Ukryta gra – recenzja filmu. Nudne szachy

Ukryta gra – recenzja filmu. Nudne szachy

Jędrzej Dudkiewicz | 08.11.2019, 21:00

Rzadko, naprawdę bardzo rzadko zdarza się by w polskiej produkcji pojawiali się zagraniczni aktorzy, których zna niemal każdy. Tym bardziej zaskakujące jest to, że do swojego debiutu Łukaszowi Kośmickiemu udało się zaangażować samego Billa Pullmana (bezapelacyjnie najlepszy kinowy prezydent USA w historii). Tym bardziej szkoda, że Ukryta gra jest filmem średnio udanym.

Jest pierwsza połowa lat 60. XX wieku, zimna wojna trwa w najlepsze. Ba, do Kuby zbliżają się rosyjskie okręty, które prawdopodobnie transportują głowice nuklearne. W tym samym czasie w Warszawie rozgrywany jest pojedynek szachowy między sowieckim mistrzem Gawryłowem i amerykańskim matematykiem Joshuą Manskym. Czy gra jest tylko przykrywką większej operacji?

Dalsza część tekstu pod wideo

Ukryta gra – recenzja filmu. Nudne szachy

Ukryta gra – pomysł może i ciekawy, ale wykonanie strasznie nudne

Pytanie, które postawiłem na końcu krótkiego streszczenia jest oczywiście retoryczne, wiadomo jaka jest odpowiedź. Ukryta gra to w końcu thriller szpiegowski, a szachy wszak są doskonałą metaforą rozgrywek tajnych agentów, w których trzeba przewidywać i wyprzedzać ruchy przeciwnika, a czasem poświęcić daną figurę, by koniec końców wygrać pojedynek. Metafora to niestety tyleż nośna, co oczywista i ograna. I tak jest z całym filmem Kośmickiego. Pomysł może i jest ciekawy, ale wyraźnie brakuje umiejętności, by przekuć go w emocjonujący film. Dość powiedzieć, że fabuła często jest tak nieczytelna, że przez długi czas w zasadzie nie wiadomo, o co toczy się gra. A gdy stawka jest nieznana, to trochę trudno przejmować się tym, co dzieje się na ekranie. Nie bardzo więc miałem ochotę dociekać, kto jakie ma motywacje, kto jest potencjalnym zdrajcą, niespecjalnie też bałem się o głównego bohatera, który został wrzucony do świata, którego nie zna i nie rozumie. Co tu dużo mówić, Ukryta gra ma zerowe napięcie, a dla thrillera szpiegowskiego jest to absolutnie zabójcze. Trochę też w sumie szkoda, że jest to produkcja tak naprawdę o niczym. Niby twórcy próbują gdzieś w tle poruszyć kilka poważniejszych tematów, ale jest to ledwie naszkicowane. Seans upłynął mi niestety pod znakiem permanentnej nudy.

Ukryta gra – aktorzy robią, co mogą

Tym bardziej należy docenić, że aktorzy, którzy zgodzili się wystąpić przed kamerą robią, co mogą, byle tylko jakkolwiek obronić film. Może niekoniecznie samą historię, ale przynajmniej swoich bohaterów. Ci nie mają specjalnie pogłębionych charakteru i psychiki, co jednak nie zmienia faktu, że tak zupełnie płascy też nie są. Bill Pullman stara się pokazać problemy swojego bohatera, który może się porządnie skoncentrować tylko wtedy, gdy… jest podpity. Nieźle wychodzi mu też odkrywanie świata szpiegów, a przede wszystkim pokazywanie perspektywy Amerykanina przebywającego w komunistycznej Polsce. Całkiem dobrą rolę ma również Robert Więckiewicz, który z jednej strony wydaje się doskonale bawić jako jowialny i bardzo gościnny dyrektor Pałacu Kultury i Nauki, w którym rozgrywa się zdecydowana większość akcji. Z drugiej strony ma on też scenę, w której pokazuje zupełnie inne, bardzo smutne oblicze swojej postaci. Niezły jest też Aleksey Serebryakov w roli rosyjskiego generała majora Krutowa. Jest on odpowiednio groźny i niepokojący.

Do plusów filmu można również zaliczyć naprawdę dobre zdjęcia (co w sumie nie dziwi, Łukasz Kośmicki wiele razy pracował jako operator), zwłaszcza te, które sprawiają, że widz może spojrzeć na Pałac Kultury i Nauki z zupełnie innej, nieznanej i niedostępnej strony. Nie zmienia to jednak faktu, że ostatecznie Ukryta gra jest raczej sporym rozczarowaniem.

Atuty

  • Aktorzy się bardzo starają i grają całkiem nieźle;
  • Dobre zdjęcia

Wady

  • Słaby i często pełny niejasności scenariusz;
  • Zerowe napięcie;
  • Sporo nudy

Ukryta gra zapowiadała się naprawdę ciekawie, efekt końcowy jest tym bardziej rozczarowujący.

5,0
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper