kinem i jego historią nie ma wiele czasu na grę, a mimo to szuka okazji, by kolejny raz przejść trylogię Mass Effect czy też kilka kolejnych tur w Disciples II. Filmowo-serialowo fan produkcji HBO, science fiction, thrillerów i horrorów.
cropper