Życzenie śmierci – recenzja filmu. Zupełnie niepotrzebny remake

Życzenie śmierci – recenzja filmu. Zupełnie niepotrzebny remake

Jędrzej Dudkiewicz | 11.04.2018, 14:47

I znowu bezsensowny remake: tym razem Eli Roth postanowił na nowo nakręcić Życzenie śmierci z 1974 roku. To kolejny przykład tego, że Hollywood coraz bardziej zaczyna zjadać własny ogon. A jakby tego było mało, produkcja w jego reżyserii trafia do kin w fatalnym momencie.

Jest sobie dobrze żyjący chirurg, Paul Kersey. Ma wspaniałą rodzinę, dobrą pracę, płaci podatki i przestrzega prawa. Jego jedynym problemem ewentualnie jest to, że co jakiś czas musi wesprzeć finansowo brata. Pewnego dnia jego świat zamienia się w ruinę: podczas napadu rabunkowego na jego dom ginie żona, a córka zostaje poważnie ranna. Jako że policja nie bardzo jest w stanie znaleźć sprawców, Paul postanawia kupić broń i samemu zacząć wymierzać sprawiedliwość. Nie tylko oprychom, które skrzywdziły jego bliskich.

Dalsza część tekstu pod wideo

Życzenie śmierci recenzja

Życzenie śmierci recenzja

Nie chodzi o to, że jestem dogmatycznym przeciwnikiem remake’ów, zdarzają się naprawdę dobre i warte uwagi. Ale trzeba mieć pomysł, by znaną historię opowiedzieć w nowy, świeży sposób, dodając coś od siebie, biorąc pod uwagę to, co zmieniło się przez lata dzielące oryginał od kopii. Eli Roth ogranicza się w zasadzie wyłącznie do tego, że główny bohater zamiast architektem jest chirurgiem, a rzecz dzieje się w Chicago, a nie Nowym Jorku. Poza tym, film jest w zasadzie dokładnie taki sam. I gdyby był tylko prostą historią zemsty, z dobrze nakręconymi scenami akcji, to może dałoby się wyłączyć mózg podczas seansu i dobrze się bawić. Problem w tym, że Roth wyraźnie fetyszyzuje kupowanie broni i jej obsługę oraz gloryfikuje patologiczne społeczne zachowania. I robi to w momencie, gdy w Stanach Zjednoczonych trwa ożywiona dyskusja nad dostępem do broni, a Chicago znów ma ogromne problemy z przestępczością. Jedno jest z mojej perspektywy pewne: obywatel biorący do ręki gnata, by chodzić po ulicach i według własnego widzi-mi-się wymierzać sprawiedliwość absolutnie nie jest rozwiązaniem jakichkolwiek problemów. Raczej stworzy on wyłącznie nowe. Roth w jednym jedynym momencie pokazuje, że zachowanie Paula łatwo może doprowadzić do eskalacji zjawiska oraz naśladownictwa, co z kolei kończy się bardzo źle dla osoby, która zainspirowała się jego działaniami. Ale to tylko malutki fragment, natychmiast zapomniany, podany bezrefleksyjnie, zwłaszcza, że reakcją Paula, gdy ogląda na ten temat materiał w telewizji jest wzruszenie ramionami. Można by było bronić Życzenia śmierci, gdyby było na poziomie konfliktu Punishera z Daredevilem z drugiego sezonu o przygodach diabła z Hell’s Kitchen. Ale nie jest, także filmowo, bo poza kilkoma nieźle nakręconymi scenami akcji (których jak na tego typu film jest w sumie zaskakująco mało i w zasadzie wszystkie pokazano w trailerze) i przyzwoitym tempem, film nie oferuje nic więcej.

Zdanie to nie dotyczy tylko Bruce’a Willisa, który ostatnimi czasy sprawiał na ekranie wrażenie, że tak bardzo ma w nosie to, co się dookoła niego dzieje, że bardziej już się nie da. Tutaj jest w całkiem niezłej formie i jeśli ewentualnie jakkolwiek można mieć sztamę z jego bohaterem, to wyłącznie dzięki niemu. Szkoda tylko, że tego samego nie można powiedzieć o innych aktorach, którzy pojawiają się w Życzeniu śmierci. O ile Dean Norris (pamiętny Hank z Breaking Bad) po prostu jest przyzwoity, o tyle kompletnie zmarnowany jest Vincent D’Onofrio jako brat Paula. Jego postać zupełnie nic nie wnosi do fabuły i tak naprawdę nie wiadomo po co się pojawiła. Początkowo myślałem, że Roth pójdzie śladem pewnego ogranego tropu fabularnego, ale okazało się, że nie ma tu nawet tego. Naprawdę nie wiem, co D’Onofrio, który aktorem wszak jest dobrym, robi w tej produkcji.

Życzenie śmierci recenzja

Życzenie śmierci ostatecznie więc okazało się przez większość czasu straszliwie nudnym filmem. I niepotrzebnym. I mającym bardzo zły wydźwięk. W wielkim skrócie: zdecydowana strata czasu.

PS Tak, wiem, że jestem lewakiem.

Atuty

  • Bruce Willis w niezłej formie;
  • Przyzwoite tempo;
  • Kilka scen akcji

Wady

  • Gloryfikacja złych zachowań;
  • Nic nowego nie ma w tym remake’u;
  • Generalnie nuda przez większość seansu;
  • Zmarnowani aktorzy w rolach drugoplanowych

Eli Roth nie zrobił nic, by tchnąć nowe życie w historię, która została opowiedziana ponad 40 lat temu. Jego Życzenie śmierci to tak bardzo niepotrzebny remake, jak tylko się da.

4,0
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper