Angielska gra - recenzja serialu. Początki piłki nożnej w kostiumowym dramacie

Angielska gra - recenzja serialu. Początki piłki nożnej w kostiumowym dramacie

Roger Żochowski | 31.03.2020, 21:00

"Angielska gra" to kolejna z produkcji dostępnych na Netflixie, która choć trochę pozwala zabić gorzki smak zawieszenia rozgrywek piłkarskich ze względu na pandemię. A żeby było ciekawiej - opowiada o samych początkach piłki nożnej łącząc historię z kostiumowym dramatem. 

6 odcinkowy serial Netflixa to nie lada gratka dla wszystkich osób, które interesują się historią piłki nożnej. Zwłaszcza, że cała opowieść mocno bazuje na prawdziwych postaciach, które starały się zmienić postrzeganie tego sportu. Oczywiście biografie postaci zostały odpowiednio napompowane, aby lepiej wpisać się w narrację nierówności społecznych i walki o Puchar Anglii, ale wciąż nie brakuje tu niezwykle ciekawych odniesień do rzeczywistych wydarzeń. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Angielska gra - Sport dla elit

Angielska gra - recenzja serialu. Początki piłki nożnej w kostiumowym dramacie

W XIX-wiecznej Anglii piłka nożna, lub jak kto woli futbol, stawała się coraz bardziej popularna. Sęk w tym, że początkowo była to przede wszystkim rozrywka dla synów arystokratów. To oni stworzyli jej zasady i to oni sprzeciwiali się profesjonalizacji sportu. Arthur Kinnaird, w którego wciela się Edward Holcroft, to właśnie przedstawiciel wyższych sfer, kapitan zespołu Old Etonians i ówczesna gwiazda "kartoflisk". W skład jego drużyny wchodzą goście, którzy na co dzień zakładają obcisłe koszule i fraki i są stałymi bywalcami wystawnych bankietów. Wprawdzie w oczach ojca Arthura piłka to zabawa dla małych chłopców, dla niego jednak sport to coś więcej niż tylko bieganie za kawałkiem skóry.

Po drugiej stronie barykady mamy robotników z zakładu przemysłowego z Darwen. Właściciel przybytku dającego pracę ludziom w całym regionie (w tej roli świetny Craig Parkinson, który jako jeden z niewielu myśli progresywnie) marzy o tym, by jego zespół jako pierwszy robotniczy klub w historii wygrał Puchar Anglii, ale musi jednocześnie borykać się z problemami ekonomicznymi i obniżkami płac, które wpływają na nastroje w mieście. Aby dokonać niemożliwego przedsiębiorca dopuszcza się pewnego podstępu - ściąga ze Szkocji Fergusa Sutera (Kevin Guthrie) i Jimmy'ego Love'a (James Harkness), ogromne talenty piłki nożnej, którym płaci za grę w Darwen. W czasach, gdy opłacanie piłkarzy było zabronione i jak na ironię, to właśnie arystokraci się temu sprzeciwiali. Z drugiej strony mimo upływu ponad 100 lat wiele rzeczy jest zaskakująco uniwersalnych. Na przykład elita, która dąży do tego, by ograniczyć z rozgrywkach udział biedniejszych i mniej zamożnych rywali. Czy czegoś Wam to nie przypomina? 

Angielska gra - Nierówności społeczne

Angielska gra - recenzja serialu. Początki piłki nożnej w kostiumowym dramacie

I na tym poziomie serial sprawdza się bardzo dobrze. Droga do wygrania Pucharu Anglii nie jest łatwa, a możliwość zobaczenia jak wyglądały wówczas tzw. stadiony, taktyka (a raczej jej brak), zbite z kilku desek bramki czy zawodnicy biegający w spodniach na szelkach, to duży atut "Angielskiej gry”. Zwłaszcza, że pokazano też jak sport potrafi oderwać od szarej rzeczywistości klasę robotniczą walczącą z dnia na dzień o lepszy byt i przyszłość. Jest tu trochę lokalnego patriotyzmu czy narodziny pierwszych piłkarskich idoli, a całości pomaga fakt, że produkcja miała przyzwoity budżet. Widać to nie tylko po kostiumach, ale również odpowiednio wystylizowanych lokacjach czy wykorzystaniu takich elementów jak karety, parowozy czy maszyny w zakładach pracy. Bez problemu można wczuć się w klimat XIX-wiecznej Anglii.

Serial obudowany jest jednak mniej lub bardziej angażującymi wątkami pobocznymi. O ile podziały społeczne i konflikt interesów między klasą robotniczą a arystokracją zostały ukazane dobrze i potrafią wzbudzić emocje, tak już wszelkie wątki miłosne i obyczajowe po prostu nużą i mamy wrażenie, że dodano je trochę na siłę. Reżyser, Julian Fellowes, odpowiedzialny wcześniej za "Downton Abbey", stworzył też nieco zbyt stereotypowe kreacje. Podział na dobrych i złych jest w wielu miejscach zbyt oczywisty, fabuła idzie według oklepanego schematu i nawet stopniowa przemiana Arthura, który zaczyna dostrzegać szersze horyzonty jest łatwa do przewidzenia. Gdyby nie sportowa otoczka serial nie oferowałby narracyjnie niczego, co wybijałoby go z tłumu kostiumowych produkcji. 

Mimo tych uchybień historię śledzi się z zaciekawieniem. To zamknięta opowieść i bardzo uniwersalna w swoim przesłaniu, a największym jej atutem jest fakt, że możemy poznać jak kształtowała się i zmieniała jedna z najpopularniejszych dyscyplin sportowych na świecie. 

 

Atuty

  • Scenografia robi wrażenie
  • Ukazanie początków piłki nożnej
  • Wątek walki robotniczej drużyny o puchar wciąga
  • Niezła gra aktorska głównych bohaterów

Wady

  • Niektóre wątki obyczajowe nużą
  • Część postaci mocno stereotypowa
  • Historia jest bardzo przewidywalna

Kostiumowa opowieść, która najlepiej sprawdza się, gdy na pierwszym planie jest piłka nożna i walka klas.

7,0
Roger Żochowski Strona autora
Przygodę z grami zaczynał w osiedlowym salonie, bijąc rekordy w Moon Patrol, ale miłością do konsol zaraziły go Rambo, Ruskie jajka, Pegasus, MegaDrive i PlayStation. O grach pisze od 2003 roku, o filmach i serialach od 2010. Redaktor naczelny PPE.pl i PSX Extreme. Prywatnie tata dwójki szkrabów, miłośnik górskich wspinaczek, powieści Murakamiego, filmów Denisa Villeneuve'a, piłki nożnej, azjatyckiej kinematografii, jRPG, wyścigów i horrorów. Final Fantasy VII to jego gra życia, a Blade Runner - film wszechczasów. 
cropper