Operacja Overlord – recenzja filmu. Zombie na wojnie

Operacja Overlord – recenzja filmu. Zombie na wojnie

Jędrzej Dudkiewicz | 02.12.2018, 20:23

Staram się oglądać jak najwięcej produkcji, w których pojawiają się zombie. Nie do końca wiem, czemu. Tak się bowiem składa, że żywych trupów się autentycznie boję (miałem nawet kilka koszmarów z nimi związanych), więc może chodzi o dodanie do życia odrobiny adrenaliny. Rzadko jednak można trafić na film z zombie, który nie byłby żenujący. Tym przyjemniejszą niespodzianką była dla mnie Operacja Overlord.

Przyszedł czas na D-Day, Lądowanie w Normandii. By było ono jednak możliwe, wpierw oddział pod dowództwem Forda musi zająć niewielkie francuskie miasteczko i zniszczyć znajdującą się tam wieżę, która zakłóca komunikację alianckich wojsk. Mocno przetrzebiona podczas desantu grupa żołnierzy odkryje, że na miejscu znajduje się również tajne nazistowskie laboratorium, w którym dokonuje się straszliwych eksperymentów.

Dalsza część tekstu pod wideo

Operacja Overlord

Operacja Overlord

Wyprodukowana przez samego J.J. Abramsa i wyreżyserowana przez Juliusa Avery’ego Operacja Overlord spokojnie mogłaby być po prostu osadzonym w czasie II wojny światowej filmem akcji. Postanowiono jednak dodać jeszcze do tego nieumarłych nazistów, by – jak sądzę – tym bardziej podkreślić, kto w tej historii jest dobry, a kto zły (jakby było to potrzebne). Wszystko zależy więc od tego, czy kupicie konwencję. Jako fan różnych najdziwniejszych filmowych tworów (od striptizerek zombie, po bobry zombie) nie miałem z tym najmniejszego problemu. Tym bardziej, że znalazło się tu miejsce na odwołania zarówno do norweskiego Zombie SS, jak i do serii Wolfenstein. W zasadzie od początku seansu wiadomo, że nikt nie zamierza tu tworzyć skomplikowanej psychologicznie, pełnej twistów i rewizjonizmu opowieści o II wojnie światowej. Ma być szybko, emocjonująco i niekoniecznie logicznie: Operacja Overlord ma dawać czysty fun. I na całe szczęście go dostarcza, nawet nie zauważyłem, kiedy minęło te sto minut, bo nie mogłem oderwać oczu od ekranu. Jest tu miejsce na zbudowanie wyrazistych bohaterów, którzy mają jasne motywacje, stworzenie klimatu przerażającej tajemnicy, napięcie oraz grozę. W zasadzie jedyne do czego bym się przyczepił, jeśli chodzi o konstrukcję filmu, to że trochę inaczej bym porozkładał akcenty. Odrobinę za dużo jest tu motywów typowo wojennych, a za mało horroru i gore. Nie chodzi o to, że nie lubię kina wojennego, bo uwielbiam, ale jednak nie po to przyszedłem do kina. Chętnie zobaczyłbym więcej starć z zombie, ot co. Kto wie, może wynika to z tego, że zabrakło trochę środków w budżecie, bo efekty specjalne i wygląd zombie pozostawiają trochę do życzenia (ale też nie jest to coś, co bardzo przeszkadza).

Dobrzy są też wspomniani bohaterowie. Nie ma oczywiście co spodziewać się psychologicznej głębi (ale chyba nikt przy zdrowych zmysłach tego nie oczekiwał), tym niemniej nie są oni też wycięci z kartonu. Każda z postaci ma coś, co ją wyróżnia, każda też ma okazję zmienić się na przestrzeni filmu (uczenie nazywa się to character arc). Nawet jeśli ta zmiana jest najprostsza z najprostszych, to fajnie, że się pojawia. Mamy więc Forda, który jako że wcześniej walczył już we Włoszech, ma i doświadczenie i nieco inne podejście do wojny: widać, że tak długo obcuje ze śmiercią, że jest to dla niego coś naturalnego. Boyce to wrażliwy i szlachetny świeżo upieczony żołnierz, który trafił do zupełnie innej rzeczywistości, której nawet sobie nie wyobrażał (a co dopiero mówić o tym, że naziści tworzą zombie). Tibbet niby ma wszystko w nosie i ze wszystkim radzi sobie przy pomocy ironii, ale i on jest porządnym gościem. Wszyscy są porządnie grani, aktorsko dobrze wypada też Pilou Asbæk jako główny zły. W trakcie seansu złapałem się na tym, że nie chcę, by dzielnym Amerykanom coś się stało i trzymam kciuki, by skopali przeciwnikom cztery litery. A to wcale nie takie częste w produkcjach o zombie.

Operacja Overlord

Operacja Overlord jest więc bardzo przyjemnym doświadczeniem. Nie jest to film, który zmieni gatunek, ale jest zrobiony na tyle porządnie (warto docenić też zdjęcia i dźwięk), że dostarczy sporo dobrej rozrywki. Niczego więcej nie oczekiwałem.

Atuty

  • Sprawnie poprowadzona historia, z napięciem, emocjami i tempem;
  • Porządnie skonstruowani i zagrani bohaterowie;
  • Zdjęcia, dźwięk

Wady

  • Trochę za dużo kina wojennego, a za mało horroru i gore;
  • Efekty specjalne i wygląd zombie mogłyby być lepsze

Operacja Overlord była dla mnie pozytywnym zaskoczeniem. Dostarczyła mi znacznie więcej rozrywki, niż się spodziewałem.

6,5
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper