Czarnobyl – recenzja serialu. Koniec świata

Czarnobyl – recenzja serialu. Koniec świata

Jędrzej Dudkiewicz | 04.06.2019, 21:36

HBO wie, jak udobruchać widzów. Nie podobał Wam się ostatni sezon Gry o Tron? Nie ma problemu: i tak wszyscy już o tym zapomnieli i dyskutują na temat nowego dzieła (między innymi) tej stacji. Mowa oczywiście o pięcioodcinkowym Czarnobylu. Czy produkcja ta zasługuje na aż tak wielkie zainteresowanie i zachwyt?

Rok 1986. W elektrowni jądrowej w Czarnobylu dochodzi do awarii. Początkowo wszyscy uważają, że nie wydarzyło się nic wielkiego, jednak z czasem wszystko wskazuje na to, że problem jest o wiele, wiele większy. Na miejsce zostają wysłani m.in. wicepremier Borys Szczerbina oraz naukowiec Walerij Legasow. Rozpoczyna się walka z czasem.

Dalsza część tekstu pod wideo

Czarnobyl HBO recenzja 1

Czarnobyl HBO recenzja 2

Czarnobyl – pasjonująca historia

O Czarnobylu słyszeli chyba wszyscy. Przyznać jednak trzeba, że twórcy serialu pod wieloma względami (o kwestii zgodności z rzeczywistością piszę później) nakręcili pasjonującą, wciągającą i wielowymiarową historię. Można na nią patrzeć, jak na opowieść o swoistym końcu świata. Dla wszystkich: pracowników elektrowni, ludzi mieszkających w położonej nieopodal Prypeci, tych, którzy zostali wysłani na miejsce, by walczyć ze skutkami katastrofy. A także dla Związku Radzieckiego, bo wypadek w Czarnobylu w dużym stopniu przyczynił się do upadku ZSRR już pięć lat później. Jednocześnie jest tu też mowa o przekraczania granic. Takich, których nikt nigdy przekraczać by nie chciał, ale został do tego zmuszony. Widać to na niższym poziomie, gdy nowoprzybyły żołnierz wpierw nie jest w stanie zabić psa, ale gdy już to zrobi, to każdy kolejny raz jest łatwiejszy. I na wyższym, co związane jest z postacią Walerija Legasowa. Sceny, w których razem ze Szczerbiną decydują o tym, że kolejnych ludzi trzeba wysłać na niemal pewną śmierć są autentycznie porażające. Zwłaszcza, że znów, kiedy zrobiło się to już raz, to później przestaje to być aż tak wielkim problemem. Czarnobyl jest w końcu opowieścią o z jednej strony niebywałym poświęceniu ludzi, którzy w mniejszym lub większym stopniu zdawali sobie sprawę z tego, co im grozi, ale mimo to wiedzieli, że ich praca jest czymś, co musi zostać wykonane. A z drugiej o całkowicie opresyjnym i dysfunkcyjnym państwie, które nie tylko nie przejmuje się bezpieczeństwem ludzi i dba o to, by wszystko było robione po taniości, ale też z pełną premedytacją ukrywa prawdę przed wszystkimi. Na marginesie, pamiętając chociażby o Kursku, zauważyć można, że mimo upadku ZSRR niewiele się tak naprawdę w Rosji od tego czasu zmieniło. Wszystko to jest doskonale wyreżyserowane, serial niesamowicie wciąga, trzyma w napięciu i wywołuje bardzo wiele różnych emocji.

Czarnobyl – wybitna realizacja

Duży wpływ ma na to też wybitna realizacja. Wszystkie kwestie techniczne – scenografia, charakteryzacja, rekwizyty, zdjęcia, muzyka – stoją tu na najwyższym możliwym poziomie. Twórcy bardzo dbają o szczegóły, co widać na każdym kroku. Zdjęcia są odpowiednio posępne, utrzymane w szaroburych barwach, muzyka jeszcze bardziej podkręca emocje, a dźwięk jest nie tylko dopracowany, ale często też wzbudza straszny niepokój. Widz może poczuć się więc, jakby sam uczestniczył w wydarzeniach zaprezentowanych na ekranie. Niesamowity klimat wręcz się z niego wylewa.

Do tego są tu świetnie napisani i równie świetnie zagrani bohaterowie. Jared Harris po raz kolejny udowadnia, że jest fenomenalnym aktorem. Jego Legasow to ktoś, z kim odbiorca może trzymać sztamę, zależy mu na prawdzie, jest odważny i ma ogromną wiedzę. Nie znaczy to jednak, że to postać jednowymiarowa, absolutnie nie i Harris doskonale prezentuje wszystkie niuanse Legasowa. Znakomity jest też Stellan Skarsgard jako Borys Szczerbina. To w dużym stopniu aparatczyk marzący o większej władzy i nie lubiący sprzeciwu. A jednak gdzieś głęboko są w nim również pierwiastki dobra, odpowiedzialności i zwykłej przyzwoitości. Relacja między Legasowem i Szczerbiną jest zresztą znakomicie poprowadzona. Bardzo dobra jest również Emily Watson, której postać powstała z połączenia kilku prawdziwych osób. To mądra, kompetentna i bardzo zdeterminowana kobieta, która w serialu odgrywa sporą rolę, prowadząc śledztwo mające ustalić, jak naprawdę doszło do katastrofy. Warto jednak podkreślić, że wszyscy wykonawcy, nawet jeśli pojawiają się na chwilę, grają koncertowo. A dodatkowo można zwrócić uwagę, że całkiem sporo tu aktorów, którzy pojawili się również w Grze o Tron.

Czarnobyl HBO recenzja 3

Czarnobyl – serial a rzeczywistość

Pozostaje zatem już tylko jedno pytanie. Mianowicie, jak serial ma się do rzeczywistości. Otóż okazuje się, że jest w nim niestety sporo przekłamań. I teraz tak: oczywiste jest, że tego typu produkcja rządzi się swoimi prawami. Wiadomo, że niektóre rzeczy trzeba podkręcić, udramatyzować, czy zwyczajnie zmienić. Problem jednak w tym, że Czarnobyl dotyka niezwykle ważnej kwestii, zwłaszcza dziś, a mianowicie energetyki jądrowej. Tak się bowiem składa, że bez niej nie mamy w zasadzie szans walczyć ze zmianami klimatycznymi. Boję się po prostu – chociaż twórcy serialu zapewniają, że tego nie chcą – iż produkcja ta zwiększy i tak już duży i – spoiler alert! – irracjonalny lęk przed elektrowniami jądrowymi. W związku z tym proponuję, żeby owszem, doceniać Czarnobyl, bo jeśli patrzeć na serial tylko pod kątem jakości realizacji, to jest to w zasadzie arcydzieło. Jednak po skończeniu seansu, warto poszperać i poczytać więcej zarówno o Czarnobylu, jak i energetyce jądrowej.

PS W komentarzu wrzucę linka do bardzo ciekawego wywiadu na temat tego, co w serialu nie zgadza się z rzeczywistymi wydarzeniami.

Źródło: własne

Atuty

  • Wielowymiarowa i ciekawa historia;
  • Świetne aktorstwo;
  • Fantastyczna realizacja: scenografia, rekwizyty, zdjęcia, muzyka, dźwięk – arcydzieło

Wady

  • Sporo przekłamań względem rzeczywistych wydarzeń;
  • Może sprawić, że jeszcze więcej osób będzie przeciwnych elektrowniom jądrowym

Nowy serial HBO Czarnobyl jest słusznie doceniany. To znakomita produkcja, po obejrzeniu której warto jednak poczytać więcej na temat przedstawionej historii.

9,0
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper