Ładunek – recenzja filmu. Australijska Droga

Ładunek – recenzja filmu. Australijska Droga

Jędrzej Dudkiewicz | 21.05.2018, 21:15

I znów na Netflixie wylądowała produkcja w klimatach postapokalipsy. Wpierw był duński serial The Rain, teraz można tam obejrzeć australijski Ładunek w reżyserii Bena Howlinga i Yolandy Ramke. To długometrażowa wersja siedmiominutowej produkcji Cargo z 2013 roku. Czy warto odpalić Netflixa? Odpowiedź na to pytanie nie jest niestety jednoznaczna.

Andy i Kay są małżeństwem, mają kilkuletnią córkę i wspólnie podróżują rzeką przez Australię. Od razu widać, że coś jest nie w porządku, oboje są maksymalnie skoncentrowani, nikogo nie napotykają na swojej drodze, a jeśli już ktoś się trafi, to nie jest zbyt przyjaźnie nastawiony. W skutek kilku nieprzyjemnych zdarzeń, Andy będzie zmuszony podróżować w poszukiwaniu kogoś, kto zaopiekuje się jego córką.

Dalsza część tekstu pod wideo

Ładunek Cargo Netflix recenzja

Ładunek Cargo Netflix recenzja

Ładunek w wielu elementach jest bardzo podobny do Drogi (ekranizacji znakomitej książki Cormaca McCarthy’ego). To rodzinny dramat, którego esencją jest troska o potomstwo i chęć zapewnienia mu jak najlepszej przyszłości w skrajnie niesprzyjających warunkach. Jak to po apokalipsie, dawne zasady już raczej nie obowiązują, więc nie ma co liczyć na zbyt wiele empatii ze strony napotkanych osób. A raczej wręcz przeciwnie. Podczas swojej wędrówki Andy doświadczy najróżniejszych rzeczy, popadając w coraz większą desperację, ale jednocześnie ani na chwilę nie będzie chciał się poddać. Innymi słowy film wałkuje kolejne obowiązkowe tematy poruszane zwykle w kinie postapokaliptycznym. I byłoby to nawet ciekawe, gdyby właśnie nie podobieństwo do Drogi i fakt, że większość widzów widziała podobne kwestie już wielokrotnie. Fajnie by było po prostu, gdyby twórcom udało się wyjść poza oczywistości. Może właśnie przez to seans trochę się wlecze. Nie ma nic przeciwko spokojnym, klimatycznym produkcjom, w których nie ma za wiele akcji, jednak w tym przypadku momentami czułem się odrobinę znudzony.

Ładunkowi nie można za to odmówić atmosfery. Ta jest wykreowana przede wszystkim przez bardzo dobre zdjęcia, które pokazują z jednej strony piękno australijskich krajobrazów, z drugiej podkreślają, że jest w nich coś szalenie niepokojącego. Trochę za dużo tu spokoju, za dużo przestrzeni. Niby dzięki temu wszystko widać, ale tak naprawdę nie do końca wiadomo skąd i kiedy może nadejść niebezpieczeństwo. Są tu więc momenty całkiem nieźle trzymające w napięciu, które wzmacniane jest też przez dość rzadko obecną, oszczędną, ale świetnie skomponowaną muzykę. Niestety cieniem na tym wszystkim kładzie się to, że bohaterowie zbyt często zachowują się jak idioci. Niby można próbować dowodzić, że to głównie przez targające nimi uczucia względem najbliższych, ale jednak nic nie wskazuje na to, by były to ich pierwsze dni po zagładzie. Powinni więc już nauczyć się paru rzeczy i wypracować odpowiednie zasady i odruchy.

Ładunek Cargo Netflix recenzja

W sumie nie byłoby pewnie w ogóle o czym mówić, gdyby nie fakt, że główną rolę gra tu Martin Freeman, znakomity i – mam wrażenie – niespecjalnie doceniany aktor. A potrafi on wcielić się w zasadzie w każdą postać. Tutaj również jest znakomity, Freeman ma odpowiednią charyzmę i budzi taką sympatię, że nawet, gdy jeszcze zupełnie nic nie wiemy o Andym, automatycznie zaczynamy mu kibicować. Ładunek zatem warto obejrzeć przede wszystkim dla niego. Tym bardziej szkoda, że sporo innych elementów filmu nie stoi na podobnie wysokim poziomie.

Atuty

  • Martin Freeman;
  • Jest trochę napięcia;
  • Krajobrazy;
  • Dość rzadko obecna, ale budująca nastrój muzyka

Wady

  • Bohaterowie zbyt często zachowują się jak idioci;
  • Mimo wszystko przydałoby się trochę więcej obserwacji na temat człowieczeństwa;
  • Trochę za bardzo się ten film wlecze

Ładunek nic nowego nie odkrywa w gatunku postapokalipsy. To po prostu porządna produkcja.

6,0
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper