Królowe zbrodni – recenzja filmu. Kobieta też gangster

Królowe zbrodni – recenzja filmu. Kobieta też gangster

Jędrzej Dudkiewicz | 18.08.2019, 20:47

Ekranizacje komiksów to nie tylko Marvel i DC, nie muszą one nawet być w żaden sposób związane z szeroko pojętym fantasy, czy sci-fi. Co jakiś czas do kin trafiają produkcje oparte na powieściach graficznych nieco mocniej zakorzenionych w rzeczywistości. Przykładem tego mogą być Królowe zbrodni w reżyserii Andrei Berloff.

Kathy, Ruby i Claire są żonami dość ważnych irlandzkich gangsterów działających na terenie Hell’s Kitchen w Nowym Jorku pod koniec lat 70. XX wieku. Gdy w wyniku nieudanej akcji trafiają oni na trzy lata do więzienia, kobiety zostają praktycznie z niczym. Postanawiają się jednak nie poddawać, zawalczyć o swoje i stopniowo, krok po kroku, przejmują przestępcze interesy swoich mężów.

Dalsza część tekstu pod wideo

Królowe Zbrodni recenzja 1

Królowe Zbrodni recenzja 3

Królowe zbrodni – kilka ciekawych tematów, ale i sporo scenariuszowych problemów

Jednym z moich ulubionych gatunków są właśnie filmy gangsterskie, dlatego też liczyłem, że Królowe zbrodni będą trzymać przynajmniej niezły poziom, a skoro tym razem przestępstwami zajmują się kobiety, przy okazji twórcy i o tym powiedzą coś więcej. Jak wyszło? Niestety, dość średnio. Z jednej strony muszę przyznać, że historia mnie wciągnęła, byłem szczerze zainteresowany tym, co wydarzy się dalej, pojawiło się też kilka trudnych do przewidzenia zwrotów akcji. Królowe zbrodni nieźle pokazują, jak – z czasem – przekraczanie kolejnych granic jest coraz łatwiejsze. Przemoc rodzi przemoc i coś, co początkowo wyglądało jak dość niewinna próba zadbania o dobro swoje i dzieci, zamienia się w coś znacznie gorszego, czego nie da się tak łatwo kontrolować. Z drugiej jednak strony jest tu bardzo dużo niewykorzystanych szans. Ot, chociażby konflikt z mężami do niczego tak naprawdę nie prowadzi. Spokojnie można by lepiej i ciekawiej, przede wszystkim mocniej, rozegrać spory między trójką głównych bohaterek. Dużo też rzeczy dzieje się tu po prostu dlatego, że tak zostało napisane w scenariuszu, Kathy, Ruby i Claire niektóre rzeczy osiągają zdecydowanie zbyt łatwo. Także różne plany niektórych postaci (nie będę wchodzić w szczegóły, ze względu na spoilery) są za bardzo pozostawione przypadkowi i normalnie miałyby niewielkie szanse powodzenia. Wszystko to razem sprawia, że chociaż tempo jest tu niezłe i ogląda się Królowe zbrodni dobrze, to jednak całość ma zaskakująco letnią temperaturę, napięcia jest tyle, co kot napłakał i trudno się jakoś specjalnie ekscytować tym, co dzieje się na ekranie.

Królowe zbrodni – dość marne postacie, choć porządnie zagrane

Wynika to prawdopodobnie również z tego, że w Królowych zbrodni są dość marne postacie. Tak naprawdę nie za bardzo wiem, kim są Kathy, Ruby i Claire. To dość enigmatyczne kobiety, które tylko co jakiś czas zdradzają się z tym, co czują i myślą. Sprawia to, że trudno im kibicować, czy przejmować się ich losem. Pomimo tego, i to można docenić, aktorki starają się, jak mogą, by wycisnąć ze swoich ról jak najwięcej. Melissa McCarthy nieźle pokazuje tracenie złudzeń przez Kathy, która w pewnym momencie wydaje się być przerażona tym, co dzieje się dookoła, a co sama na siebie sprowadziła. Tiffany Haddish jest dobra jako twarda Ruby, musząca znosić różnorakie upokorzenia czarnoskóra kobieta w białym, męskim świecie. Elisabeth Moss z kolei porządnie pokazuje transformację Claire, która wpierw była ofiarą przemocy domowej, aż zamieniła się w bezwzględną i pewną siebie osobę. No i jest jeszcze Domhnall Gleeson jako Gabriel z wiecznie smutną miną, o którym też jednak chciałbym dowiedzieć się czegokolwiek więcej.

Królowe Zbrodni recenzja 2

Królowe zbrodni mają jeszcze kilka zalet, jak chociażby bardzo dobry soundtrack, ale mimo wszystko były dla mnie sporym rozczarowaniem. Nie jest to film bardzo zły, nie jest też bardzo dobry: ot, typowy średniak, można obejrzeć i zaraz o nim zapomnieć.

Atuty

  • Kilka ciekawych tematów;
  • Dobre tempo;
  • Wykonawcy bardzo starają się dodać życia postaciom;
  • Soundtrack

Wady

  • Sporo problemów ze scenariuszem;
  • Mało napięcia, energii;
  • Słabo napisane postacie

Królowe zbrodni to kinowa propozycja, z której można skorzystać, jeśli akurat całą resztę repertuaru już widzieliście.

5,0
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper